Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielności dostarczyć może wiele rzeczy. Nawet coś tak prozaicznego, jak brak posiadania…

Piekielności dostarczyć może wiele rzeczy. Nawet coś tak prozaicznego, jak brak posiadania rodziny / bycie singlem.

Singlem byłam przez wiele lat i nie przeszkadzało mi to wcale. Nie dążyłam też na siłę do zmiany swojego stanu związkowego. :-)

Niestety, ewidentnie przeszkadzało to innym ludziom i wręcz prowadziło do sytuacji, że czasem czułam się dyskryminowana. Oto przykłady rozmów i sytuacji, jakie przytrafiły mi się na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat.

1. "To jak to tak? To ty miłości nie uprawiasz? To może idź do klubu, to sobie kogoś znajdziesz?”.
Nie, dziękuję, nie skorzystam. :-)

2. "- Co robiłaś na wolnym?" - Byłam w kinie. "- A z kim?"  - Sama. Bardzo chciałam zobaczyć film taki i owaki. "- Jak to sama? Przecież do kina chodzi się z kimś”.
Innymi słowy popełniałam regularnie jakieś straszne faux pas przez chodzenie do kina samotnie.
Single, pamiętajcie: premiery kinowe to nie dla was, wy musicie czekać na DVD!

3. "- Słuchaj, ja wiem, że miałaś mieć wolny weekend, ale do X przyjeżdża rodzina męża, a tobie to i tak wszystko jedno, prawda?" - No niekoniecznie,  zapłaciłam już za wycieczkę i kupiłam bilet dokądś tam, na coś tam. "- No nie bądź taka samolubna. Sama zrozumiesz, jak to jest, jak już będziesz miała rodzinę”.

4. " - Y musi dzisiaj wcześniej wyjść, bo wyjątkowo odbiera dzieci z przedszkola, to zostaniesz za niego na recepcji." - Niestety, mam wizytę u lekarza / okulisty / lekcję jazdy / cokolwiek innego, nie dam rady. "- No ale on musi odebrać dzieci. Zrozumiesz, jak będziesz mieć własne”.

5. "- Nowa pracownica nie może pracować w soboty, bo ma dzieci, to powiedzieliśmy, że nie ma problemu, bo ty nikogo nie masz. To będziesz mieć wolne w niedziele i czwartki." - Wolałabym dwa dni po rząd, to może chociaż niedziele i poniedziałki? "- Nie da rady, bo ona nie może robić egzaminów, a w poniedziałek mamy egzaminy”.

6. "- Słuchaj,  Z właśnie rzuciła dziewczyna, to może się z nim umówisz?"  - Sorry, ale ja go nawet nie lubię. " - Nie powinnaś wybrzydzać, bo na zawsze zostaniesz singlem”.
No cóż, w tym przypadku to lepsze nic niż taki, zawsze trochę poplamiony i nie do końca świeży, rydz. ;-)

7. "- Kuzyn męża mojej siostry przyjeżdża na weekend i chciałby się trochę zabawić. To mogę cię z nim umówić, jak chcesz." - Dziękuję,  ale mam już plany na weekend. "- Jakie ty możesz mieć plany, przecież ty nikogo nie masz!”.

Czasami naprawdę można się było poczuć jak człowiek gorszego sortu...

Ale jak już się taki jeden przypałętał i związek się stworzył, to podobno w pracy jedna laska  (młoda, ładna, zgrabna, zawsze "zrobiona") wręcz płakała, że ona dostanie depresji, bo taka gruba i nieupacykowana Gosh znalazła sobie faceta "na stałe", a ona nie może i wszystkie związki się jej sypią po tygodniu czy dwóch...

Ludziom nie dogodzisz. :-) Zawsze im coś będzie przeszkadzać.

by GoshC
Dodaj nowy komentarz
avatar DarkHelmet
15 27

Z dyskryminowaniem singli w pracy się zgodzę. Sama tego doświadczyłam. Czasem odnoszę wrażenie,że tradycyjny podział ról nie do końca był złym pomysłem. Jedno siedzi z dziećmi w domu a drugie pracuje i nikomu cudze dzieci nie przeszkadzają.

Odpowiedz
avatar GoshC
46 46

@DarkHelmet: ja uważam po prostu, że jak już ktoś się zdecydował na rodzinę, to jego problem i nie powinien liczyć na specjalne traktowanie, a już na pewno nie kosztem innych pracowników.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
31 31

@GoshC: Jestem w stanie zrozumieć czasem prośba z doskoku, ale narzucanie tego już jest złe.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
24 24

Mam nadzieję, że nie udało im się Ciebie zmusić do siedzenia po godzina i/lub w soboty tylko dlatego, że byłaś sama. To jest wyjątkowo nie fajne i gdyby się miało powtarzać to nie wiem, czy nie poszedłbym do działu kadr ze skargą o dyskryminację, bo to już jest dyskryminacja.

Odpowiedz
avatar GoshC
20 20

@GlaNiK: no cóż, niestety, kilka razy się udało. Nawet nie wspominam o okazjach, kiedy trzeba było przyjść do pracy bo komuś się dziecko rozchorowało i ile razy nie dostałam urlopu latem, bo preferowane do urlopu w wakacje byli rodzice z dziećmi. Na szczęście, moja aktualna praca jest pod tym względem wyjątkowa i nigdy nikt nie robił nikomu problemu, a o urlopie decyduje data złożenia wniosku.

Odpowiedz
avatar bazienka
11 11

@GoshC: jesli chodzi o sciaganie znienacka, to odpowiadalabym, ze niestety, jestem na drugim koncu Polski/pilam alkohol/zle sie czuje/wymiotuje/czy mam inna sraczke nie nalezy pozwalac sobie wchodzic na glowe, bo potem bedziesz pierwsza osoba do zawolania w kazdym pryzpadku

Odpowiedz
avatar daroc
1 1

@bazienka: To ma jedną wadę - dajesz rozmówcy do zrozumienia, że jego zachowanie jest ok, i przez to będzie za każdym kolejnym razem próbował, a Ty męczyć się, szukając wymówek. Dlatego lepiej po prostu jasno przekazać informację, że też masz plany, np. ze znajomymi, którzy są dla Ciebie tak samo ważni, jak dla innych rodzina.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@daroc: tylo to moze nie byc wystarczajaco przekonujace dla takiego pracodawcy a z argumentem "jestem pod wplywem alkoholu" nie pogadasz, bo wtedy pracodawca nie moze cie do pracy wezwac :)

Odpowiedz
avatar daroc
1 1

@bazienka: W tym jednym momencie tak, ale ludzie to rozumieją tak: "chętnie by przyszła do pracy, ale akurat nie może, bo piła, ale następnym razem pewnie się zgodzi", więc próbują znowu. Swoją drogą w ogóle szukanie wymówek, nawet tych "prawdziwych", jest bez sensu, bo im więcej się podaje powodów, żeby czegoś nie robić, tym bardziej ludzie próbują te powody zbić...

Odpowiedz
avatar daroc
1 1

@bazienka: Niestety tak to działa. - podwieź mnie do Warszawy - ale to daleko, straciłbym 5h, poza tym paliwo kosztuje no i odpowiedź: - oddam ci za paliwo (i tutaj oczekiwanie na dalszą reakcję) - no ale to 5h... - ale będzie fajnie, pogadamy sobie, zobaczysz łazienki... A często wystarczy odpowiedzieć: - niestety, nie dam rady i w razie potrzeby powtarzać to samo zdanie. ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@daroc: ale jak za kazdym razem inna wymowka (zeby nie bylo, ze alkoholiczka) to po 5 razie zaczna jednak dzwonic do kogos innego albo kogos, kto zgadzal sie do tej pory :)

Odpowiedz
avatar GoshC
20 20

@MonDa: ja znalazłam partnera mając lat 42.żadne z nas dzieci nie chce, więc o zegarze biologicznym mowy nie ma. Ale fajnie razem jest gdzieś pojechać, na spacer, w góry, na asg... I to nie chodzi o popęd czy jego brak, tylko o szacunek dla samej siebie.

Odpowiedz
avatar bazienka
9 9

@MonDa: ale tu nie musi chodzic o lubienie/nielubienie wystarczy, ze osoba bedaca sama nie korzysta z wolnego stanu i nie idzie do lozka z kim popadnie, bo jej partner nie ogranicza...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 8

@bazienka: ale seksualna abstynencja u osoby, która odczuwa popęd seksualny jest po prostu patologią świadczącą o poważnych zaburzeniach jak strach przed odrzuceniem/przywiązaniem skrajnie niską samooceną. To jest statystycznie niemożliwe, żeby przez 30-40 lat życia nie spotkać osoby, która by się nie spodobała i z którą nie chciałoby się przeżyć przygody. I co - 30-40 lat jedziemy na ręcznym, bo przecież "jestem singlem szanującym siebie" ? Wybór własnej ręki przedkładany na dotyk drugiej osoby, która nam się podoba to wyraz szacunku?

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Lobo86: jestem sama od ok 3-4 lat, seksu nie uprawiam, bo sie szanuje chociaz moglabym, propozycji mi nie brak jestem dobrem luksusowym, a nie fast-foodem, ktorego moze miec kazdy :)

Odpowiedz
avatar szafa
4 4

@Lobo86: Ale ty jesteś jakimś seksuologiem, że w ogóle się wypowiadasz? Tak jak ludzie mają różny wzrost, różne ubarwienie oczu, różną posturę, głos, charakter, inteligencję, tak - NIESAMOWITE - różne zapotrzebowanie i podejście do seksu. Wielu ręczny nie wystarcza, a niektórym wystarcza (już nie wspomniawszy, że jest sporo facetów, którzy tak wspaniali są w łóżku, że naprawdę ręczny jest lepszym wyjściem ;) )

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@szafa: hmm lubię pizzę więc od czasu do czasu ją jadam. Nie muszę codziennie jeść innej, ale odmawiać sobie przez kilka dziesięcioleci "bo tak" jest po prostu absurdalne. Można się bzykać i co tydzień z innym partnerem i być pełnym szacunku do siebie, a można rozpocząć współżycie po 40stce i mieć jednego partnera oraz zero jakiegokolwiek szacunku czy to do siebie, czy partnera. Sam fakt definiowania "szacunku do siebie" przez pryzmat abstynencji jest patologią. I nie trzeba być tutaj żadnym seksuologiem, aby to stwierdzić. @bazienka "jestem dobrem luksusowym, a nie fast-foodem, ktorego moze miec kazdy :)" Jak na osobę "szanującą siebie" to porównanie wysoce niefortunne. Porównałaś się bowiem do RZECZY, którą można nabyć za pieniądze. A potem wysrać, bo niezależnie czy to fast food, czy wykwintne danie z restauracji z gwiazdkami Michelina, to jedno i drugie kończy ostatecznie w kiblu.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@szafa: ludzie maja tez rozna moralnosc ;) i to juz nawet nie wynika z zapotrzebowania, bo to mozna ogarnac samej/samemu tylko sa po prostu ludzie tacy jak ja, ktorzy do seksu potrzebuja uczucia- nawet jest na to jakas sprytne nazwa ostatnio wymyslona ja np. jestem tez sapioseksualna (podobaja mi sie osoby inteligentne), a nie wszyscy potencjalni kandydaci ten warunek spelniaja :) poza tym od tego jestesmy ludzmi i mamy swiadomosc, emocje wyzsze, by kontrolowac swoje zachowanie i nie biegaz za wszystkim co sie rusza aha, ja akurat jestem seksuologiem ;) @Lobo86: no mi wydaje sie, ze jest roznica pomiedzy jedzeniem a udostepnianiem swojego ciala komu popadnie ( np. one-night-stand), ale co ja tam wiem ps. widze, ze trzeba uzywac jeszcze tagu #metafora oprocz #ironia zwyczajnie nie kazdego uznaje za, hmmm zabrzmi patetycznie, ale co tam- godnego czy majacego pozwolenie dotykac mojego ciala w ten sposob, mam jakas tam selekcje, kandydaci jej nie przechodza, wiec dotykac sie nie pozwalam

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@bazienka: metafora musi być trafna, aby oddawała sens. I dalej popełniasz ten sam błąd logiczny - uzależniasz seks od poczucia wartości. To nie idzie w parze i nie wiem czemu mieszasz te dwie rzeczy. Tak samo nie dla każdego seks musi być nierozerwalnie związany z uczuciem wyższym. Dla niektórych to po prostu jedna z opcji spędzenia wolnego czasu z osobą, która w jakiś sposób jest dla nas atrakcyjna. I zasadniczo - nie ma w tym nic złego i niewłaściwego o ile robione jest to za obopólną zgodą i świadomie, a nie na zasadzie pewnego poczucia przymusu "aha - on mnie skomplementował, postawił mi piwo, to ja mu teraz powinnam zrobić loda, bo tak trzeba". Podobną patologią jest bycie cały czas w związku z jedną osobą, do której nie odczuwa się pociągu, bo "przecież tak trzeba, bo już tyle lat byliśmy ze sobą". Znam masę związków z drugiego przykładu, jak i dość pokaźną grupę dziewczyn z pierwszego. W PL ogólnie jest jakieś tabu odnośnie seksu. Masa wzajemnego niezrozumienia, wyolbrzymionych oczekiwań, oceniania i wartościowania. Bo jak facet chce pokochać się analnie ze swoja partnerką to pewnie ukryty gej. Bo dziewczynie nie wypada jęczeć, bo to qrestwo. Bo gra wstępna to kwiaty dla niej i lodzik dla niego. Od masturbacji nosi się okulary, a higiena rozumiana jest przez pryzmat ogolonej ci.p-ki. Ciemnogród....

Odpowiedz
avatar Shi
0 0

@Lobo86: "seksualna abstynencja u osoby, która odczuwa popęd seksualny jest po prostu patologią świadczącą o poważnych zaburzeniach" niby skąd taka "wiedza"? Co z ludźmi takimi jak ja - by czuć do kogoś pociąg fizyczny musi być najpierw uczucie. Będąc singlem nadal czuje się popęd, ale nie ukierunkowany do nikogo. Co człowiek niby ma zrobić? Zmusić się nawet gdy na tej stopie czuje obrzydzenie innymi? To przecież żadna przyjemność. Nic złego w tym, że dla niektórych popęd do danej osoby jest nierozerwany z uczuciem wyższym. Tak samo nic złego gdy ktoś lubi się pokochać z kimś, kto mu się podoba fizycznie. Ludzie mają różne potrzeby i nie trzeba mieć wykształcenia, by wiedzieć, że to normalne i prawidłowe.

Odpowiedz
avatar GoshC
0 0

@Lobo86: przyznam Ci rację w jednym punkcie - faktycznie mam obniżoną samoocenę (krecia robota mamuśki), ale w pozostałych się z Tobą nie zgodzę. Podobnie jak Bazienka jestem sapioseksualna - facet musi o czymś pogadać zanim zacznę o nim wogóle myśleć. Niestety, większośc samotnych polskich singli w Anglii mierzy wartość weekendu ilością wypitego alkoholu, a ulubiona rozrywka to naprucie się do porzygu. Ja prawie nie piję, nie palę, aktywnie spędzam czas na wielomilowych spacerach i zwiedzaniu, a ostatnio także na ASG (gorąco polecam) i potrzebowałam kogoś, kto te zainteresowania podzieli. Znajomych mam wielu, chociaż na początku w Anglii różnie bywało. Nie jestem nolifem, ale też nie jestem jakaś super towarzyska. Ot , normalna osoba. A o moim partnerze i jak go poznałam już tutaj było - bo to też całkiem piekielna historia.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@Lobo86: zwyczajnie mam takie a nie inne zasady moralne i nie bede ich naginac dla randoma z internetu nie uprawiam seksu bez milosci, wiem, ze zle bym sie z tym czula, wiec tego nie robie, co w tym jest takiego trudnego do zrozumienia? jeden moj adorator stwierdzil, ze traktowac seks jak czynnosc fizjologiczna to jak umawiac sie na wspolne sranie...

Odpowiedz
avatar Ferest
19 19

Akurat dyskryminacja singli/wolnych/samotnych jest nie tylko na polu pracy zawodowej. Innym przykładem jest próba ubezpieczenia auta. Akurat mam pecha być na granicy wieku, w którym jeszcze płaci się "podatek od głupoty". Do tego mam zawód "ze zwyżką" oraz nie kwapię się też do związku, a tym bardziej do posiadania dzieci. Więc poprostu płacę za jedno auto tyle co kolega w związku z dzieckiem za 3 samochody. Dla mnie też to jest niesprawiedliwe.

Odpowiedz
avatar bazienka
15 17

Kocham te momenty, gdy ludzie za oczywiste uwazaja, ze: - jak jestes sama, to masz czas zawsze i wszedzie, dla kazdego, szczegolnie jesli chodzi o np. zastapienie kogos lub zajecie sie cudzymi dziecmi ( "pryzwyczajaj sie") - taryfa ulgowa dla rodzicow twoim kosztem- wszelkie zastepstwa, urlopy itp. - bedziesz z kimkolwiek, nawet z garbatym Zenkiem spod budki z piwem, byleby tylko kogos miec, bo zle ci samej niedowierzanie i ojojanie- "Jak to, nie uprawialas seksu?!" (a niedajciepanieboze dbasz o siebie, depilujesz sie, bierzesz antykoncepcje dla uregulowania cyklu- " Liczysz na cos, hehe/ Myjcie sie dziewczyny, nie znacie dnia ani godziny" serio, relny teks bylego "Ej, a skoro ty jestes sama, to po co ty o siebie dbasz?"

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
20 20

@bazienka: Trochę mnie przeraża, że do ludzi nie dociera, że lepiej być samemu niż z idiotą/ką. Koleżanka jest singlem całe życie i naprawdę wielu ludziom to przeszkadza. Nieraz ją z chłopakiem ratowaliśmy, bo rodzina czy jacyś walnięci znajomi stwierdzili, że ją z jakimś cepem umówią (randka niespodzianka) byleby miała kogoś. Ta dziwna presja jest straszna.

Odpowiedz
avatar GoshC
9 9

@Imnotarobot: masz rację, ile razy próbowały mnie swatać koleżanki mojej mamy, I to głównie dlatego, że wspólczuły jej, to nawet nie zliczę. Najbardziej kobieta, którą mąż bił i zdradzał. "Bo tak wypada"

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
10 12

@GoshC: Według mnie najbardziej marudzą ludzie, którzy są nieszczęśliwi albo toksyczni. Sami mają źle, najchętniej to by żonę/męża wywalili, dzieci też, ale udają szczęśliwych. Nie mają żadnego osiągnięcia, więc usiłują swoją pewność siebie podbić posiadaniem dzieci/drugiej połówki. Smutne, ale tak jest. Znam wiele par, z dziećmi i bez, co są szczęśliwi i nigdy nie truli innym ludziom d*py o to, że są sami albo nie chcą dzieci.

Odpowiedz
avatar GoshC
12 12

@Imnotarobot: zgadzam się w dwustu procentach. Chociaż dodałabym jeszcze kategorię ludzi ograniczonych / myślących narzuconymi schematami: moja babka tak żyła, moja matka tak żyła, ja tak żyję, to znaczy,że wszyscy powinni tak żyć.

Odpowiedz
avatar bazienka
4 4

@Imnotarobot: i jeszcze to podsylanie kolegow/kuzynow/wnuczkow, ktorzy sa troche " nie ten tego"... i wielkie zdziwienie- "jak to nie chcesz mojego Adasia? To taki dobry chlopak, powinnas sie cieszyc, ze w ogole ci ktos zechcial/jak jestes taka zolza to sie nie dziwie, ze 5 lat jestes sama/ masz za wysokie wymagania, ksiezniczka sie znalazla" ( pryz czym okazuje sie, ze rzeczony Adas ma 40+lat, lysinke, bojler, uzaleznienie od gier komputerowych i mieszka u matki... albo ma np. nalog alkoholowy i zmailowanie do wyzywania lub wyzywania sie na kobiecie... albo rozwod za soba z orzeczeniem o jego winie- bo zdradzal zone ale nie, to ty jestes kobieto niewdzieczna, bierz co daja!

Odpowiedz
avatar nasturcja
4 4

@Lobo86: bardzo jestem ciekawa na jakiej zasadzie nazywasz to wynaturzeniem? Ja tam popęd mam, życie towarzyskie też ale jak próbowałam się z kimś spotykać to niestety panowie odpadali na byciu niemożebnie wręcz nudnymi. Z mojego punktu widzenia seks bez związku nie ma prawa zaistnieć a związek z osobą z którą się męczę byłby idiotyczny. Gdzie się mylę panie psychologu? Co takiego sprawia, że jestem wynaturzeniem?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 5

@nasturcja: "Z mojego punktu widzenia seks bez związku nie ma prawa zaistnieć a związek z osobą z którą się męczę byłby idiotyczny." To nie stanowi żadnego problemu. Ot taki masz światopogląd. I spoko. Problem tkwi w twoich wcześniejszych słowach. "jak próbowałam się z kimś spotykać to niestety panowie odpadali na byciu niemożebnie wręcz nudnymi." Nieświadomy błąd można popełnić raz. Drugi może być kwestią przypadku. Ale jeśli spotykasz się cały czas z tym samym, to wina nie leży po drugiej stronie, ale w tobie i dokonywanych przez ciebie (mniej lub bardziej świadomie) wyborach. To nie jest tak, że "wszyscy faceci to świnie", ani "wszystkie kobiety zdradzają". Ludzie są różni i jest ich bardzo dużo. Można wybierać i przebierać. Dlaczego zatem dokonujesz ciągle tego samego wyboru? Bo to inicjatywa była po ich stronie i "dawałaś szansę" ? Czyli byłaś bierna i dziwisz się, że trafiło ci się jedynie to, co zostało już po odrzuceniu przez inne kobiety? Pozwól, że posłużę się przykładem mojego kolegi. Świetny facet w kontaktach koleżeńskich. Uczynny i pomocny. Złoty chłopak. Natomiast w związku - despota i zaborczy zazdrośnik narzucający swój religijny światopogląd na relacje damsko-męskie i podział ról w związku. Niestety facet miał dość duży popęd (i prawdopodobnie uzależnienie od masturbacji) przy zerowym doświadczeniu co latami budowało w nim frustracje i chorobliwą zazdrość o przeszłość jego partnerek. Jako, że właśnie nie miał doświadczenia i oddawał inicjatywę w tym temacie kobietom to jego wybory partnerek padały na pewne siebie dziewoje, które wiedziały czego chcą i nie bały się po to sięgać. Z araba mistrzowskiej klasy nie zrobisz osiołka do zaprzęgu więc łatwo się domyśleć jak jego związki się kończyły - ucieczką dziewuch. A im fajniejsza babka - tym szybciej uciekała. Wedle jego opinii wszystkie kobiety to zdradzieckie i puszczalskie szumowiny, które się nie szanowały (bo jedna z drugą powinny były czekać na niego). Ale czy faktycznie problem tkwił w kobietach, czy może właśnie w nim?

Odpowiedz
avatar nasturcja
0 0

@Lobo86: w teorii masz rację tylko, że mówisz o innym problemie. Twojemu koledze zależy na tym żeby być w związku, czego najlepszym dowodem jest to, że próbuje w związki wchodzić a ja nie mam takiego marzenia. Nie będę starać się i przejmować inicjatywy dla czegoś na czym mi nie zależy o co mi się w sumie nie opłaca. A nie opłaca mi się z tego prostego powodu, że w tym momencie jestem zadowolona i niewiele mogłoby mnie przekonać, że akurat poszukiwanie partnera to jest to w co warto ładować siły aby zapewnić sobie szczęście w przyszłości. To najwyraźniej po prostu nie dla mnie. Więc kiedy mówisz o popełnianych błędach i żeby nie generalizować mężczyzn to wiedz, że ja o tych mechanizmach wiem. Są szczęśliwe związki i niech im się darzy tylko po co ludzi którym na nich nie zależy nazywać wynaturzeniem?

Odpowiedz
avatar Xynthia
14 14

Najlepsze jest to, że tekst: "Weź no sobie znajdź jakiegoś faceta!" zawsze słyszę od osób, którym się w związku nie układa... Takie, co to na męża/partnera narzekają non stop, ledwo skończą narzekanie, a już się zabierają za układanie mi życia. Takie, które o swoim życiu nie opowiadają (albo krótko wspominają o jakiś pozytywach) jakoś się w moje prywatne sprawy nie wpie... nie wtrącają.

Odpowiedz
avatar z_lasu
9 9

@Xynthia: To ma bardzo proste podłoże. Dlaczego Ty masz mieć lepiej od nich? ;)

Odpowiedz
avatar BlueBellee
1 1

@Xynthia: A ja Ci powiem, że może nie do końca przeciwnie, ale mam inaczej. Akurat "Weź no sobie znajdź jakiegoś faceta!" słyszę częściej od kilku koleżanek, którym się akurat układa. Tyle, że nikt mi nie truje, po prostu czasem rzucą tym tekstem w jakiejś lekkiej rozmowie na temat. Chociaż to takie pół żartem, pół serio, bo wiem, że dla nich to dziwne, że dłuższy czas nikogo nie mam.

Odpowiedz
avatar barbm
14 14

W przypadku, gdy ktoś używa argumentu, że nie mam dzieci/faceta na stałe/kota to mogę więcej czasu spędzić w pracy, odpowiadam - a jak mam zbudować związek, lub planować dzieci, jeśli mam większość wolnego czasu spędzać w robocie? Nawet żartobliwie powiedziane raz "planuję szukać męża" uspokoiły zapędy przełożonych.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
4 4

Rozumiem Cię doskonale. Choć w moim przypadku tylko szef i jego praca "po godzinach" i w weekendy jest piekielna. Reszta znajomych dostała krótką żołnierską odpowiedź na zaczepki typu "umówić Cie z kimś?" i nie drążą tematu. Nie, no może piekielni są jeszcze niektórzy ludzie z obiektów, na których uruchamiam bądź rozbudowuję automatykę. Znamy się dość długo i wiedzą że jestem singlem i czasem padały propozycje matrymonialne. Nawet na obiektach za granicą :> i nie z jakimiś pokrakami. Widziałem oferowane mi córki. Było na czym oko zawiesić... Ale co trzeba mieć w berecie żeby coś takiego proponować? Jak u arabów: "kup pan moją córkę..." Na Ukrainie jeden prawie się obraził. Niestety musiałem rozładować napięcie kielichem, co zdarza mi się nader rzadko i wolałbym aby tak zostało.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Lobo86: ja tam chodze do kina z przyjacielem np. albo z kolega i robilam to nawet majac chlopaka... bo moj facet tolerowal tylko filmy akcji a ja z przyjacielem wolelismy te glebsze

Odpowiedz
avatar szafa
5 5

@Lobo86: A zauważył ten fragment o tym, że laska ma już faceta? Jakby była taka aspołeczna, to raczej by nie miała. Już nie mówiąc o tym, że nawet gdyby była aspołeczna, to g8wno komukolwiek do tego, a nie że "sama się postawiła w takiej sytuacji", że ludzie ją próbują wykorzystywać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 5

@szafa: zauważył... "Jakby była taka aspołeczna, to raczej by nie miała." Wątpię, aby to był jej wybór. Raczej facet sobie znalazł bezpieczną przystań. Sam jestem facetem i mogę ci powiedzieć od drugiej strony jak niektórzy z nas (facetów) działają i jakie podejmują wybory. Babka jest po 40stce, czas na dzieci przeminął, ale zegar jednak tyka. Szczególnie kobietom. Dlaczego uważam, że nie był to jej wybór? Bo z nikim się nie umawiała. Nie była w związku. Nie ma bladego pojęcia jak te rzeczy działają i jak sumarycznie łatwo jest człowiekiem zmanipulować. Niejedna kobieta i niejeden facet się o tym przekonał. Ale to trzeba próbować, przeżyć i doświadczyć. Chowanie się pod kloszem nie czyni jej lepszą, wartościowszą, bo przecież jak ktoś miał kilku-kilkunastu partnerów to "nie szanuje się". Wartościowanie tego typu jest po prostu krzywdzące dla milionów kobiet chcących aktywnie przeżyć swoje życie. "nawet gdyby była aspołeczna, to g8wno komukolwiek do tego," Tak. Ale nie w tym rzecz. Znam dużo singli - sam też nim kiedyś byłem (jak i każdy z nas). Ale żaden nie miał takich problemów jak autorka wątku. Albo to byli ludzie bardzo aktywni społecznie i spędzali aktywnie czas ze swoimi znajomymi, albo to były typowe "nołlajfy", dla których świat mógłby spłonąć i nic by to ich nie obeszło. Ani jednych, ani drugich nie swatano na siłę, ani nie obarczano dodatkowymi obowiązkami "bo nie mają rodzin".

Odpowiedz
avatar Shi
1 1

@Lobo86: skąd Ty bierzesz te wnioski? Zaczynam mieć wrażenie, że jesteś pewną osobą z innego portalu, co sobie ciągle dopisuje fakty, które nie są podane. "Bo z nikim się nie umawiała. Nie była w związku. Nie ma bladego pojęcia jak te rzeczy działają i jak sumarycznie łatwo jest człowiekiem zmanipulować." To, że ktoś przez dłuższy czas jest singlem nie oznacza, że nigdy w związku nie był. Nie dopowiadaj sobie rzeczy.

Odpowiedz
avatar GoshC
1 1

@Lobo86: to miałam się umawiać z kimkolwiek? Mieszkam w Anglii, tutaj one night stand to raczej reguła niż wyjątek. Ale jakoś mnie to nie interesowało, choćby ze względu na higienę i możliwość złapania jakiegoś paskudztwa. Wiem, można się zabezpieczyć, ale jak to stary dowcip mówi, najlepsza jest szklanka wody zamiast ;-)

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@GoshC: Poza tym żadne zabezpieczenia nie dają sto procent pewności, nawet podcięcie jajowodów ma mikroskopijną szansę na ciążę pozamaciczną ;)

Odpowiedz
avatar tombull
6 8

Jedna prawda - do kina to się chodzi "z kimś" - samemu idzie się na film :) To tak jak podobno ze spaniem - śpi to się z kimś, samemu się odpoczywa :)

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

Oj, skąd ja to znam :). Spora część z tych tekstów znajoma. Jedyny plus w porównaniu do Twojej sytuacji, że u mnie w pracy nie ma wykorzystywania innych z uwagi na posiadanie dzieci.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 0

Jezu, na szczęście u mnie w pracy jest ok, nikt mnie też nie swata na siłę i tylko wieczne zainteresowanie moim życiem seksualnym bywa irytujące. A odnośnie punktu 2, to może tym osobom nie do końca o to chodziło? Do kina równie często co z partnerem, chodzi się przecież ze znajomymi. Mnie na przykład początkowo dziwiło, że moja koleżanka często łazi do kina sama. I to były pytania "sama?!" od singielki do mężatki - chociaż akurat szło o jakiekolwiek towarzystwo, a nie konkretnie o jej ślubnego.

Odpowiedz
Udostępnij