Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Trzy lata temu mąż kupił sobie lepszy samochód, stary przypadł mnie, ale…

Trzy lata temu mąż kupił sobie lepszy samochód, stary przypadł mnie, ale "w papierach" został na męża. I od tych trzech lat jeżdżę regularnie. Do pracy, "na miasto", do lekarza, do rodzinnego miasta. Piszę to, by było jasne, że nie jestem kierowcą jednej trasy. Jeżdżę prawidłowo, boję się mandatów (nie lubię wydawać pieniędzy), więc przestrzegam (w miarę) przepisów, często kogoś gdzieś podwiozę, bo lubię jeździć z towarzystwem, i każdy jest zadowolony, nikt nie wychodzi z auta blady czy zemdlony ze strachu.
Jedyna osoba, której wręcz nienawidzę mieć na miejscu pasażera to mój mąż. Unikam więc wspólnych tras, ale czasami się zdarza, że go wiozę. A wtedy od samego wejścia do auta:

1. co tak trzaskasz tymi drzwiami, delikatniej (nie uważam, że trzaskam);
2. co masz tak fotel ustawiony, przesuń go sobie (argumenty o mojej wygodzie jak grochem o ścianę);
3. czemu tak na maksa wyjeżdżasz do tyłu? (to przy wyjeździe z miejsca parkingowego). Skręcaj już sobie szybciej (wyjeżdżam i skręcam, gdy uważam to za stosowne);
4. co tak ciepło tu masz? odpal sobie nawiew (i macha mi łapami przy pokrętle, kiedy ja lubię jak mi ciepło);
5. po co tak blisko dojeżdżasz do skrzyżowania? pojedzie jakiś de.bil blisko prawej krawędzi i ci przód zahaczy;
6. co tak daleko stajesz od skrzyżowania? szkoda marnować tyle miejsca;
7. dlaczego jedziesz tak blisko lewej krawędzi? pojedzie ktoś jeszcze z naprzeciwka tak blisko i się zahaczycie lusterkami (jadę środkiem);
8. co ty jedziesz tak blisko prawej krawędzi? zahaczysz o krawężnik (nadal jadę środkiem);
9. no włącz sobie wycieraczki, nic nie widać przed przednią szybę (ja widzę);
10. ale po co już hamujesz?;
11. hamuj!!!

Piątkowe popołudnie. Mąż miał umówiony jakiś firmowy obiad pod miastem. Wiadomo było, że popije. Poprosił, bym po niego przyjechała, bo taksówki to za dużo kosztujoo (Ubera nie mamy). Wsiada, ruszamy i zaczyna się litania. - A czemu już czwórkę wrzucasz? (bo uważam, że już należy wrzucić czwórkę). - No weź sobie spuść klapkę, bo słońce świeci w oczy (mi nie świeci). Dojechaliśmy do średnicówki, ruch jak diabli, chcę się skupić, a ten mi truje.

Po którymś z komentarzy pękła mi żyłka. Wyczekałam w miarę bezpieczny moment i na środkowym pasie zatrzymałam auto. Wyciągnęłam kluczyki ze stacyjki, cisnęłam je w trawę na pasie zieleni i najzwyczajniej w świecie sobie odeszłam, nie zważając na krzyki męża. Chciał za mną wybiec, ale nadjechały inne auta i go wytrąbiono. Nie oglądałam się za siebie, nie wiem, co zrobił. Zostawiłam go w jego aucie, podpitego, bez dokumentów. Do domu wrócił dwie godziny później. Jak sobie poradził, nie wiem. Nie mówił, nie pytałam. Milczał przez trzy dni. Przez kolejne tylko burczał, po tygodniu odzyskał mowę, ale do sprawy nie wrócił.
Piekielne? Piekelnie skuteczne ;)

w samochodzie

by ~Wszpilkach
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bazienka
2 12

wysadzilabym na srodku drogi albo najblizszym przystanku opcjonalnie- nie zabierala ze soba w podroz

Odpowiedz
avatar Rekin_pustynny
19 19

A co z samochodem? Dalej tam stoi? :-)

Odpowiedz
avatar GlaNiK
28 38

Piekielne na maksa, ale szkoda mi Ciebie, że nie potrafisz mężowi wytłumaczyć, że jak Ty prowadzisz to ma siedzieć cicho a jak się nie podoba to won z samochodu. Nie mam na myśli podwózki z imprezy tylko mówię ogólnie, bo z opisu widać, że to jest na porządku dziennym gdy Ty prowadzisz a on jest pasażerem.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lipca 2018 o 15:53

avatar konto usunięte
20 28

@GlaNiK: A skąd wiesz, że to nie jest wina męża? Mój tato jest taki sam. Nie raz rozmawiała z nim mama czy babcia, ja też podjęłam wiele prób wytłumaczenia mu, że takie zachowanie tylko przeszkadza kierowcy (nie można zachować się wobec niego tak samo, bo on nie jeździ jako kierowca samochodu). Zrozumiał, że tak zachowywać się nie powinien, kiedy po kolejnej kłótni w trasie (w czasie jazdy oczywiście, kiedy mamie też już nerwy puszczały) powiedziałam na postoju, że ja łapię stopa i wracam do domu, bo nie mam zamiaru zginąć przez to, że nie potrafią się dogadać. Nie przejmował się tym, dopóki nie zaczęłam pytać kierowców na stacji czy podrzucą mnie do najbliższego miasta. Ostatecznie pojechałam z nimi na te wakacje, ale tata słowem się już nie odzywał.

Odpowiedz
avatar Habiel
8 10

@GlaNiK: Łatwo mówić, trudno wykonać. Mój ojciec to dokładnie ten sam typ. Dopóki nie miałam prawa jazdy w ręce, cieszył się, że będzie inny kierowca niż on. A później coś mu odbiło (możliwe powiązanie z tym, że syn jego znajomego miał wypadek, a też świeżo po prawku). Co chwilę wysłuchiwałam tego, że: -tu jedziesz za wolno, masz do 90, a ty nawet 85 nie jedziesz <jakieś 0,5 km pomiędzy dwoma terenami zabudowanymi> -czy ty się w ogóle patrzysz jak jeździsz? patrz, jedzie z lewej/prawej, a ty nic nie reagujesz <droga z pierwszeństwem> -ty się w ogóle na znaki nie patrzysz! -zwiększ bieg/zmniejsz bieg. Jak masz tak auto męczyć to lepiej w ogóle nie jeźdź -Chcesz jechać gdzieś sama? Zapomnij. / Zawieziesz nas do i od Kowalskich, bo na grilla jesteśmy zaproszeni. Plus to co miała autorka o parkowaniu (wyjdź ja zaparkuje), jeżdżeni przy środku/krawędziach. Jak miałam jechać z nim jako pasażerem to stresowałam się mocniej jego uwagami, niż trasą. W końcu padło na to, że ja jeździć już z nim w ogóle nie będę. I parę razy zamiast mieć kierowcę na spotkania, musiał jechać sam. W końcu doszło do ultimatum, że jak ja prowadzę, to on siedzi z tyłu. I zaznaczam, że to wszystko było jego widzi mi się, bo jeździłam innymi autami i z innymi osobami i zawsze mnie chwaliły. Ale cóż-to tatuś. On zawsze znajdzie jakieś ale :D

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 2

@Marcelinka: Ale czy ja coś powiedziałem, że to nie jego wina, że się tak zachowuje? Chyba trochę nie doczytałaś. Rozumiem też to co napisałaś, w końcu się udało u Ciebie to i u autorki się w końcu uda. Z historii wynika, że jednak jeszcze tego nie rozwiązała.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
-1 3

@Habiel: Łatwo mówić, trudniej zrobić. Ale nie jest to niemożliwe. Wolałbym nie jeździć niż jeździć w takich warunkach i tyle. Skoro i tak nigdzie sama jechać nie możesz to się postaw i powiedz, że nigdzie nie jedziesz jak Ci będzie dupę truł. No chyba, że musisz to znosić, żeby czasem samochód jednak dostać. Co innego gdy jest to małżeństwo i jednak podział samochodu rozkłada się inaczej. Miałem okazje jechać kilkukrotnie jako dodatkowy pasażer gdzie takie sytuacje występowały. Dość szybko były pacyfikowane i nie było zmiłuj. "Albo się zamkniesz, albo dalej nie jadę." potrafiło czynić cuda.

Odpowiedz
avatar Habiel
2 2

@GlaNiK: Wiesz, temat już trochę odległy, bo auto teraz mi nie potrzebne. Studiuję w innym mieście, niż mieszkają rodzice i w domu jestem, średnio, raz w miesiącu na weekend. Wtedy mi się nie chce nigdzie jeździć, a więc i ojciec mi nie marudzi :D A wkrótce będę miała własne, także nikt mi już nie będzie dyktował jak mam jeździć i gdzie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@GlaNiK: Mój komentarz miał na celu zwrócenie uwagi na to, że tłumaczenia nie zawsze mają sens i czasami trzeba po prostu zachować się w jakiś chamski sposób, żeby taki człowiek zrozumiał. Moje słowa to nie były puste groźby, bo ja naprawdę byłam gotowa wracać stopem do domu. Nie wiem czy Autorka z mężem rozmawiała, ale gdybym ja była w takiej sytuacji, to - jeśli mój mąż zachowywałby się podobnie, mimo moich tłumaczeń - również bym zostawiła go samego w samochodzie bez kluczyków, tyle że na jakimś parkingu na drugim końcu miasta niż nasz dom.

Odpowiedz
avatar krzychum4
11 69

Braaawo, zrobić z siebie kompletną idiotkę i pochwalić się tym na piekielnych... Czemu? "na środkowym pasie zatrzymałam auto." Brawo, ale jak walnąć focha to z przytupem, szkoda, że autostradą nie jechałaś, albo ekspresówką, jak kilka lat temu pewna kobieta wystraszyła się mgły i stanęła na lewym pasie a chwilę później w samochód wbił się ciągnik siodłowy z naczepą.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
1 23

@krzychum4: Łapiesz minusy za napisanie prawdy. Jakie to typowe na tym portalu. Ale nie przejmuj się. Mój komentarz dotyczący zachowania autorki tej historii, pewnie wygra minusową rywalizację, bo napisałem dosadniej.

Odpowiedz
avatar krzycz
37 57

Zostawiłaś nieuszkodzony samochód na środkowym pasie normalnie uczęszczanej jezdni, nie włączyłaś świateł awaryjnych, nie ustawiłaś trójkąta i sobie poszłaś?! Z miejsca powinnaś mieć zabrane prawo jazdy!!!

Odpowiedz
avatar Lynxo
33 45

"Wyczekałam w miarę bezpieczny moment i na środkowym pasie zatrzymałam auto. Wyciągnęłam kluczyki ze stacyjki, cisnęłam je w trawę na pasie zieleni i najzwyczajniej w świecie sobie odeszłam" No zajeb***ie prawidlowy kierowca! Maz ma jednak ciutke racji, wiesz?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lipca 2018 o 16:59

avatar Iceman1973
-4 8

@Lynxo: Chłopie!!! Pierwszy raz się z Tobą zgadzam w całej rozciągłości Twojej wypowiedzi.

Odpowiedz
avatar Lynxo
6 8

@Iceman1973: Kurde to juz prawie jakbysmy sie wodki razem napili :D

Odpowiedz
avatar szczerbus9
1 3

Aż przypomniały mi się moje początki. U mnie poskutkowała ostrzejsza jazda, bo takie strzelanie fochów... no cóż, za dobre to to nie jest...

Odpowiedz
avatar Innais
16 20

To co u mnie poskutkowało to quid pro quo. Robiłam to samo co przeszkadzacz kiedy to ja siedziałam jako pasażer. Polecam!

Odpowiedz
avatar glan
17 17

Ja w takiej sytuacji zjeżdżam na najbliższe miejsce postojowe i mówię, że auto ma czujnik narzekania i zatrzymało się bo się aktywował. W razie potrzeby powtarzam do skutku.

Odpowiedz
avatar kierofca
12 24

Jeśli to nie było w miejscu gdzie obowiązuje ruch lewostronny to samochód po takiej akcji bym sprzedał, przemyślałbym też czy nie wezwać policji i lawety. Laweta odwiozłaby auto, a policja dałaby Ci suty mandat albo złożyła wniosek o badania psychologiczne bo jeśli ktoś coś takiego robi to znaczy że nie potrafi panować nad emocjami, nie rozumie jakie stwarza zagrożenie dla innych i nie powinna jeździć po drogach publicznych. Jeśli sam zjechał to zachował się głupio, ale po pijaku robi się głupie rzeczy. Parking, stacja benzynowa - tam trzeba było jechać by strzelić focha.

Odpowiedz
avatar Molo
10 10

Dziwne. Ja jako mąż w sytuacji gdy jestem po wypiciu alkoholu i mnie żona odwozi to siedzę cicho (jak prawdopodobnie większość facetów). Jak na trzeźwo to parę pytań mogę zadać. A dlaczego siedzę cicho? Bo jak zacznę narzekać to następnym razem powie, że z bratem piwa nie mogę się napić bo ona nie będzie jechała...

Odpowiedz
avatar katem
0 6

To samo zrobił mój tata, gdy byłam bardzo świeżym kierowcą. Gadał, gadał, gadał, aż (niepewna jeszcze przecież swoich umiejętności)kompletnie skołowana omijając stojący samochód zahaczyłam go i stłukłam reflektor. Tamtemu nic się nie stało (drobna ryska), taka nic mi nie powiedział, jedynie musiałam znaleźć ten reflektor (pieniądze nań dostałam), a zamontował sobie sam (był mechanikiem samochodowym). Następnym razem na wszelki wypadek siadł z tyłu, ale za to moja mama siedząca obok mnie nadawała. Nauczona, że to się może źle skończyć zatrzymałam samochód na środku drogi (żadnego ruchu na niej nie było), tata wsiadł i pojechaliśmy dalej. Powiedziałam wtedy, że zacznę jeździć z nimi, gdy będę miała swój samochód i nauczę się jeździć. Potem się nauczyłam, gdy kupiliśmy sobie samochód, a ja uczyłam się jeździć sama (obecność osoby znającej się na jeździe paraliżowała mnie), po pustych drogach i wieczorami, gdy w mieście było pusto. Tatę wiozłam dopiero, gdy już dobrze opanowałam sztukę jazdy. Ponieważ minęło wiele lat i zapomniała, jak to kiedyś się skończyło, znowu zaczął gadać, ale roześmiałam się wtedy stwierdzając, że teraz może nadawać, co chce - już mnie to nie rusza.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
14 20

Niestety ale pójdę w tą sama stronę co znaczna część. Za ten foch powinnaś mieć odebrane prawo jazdy. Wybrałaś może i bezpieczny moment do zatrzymania się, źle jak wspomniałaś, za chwile ktoś już trąbił. A gdyby było to BMW, które jechało 220? Męża i tego debila z BMW mogłabyś ścierać z twarzy chusteczką będąc już na chodniku... Kompletny brak wyobraźni. I Ty "uważasz" że umiesz jeździć? Męża masz debila ale zdaje się, że dobrze się dobraliście... Ubawiłem się czytając, że tobie tak wygodnie... A jak będzie trzeba ostro zakręcić kółkiem to pewnie ręce okażą się za krótkie... Jak ktoś wspomniał, następnym razem zatrzymaj się na autostradzie, zaraz z łukiem, na lewym pasie i wyrzuć kluczyki na drugą stronę autostrady. Jestem ciekaw, czy "miarę bezpieczny moment" pozwoli Ci na wyjście z auta zanim zdmuchnie Was inne auto... A na miejscu Twojego męża zastanowiłbym się czy na pewno jesteś zdrowa psychicznie i nadajesz się do prowadzenia auta... bo psychotestów byś nie przeszła... Na nasze nieszczęście na razie nie trzeba ich robić, żeby kierować autem prywatnym i nie w podróży służbowej...

Odpowiedz
avatar Grav
13 17

Zgadzam się ze wszystkimi, którzy twierdzą, że powinnaś być pozbawiona prawa jazdy. Zostawić samochód na środkowym pasie, niezależnie od poziomu focha, to skrajna głupota i brak odpowiedzialności. Pomijając już korek, w którym potem stoją niczemu nie winne osoby, możesz w ten sposób po prostu kogoś zabić. Idź, weź nożyczki, przetnij prawo jazdy i nigdy więcej nie wsiadaj za kółko.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
14 20

Mąż piekielny i upierdliwy ale Ty piekielna i bezdennie głupia. To co zrobiłaś czyli zatrzymanie samochodu na środkowym pasie, to totalna bezmyślność i głupota. Spowodowałaś zagrożenie życia dla innych użytkowników drogi. Za takie numery powinni dożywotnio odbierać prawo jazdy. A wyczekanie "odpowiedniego momentu" niczego tu nie tłumaczy.

Odpowiedz
avatar JohnDoe
2 8

A ja skupię się na jednym z wypunktowanych: "2. co masz tak fotel ustawiony, przesuń go sobie (argumenty o mojej wygodzie jak grochem o ścianę)" Jeśli masz fotel ustawiony tak, że kierownica jest zbyt blisko klatki piersiowej - to ma racje.

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
-3 5

Zupełnie jak mój ociec, dla którego nic co zrobię nie jest dostatecznie dobre, a moja jazda samochodem (jak dla mnie bezpieczna i w porządku) tym bardziej. Dlatego zawsze unikam jazdy z nim jako pasażer. taka akcja, jaką autorka zrobiła mężowi (podziwiam!!), skutkowałaby permanentną obrazą majestatu, załagodzić sytuację mogłyby jedynie upokarzające przeprosiny...

Odpowiedz
avatar Iceman1973
1 7

@I_m_not_a_robot: Skoro podziwiasz akcję narażenia na niebezpieczeństwo wliczając śmierć innych użytkowników ruchu, to współczuję... Jak to jest gdy nie potrafi się logicznie myśleć?

Odpowiedz
avatar Trepan
8 8

Mam takiego pasażera, krótko ucinam: jak chcesz mnie uczyć jeździć to zaraz ja cię nauczę chodzić.

Odpowiedz
avatar grympis
7 9

Gratulacje autorko wyrzuciłaś kluczki i zostawiłaś pijaną osobę z autem. Na samym końcu napisałaś tylko że nie wiesz jak on wrócić. Mógł na przykład pójść po te kluczyki i pijany poprowadzić auto do domu. A potem mogła stać się sytuacja kiedy zabija inną osobę bo ty strzelasz fochy.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
7 9

Ja się tylko zastanawiam - po co jesteście razem? Skoro miałaś w du.pie to, że może zginąć Twój mąż (średnicówka to główna obwodnica śląska - cholernie obciążona ruchem) jak wyjdzie szukac kluczyków na pasie zieleni, albo jak wyebie się w niego ciężarówka - po prostu czysty kretynizm. Foch level IDIOT. Skoro tak Cię męczy z nim jazda - to powiedz mu - NIE BIORE CIĘ, nie dzwoń po mnie itd - niech dzwoni po taksówkę. Ale ryzykować życie drugiej osoby - bądź co bądź ukochanej - nie mieści mi się to w głowie. Kim Ty jesteś, powiedz mi?

Odpowiedz
avatar jajcoslaw
0 0

Miałem kiedyś podobnie. Tylko z byłą żoną. Też zawsze musiałem się nasłuchać komentarzy o tym jak prowadzę itp itd, aż pewnego dnia zatrzymałem samochód i chciałem wysiąść. Na dłuższy czas przestała się odzywać. Nie raz mieliśmy niebezpieczne sytuacje gdy to Ona prowadziła i zawsze milczałem. Najlepsze było gdy mnie pouczała, że na łuku grogi trzeba zwalniać bo może wyrzucić, a raczej wrzucić do ŚRODKA!

Odpowiedz
avatar pasia251
6 6

Ja kiedyś zjechałam.na pobocze i powiedziałam, że albo się zamknie albo wysiada. A jak nie on to ja wysiądę. Od tego czasu minęło 15 lat a mój mąż ani razu nie skomentował mijej jazdy - jedyne uwagi na jakie sobie pozwala to te, kiedy gdzieś jedziemy a ja nie znam drogi. Żeby nie było. Obowiązuje wzajemność. Jak on jedzie to ja się nie wtrącam.

Odpowiedz
avatar Hachimaro
5 7

Współczuję innym kierowcom, którzy musieli się męczyć na drodze, bo baba się z mężem nie potrafi po ludzku dogadać.

Odpowiedz
avatar andtwo
-1 1

Ileż tu jest kierowców przestrzegających przepisów ruchu drogowego, niczym katolik biblii :)

Odpowiedz
avatar Martela
0 0

No właśnie, jesli ja miałbym polecić tutaj coś nawiązującego do wybielania zębów, np http://lokalnydentysta.pl/wybielanie-zebow-torun/ w gabinecie stomatologicznym w toruniu. To powiedziałbym, że to jest bardzo skuteczne wybielanie za pomocą lampy, lub laserowe. Bardzo je polecam, ponieważ efekty są widoczne już po piwerwszym zabiegu i wystarczy tylko jedna aplikacja aby uzyskać trwały biały kolor zębów.

Odpowiedz
Udostępnij