Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Opiszę +/- co i jak. Po prostu jestem nadal, po kilku godzinach,…

Opiszę +/- co i jak. Po prostu jestem nadal, po kilku godzinach, cała w nerwach.

Jak każdy byłam kiedyś dzieckiem. Miałam może 6 lat jak w kinder niespodziance pojawiły się figurki lwów, poszukiwaczy przygód. Już w tamtym momencie starałam się zbierać zabawki z kinderek oraz inne tego typu drobiazgi. Popularne wówczas "karteczki" aż tak mnie nie cieszyły, więc chętnie wymieniałam je na właśnie na zabawki z kinderek. Miałam swoją półkę na ekspozycję gdzieś między świnką Pipi i jedyną Barbie. Miałam też kartonik na powtarzające się zabawki jak puzzle, samochody itd., które trafiały się najczęściej... Karteczki były mimo wszystko tańsze od kinderek, a moja rodzina raczej nie opływała w luksusy (sorry, ale mieliśmy kibelek w podwórku, a wodę z hydrantu na końcu ulicy, przez co dużo dzieci się ze mnie śmiało, a to było wynajmowane mieszkanie), więc każda nowa zabawka była dla mnie skarbem.

Któregoś razu odwiedziło nas wujostwo ze wsi. Mieli oni (i nadal mają) jedną z większych działek rolnych w dość szerokim okręgu. Zobaczyli, że mam lwa z lupką, a ich synowi tego właśnie brakowało. Negocjacje trwały długo, a ja wtedy miałam tylko 2 lwy z tej serii. W końcu stanęło na tym, że przywiozą mi 2 inne lwy za tego. Dziecko (czyli ja) naiwne, rodzice powiedzieli, że na pewno przywiozą... no i dałam. Kolejne odwiedziny czy u nas, czy u nich: ciociu, a gdzie te obiecane zabawki z kinder jajka?

Chyba myśleli, że zapomnę. Nie zapomniałam. Przywieźli mi na odczepnego składanego wieloryba. Nie taka była umowa, ale "daj spokój". Od rodziców też mi się oberwało, bo powiedziałam, że wujostwo mnie oszukało.

Czasem naprawdę mi się poszczęściło i zdobyłam jakiś nowy okaz. Wujostwo chciało "wymieniać się" nadal, ale ja nie chciałam. Oczywiście za to też dostawałam ochrzan.

Lata mijały, lwów nie widziałam, a u wujostwa powiła się córka. Słodka blond. Każda wizyta wujostwa była dla mnie koszmarem. "Blabla zaopiekuj się kuzynką", "Blabla pobaw się z kuzynem"... Próbowałam odciągnąć jedno od zabawek, to drugie zrzucało porcelanę (głównie pamiątki z wycieczek szkolnych). Łapiesz porcelanę albo zbierasz szkło z figurki baletnicy, której nie zdążyłaś złapać po tym jak kuzyn "niechcący" ją upuścił, a młoda już hyc do mamy. Rączka do torebki i dalej do pokoju.

Przez wszystkie te wizyty aż raz usłyszałam "Moniś nie wolno", jak próbowała upchnąć do torebki za dużego pluszaka. Poza tym ranking wyglądał tak:

- rozbite figurki,
- ginące zabawki,
- zaginiona i nigdy nie odnaleziona barbie ze zginającymi się rękoma i nogami,
- znikające koraliki, długopisy, naklejki itd. a nawet zeszyty do szkoły.

Niewiele z tych rzeczy udało mi się odzyskać. Za to braki prac domowych pamiętam aż za dobrze. Oczywiście dostawałam naganę, bo "to tylko dzieci" i "nie waż się gówniaro ich wyrzucać z pokoju" i "masz się z nimi bawić". Nauczyłam się nie wystawiać moich rzeczy na wierzch. Bo przecież jak ja jestem w szkole, to oni też w każdej chwili mogą wpaść...

Moje najlepsze korale Monisia ubrała na imprezę. Około 10 lat po tym, jak obiecano mi, że na pewno do mnie wrócą. Ale ja już dawno wyrosłam z korali, więc miałam już to głęboko.

Mimo wszystko część rzeczy nadal mam u rodziców. Jakiś czas temu zmarła moja babcia. Ogarniając mieszkanie po niej rozdałam część rzeczy, które mogą się przydać innym (garnki, sztućce, niektóre meble itd.) i zostawiłam sobie sobie jej wisiorek, w którym było jedyne zdjęcie mojego dziadka, a ojca mojej mamy. Trochę zniszczone, brązowo-białe, ale jak da się do dobrego fotografa, to przecież da się uzyskać dobrej jakości kopię. I tak właśnie było ustalone z mamą, że na razie wisiorek zostanie na miejscu aż znajdzie się specjalistę. Mama wolałaby oglądać to zdjęcie po prostu w taki sposób, żeby go bardziej nie uszkodzić, a już było strach, że po prostu zacznie się ono sypać.

Tak więc wisiorek zostawiłam: w pokoju zajmowanym teraz przez moją młodszą siostrę, na półce, w koszyczku, w przezroczystym pudełeczku przykrytym różnymi duperelami, znaczkami, kapslami...

Wiadomo jak to jest po pogrzebie kogoś bliskiego. Już po uroczystości, ale pomnika jeszcze nie ma, bo szyty na miarę. Ubezpieczenie się załatwia, rozwiązuje umowy, próbuje się ogarnąć zaległości w pracy nie rycząc po kątach.... więc wisiorek sobie czekał.

Przyjechałam z dobrą nowiną do rodziców, że mam, mam artystę malarza komputerowego, który podobno jest na prawdę świetny w reanimacji starych zdjęć i wszyscy go chwalą. Więc idę zaraz do mojego starego pokoju, wyciągam koszyczek, szukam... szukam... szukam... i jeszcze raz szukam... Wołam mamę, pytam siostry... Nikt nic nie wie. Brakuje też moich kolczyków w kształcie podwójnych listków. Więc od razu pytam, kiedy było tu wujostwo. Ale wujostwa nie było. Ale była Monisia z kuzynem. Jakiś tydzień po pogrzebie.

Numer do Monisi zdobyłam w kilka chwil. Zadzwoniłam, ładnie się przedstawiłam i zapytałam czemu znowu grzebała w moich rzeczach.
- Przestań nic nie grzebałam.
- Wiem, że to ty, bo tylko ty kradniesz.
- Ja ci nic nie ukradłam.
- Przestań kłamać, gdzie są moje kolczyki?
- Nie brałam żadnych kolczyków, o co ty mnie oskarżasz...
- I gdzie jest k... wisiorek?!
- Jaki wisiorek...

P... w podniebienie przez x czasu, ale do rzeczy.

- Ten stary rupieć? No dałam do złotnika, żeby mi go przerobił.
- A zdjęcie?
- Wyrzuciłam.

A na koniec groziła mi znajomymi z XXX miasta i że mnie doj...
Mało tego, dostałam na społecznościowym wiadomość od ciotki, że mam się odp... od jej córki, bo inaczej sama mi doj... a ten medalik to było g...

Wiecie, normalnie nie modlę się do Boga, ale tym razem chyba poproszę Go o wybaczenie... bo zwyczajnie mam ochotę jej urwać łeb i posłać go jej matce. Ale może podpowiecie mi jakieś mniej drastyczne i skuteczne działania. We mnie po prostu obudziło się zło. Matka ze łzami w oczach siedziała nad książką i niedawno dopiero nad nią zasnęła.

Tak więc dziękuję za uwagę, za rady i pozdrawiam.

Ps. Robiłam zdjęcie otwartego wisiorka zaraz po znalezieniu, ale po wrzuceniu na kompa po prostu widać, że się poruszyłam i jest ono zbyt nieostre, by próbować odtworzyć oryginał. Niestety.

rodzina zdjęcie złodziej złodziejka szmata

by ~blablablabla
Dodaj nowy komentarz
avatar iks
30 34

Zgłoś na policję, nawet jeśli przyjadą i tylko z nimi pogadają to już będą mieli ciepło w portkach. A na przyszłość - zamykana kasetka na klucz na takie rzeczy.

Odpowiedz
avatar bazienka
26 28

@iks: jeszcze kasetke ukradna... lepiej zamek na drzwi i nie otwierac

Odpowiedz
avatar Khira
44 44

Szczerze? Ja bym zgłosiła kradzież. Raz, że to należało do Ciebie, biżuteria itp, dwa, że wartość sentymentalna. Aż się we mnie zagotowało jak to czytałam

Odpowiedz
avatar konto usunięte
34 34

Piekielne jest nie tylko Twoje kuzynostwo, również rodzice, którzy tych złodziei od małego wpuszczali do domu, "bo to tylko dzieci". No i co? Wyrosło jedno z drugim na znakomity materiał na przestępcę. Zgadzam się z przedmówcami - zgłoś kradzież na policję. Przy okazji, grożenie uszczerbkiem na zdrowiu, utratą życia, cokolwiek Ci kuzynka powiedziała przez telefon - także podlega pod kodeks karny. Na przyszłość warto wszelkie rozmowy z rodziną nagrywać, w przypadku formy pisemnej skanować, jeśli jest na papierze, bądź robić zrzuty ekranu. Monika i jej brat natychmiast spuszczą z tonu.

Odpowiedz
avatar Gorn221
25 31

Wszyscy jesteście kretynami. Wujostwo bo kradło, rodzice bo mieli to w dupie i ty bo nic z tym nie zrobiłaś, tylko narzekałaś. Rozumiem, że po pierwszej akcji z lwami miałaś 6 lat, ale w wieku maksimum 16 lat bym sprawę ostro załatwił, a ty nie zrobiłaś nic przez ile lat? 15? 20?

Odpowiedz
avatar Sig
17 27

@Gorn221: To raz, a dwa, że mając już niejedno takie doświadczenie autorka powinna wiedzieć, że cennych rzeczy nie należy zostawiać gdzie popadnie ot tak, żeby sobie leżały. Widocznie nie zależało jej na tym aż tak bardzo żeby zabrać wisiorek do siebie, schować w jakimś niedostępnym dla gości złodziei miejscu. Ale przecież prościej olać sprawę i potem tylko narzekać na innych, mimo, że wiedziało się doskonale z kim ma się do czynienia. To trochę tak jakby umawiać się z kimś, kto zawsze się spóźnia, a potem obrażać się, że nie przyszedł na czas.

Odpowiedz
avatar bazienka
18 22

zglos na policje zabranie i zniszczenie mienia, niech sie nauzeraja ja tylo zachodze w glowe, na jaka cholere wasza mama w ogole utryzmuje kontakt ze zlodziejami i wpuszcza ich do domu?

Odpowiedz
avatar feline1
20 24

Powiem brutalnie. Twój pokój ma drzwi. A w drzwiach można wprawić zamek i zamykać je na klucz, jak wychodzisz z pokoju. Skoro Twoja mama nie umiała nic z tym zrobić, to Ty chyba jesteś już dostatecznie dorosła? Pozwalaliście jej kraść przez tyle lat, to niby czemu teraz miałaby przestać? Jeżeli będziesz na to pozwalała, to ona dalej będzie Cię okradała. Decyzja, co zrobić, należy do Ciebie. A dupę na fb Ty też jej możesz obrobić, to działa w obie strony.

Odpowiedz
avatar Lynxo
15 15

Na policje i jazda z kur**mi.

Odpowiedz
avatar DarkHelmet
16 16

No właśnie. Dlaczego tego wisiorka nie zabrałaś ze sobą. Z drugiej strony niezła patola.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 15

Serio? Jak wiesz, że jakaś szuja może ci coś ukraść, to dlaczego go lepiej nie schowałaś? Ja zawsze takie rzeczy zamykam w szafce zamykanej na klucz i biorę go ze sobą gdziekolwiek jadę. Przezorny zawsze strzeżony... Jeżeli jeszcze masz cokolwiek cennego w domu, to zabierz to jak najszybciej...

Odpowiedz
avatar Lostsoul
19 19

"Ja ci nic nie ukradłam." I ona na prawdę tak myśli, no bo jak to? zawsze można było z waszego domu wynosić co się chce, a teraz to nagle kradzież? Trochę współczuję twojej mamie bo musi jej być bardzo przykro, ale to jej wina, to ona wpuszczała złodziei do domu i pozwalała na wszystko. Przykro mi ale to się musiało kiedyś stać.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
17 17

Twoi rodzice zamiast bronić ciebie, bronili obcych złodziejaszków?

Odpowiedz
avatar DarkHelmet
23 23

@misiafaraona: Rodzice tak mają.Każą swoim dzieciom dzielić się swoimi rzeczami. Niby po to aby nie wyrosły na samolubów. Dla mnie to glupie i swojemu dziecku tak nie robię.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
15 15

@DarkHelmet: Też tak właśnie nie robię. I oczami wyobrazni widzę, jaką aferę zrobiłabym gdyby ktokolwiek, wyniósł mi z domu rzecz należącą do mojego syna.

Odpowiedz
avatar mariuz
9 9

Jeśli masz jeszcze to poruszone zdjęcie to wrzuć na wykop.pl z tagami #fotografia #pomocy, możesz też zawołać mnie @Felonious_Gru. Dzisiejsze narzędzia potrafią zdziałać cuda

Odpowiedz
avatar PrincesSarah
5 5

Tak to jest jak się toleruje złodziejów. Środowisko mocno patologiczne uciekaj z stamtąd pókiś młoda i masz siły na zmiany, bo potem będzie za późno.

Odpowiedz
avatar jaszczur190
0 0

Natychmiast na policję. 1. Kradzież. 2. Groźby karalne (191 KK)

Odpowiedz
avatar Iras
1 1

" Matka ze łzami w oczach siedziała nad książką i niedawno dopiero nad nią zasnęła. " Ojojoj jaka biedna... Straciła jedyne zdjęcie ukochanego tatusia... Sarkazm mode off. Przez całe lata wasze kuzynostwo miało przyzwolenie na wynoszenie wszystkiego co popadnie. Twoje kuzynostwo nie jest tu piekielne - oni są zwykłymi złodziejskimi śmieciami. Piekielni jesteście sami dla siebie. Twoja matka, że płacze nad utratą czegoś, co było dla NIEJ ważne - podczas gdy drobiazgi o wartości sentymentalnej dla jej własnego dziecka szły się kochać przez całe lata. Przepiekny przykład głupoty i hipokryzji. Wyhodowanie złodzieja a potem płacz bo coś ukradł. Druga piekielność- to ty sama. Wiedząc doskonale, że regularnie w waszym domu bywają osobnicy, przy których absolutnie wszystko dostaje nóżek, zosawiasz coś na czym ci ponoć zależy, w ogólnie dostępnym miejscu. Takie płakanie nad rozlanym mlekiem po tym jak próbowało się je w durszlaku przenieść...

Odpowiedz
Udostępnij