Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Widzę, że sporo komentarzy pod moją historią http://piekielni.pl/82767, więc chciałabym się odnieść…

Widzę, że sporo komentarzy pod moją historią http://piekielni.pl/82767, więc chciałabym się odnieść do kilku z poruszonych tam kwestii. Mianowicie padł zarzut, że zamieściłam "instruktaż", że ktoś może spróbować naśladować itp. No nie. Nie może. To znaczy w sumie tak, proszę bardzo, niech sobie taki ktoś dobierze wspólnika i zechce to powtórzyć, no powodzenia życzę, bo będzie bardzo potrzebne...

Otóż większość towarów na sklepie ma alarm. Żeby cokolwiek wynieść, trzeba ten alarm zdjąć lub zneutralizować. Trzeba wiedzieć, gdzie szukać, jak zdjąć i jeszcze zrobić to szybko i sprawnie, bo ma się na to bardzo mało czasu. A ja nie kradłam JEDNEJ rzeczy, bo to się nie opłaca (o tym za chwilę), tylko kilka lub kilkanaście. Kawy, herbaty, czekoladki Merci, czekolady (to nawet nie na sztuki, tylko na pudła, w dużych marketach kiedyś, bo nie wiem jak teraz, cała pudła jeszcze nierozpakowanych czekolad były z tyłu półki za wystawionym towarem), gumy do życia (też "hurtowo"). To spożywka, z kosmetyków dezodoranty (najchętniej kulkowe, raz że "poręczniejsze" do wzięcia, a dwa, że jakoś lepiej schodziły), perfumy, płyny i balsamy po goleniu, tusze do rzęs. Każda z tych rzeczy ma alarm (z wyjątkiem czekolad i gum do życia), żeby z nimi wyjść, trzeba go zdjąć. "Opłacalna" dla mnie ilość kaw zaczynała się od 10 sztuk, dezodorantów od 20, perfumy to już w zależności od ceny, czasem wystarczyło kilka sztuk, ale z kolei perfumy potrafiły mieć nawet trzy alarmy, trzeba je znaleźć i zdjąć. Instrukcji "radzenia sobie" z alarmami nie będzie.

Jakby ktoś pytał, czemu taka "drobnica", dlaczego nie kradłam droższych rzeczy, to odpowiedź jest prosta - kradłam i droższe, ale rzadko, ponieważ "drobnicę" najłatwiej sprzedać. Czasami prosto ze sklepu szło się na najbliższy ryneczek (przypominam uprzejmie, były to czasy, kiedy nikt z handlujących na ryneczku nie miał kasy fiskalnej, a pojęcie faktury za towar też większości było obce) i tam się sprzedawało handlarzowi - za pół ceny. Każdy najczęściej już miał swojego "odbiorcę", a jak nie, to szło się od stoiska do stoiska, pytając, czy chce kawy/herbaty/czekolady... Reakcje handlarzy były dwie - albo pytali: "skąd pani to ma?", no cóż, wtedy idę dalej, albo: "ile pani tego ma?". Nie no, absolutnie nie domyślali się, że kradzione...

Drugą grupę odbiorców stanowili taksówkarze. Cóż, ryneczki po południu pustoszały, a ćpuny to raczej nocne stworzenia, nie raz późna godzina zastała mnie z torbą pełną fantów, nie zamierzałam czekać do rana. No to heja na najbliższy duży postój taksówek i grzecznie podchodzę od jednej taryfy do drugiej: "dobrą kawę mam, za pół ceny, chce pan?". Tak gdzieś 80% chciało, tylko próbowali się targować (handlarze na rynku nigdy). Ale też taksówkarze potrafili dać nam dobrze zarobić na droższych towarach. Drogich rzeczy nie opłacało się kraść, bo ryzyko duże, a prawdopodobieństwo sprzedania po dobrej cenie małe. No chyba że był konkretny kupiec... Np. takie od niechcenia pytanko: "a tylko kawy pani ma?". Najwłaściwsza odpowiedź w tym momencie to: "a co by pan potrzebował?".

Dużo rzeczy potrzebowali. Najczęściej markowe ciuchy, drogie alkohole, elektronikę, jednym z najbardziej absurdalnych zamówień była armatura łazienkowa - bo taką właśnie, jak była w sklepie XYZ, żona pana taksówkarza sobie wymarzyła, ale ona droga... Dostarczyłam. Drogie rzeczy kradnie się zupełnie inaczej i tu już najlepiej bez wspólnika - tylko by przeszkadzał. Jestem ja, zabezpieczenia sklepowe i TA rzecz. Tutaj w razie najmniejszej wątpliwości lepiej "odpuścić", bo najczęściej kosztowała powyżej 250 zł, stanowiących magiczną granicę między przestępstwem a wykroczeniem.

Jeszcze jedno małe wyjaśnienie - ktoś mi zarzucił w komentarzach, że wyśmiewam się z ochroniarzy i traktuję ich jak głupków. No na pewno nie! Jednym z najtrudniejszych do pokonania "zabezpieczeń" sklepowych jest DOBRY ochroniarz. I tak, bazowałam na tym, że często przepisy sklepu są bzdurne i mocno ich ograniczają - opisane w pierwszej historii wyjście ze sklepu "na bezczela" po kontroli nie udałoby mi się, gdyby ochroniarz miał prawo mnie przeszukać, choćby pobieżnie. A tak nie miał pewności, ja do końca "zgrywałam niewiniątko", w razie wezwania policji i braku ukradzionych rzeczy przy mnie miałby nieprzyjemności, więc mnie puścił. Przypuszczam, że nie do końca przekonany...

Dobry ochroniarz "ma czuja". Bo dobry złodziej sklepowy nigdy nie zachowuje się podejrzanie. Nie rozgląda się nerwowo, nie chowa po kątach, nie skręca w inną alejkę na widok ochroniarza. I też musi mieć ten "szósty zmysł", bo inaczej to lipa. Jak coś ci w duszy krzyczy - "wyjdź, zostaw to wszystko i wyjdź!!!", to tak robisz, nawet jeśli wszystko jest niby OK. Ja miałam raz sytuację, że wyszłam od razu. Wchodzę na sklep, biorę koszyk, skręcam między regały, a tam jest ON. Ochroniarz. Nie pamiętam już teraz, młody czy stary, gruby czy chudy, wysoki czy niski. Ale pamiętam, jak na mnie spojrzał - on WIEDZIAŁ. No cóż, ja z kolei wiedziałam, że on WIE, więc odłożyłam grzecznie koszyk i wyszłam ze sklepu. Nie dzisiaj, nie tutaj, szacuneczek panu, ja się z panem mierzyć nie będę.

A na koniec mój własny, prywatny patent. No dobra, nie twierdzę, ze tylko mój, potem "poszedł dalej", a i ktoś też mógł wpaść na ten pomysł niezależnie ode mnie. Podaję bez wyrzutów sumienia, bo już nie da się go zastosować, ta sieć sklepów wygląda teraz inaczej. Chodzi o kropkowanego owada, teraz wejście do sklepu jest podwójne, w tym sensie, że wchodzi się najpierw do przedsionka, a dopiero potem na sklep, poza tym ma oddzielne wejście i wyjście. No i drzwi automatyczne. W czasach, o których piszę, było już inne wejście, a inne wyjście (czasami po różnych stronach sklepu), różniły się klamką z odpowiedniej strony - wejściem nie dało się wyjść, wyjściem nie dało się wejść. No i wchodziło się bezpośrednio na sklep, bez żadnego przedsionka, praktycznie zaraz za drzwiami wejściowymi zaczynały się regały z towarem. Wystarczyło wejść, napakować towaru do reklamówki (och, jak ja kochałam sklepy bez alarmów), postawić ją przy drzwiach WEJŚCIOWYCH (wejścia nikt nie pilnował, bo i po co) i wyjść ze sklepu "na pusto". Potem już tylko z powrotem do wejścia, uchylam drzwi, sięgam reklamówkę, nawet nie wchodząc i oddalam się spokojnym krokiem. Teraz już się tak nie da, nie ma tak urządzonych sklepów, więc niech sobie to "idzie w eter".

Nie jestem z tego dumna. Ale nie będę tego podkreślała w każdym akapicie, bo historia stanie się "niezjadliwa". Ja wam po prostu opowiadam coś, co teraz już dla mnie samej jest piekielne.

P.S. Odnośnie firmy konsultingowej - fajna propozycja, ale mam dobrą pracę, która mnie satysfakcjonuje, więc nie widzę takiej potrzeby.

P.P.S. Wykształcenie mam średnie ogólnokształcące, wtedy i teraz, po wyjściu z nałogu poszłam na studia, ale nie ukończyłam.

sklepy

by ~zlodziejkasklepowa
Dodaj nowy komentarz
avatar Carima
11 13

Przemyślałam w międzyczasie temat i stwierdzam, że jakby ktoś chciał zacząć kraść po sklepach to tak czy siak znalazłby w Internecie jakieś wskazówki (do usuwania zabezpieczeń nawet kiedyś trafiłam instruktaż na YT jak przeglądałam różne filmiki o magnesach neodymowych, bo potrzebowałam ich do pracy dyplomowej. Nie było to bezpośrednio związane z magnesami, chociaż na niektóre zabezpieczenie działają, ale w proponowanych mi się pojawiły też inne metody) - a bardzo zdesperowany mógłby znaleźć kogoś, kto się na tym zna i też się od niego nauczyć. A, że jednak większość społeczeństwa raczej nie kradnie, to ciekawie poczytać o takich rzeczach. Tak PS. to nie znalazłam potwierdzonej informacji, czy bramki wyją od samego magnesu - a chodziłam z nimi w plecaku często w drodze na i z uczelni. Dopiero jak gdzieś przeczytałam, że podobno mogą piszczeć, to mnie strach obleciał, że gdybym sobie po uczelni poszła na zakupy to mogłoby być niemiło.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
5 7

@Carima: Zabezpieczenia ukryte w produktach działają na zasadzie zakłócania pola magnetycznego tworzonego przez bramkę. Pole wytwarzane przez bramkę powoduje też wzbudzenie zabezpieczenia. Działa to podobnie do RFID tylko na większą odległość. Sam kiedyś musiałem się spowiadać z zawartości plecaka. Jak automatyk mam ze sobą masę sprzętu elektronicznego i przeróżne zwoje kabli. Zadziałał akurat niewinnie wyglądający, 20-metrowy zwinięty kable, podłączony do konwertera. Od tego czasu rozpina kable od elektroniki... Filozofii w tym nie ma. jedynie wielkość zabezpieczeń się zmieniła. Na koniec słowo do "tępicieli złodziei". Skoro tak piętnujesz ją, to idź na wiejską i jawnie powiedz to tym w sejmie... Człowiek uczy się od najlepszych...

Odpowiedz
avatar Limek
8 16

Jak to sie stalo ze zostalas cpunka i zlodziejka? Styl pisania - bardzo dobry, bez bledow, ladnie sie wyslawiasz. Bylas dobrym uczniem i "cos sie stalo"?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

@Limek: Zapewne przypadek, tak jakoś wyszło

Odpowiedz
avatar Limek
5 5

@maat_: sarkazm?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

@Limek: To jest stereotyp, że tylko "pewni ludzie" mogą zostać ćpunami. Znałam parę osób z bardzo dobrych rodzin, które chciały się po prostu "dobrze bawić". A po pewnym czasie nawet najbardziej niefrasobliwy rodzic zapyta po co jego dziecku tyle kasy. I wtedy trzeba zacząć kombinować. Chociaż sama jestem ciekawa co autorkę sprowadziło "na złą drogę", to raczej ci nie odpowie, bo nie ma tu konta, a historię dodano bez logowania.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 4

@Limek: Nigdy nie ćpałem, ale każdy narkoman opowiadający o swoim nałogu mówi, że na początku było super (jedna z pierwszych kwestii w Trainspotting). Takiego odlotu nie da się podobno zaliczyć za pomocą alkoholu. To wciąga, więc znowu sięgają po jakiś środek. Aż w końcu przychodzi ten moment, że nie wszystkie loty są takie fajne, a odstawić prochy jest ciężko. Pojawia się uzależnienie psychiczne, a w bardziej zaawansowanym stadium fizyczne. Ale na początku było super i byli pewni, że nie wpadną w nałóg, że mają wszystko pod kontrolą. Mogą do tego jeszcze dojść jakieś problemy w domu, w szkole, z rówieśnikami czy jeszcze coś innego. W takiej sytuacji prochy mogą się wydawać świetną odskocznią, dzięki której chociaż na moment się o tym zapomina.

Odpowiedz
avatar Irena_Adler
5 43

Dla mnie złodziej to najgorszy gatunek człowieka. Gorszy od k*rwy, k*rwa chociaż uczciwie zarabia na życie. To, że tak dobrze ci szło, że nie zdradzałaś nerwowego zachowania, że nie wyglądałaś podejrzanie, znaczy, że się do tego urodziłaś. Jesteś jak niepijący alkoholik. Czyli jak tykająca bomba. Odrażające. Twoim usprawiedliwieniem jest tylko nałóg, dla którego ludzie i zabijać potrafią.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 lipca 2018 o 9:23

avatar DarkHelmet
-1 15

@Irena_Adler: Nie do końca. Prostytutki nie odprowadzają podatków :)

Odpowiedz
avatar Irena_Adler
14 26

@DarkHelmet: To prawda. Ale wciąż nie rozumiem minusów, które zbieram za swoją wypowiedź. Potępienie złodziejstwa w tym kraju jest naganne? Doprawdy, aż przykro się robi. Od czci i wiary odsądza się kogoś, kto w swej naiwności wpuścił do swojego mieszkania piekielną koleżankę, a plusuje złodzieja i minusuje ludzie, którzy kradzieżą gardzą.

Odpowiedz
avatar cherrish
21 21

@DarkHelmet: Nie odprowadzają podatków bo dochody z prostytucji są zwolnione z opodatkowania. Konkludując: chociażby chciały to nie mogą;-).

Odpowiedz
avatar Irena_Adler
0 12

@Bryanka: Wiesz, za jakieś drobne pierdołki ludzie tu wyzywają innych, a ja jednak jej nie zwyzywałam. No jednak nie... I mów co chcesz, każdy przestępca to osoba zaburzona. Mnie nigdy nie przyszło do głowy, by wziąć, co do mnie nie należy. A minusy lecą, jak mi się wydaje dlatego, że taka fajna, ciekawa opowiastka. Wstrętne.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 13

@Irena_Adler: W zasadzie zgadzam się z twoją oceną złodziei i kradzieży, ale uważam, że potraktowałaś autorkę zbyt ostro, nazywając ją tykającą bombą zegarową. Zerwała z patologiczną przeszłością, ma dobrą pracę, jakoś ułożyła sobie życie, co się rzadko zdarza w przypadku narkomanów. Większość jednak nie daje rady i wraca do tego, co robili. A przeszłości nie da się wymazać, choć czasami bardzo byśmy chcieli. Może zauważyłaś, że sama pisze, że nie czuje się dumna z tego, co robiła, a wręcz przeciwnie. Odczuwa wstręt do kradzieźy. W dużej części "podziękowania" należą się politykom, którzy zdelegalizwoali narkotyki. Efekt taki sam jak prohibicja na alkohol. Produkt można kupić, ale tylko nielegalnie i po wyższej cenie. Więc co zrobi ćpun na głodzie? Zacznie kraść, napadać na ludzi, albo się prostytuować. Są też inne, równie odrażające możliwości, ale kreatywność takich ludzi nie ma granic. W USA przed delegalizacją moźns było kupić narkotyk za kilka centów, więc nikt nie posuwał się do przestępstwa, żeby mieć na to pieniądze. A potem, jak gangsterzy sprzedawali działkę za dolara, zaczął się cały ten syf. A uzależnieni zawsze byli i będą, zarówno narkomani jak i alkoholicy. I żadne prawo tego nie zmieni. Można pracować nad tym, żeby było ich jak najmniej i próbować ograniczyć patologie z tym związane, a większość z nich bierzze się stąd, że prochy są zbyt drogie, więc ćpuny uciekają się do przestępstw, żeby je zdobyć.

Odpowiedz
avatar Poluck
1 19

@pasjonatpl: to jest zawsze wina ćpuna czy złodzieja, nie zwalaj na sklepy, rząd czy podatki. Skrucha? Wstyd? Ok, ale czy spłaciła co ukradła? Nie? To nadal jest to złodziejka. I nie gadaj, że to jest wliczone w marżę, bo w niektórych sklepach to pracownik pokrywa manko. Niech się trafi 1 sklep na 100 gdzie biedna pracownica musiała to spłacić. Ile żyć ta złodziejka zrujnowała? Ile osób jest wyzywanych za to od złodziei, bo pracodawca ma to gdzieś i oskarża kasjerkę.

Odpowiedz
avatar Irena_Adler
6 14

@pasjonatpl: piszesz, jakby o nie ona winna była temu, że wpadła w nałóg. Była ćpunką, więc jej wolno było kraść, bo przecież za co miałaby ćpać! Wiesz, wiele lat temu wzięłam z paczki papierosa. Zasmakował. Palę do dziś. Wyłącznie do siebie mam pretensje. Nie szukam usprawiedliwienia dla własnej głupoty.

Odpowiedz
avatar Irena_Adler
4 6

@Poluck: zgadzam się w zupełności!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

@pasjonatpl: Ćpun może też przyznać się przed sobą, że jest uzależniony i szukać pomocy. Dorośli ludzie nie są dziećmi, doskonale wiedzą w co się pakują albo wpakowali, to był ich wybór. Szukanie kozła ofiarnego w postaci państwa jako instytucji to krok w stronę usprawiedliwiania narkomanów i złodziei pokroju autorki. Dobrze, że wyszła na prostą, jednak jej resocjalizacja nie zwróci ludziom, którzy stali jej na drodze, straconego czasu, pieniędzy (dam sobie głowę uciąć, iż znalazł się co najmniej jeden sklep, gdzie straty finansowe przez kradzieże pokrywane są z pensji pracowników), nerwów. Mało tego, ta kobieta nawet gdyby mogła/chciała, nie spłaci połowy tego, co udało jej się ukraść.

Odpowiedz
avatar the
-1 11

@Irena_Adler: gorszy od mordercy? jesteś dziwna. brr.

Odpowiedz
avatar Poluck
2 6

@Irena_Adler: Dokładnie. A z każdego nałogu da się wyjść, z jednego łatwiej, z innego trudniej. Znam palaczy, którzy rzucają co miesiąc... A moi rodzice 16 lat temu rzucili z dnia na dzień i do tej pory nie palą. To samo z narkotykami, jakby ktoś chciał rzucić to by rzucił. Jeżeli nie radzi sobie ze skutkami odstawienia to są miejsca, gdzie mu pomogą. Jeżeli ktoś bierze narkotyki i mówi, że próbował rzucić to znaczy, że nie chce rzucić i będzie je brać. Autorka wyszła z nałogu i jej organizm będzie jej dziękować aż do śmierci, ale to nie znaczy, że teraz jest święta.

Odpowiedz
avatar Jorn
1 3

@DarkHelmet: Bo są zwolnione. Najwyraźniej państwo postanowiło promować ten sposób zarabiania na życie.

Odpowiedz
avatar Bryanka
4 4

@Irena_Adler: "każdy przestępca to osoba zaburzona" - z jednej strony się zgodzę, ale z drugiej strony osobiście unikałabym takiego generalizowania, gdyż teoretycznie przestępcy to nie tylko mordercy i złodzieje :) Przestępca to osoba, która w taki czy inny sposób złamała obowiązujące w danym miejscu prawo. A z tym bywa różnie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 4

@mahfiruz: Pewnie, że może się przyznać przed sobą i szukać pomocy. Co więcej, powinien to zrobić. Ale wielu nie zrobi. Jeszcze inni się przyznają, ale zabraknie im silnej woli i samozaparcia, żeby zerwać z nałogiem. Nie zamierzałem usprawiedliwiać złodziei i ćpunów. Nie o to mi chodzi. Sami są winni temu, co robią, bądź robili. Poruszyłem temat polityki państwa w tym zakresie, żeby pokazać, że zwyczajnie się nie sprawdza i legalizacja i możliwość zakupu środków odurzających po niższych cenach byłaby lepszym pomysłem niż to, co mamy teraz. Możecie się ze mną zgadzać lub nie. Ale uważam, że jest jedna grupa ludzi tak samo piekielna jak złodzieje, czyli kupcy. Póki ktoś kupuje kradziony towar, złodzieje będą kraść. Jak byłem młodszy, to czasami zdarzało mi się kupić coś kradzionego. I nawet byłem zadowolony, że okazja mi się trafiła. Potem zrozumiałem, że w ten sposób staję się częścią tego procederu okradania uczciwych ludzi. Poza tym złodziej coś komuś ukradnie i mi sprzeda, ale kiedyś może okraść mnie, bo ktoś zamówi u niego produkt, który ja posiadam.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
1 9

@Irena_Adler: Ode mnie dostałaś minusa nie za swoją opinię o złodziejach, ale za to: "To, że tak dobrze ci szło, że nie zdradzałaś nerwowego zachowania, że nie wyglądałaś podejrzanie, znaczy, że się do tego urodziłaś." Uważam, że nie masz prawa jej tak oceniać. Robiła to, co robiła. Robiła źle i dobrze o tym wie. Teraz już nie postępuje tak.

Odpowiedz
avatar Irena_Adler
-4 8

@KatzenKratzen:minus akurat od ciebie jest dla mnie zaszczytem.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
4 4

@Irena_Adler: Złodziej gorszy od np. mordercy, gwałciciela, pedofila? Ciekawe masz standardy, nie powiem... "Dla mnie złodziej to najgorszy gatunek człowieka. Gorszy od k*rwy, (...) jak tykająca bomba. Odrażające.", a dalej "a ja jednak jej nie zwyzywałam." - aż mnie rozśmieszyłaś, dzięki.

Odpowiedz
avatar MarcinMo
0 2

@pasjonatpl: Ja też nie wierzę w złodzieja, który całkiem przestałby być złodziejem. Do domu bym na pewno takiej nie wpuścił. Skoro teraz nieźle zarabia, to może po prostu drobne kradzieże jej nie interesują, ale jakby się trafiła okazja na większą, to już taki pewny bym nie był.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 12

Nie wiem kto się czepiał o "dawanie instrukcji". Tak było, jest i będzie. I wiedzą to zarówno ochroniarze, jak i sprzedawcy (ci świadomi, a nie dzieciaki z doskoku). Jeszcze popularny jest sposób na matkę z dzieciątkiem (+duży wózek - często z gondolą) i to są znane sposoby. Sami ochroniarze też często współpracują ze złodziejami. Kradzież jest wliczona w cenę towarów. Niestety jej poziom w PL jest BARDZO WYSOKI i dlatego wiele produktów jest u nas droższych niż poza naszymi granicami. Wbrew pozorom zabezpieczenia nie są przeciwko złodziejom, bo te bardzo łatwo zneutralizować. Urządzenia do zdjęcia zabezpieczeń można przecież normalnie kupić - choćby swego czasu na alledrogo. A i tak często-gęsto wystarczy zwykły (dość mocny) magnes. Takie zabezpieczenia są niezbędne na rzecz ubezpieczenia i/lub są warunkiem umowy z firmą ochroniarską. Tak naprawdę opisałaś realia fachu, które są znane chyba wszystkim w handlu detalicznym.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 10

Acha - obecnie (w sumie od ok 5lat) próg wykroczenia to AŻ 1000zł i ten próg specjalnie zmieniono, aby w statystykach wyglądało, że sytuacje mamy w kraju naprawdę dobrą i bezpieczną. Także złodzieje potrafią przychodzić po kilka razy tego samego dnia wynosząc np całą rozmiarówkę najnowszej kolekcji dresów adidasa. I mimo, że wszyscy wiedzą kto, to formalnie nie ma jak się z tym rozprawić, bo nie mają przy sobie dokumentów, a to często grupy zorganizowane. Policja ich zgarnia, na komisariacie przychodzi ich prawnik, wartość mieszcząca się w wykroczeniu i delikwent po kilku h wychodzi. Policji też zależy na jak najszybszym zamykaniu spraw - bez względu na to w którą stronę. "Wykroczenie" i wio. Można tłumaczyć, że to grupy zorganizowane i pomimo faktu iż najczęściej sami policjanci wiedzą, to przyznają, że zwyczajnie brakuje im rąk do pracy, a doświadczeni policjanci poodchodzili. Dlatego nie ma komu podjąć tematu zorganizowanej grupy. Najbardziej utkwił mi w pamięci epizod ochroniarza, z czasów jak pracowałem w sieciówce. Miły facet, wszyscy go lubili. Ale w kasie nigdy się nie zgadzało. Ot sieciówka - normalna sprawa, że zawsze się nie zgadza o kilka-kilkanaście zł w ciągu dnia czy kilkadziesiąt jak są wyprzedaże. Ale z czasem braki zaczęły być co raz większe i nigdy nie udawało się ich wyprostować. Wniosek - kasjerki/kasjerzy podbierają, ale monitoring niczego nie wykazał. Więc ludzie się ciągle rotowali. W końcu padło na to, że młode pokolenie nie radzi sobie z prostą matematyką - zwłaszcza w stresie. Do czasu. Okoliczności wpadki ochroniarza nie pamiętam, ale w końcu się wydało, bo zrobił się zbyt chciwy. To on obstawiał kasę i wynosił utarg do sejfu oraz w ciągu dnia wynosił tam kasę, jak zebrało się za dużo. Podbierał po trochu, a potem ukrywał to w przebieralni lub innych wskazanych miejscach ogólnego dostępu, skąd odbierała to jego wspólniczka. W miesiącu w którym wpadł podebrał tak aż 10 tyś zł. Wieść gminna niesie, że przyznał się iż w ciągu lat pracy podebrał tak z różnych sklepów ok 250tyś złotych.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

Nie zdążyłem dopisać: Jak się ma kilkanaście-kilkadziesiąt tyś utargu dziennie na łącznie 3-4 kasach i pierdylion transakcji, to samo dojście do tego ile płatności powinno być zrobionych kartą, a ile powinno być w gotówce (uwzględniając zwroty towaru) zajmuje kilka-kilkanaście dni księgowej na etacie. Nie mówiąc o tym, że trzeba to jeszcze dopasować do kasy i kasjera, bo z logowaniami to wiadomo jak jest - często z rozpędu jest się zalogowanym na innym kasjerze. Dodatkowo rozliczenia jak wyglądają to wtajemniczeni wiedzą. Kilka osób, różne charaktery nieczytelnego pisma, ciągłe poprawki i nie wiadomo czy w rozliczeniu w odpowiedniej rubryce stoi 1 czy 7, 8 czy 9 i tak dalej. Dlatego do pewnej wysokości strat, szukanie przyczyny jest po prostu nieopłacalne i łatwiej zwiększyć marże o 1-5zł na produktach dla wyrównania.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@Lobo86: Przy czynie przepołowionym jakim jest kradzież, granica wykroczenie-przestępstwo wynosi od 3 stycznia 2018 r. 525 zł i odpowiada wartości 1/4 minimalnego wynagrodzenia. W ministerstwie trwają prace nad ponownym ustaleniem progu w sposób kwotowy na wysokości 400 zł, także nie wiem skąd wziąłeś to: "Acha - obecnie (w sumie od ok 5lat) próg wykroczenia to AŻ 1000zł" I to zwłaszcza z uwagi na fakt, że ostatnimi czasy próg nie był ustalany kwotowo, a w proporcji do minimalnego wynagrodzenia, które - suprise, suprise, jest ustalane rozporządzeniem co roku.

Odpowiedz
avatar the
-1 7

@Lobo86: pieprzysz. grupy zorganizowane, kradnące np. marki na handel, kradną poza swoim rejonem, więc w obcym sklepie ich nie znają. dobry złodziej z tego żyje i chocbyś się zesrał, nie przyhaczysz go okiem w sklepie :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@the: a jako eks-sprzedawca twierdzę co innego na podstawie własnego doświadczenia. I co? @252426: hmm widać się zmieniło. Jak byłem sprzedawcą był to tysiąc złotych. Policjanci jeszcze ~3 lata temu też twierdzili.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Lobo86: Do 2014 r. próg był określany kwotowo i było to 250 zł, potem wprowadzono rozgraniczenie w postaci 25% minimalnego wynagrodzenia, które w 2014 r. określono na kwotę 1850 zł, zatem próg - 462 zł. Obecnie coś się tam przy tym znowu bawią, żeby było kwotowo, ale nie pamiętam czasów, żeby to było 1000 zł, to jest absurdalnie wielka kwota jak na próg wykroczeń. Zatem nie wiem co to byli za policjanci, po jakich szkoleniach, ani jako kodeks wykroczeń czytali, ale nie chciałabym mieć z nimi do czynienia. Jeśli zaś byłeś sprzedawcą i do 1000 zł policjanci odpuszczali, to gratulację - daliście się robić w balona, ale statystyk im nie popsuliście.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@252426: zasadniczo, ocena który przepis jest łamany i jakie są sankcje za to, to nie rola policji, ale prokuratury i sądów. Sklep zgłaszał wartość skradzionego towaru. Nas to nie interesowało jaki to paragraf. O 1000zł była mowa kilka lat temu, a uzasadnieniem miało być to, że wykroczenia są karane niemal z automatu grzywną. Natomiast sprawy sądowe ciągną się miesiącami, a niekiedy latami. Ostatnio wpadła mi w ręce taka statystyka: 83% sprawców kradzieży sklepowych w obecnym wymiarze unika kary, bo z braku miejsc w pierdlach i "niską szkodliwość" dostają zawiasy. O ile w ogóle cokolwiek dostają. Może i faktycznie był to jedynie projekt...jeśli tak, to mea culpa za wprowadzenie w błąd. Zasadniczo i tak według uprzejmych panów policmajstrów to drobnicę puszczają najwyżej z mandatem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Lobo86: Jeśli policjanci nie przyjmą zawiadomienia o przestępstwie to skąd prokuratura ma o nim wiedzieć? Albo sąd skazać? Nigdzie nie znalazłam informacji, żeby kiedykolwiek próg wynosił 1000 zł. Możemy się tak licytować, ale to był od lat POSTULAT i to POLICJI. Nigdy za bardzo nie brany na poważnie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@252426: no jak wyższe szarsze coś postulują, to ci z linii to potem tak robią. Prawo nie ma tu w zasadzie większego znaczenia. Policjanci to nie prawnicy. To ludzie po krótkich kursach - słabo wyszkoleni, słabo opłacani. Mi zgłoszoną kradzież roweru o znacznej wartości umorzono z marszu. Nawet nie przesłuchano ochrony i nie sprawdzano nagrania z monitoringu. Sprawę zgłosiłem w piątek, a w poniedziałek nadano list z prokuratury o umorzeniu dochodzenia z powodu niemożności wykrycia sprawcy....

Odpowiedz
avatar Bubu2016
-2 14

"Na sklep", "na sklepie" - no, błagam... Na dachu kradła czy co?

Odpowiedz
avatar Xynthia
10 10

@Bubu2016: Czytałam kiedyś artykuł o różnych subkulturach i ich gwarach, owszem, "na sklep". Tak samo jak włamywacz idzie "na kwadrat", a doliniarz "na kieszeń". Autorka odruchowo użyła slangowego określenia, bo ogólnie to historia poprawnie napisana, nawet lepiej niż poprawnie...

Odpowiedz
avatar BlackVelvet
4 4

Historia zawiera lokowanie produktu :D

Odpowiedz
avatar Xynthia
3 3

@BlackVelvet: Czekoladki Merci? Uwielbiam! :)

Odpowiedz
avatar the
-5 11

nadal wygląda to identycznie. piekielne? dla mnie życie. ostatnio dwoch podpitych czy naćpanych chłopakow ukradło ze sklepu około 200 past do zębow, ktore bardzo podobnie rozprowadzali wśrod spacerowiczów. kupowali. będzie popyt, będzie podaż.

Odpowiedz
avatar Zlociutki
7 7

Dobry kolega pracowal kiedys w Casto jako ochroniarz, mowil ze czasami ktos specjalnie dal sie zlapac po to zeby w tym czasie inni z ekupy wyniesli towar za grube tysiace. Prawda jest taka, ze dobra grupe zlodziei nikt nie jest wstanie zatrzymac, wielkie sieci zdaja sobie z tego sprawe i poprostu maja to wliczone w marze.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 30 lipca 2018 o 17:19

avatar PiekielnyDiablik
-5 11

jeśli to miała być "taka "terapeutyczna spowiedź" - to ci nie wyszła

Odpowiedz
Udostępnij