Mistrzowską akcję miałem dzisiaj w Kolejach Mazowieckich.
W Falenicy wsiadła starsza kobieta, która podeszła do gościa kontrolującego bilety (jeszcze podczas postoju):
- Czy na tym bilecie dojadę do Radości?
To są 2 przystanki. Dla jasności: KM normalnie nie honorują jednorazówek ZTM ale na linii Otwockiej, ze względu na trwające remonty, chwilowo honorują. No ale są niuanse.
- Czy bilet jest już skasowany?
- Nie.
- No to jest nieważny.
(w KM oczywiście nie mają kasowników).
- No to ile to będzie do Radości?
- Co ile będzie do Radości?
- No ile to będzie do Radości?
W tym momencie drzwi się zamknęły.
- To będzie 74zł plus cena biletu.
- Jak to?
Wstałem i podszedłem do nich.
- Proszę pana, przecież to nie w porządku.
- Ale ja z panem nie rozmawiam teraz.
On do niej:
- oDkument proszę. Regulamin jest jasny – jak się nie ma biletu, to trzeba wsiąść do pierwszego wagonu i udać się od razu do kierownika.
Ja:
- No ale pani przecież udała się do pana od razu.
- Ale ja nie jestem kierownikiem tylko kontrolerem.
- !?
- Niemniej jest pan pracownikiem KM i jawnie wprowadził pan pasażera w błąd.
- A pan jest adwokatem? Proszę nie utrudniać pracy.
- Tak jestem; niech pani się odwoła; tu jest numer do mnie, mogę być świadkiem. A pana poproszę o numer służbowy.
- Mogę panu podać numer buta.
Zaczynam spisywać z legitymacji, ale odwrócił do ciała.
- Jest pan na służbie, proszę pokazać legitymację.
- Pokazywałem jak byłem mały.
- Pan ma obowiązek.
- Mam obowiązek, jak pana kontroluję, a już pana skontrolowałem; O! Tam idzie kierownik – proszę się spytać.
Z kierownikiem:
- Proszę pana, kontroler odmawia okazania legitymacji, a wie, że będzie powodem skargi.
- Proszę pana, niech się pan lepiej nie wtrąca; wszystko jest w porządku, pani powinna wsiąść do pierwszego składu.
- Ale przecież to skandal! Przecież to jawne działanie na szkodę pasażera i w dodatku odmowa okazania numeru służbowego.
- Ale przecież teraz ja mówię, tak? Tu jest regulamin.
Pokazuje na jakieś bzdurne parę linijek nad drzwiami.
- Proszę sobie przeczytać; i niech pan uważa, bo wezwiemy policję i będzie pan odpowiadał za uniemożliwianie czynności służbowych.
O dziwo nie zabijam go. Odpowiadam... mniejsza o to jak. Spisuję numer służbowy kierownika.
Od tego momentu chodzę za kontrolerem i go obserwuję. Do końca podróży nikogo już nie skontrolował, chociaż mu nie przeszkadzałem. Rzucał tylko teksty w stylu:
- Proszę za mną nie chodzić, bo ja nie z takich. Mam żonę, wolę kobiety.
Pytam kilku pasażerów (młodych mężczyzn), czy ktoś mi zostawi kontakt i poświadczy odmowę podania numeru służbowego. Niestety, brak chętnych. Dzwonię do KM, ale tam automatyczna infolinia wyjaśnia, że reklamację mogę złożyć drogą listowną lub mailową. Dzwonię do służby ochrony kolei i zgłaszam, że po pociągu grasuje chyba fałszywy kontroler. No, chętnie by pomogli, ale niestety nie mają patrolu w okolicach Dworca Wschodniego (jak was będą kiedyś mordowali na Wschodnim, to uzbrójcie się w cierpliwość).
Całej tej sytuacji dodatkowego absurdu dodaje jeszcze fakt, że na Dworcu Wschodnim nagle ogłaszają, że z przyczyn technicznych pociąg kończy bieg. I kontroler i kierownik odchodzą. Może zbieg okoliczności, może nie. W sumie bez znaczenia, bo trzy przystanki dalej i tak musiałbym po prostu wysiąść. W międzyczasie kontrolerowi zrobiłem zdjęcie.
komunikacja_miejska
Nie należy odpuszczać tej sprawy!
OdpowiedzŚlij maile z skargami, ja doszedłem kiedyś do takiej wprawy że dostawali 2 skargi dziennie: na pociąg poranny i popołudniowy. Musiałem aż zacząć numerować skargi by się nie pomylić :D
OdpowiedzCzy ten kontroler byl moze gruby? Mialam podobna sytuacje na warszawie zachodniej, ale wezwalam policje. Ten sam przewoznik. Probowal mi wmowic ze nie chce okazac dokumentow i mam 500 zl do zaplaty jak policjanci przyszli.
Odpowiedzja cie prosze, slij te skarge, musza pisemnie odpowiedziec
OdpowiedzDialogi nagrywałeś czy notowałeś w zeszycie?
OdpowiedzCo jest w tym piekielnego? Gdyby pani wsiadła do pociągu pierwszymi drzwiami (zgodnie z regulaminem przewozów KM), to by żadnego problemu nie było. A tak to pani weszła do pociągu byle którymi drzwiami, natrafiła na kontrolę i dostała mandat za jazdę bez biletu. Tak, można było jechać tym biletem jednorazowym ZTM, nie skasowała, w takich sytuacjach (jak nie ma kasownika) by skasować bilet wystarczy napisać długopisem datę od której godziny ma być ważny, lecz trzeba to napisać w momencie wejścia do pojazdu.
Odpowiedz@Gendou: Skoro masz problemy ze zrozumieniem, to wyjaśnię. Piekielne jest to, że: a)"czy bilet jest skasowany? nie? to nieważny" - tu był moment, w którym powinien ją poinformować o możliwości skasowania długopisem. Ale chciał jej dokopać. To jest piekielność. b) będąc na służbie, ma obowiązek na żądanie udostępnić swoją legitymację z danymi służbowymi. To już nie jest nawet piekielność, to jest zaniedbanie obowiązków służbowych Ale, jak ktoś się tu już słusznie skarżył, skarga pójdzie, a wierchuszki nie będzie obchodziło roztrząsanie sprawy, tyko rozstrzygnie ją na korzyść klienta. Więc, mimo Twojej do niego sympatii, miejmy nadzieję, że gość jednak za to oberwie.
Odpowiedz@Gendou: Miałbyś rację, gdyby nie to, że jest napisane jasno, że kobieta od razu po wejściu podeszła do kontrolera. Wcale nie jest tak, że sobie siedziała i czekała, że a nuż może kontroli nie będzie, a teraz wciska kity, że chciała kupić. Regulamin regulaminem, ale kontrole są po to, by wychwytywać złodziei, a nie żeby się nachapać premii za mandaty od uczciwych ludzi (tak, wiem, mam wysokie oczekiwania moralne, ale jakoś znam takich uczciwych kontrolerów).
Odpowiedz