Wakacje, zaplanowany wcześniej wyjazd, zarezerwowane miejsce w domkach letniskowych w ośrodku wczasowym, zaliczka wpłacona. Jedziemy.
Dwa auta, 4 dzieci i tyle samo dorosłych. Trasa długa, bo ponad 400 km. Podróż mija spokojnie, dzieciaki grzecznie wypatrują nowych krajobrazów za oknem. Dojeżdżamy na miejsce, wygląda fajnie, nawet jak na zdjęciach w necie, oczywiście do czasu.
Wysiadamy z auta i dosłownie uderza nas niesamowity smród. Dzieciaki wypatrzyły fajny plac zabaw, więc z zatkanymi nosami pognały, my do recepcji, zameldować się i wyjaśnić źródło smrodu.
Miła pani poinformowała nas, że rolnik na sąsiadującej działce rano obornik rozrzucił, wywietrzy się, wiatr zmieni kierunek i będzie ok. No dobra, my zmęczeni, wiejskie zapachy nam niestraszne, tylko akurat ten był wyjątkowo dziwny i uporczywy.
Wzięliśmy klucze i hajda do domku. No i tu kolejny zonk, domek całkowicie nie jak na zdjęciach, obok domku sterta śmieci. Ja coraz bardziej wkurzona, kawał drogi za nami i zmęczenie też bierze nade mną górę, ale tak kuźwa być nie może.
Mąż poszedł na mały rekonesans, popytać się innych wczasowiczów, co się dzieje. Okazało się, że ten smród od trzech dni już się unosi i to wcale nie sąsiada wina, tylko coś się stało z szambem na terenie ośrodka. W międzyczasie dzieci wróciły z placu zabaw, bo jednak za mocno śmierdzi, poszły nad wodę i z krzykiem wróciły, bo tam straszy (faktycznie plaża jak z horroru).
Kąpać się tam na pewno nie będziemy, a i mąż, wędkarz, stwierdził, że w takim syfie raczej ryby też strach łowić. No to my znowu do miłej pani z recepcji.
Chwilowo jej nie ma, wyszła, na drzwiach kartka "zaraz wracam". To było najdłuższe 10 minut w moim życiu, prosto na mnie wiał wiatr, niosąc ze sobą ten szambowy odór, potem przez dwa dni czułam smak amoniaku w ustach.
Pani wróciła, powiedzieliśmy, o co chodzi (smród, warunki niezgodne z tymi, jakie mieliśmy mieć zapewnione). Pani tylko spytała, czy pieniądze ma nam oddać w gotówce, czy zrobić przelew zwrotny.
Zmęczeni podróżą i smrodem, zapakowaliśmy się w auta, dzieci też z ulgą wsiadły, i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Nigdy więcej nie pojadę w miejsce, którego wcześniej ja lub ktoś ze znajomych nie odwiedził.
Mazury
Najbardziej piekielny w tym jest byk "kompać się". W kompocie.
Odpowiedz@kojot_pedziwiatr: Z historii wynika, że raczej w kompoście ;)
Odpowiedz@kojot_pedziwiatr: @Xynthia: Toż to neologizm oznaczający korzystanie z kompa nad wodą :)
OdpowiedzWytłumaczysz nam, w jaki sposób wiatr stał i wiał jednocześnie?
OdpowiedzSzkoda, że nie podano nazwy tego cud-ośrodka...
OdpowiedzZgłosiliście do sanepidu?
OdpowiedzA nie można było poszukać czegoś innego w okolicy? Mi by się nie chciało wracać tego samego dnia, tylko bym poszukał czegoś innego.
Odpowiedz@seba199020: Pomyślałam o tym samym. Mazury długie i szerokie, zawsze coś wolnego się znajdzie.
Odpowiedz@seba199020: tak właśnie zrobiliśmy :) Kierując się w strone domu, obdzwanialiśmy co się dało, ale nie tak łatwo znaleźć coś na szybko na tydzień na 8 osób. Oatatecznie udało się i wakacje spędziliśmy w innym ośrodku.
OdpowiedzCiekawe, jak tam ci inni goście wytrzymali te trzy dni w tym całym smrodzie i syfie? Bo po samym opisie mi się niedobrze robi.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 sierpnia 2018 o 14:00
Ale awaria kanalizacji może zdarzyć się wszędzie... nawet w miejscu, które polecają znajomi.
Odpowiedz@panisiara: owszem, awaria awarią, ale mąż się dowiedział, że właściciel już od tych trzech dni czeka na jakiegoś kolegę, co by mu to naprawił taniej bo za ekipe to on p...oli płacić. To informacja od ludzi, którzy pakowali się do wyjazdu i usłyszeli tą informacje przypadkiem.
Odpowiedz@Ala_21: czyli niepotwierdzona plotka, a nie żadna informacja. Nikt problemów ze zwrotem nie robił, a z tego ci piszesz to opis był zgodny ze zdjęciami. Ot po prostu awaria.
OdpowiedzW takiej sytuacji nie tylko odbiera się zaliczkę, ale też dzwoni po policję, która spisuje notatkę, która jest podstawą roszczeń odszkodowawczych (za inny ośrodek, za paliwo, za stracony urlop). Potem się również podaje nazwę ośrodka i wystawia negatywne opinie w portalach rezerwacyjnych. To uczy januszy, że nie warto kłamać w ogłoszeniach.
Odpowiedz