Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie wierzę, no po prostu nie wierzę. Historia z wczoraj, ale dzisiaj…

Nie wierzę, no po prostu nie wierzę. Historia z wczoraj, ale dzisiaj musiałam jeszcze upewnić się, że to się wydarzyło naprawdę, że ta rozmowa telefoniczna mi się nie przyśniła, ewentualnie że znajoma zadzwoni z samego rana z informacją: "Ha, ha, ha, wczoraj był Światowy Dzień Wkręcania Ludzi Przez Telefon, nabrałaś się?"...

Tak, historia przydarzyła się mojej znajomej. Kiedyś mieszkałyśmy w tym samym budynku, teraz na tym samym osiedlu i mniej-więcej w tym samym czasie (ok. 1,5 roku temu) przeprowadzałyśmy się z małych kliteczek do "normalnych" mieszkań. W związku z tym rozmów typu "jak urządzić kuchnię/łazienkę/pokój/wstaw co chcesz" przeprowadziłyśmy milion, podrzucałyśmy sobie nawzajem pomysły, informowałyśmy się wzajemnie o promocjach, wyprzedażach, okazjach itp. Teraz już mieszkamy, odwiedzamy się czasem (pracujemy też razem), a temat mieszkania powraca od czasu do czasu - ona ma jeszcze nie do końca urządzoną kuchnię, mnie marzy się szafa na wymiar w przedpokoju, no i większy regał na książki by mi się przydał.

No właśnie, kuchnia. Ja mam malutką kuchnię (i na moje potrzeby wystarczy), ona ma bardzo ładną, dużą kuchnię, więc wymyśliła sobie kuchnio-jadalnię. O ile część kuchenna była zrobiona i umeblowana od razu, to z jadalnianą gorzej. Chciała stół nie tyle duży, co rozkładany do jak największych rozmiarów, pasujący kolorem i stylem do pozostałych mebli kuchennych, do tego wiadomo, odpowiednie krzesła. Na zasadzie "nie pali się, kupię jak trafię dokładnie TO" kąt jadalniany w kuchni straszył pustką.

Byłam u niej jakoś tak miesiąc temu i w pustym dotychczas kącie zobaczyłam stół. Piękny, dokładnie taki jak chciała i pasujące krzesła. Pochwaliłam nabytek, pozachwycałam się, no i oczywiście zapytałam gdzie kupiła. A od sąsiada.

Tutaj potrzebne krótkie wyjaśnienie - jednym z jej sąsiadów jest Pan Pijak. Taki zwykły, rasowy pijak, którego głównym problemem jest utrzymanie odpowiedniego poziomu alkoholu w organizmie. Poza tym nie jest uciążliwy, owszem, schodzą się do niego inne okoliczne pijaczki, ale (o dziwo) nie urządzają typowych popijaw z hałasowaniem na cały blok, więc innym mieszkańcom to nie przeszkadza. Pije to pije, jego sprawa, nie hałasuje, nie awanturuje się, nie zanieczyszcza klatki schodowej, ogólnie powodów do skarg nie daje. I to właśnie Pan Pijak zaczepił któregoś dnia moją znajomą, że ma stół do sprzedania. Niedrogo, za stówkę, krzesła jeszcze dorzuci, nic tylko płacić i brać. Znajoma wzięła. Wczoraj się okazało, że jednak nie należało brać...

Gadamy sobie przez telefon, kiedy w tle słyszę domofon (w sensie że u niej), znajoma podchodzi, pyta kto, wpuszcza, po czy mówi mi ze zdziwieniem:

- Czekaj Xynthia, bo to policja, muszę kończyć, czego oni chcą?

OK, rozumiem, rozłączyłam się, zresztą było już koło dziewiątej i łóżko coraz bardziej zaczynało kusić. Pokręciłam się jeszcze chwilę, coś tam porobiłam i już miałam iść spać, kiedy znajoma zadzwoniła. Wysłuchałam słowotoku, po którym mój mózg przyjął postawę silnej niewiary w rzeczywistość.

Otóż policja przyszła w sprawie stołu. Pan Pijak ma papiery na ten stół (fakturę, paragon czy inny rachunek - nie wiem), natomiast stołu nie ma. Za to moja znajoma ma stół, za to nie ma żadnego "papierka". Ergo - moja znajoma ukradła mu stół. Podobno ukradła mu również szafę wnękową(???) i kilka innych, już drobniejszych mebli, których jako żywo nie widziała na oczy, bo w mieszkaniu Pana Pijaka nigdy nie była (stół został jej grzecznie dostarczony pod same drzwi, chcieli dotaszczyć aż do kuchni, ale wolała towarzystwa do domu nie wpuszczać). Policja nie słuchała tłumaczeń, że ona ten stół kupiła - no owszem, śmiesznie tanio, ale to nie zbrodnia, policjanci stół zabrali, jako dowód rzeczowy w sprawie, przelecieli się po reszcie mieszkania w poszukiwaniu pozostałych "skradzionych" mebli, poinformowali o dużym prawdopodobieństwie postawienia zarzutu kradzieży i poszli.

W sumie to nawet nie wiem, jak to podsumować. Bo wmawianie sobie, że nie wierzę, że taki absurd nie może być prawdą, jakoś nie pomaga, rzeczywistość nie chce się zmienić pod wpływem mojej niewiary w nią...

policja

by Xynthia
Dodaj nowy komentarz
avatar BlackAndYellow
30 30

Kupowanie na promocji od meneików - ma to ryzyko, że to może być kradzione albo tak jak w przypadku twojej koleżanki - kupiła za bezcen a teraz ma kłopoty

Odpowiedz
avatar SirCastic
25 25

swoją drogą szukać szmat czasu dokładnie TEGO CZEGOŚ, by znaleźć TO u cwanego sąsiada menela... Cud, że faktury na to miał, bo mógł to ze śmietnika wyciągnąć.

Odpowiedz
avatar Armagedon
18 20

@SirCastic: Bo Pan Pijak to jest cwany gościu, jak powiedziałeś. Najpierw podsłuchuje kto co chce kupić do mieszkania. Potem idzie i to kupuje, gdyż ma kasę odłożoną w skarpecie, a w dodatku szerokie znajomości i rozeznanie w handlu ogólnym. Potem proponuje temu komuś odkupienie "nówki sztuki" za bezcen, czyli za stówkę, lub dwie. Ten ktoś się zgadza, bo niby dlaczego nie? Następnie Pan Pijak zabiera faktury, udaje się na policję i twierdzi, że został okradziony. Policja fakt kradzieży potwierdza, fanty od "złodzieja" odbiera i Panu Pijakowi oddaje. Pan Pijak robi zwrot do sklepu w terminie przepisowym, dostaje z powrotem to, co zainwestował, a "pobrana" od "ktosia" stówka, albo dwie - w kieszeni mu zostaje, bo kto uwierzy "złodziejowi", że fanty kupił okazyjnie? W ten sposób Pan Pijak zarabia na dostatnie życie, picie i opierunek.

Odpowiedz
avatar SirCastic
13 15

@Armagedon: iii... duże ryzyko mały zysk. Mogą w sklepie nie przyjąć bo czas minął, bo zadrapane, nie bo nie... Policja może nie przyjąć zgłoszenia, transakcja może być przy świadkach albo przelewem.. Wyciąganie ze śmietników da zysk podobny, a inwestycja środków dużo mniejsza. Z tym że w końcu się naiwni sąsiedzi skończą i biznes siądzie...

Odpowiedz
avatar Armagedon
15 15

@SirCastic: Że się sąsiedzi skończą - to na pewno. Bo Pan Pijak - oprócz zarabiania na życie - może także zarobić w cymbał. I biznes siądzie szybciej, niż powstał.

Odpowiedz
avatar pasia251
19 25

Tak naprawdę to sama sobie jest winna. Cena mebla powinna zapalić jej wielką czerwoną żarówę - ten mebel równie dobrze mógł zostać ukradziony komuś innemu. Sprawę z sąsiadem pewnie jeszcze da się odkręcić o ile znajdzie się jakiś świadek. Natomiast skupowanie fantów pochodzących z kradzieży to paserstwo...

Odpowiedz
avatar Xynthia
15 23

@pasia251: Z jednej strony masz rację - ja też bałabym się kupić od pijaczka rower, telefon, laptop. Ale mowa jest o stole, meblu dość solidnym, ciężkim i raczej trudnym do "zajumania" ot tak. Ja wiem, ze istnieją zorganizowane grupy przestępcze zajmujące się okradaniem mieszkań do gołych ścian, ale gwarantuję, że jedyne co Pan Pijak wraz z koleżkami potrafi sobie zorganizować, to kolejna flaszka, gdy poprzednia się skończy ;)

Odpowiedz
avatar pasia251
6 10

@Xynthia: jak widać z historii to jednak Pan Pijak potrafił zorganizować sobie tę kasę na flaszkę w całkiem cwany sposób, bo finalnie zapewne ten stół do niego wróci, jeśli koleżanka nie udowodni że mu zapłaciła... jeśli świadków nie ma to jest jej słowo przeciwko jego.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
10 10

Niech znajoma znajdzie jakiś świadków na to, że pan Pijak sprzedał jej ten stół. Skoro policja widziała papiery, że stół jest pana Pijaka, to paserstwo raczej odpada.

Odpowiedz
avatar Xynthia
10 10

@rodzynek2: Znajoma na chwilę obecną ma nadzieję, że Pan Pijak nie tylko do niej wystąpił z propozycją "kup pan/pani stół". Owszem, zamierza przejść się po sąsiadach i popytać.

Odpowiedz
avatar SirCastic
-1 5

@Xynthia: A jak się ten stół z krzesłami zmaterializował u niej? Pan Pijak przyniósł w kieszeni?

Odpowiedz
avatar Xynthia
9 9

@SirCastic: Pan Pijak razem z koleżkami dostarczyli pod same drzwi. Ale rozumiem, że chodzi ci o to, czy nikt tego nie widział, otóż znajoma nie pamięta czy akurat wtedy nie przechodził ktoś z sąsiadów. Wydaje jej się, że nie, ale o to też zamierza popytać, bo może...

Odpowiedz
avatar Armagedon
13 13

@SirCastic: Jak on go dostarczył - o to mniejsza. Mnie bardziej interesuje, skąd on ten zestaw, tak naprawdę, miał? Jedynym logicznym wyjaśnieniem byłoby to, że stół i resztę mebli kupiła do domu żona Pana Pijaka, a on, czując silne ssanie, nowy nabytek opchnął sąsiadeczce za bezcen, czyli za równowartość około szesnastu mózgotrzepów. Alibi dla żony Pan Pijak wymyślił takie, że miało miejsce włamanie (które mógłby sam sfingować) i mebel źli ludzie wynieśli cichaczem. Żonka w krzyk, męża swego zna nie od wczoraj, więc zapodaje, że gówno ją to obchodzi, stół do wieczora ma wrócić na swoje miejsce, inaczej Pan Pijak od dzisiaj nocuje w piwnicy. Wobec tego Pan Pijak wyboru nie miał, podpier_dolił sąsiadkę na psy, dodatkowo twierdząc, że Ziutek od Kowalskich widział, do kogo złodzieje stół nieśli, o krzesłach nie wspominając. Tak mogłoby być. Jedno małe "ale". Pan Pijak NIE MA żony. Wobec tego, KTO go, do cholery, tym zestawem kuchennym obdarował, jednocześnie wręczając fakturę? Bo, że nie obdarował się sam - tego jestem pewna. Większość pijaków to spryciule. Z kamienia kasę na flaszkę wycisną. Gdyby Pan Pijak miał "luźnego" tysiaka - nie poleciałby kupować stołu, bez którego spokojnie mógłby się obejść, tylko zainwestował w trunki. A nawet gdyby ocipiał i zainwestował w stół, a po dwóch dniach uznał, że jednak przeinwestował - nie spuszczałby nówki sztuki za jedną dziesiątą wartości. Więcej dostałby w lombardzie, zwłaszcza, że miał dowód zakupu. A najprędzej próbowałby zwrócić w sklepie, nawet z dwudziestoprocentowym potrąceniem. To samo, mając faktury, mógłby zrobić z prezentem. Nawet pijak swój rozum ma, a pieniędzy, jak każdy, nie lubi wyrzucać w błoto. Jak dla mnie - sprawa bardzo tajemnicza. PS Jeden mój znajomy - owszem, pijak - po rozwodzie z żoną, która zabrała manatki i się wyniosła, sprzedał swoje duże, ładne mieszkanie i kupił niewielką kawalerkę. Różnicę w cenie przeznaczył na uzupełnienie garderoby, picie, zakup nowej pościeli, oraz łóżka, picie, odświeżenie mieszkania, picie, oraz na zakup pralki automatycznej, której dotąd nie posiadał. Nawet zdążył jej kilka razy użyć, zanim kasa z "różnicy" popłynęła. Gdy w sakiewce zaświeciło dno, postanowił pralkę sprzedać. Ale nie podpytywał sąsiadów, kto ją zechce na pniu za pięć dyszek, tylko zadzwonił do salonu AGD, tego samego gdzie sprzęt nabył, i dogadał zwrot, transport, oraz procent obniżki ceny zakupu. Stracił na tym, bodajże, nieco ponad dwie stówki. Jest różnica? Jak powiadam, nie wszystkie pijaki to debile.

Odpowiedz
avatar diabeuwawa
11 11

to upierdliwe, ale zawsze warto podpisać jakąś umowę w ramach zabezpieczenia :) i to nie tylko z pijaczkiem, bo największe cwaniaki to ci po których byśmy się tego nie spodziewali.

Odpowiedz
avatar iks
10 18

Kupiła rzeczy za bezcen od alkoholika, umowy nie spisała. Tylko ja dostrzegam że sama się o to prosiła?

Odpowiedz
avatar Masky
9 11

Cóż, na następny raz będzie miała nauczkę, żeby za każdym razem spisywać umowę i ewentualne papiery odbierać od sprzedającego.

Odpowiedz
avatar bazienka
8 10

w dzisiejszych czasach nalezy na wszystko brac umowy... albo plecic przelewem z odpowiednim tytulem wplaty...

Odpowiedz
avatar bazienka
15 17

radze na przesuchaniu popytac- skad Pan Pijak wie, co Z ma w mieszkaniu? Jak niby wytargala od PP stol? Ciekwae, co odpowie :)

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 5

@bazienka: Stół i cztery krzesła, nie zapominaj.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 13

Ja bym mu spuscil taki wpie...ol ze odrazu by to odszczekał.

Odpowiedz
avatar misiak1983
-2 10

feeeeeeeeeejk jak chvi

Odpowiedz
avatar mesing
13 15

Koleżanka powinna iść w zaparte i kłamać w żywe oczy, że stół jest jej własnością a kupiła go na pchlim targu czy giełdzie. Paragonu nie musi trzymać. Natomiast pan pijaczek powinien w jakiś konkretny sposób udowodnić, że stół jest jego własnością. Stół to mebel, któremu producent nie nadaje numerów seryjnych, wiec samo posiadanie faktury o niczym nie świadczy.

Odpowiedz
avatar Monicka8050
9 9

Hmm...pan pijak chyba z Twojej znajomej zrobił sobie coś na kształt lombard u...brakuje na alkohol, zrobił interes życia i jeszcze przy okazji zrobił problem...a policja też dobra swoją drogą...niby jako dowód zabrali stół a jak mają zamiar sprawdzić czy faktycznie "ukradła" a nie dostała za ładny uśmiech?

Odpowiedz
avatar niemoja
15 15

Nie ma na co czekać, koleżanka musi złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z art. 234 KK (fałszywe oskarżenie)i art. 286 KK (wyłudzenie). Nie wiem tylko, czy lepiej będzie na policji (skoro bystrością policja się nie wykazała), czy od razu w prokuraturze. Na jej miejscu bym się nie bawiła, tylko wzięła adwokata, bo tu już nie chodzi o stół za 100 zł, tylko jej dobre imię. Na razie jest słowo przeciw słowu - ona twierdzi, że stół od niego kupiła, on twierdzi, że mu ukradła. Czyja wersja jest bardziej prawdopodobna? Że pijak wyposażenie domu sprzedaje na wódę, to nic nadzwyczajnego, ale że babka niepostrzeżenie wynosi komuś z domu stół - to już śmiech na sali. Pierwsze i zasadnicze pytanie - a skąd ten pijus wiedział, gdzie jest skradziony stół? I gdzie jest reszta tych skradzionych mebli - czyżby wszyscy sąsiedzi zmówili się, żeby biedaka okradać?

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 7

@niemoja: Stół i cztery krzesła, nie zapominaj.

Odpowiedz
avatar ziobeermann
6 6

A nakaz przeszukania panowie policjanci mieli? Dopóki nie mają kwitka podpisanego przez prokuratora, masz święte prawo zatrzasnąć im drzwi przed nosem i kazać się oddalić. W celu wiadomym.

Odpowiedz
avatar kubeck30
4 4

Abstrahując od ceny (że podejrzana) i od sprzedającego (że menel/podejrzany itp) jeśli kupujemy cokolwiek uzywanego bezpośrednio o wartości "znacznej" (ta wartoość zależy) nalezy udokumentować ten zakup. Choćby spisaniem odręcznej umowy przez sprzedającego (lepiej, bo charakter pisma z podpisem pasuje) inaczej takie rzeczy będą się zdarzać. Dlaczego kupując auto chcemu umowy, a już przy meblach o tym nie pamiętamy? Tak naprawdę nic nie jest nasze dopóki nie nabędziemy dowodu własności.

Odpowiedz
avatar niemoja
5 5

@kubeck30: taka cena za używany stół jest jak najbardziej realna; obejrzyj oferty na olx - używane meble nie są drogie, chyba, że z jakiegoś super egzotycznego drewna czy zabytkowe. A przyznam, że mi również nie przyszłoby do głowy pisać umowę na meble, zwłaszcza gdy płacę od ręki.

Odpowiedz
avatar kubeck30
1 1

@Fahren: Niemoja wspomniał(a) o OLX, no ale samo OLX jest w tym momencie dowodem chęci sprzedaży/zakupu, więc to juz jakiś "kwit". W sklepie dostajemy paragon jako dowód zakupy, czy kupując od osób prywatnych nie możemy wymagać potwierdzenia legalnej formy nabycia przedmiotu. Jak kupowałem uzywaną lustrzankę, to z ziomkiem spisaliśmy na kolanie "umowę", miałem na pismie, że sprzętu nabyty legalnie, używany za tyle i tyle, jednoczesnie będący potwierdzeniem, że zapoznałem sie z Nim, przed zakupem (przetestowałem, że sprawny) oboje bylismy chronieni przed przygodami jak wyżej. Czy to taki trud poprosić o Imię, nazwisko, pesel, i podpis, pod opisem przedmiotu i kwotą?

Odpowiedz
avatar szafa
4 4

Bardzo to dziwne wszystko. Trochę wiem, jak działa policja w sprawie kradzieży (czyli zwykle nie działa), więc obstawiam, że pan pijak ma szwagra/brata/kumpla w policji, stąd sytuacja przebiegła tak a nie inaczej.

Odpowiedz
Udostępnij