Co prawda częściej udzielam się tutaj jako obserwator, bo na szczęście nie przydarza mi się aż tyle piekielnych sytuacji :) no może oprócz sytuacji z pracy, ale nauczona tym, że Szacowni użytkownicy Piekielnych nie przepadają za "żalami pracownika z infolinii" - nie opisuję takowych. Dzisiaj jednak opadło mi wszystko.
Gwoli krótkiego wyjaśnienia. Jestem starostą roku (studia niestacjonarne) kierunku kończącego się tytułem inżyniera. Już chyba przywykłam, że nie da się zrobić tak aby wszyscy byli zadowoleni. Niemniej jednak staram się zawsze, ze wszystkich sił, aby jakoś tą równowagę utrzymać i żeby wszyscy zostali poinformowani na czas o zbliżających się terminach.
Ustaliłam termin poprawy egzaminu z jednego przedmiotu. Wysyłam e-mail na skrzynkę mailową, do której wszyscy z grupy mają dostęp. W temacie maila wpisuję: "Poprawa (tu nazwa przedmiotu)", a w treści maila: "poprawa o godzinie (tu godzina), w sali (takiej i takiej na wydziale takim i takim)".
Dostaję odpowiedź (pisownia oryginalna): "szczego poprawa?"
Wiecie... To nie pierwszy raz kiedy ktoś nie czyta tego co piszę. Np dzień przed egzaminem dostanę smsa, czy wiadomość "coś mamy w weekend?", ale naprawdę?
Przyszły inżynier?
Naprawdę.
OdpowiedzSam byłem studentem :) - i ja to potwierdzam w 100% :) takie coś to w sumie normalka jest :)
Odpowiedz@BlackAndYellow: myślę, że BlueBellee zwróciła uwagę autorce, że "naprawdę" pisze się razem, a nie potwierdziła, że takie sytuacje mogą się zdarzyć. Zresztą, jest to ciekawe: autorka narzeka na osobę piszącą "szczego", a sama pisze "na prawdę". Oba przypadki są piekielne. Przyszły inżynier (ba, maturzysta) powinien posługiwać się językiem polskim na pewnym poziomie, m.in. wiedzieć, jak się pisze "naprawdę".
Odpowiedz@Papa_Smerf: a masz rację :) faktycznie, wyszło piekielnie :) Jenak mimo to, uważam, że błąd w pisowni wynikający z pośpiechu a pisanie czegoś "bo tak się słyszy" to trochę co innego :)
Odpowiedz@BlueBellee: dzięki (:
Odpowiedz@yuzuki_87: "Tą równowagę" też jest błędem wynikającym z pośpiechu?
OdpowiedzBa, na super prestiżowych studiach dziennych //żart// (UJ medycyna) jest to samo. Syn jest starostą grupy i zastępcą starosty roku. To co czasami odpowiada w pale się nie miesci...
OdpowiedzNajciekawiej jest jak trzeba jakieś dokumenty zanieść do dziekanatu, wtedy to jest niekiedy prawdziwy rollercoaster :)
Odpowiedz@BlackAndYellow: Oj tak :) Podanie zamiast do dziekana to do "pani z dziekanatu" :)
Odpowiedz@yuzuki_87: Naprawdę ktoś napisał w podaniu "pani z dziekanatu"?
Odpowiedz@Marcelinka: tak dokładnie :) "Szanowna Pani z dziekanatu, pani (tytuł i imię i nazwisko)". Mój błąd, że wcześniej nie zajrzałam co niosę :) ale co się uśmiałyśmy z "panią z dziekanatu" to nasze :P
Odpowiedz@yuzuki_87: Widać kto tam tak naprawdę rządzi :)
Odpowiedz@DarkHelmet: na moim pierwszym kierunku mielismy cudowne panie z dziekanatu z ktorymi wszystko udalo sie zalatwic, nawet jak sie przyszlo po godzinach. Na drugim kierunku trafilam na stereotypowa pania z dziekanatu, ktora swoje stanowisko dzierzyla od wielu lat i byla osoba decydujaca. Jak sie zanosilo podanie to odrazu autorytatywnie twierdzila, ze dziekan wyrazi albo nie wyrazi zgody. Miala racje :)
OdpowiedzLudzie nie próbują czytać ze zrozumieniem, ani szukać informacji. My mieliśmy studencką grupę na facebooku, gdzie lądowały wszystkie materiały i informacje. I trafił nam się taki gagatek, co to "nic nie widział, nie pamięta, on nie ma aplikacji na telefonie, jakie mamy jutro zajęcia?". I tak średnio 3 razy DZIENNIE. Nie potrafił znaleźć żadnej informacji, która wymagałaby od niego przewinięcia strony na dół. A za dwa miesiące będzie magistrem inżynierem :)
Odpowiedz@otella: tez mielismy grupe na facebooku. Po pojawieniu sie wiadomosci od starosty nastepowalo mielenie tych informacji na 200 sposob w komentarzach i dzielenie sie tym, ze sie nie zrozumialo i o co chodzi. Nie wazne jak zwiezly byl komunikat kilkanascie tych samych osob za kazdym razem robilo to samo.
OdpowiedzJezu, przyszli inżynierowie a używają do komunikacji jednej skrzynki mailowej, "do której wszyscy mają dostęp"? Myślałem, że to jest zwyczaj dziuń z pedagogiki.
Odpowiedz@xpert17: To dość częsta praktyka. A potem lament, jak ktoś z tej wspólnej skrzynki mailowej (którą często znają prowadzący) wyśle jakiegoś brzydkiego maila do prowadzącego i cały rok ma problem.
Odpowiedz@Koralik: albo uprzejmy student usunie maila z wynikami z egzaminu i osoby, ktore nie zdaly dowiedzialy sie dwa dni przed poprawka gdy wyniki pojawily sie w usosie.
OdpowiedzOj tam oj tam, kto by tam tytuł maila czytał.
OdpowiedzDziwię się, że ludzie odpowiadają na pytania, na które jest odpowiedź w ogłoszeniu, mejlu itp. Ja dając ogłoszenia o sprzedaży zawsze dopisuję, że nie odpowiadam na takie. Skutecznie eliminuje to niechcianych przeze mnie kupujących, bo nie dostają odpowiedzi. Na Twoim miejscu zastosowałbym ten sam schemat. Albo odpowiadałbym takiej osobie w stylu "masz w tytule".
Odpowiedz