Jak być może niektórzy z Was wiedzą – jestem szczęśliwą „posiadaczką” dziecka typu chłopiec w wieku lat 12.
I teraz moja wątpliwość – czy ja naprawdę jestem nienormalną, nieodpowiedzialną matką rodem z horrorów?
Ad rem. Uważam, że dziecko w wieku lat 12 może spokojnie „oporządzić” się samo tj. zrobić sobie śniadanie czy kolację z produktów dostępnych w lodówce, odgrzać ugotowany uprzednio obiad itp. Jako że nie znoszę kroić, wiele produktów spożywczych w moim domu jest nabywane w stanie już pokrojonym: chleb, wędliny, ser itp. Niestety, póki co – warzyw (pomidory, ogórki) jeszcze pokrojonych nie sprzedają.
Moja latorośl wie, że kolację robi sobie sam. Bierze krojony chleb, smaruje masłem, kładzie na to krojoną wędlinę lub ser i ma sobie skroić na to wybrane warzywo – pomidor lub ogórek.
I tu leży piekielność. Ja wiem, że teraz panuje jakaś szczególnie szczególna (psychotyczna?) troska o dzieci. Ma to zapewne związek z często ostatnio nagłaśnianymi przypadkami okrutnego znęcania się nad najsłabszymi-małymi. Ale to, co mnie spotkało, to jest wylewanie dziecka z kąpielą albo, jak wolicie, przegięcie w drugą stronę.
Wezwanie do pedagoga szkolnego z powodu UWAGA! „zmuszania dziecka do używania niebezpiecznego narzędzia (czytaj: noża do pokrojenia pomidora lub ogórka)!!! Uwierzy ktoś w to? Bo ja do tej pory nie wierzę…
Przecież 12-letnie dzieci nierzadko już opiekują się młodszym rodzeństwem, 13-letni syn mojej koleżanki sam gotuje, a ja ZMUSZAM dziecko do używania OSTREGO noża?
Oświata
Paranoja.
OdpowiedzHmm... Czteroletnia (wtedy) córka mojej przyjaciółki, po usłyszeniu informacji, że nie dostanie nic do jedzenia, dopóki nie zje obiadu (którym wzgardziła z bliżej nie sprecyzowanych przyczyn) po prostu poszła do kuchni i zrobiła sobie kanapkę... Tak, używając m.in. ostrego noża. Dylemat mojej przyjaciółki - skarcić za niesubordynację czy pochwalić za samodzielność?
Odpowiedz@Xynthia: Moja ma teraz 5 lat od może 2 roku życia dostała najpierw plastikowy potem zwykły tylko mniejszy dziecięcy nóż i smarowała sobie chleb masłem, kroiła ogórka. Później nauczyła się obsługiwać obieraczkę do warzyw. Uważam, że to normalne
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 czerwca 2018 o 20:58
@maat_: ja też tak uważam. Ale, niestety, szkoły ostatnio przeginają (przynajmniej ta, w której uczy się syn). Najlepiej, jakbym go zamknęła w klatce obitej puchem, może wtedy będzie bezpieczny. Do licha, on ma 12 lat! Od kiedy wolno używać noża kuchennego? Od 18 lat? Czy może od 21??
Odpowiedz@KatzenKratzen: Niestety obecnie trwa produkcja kalek :(
Odpowiedz@KatzenKratzen: Moja przyjaciółka ma młodszą siostrę, która obecnie powinna mieć około 12 lat. I wiesz co? Przyjaciółka musiała wrócić ze studiów i na nie dojeżdżać, bo siostra boi się zostawać sama w domu, gdy jej mama idzie na nocki, a w dodatku nie umie sobie przygotować jedzenia. I o ile nocki jestem trochę w stanie zrozumieć (chociaż dom ma kamery, psa i mur, że nikt nie przejdzie, a okolica spokojna), to żeby 12 latka nie potrafiła odgrzać sobie obiadu? I to w mikrofali, tak dodam, bo według mojej przyjaciółki, siostra mówi, że nie wie na ile wstawić, żeby było ciepłe. Ja w wieku 11 lat potrafiłam odgrzać sobie rosół i ugotować makaron na kuchence gazowej starego typu-tego co trzeba było odpalić zapałkami albo zapalniczką, będąc sama w domu, bo rodzice pracowali. Pomagałam na ile umiałam w kuchni. A ta 12 latka? Wszystko ma pod nos, nie chcą jej nawet samodzielności uczyć, bo przecież jest taka mała i się jeszcze nauczy.
Odpowiedz@Habiel: A siostra nie może nauczyć, skoro rodzice się w głowy pouderzali?
Odpowiedz@Habiel: Ja w wieku 8 lat zalałam makaron z chińskiej zupki wrzątkiem, odcedziłam, dodałam ketchupu, wkroiłam parówki i dziwiłam się, że nie smakuje jak spaghetti bolognese zrobione przez mamę
Odpowiedz@Habiel: Mam 26 lat i teź boję się zostawać sama w domu. Jak śpię to zawsze mam zapaloną lampkę. A może młoda nie chce sama sobie odgrzewać/przyżądzać posiłków bo jej nie smakuje to co zrobi? Ja,już jako nastolatka,prosiłam mamę żeby zrobiła mi herbatkę,bo ta zrobiona przezemnie w ogóle mi nie smakuje. Z jedzeniem podobnie. Jak byłam mała,też wszystko robiła za mnie mama. Jednak,jak już poszłam na swoje,okazało się że potrafię i ugotować i zrobić wszystko wokół siebie. Dlatego nie przekreślałabym tych dzieciaków.
Odpowiedz@BlueBellee: Nawet nie ma jak, bo przy takiej próbie zaraz słyszy, to co pisałam wyżej-ona jest jeszcze za mała. Ojciec siedzi za granicą, to tego cyrku nie widzi, a matka przewrażliwiona na punkcie najmłodszej. Środkowa siostra, jak tylko się dostała na studia, to uciekła, bo miała nieprzyjemność opiekowania się Młodą przed 2 lata, gdy najstarsza była na studiach. I najstarsza dostała polecenie powrotu do rodzinnej miejscowości, bo na studia może dojeżdżać, a najmłodsza sama zostawać w domu nie będzie. A niestety, koleżanka z tych, co się nie zbuntują. @DarkHelmet: Akurat to zostawanie na nocki jeszcze bym zrozumiała, ale no sorry, kalectwem jest nieumiejętność zagrzania jedzenia w mikrofali. I mi też najlepiej smakuje rosół od mamy, ale nie wzywam jej do siebie, żeby mi go robiła. Tutaj 12latka siedzi głodna do czasu, aż ktoś jej postawić przed nos jedzenie. To już jest gruba przesada.
Odpowiedz@DarkHelmet: Jako nastolatka to powinnaś była mamie herbatę już robić. A nie na odwrót...
Odpowiedz@DarkHelmet: Może dlatego, że przyżądzasz, zamiast przyrządzać? @Habiel, to może koleżanka powinna "kopa" na "otrzeźwienie" też dostać? Zmieniać tryb studiów, bo dwunastolatka sobie kanapki nie umie zrobić? No zabiłabym śmiechem. I one nic przed rodzicami nie umieją ukryć?
Odpowiedz@BlueBellee: Trybu studiów nie zmieniła, ale miała plan, który pozwolił na dojeżdżanie. I cóż, to życie koleżanki. Ja jedynie mogę jej doradzać, chociaż wiem, że ona nic w tym kierunku nie zrobi.
Odpowiedz@Habiel: Znam osobę w wieku ok. 25 lat, która boi się sama zostawać na noc w domu.
Odpowiedz@niezalogowana: Ale herbata zrobiona przezemnie kompletnie mi nie smakuje. Wolę maminą. Moje jedzenie też mi zbytnio nie podchodzi.
Odpowiedz@maat_: jak dzis pamietam swoj komplet sztuccow z biedronka :) mialam mame i babcie w jednym mieszkaniu, ale raczki mi do dupki nie przyrosly i umialam taka kanapke zrobic bez problemu jako kilkuletnie dziecko w wieku ok 8 lat pieklam z babcia ciasto- siekalo sie maslo z maka ostrym nozem, moglam stracic reke ;)
Odpowiedz@DarkHelmet: To może popracuj nad sobą? Poczytaj o gotowaniu, obejrzyj liczne poradniki online, próbuj, eskperymentuj, rób to, co lubisz jeść.
Odpowiedz@Kosiciel: Moim domownikom moje jadło smakuje. A może to dlatego,że na nic innego nie mogą liczyć?
OdpowiedzA co szkolnemu pedagogowi w ogóle do tego? I skąd wie czym Twoje dziecko robi kanapki?
Odpowiedz@xpert17: A cholera go wie... Podejrzewam, że syn się pochwalił kolegom swoją samodzielnością i ktoś gdzieś coś usłyszał, podchwycił i poszedł głuchy telefon..
Odpowiedz@KatzenKratzen: a może syn się pochwalił zupełnie czym innym albo głuchy telefon zrobił z tej sprawy coś zupełnie innego. Więc nieprawdą jest, że pedagog Cię wzywa w sprawie "używania noża do pokrojenia pomidora". Nic takiego w wezwaniu nie było, to tylko Twoja projekcja (żeby nie napisać "wymysł"). Wzywają Cię w sprawie "zmuszania do używania niebezpiecznego narzędzia" i na Twoim miejscu w te pędy poszedłbym do szkoły dowiedzieć się o co chodzi, zamiast pisać wymyślone historyjki o krojenie pomidorów.
Odpowiedz@xpert17: Generalnie rzecz biorąc możesz sobie myśleć, co chcesz. Chodziło o OSTRY nóż. Do pomidora. I ogórka. Wezwali mnie "na rozmowę o dziecku" bez podawania przyczyn. Dopiero podczas tej rozmowy powiedzieli mi, o co chodzi. Skąd Ci w ogóle do głowy przyszło, że nie byłam w tej szkole?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lipca 2018 o 16:58
To my już w zerówce kroiliśmy OSTRYM nożem ziemniaki na sałatkę klasową.
Odpowiedz@Althing: W zerówce to przesada, ale w 4 czy 5 klasie podstawówki były takie zajęcia, żeby zrobić kanapki, albo jakąś sałatkę. Nie ogarniam, 12-letnie dziecko powinno umieć kroić, robić jakieś proste potrawy jak naleśniki, sałatki, jajecznica. Nawet pamiętam, że były takie książki dla nastolatek (12-14 lat), gdzie były przepisy na jakieś takie proste rzeczy.
Odpowiedz@dayana: Dlaczego w zerówce to przesada? Moje ma 5 lat obsługuje obieraczkę, nóż, robi sobie kanapki
Odpowiedz@dayana: Robiliśmy w zerówce kanapki i sałatki i krzywda nikomu się nie stała. A w 4. czy 5. robiliśmy sami ciasta w domu i przynosiliśmy do szkoły na kiermasz (ciasta były sprzedawane na przerwie dla uczniów i reperowaliśmy w ten sposób budżet klasowy; czasami te pieniądze szły na pomoc poszkodowanym, kiedy stała się jakaś tragedia).
Odpowiedz@dayana: Ja swoją zerówkę odbywałem w przedszkolu i tam nas przeszkolono w korzystaniu z noży i normalnie ich używaliśmy podczas posiłków. Strat w ludziach nie odnotowano. Za to w szkole podstawowej dostęp do tych niebezpiecznych narzędzi dostaliśmy bodajże dopiero w czwartej klasie (dokładnie nie pamiętam). Ile się trzeba było nagimnastykować, żeby bez użycia noża zjeść coś, co oficjalnie nazywało się pieczenią rzymską, a nieoficjalnie podeszwą!
OdpowiedzJakiś czas temu natrafiłam na post na FB że poszukują faceta bo wykorzystał w windzie 12 letnią dziewczynkę. Zaczęłam czytać komentarze. Oprócz typowych dla tego typu kom. typu "zabiję jak znajdę". Ludzie pisali również "CO 12 LATKA ROBIŁA SAMA W WINDZIE!?" "GDZIE BYLI RODZICE" itp. Ja się tak zastanawiam, serio to jest skrajnie niedopuszczalne żeby 12 latka wyszła sama z domu? Przecież mogła skoczyć do osiedlowego sklepiku/wracać ze szkoły/z kina cokolwiek?
OdpowiedzŻyłem w innym świecie. Jako harcerz w wieku 12 lat (początek '70) pojechałem na obóz w dziczy poligonu wojskowego gdzie WSZYSTKO robiliśmy sami. Nadzorowali nas przy gotowaniu starsi druhowie a reszta ... Od kopania latryn (łopata,szpadel) poprzez budowę obozowiska (młotek), palenie ogniska (SIEKIERA) przygotowywanie posiłków (noże) a na myciu i sprzątaniu skończywszy. Nie wiem jak wyglądają dzisiejsze obozy ale śmiem twierdzić że nasz byłby uznany za jakiś gułag w dzisiejszych czasach
Odpowiedz@Rak77: Na całe szczęście są jeszcze rodzice, którzy wysyłają swoje dzieci na takie obozy. Ja pojechałam na taki w wieku 13 lat i wróciłam zachwycona, mogąc przez 3 tygodnie spać na samodzielnie zbudowanej pryczy, chodzić całe dnie po lesie, kapać się w jeziorze i ogólnie zaznać trochę brudu. I do teraz, a już trochę czasu minęło, cenie sobie nabyte umiejętności. Bywa, że zaskakuję ludzi, bo jak to, dziewczyna i takie rzeczy umie? A dla mnie śrubokręt, siekiera, młotek, nawet narzędzia elektryczne nie są czymś, z czym sobie nie poradzę. Prędzej ponarzekam właśnie na to, że ze względu na płeć od razu jestem zaszufladkowana jako ta słabsza, co w mojej branży utrudnia mi trochę przebicie się przed mężczyzn z podobnymi lub gorszymi kwalifikacjami...
Odpowiedz@Rak77: Hurr, durr, znęcali się nad biednymi dzieciaczkami! Przecież w tym wieku to tylko tablet w rączkę i żadnych obowiązków, bo jeszcze ta rączka odpadnie... Też w tym wieku byłam na obozie, ale niestety nie całkiem harcerskim, tylko żeglarsko-harcerskim. Więc ominęło mnie budowanie obozu (żałuję, bo obsługi rozmaitych narzędzi uczyłam się w wieku mocno dorosłym), ale obieraliśmy ziemniaki na obiad, myliśmy i sprzątaliśmy teren, trzymaliśmy wartę w nocy itp. Myślę, że dzisiejszym dzieciom przydałby się taki "gułag"
Odpowiedz@Rak77: byłam na takim obozie w 2003 ( ale jako pełnoletni opiekun ). Niestety teraz już dużo trudniej zorganizować takie rzeczy, min. ze względu na sanepid. W następnym roku na obozie nie mogliśmy już nawet używać swoich menażek, tylko musieliśmy jeść z normalnych talerzy, co na obozie harcerskim jest mega dziwne.
OdpowiedzTo czy masz typ chłopiec to się jeszcze okaże. Przecież dżęder! ;) Idź do goga i zapytaj czy w życiu nie ma lepszych rozrywek niż czepianie się normalnego rodzica. Można też by też rozważyć złożenie skargi do krematorium(sic!) oświaty, ale kulson kulsonowi łba nie urwie, jak głosi starożytne porzekadło czyli akcja dla sportu ;-]
OdpowiedzDramat... Pamiętam, że miałem mniej niż 10 lat gdy robiłem zakupy po drodze ze szkoły i do moich zadań należało obrać i ugotować ziemniaki na obiad zanim rodzice wrócą z pracy. Schabowego też jakoś wtedy już potrafiłem zrobić. Czy to znaczy, że wychowałem się w patologicznej rodzinie? Moje dzieciaki będą uczyć się wszystkiego od najmłodszych lat i głęboko mam to, co pani pedagog z opadającą powieką ma w tej sprawie do powiedzenia. I do harcerstwa zapisze. A co! Niech się uczą samodzielności.
OdpowiedzMoja 13-letnia siostra postanowiła iść w moje ślady i zostać weganką. Jako, że rodzice stwierdzili, że nie będą jej gotować, sama robi sobie różne (często skomplikowane) obiady. Dzieci mają dwie ręce, umieją o siebie zadbać.
OdpowiedzTrzeba było zj..bać panią pedagog jak burą sukę i kazać się odpie..dolić. A dym w 'krematorium dopóki nie wlezie Ci z buciorami w Twoje metody wychowawcze.Skądinąd bardzo słuszne i godne naśladowania.
Odpowiedzja mojego 6-latka uczę właśnie robić sobie takie rzeczy, mówisz że MOPS już ma na mnie oko? :)
Odpowiedz@krzycz: Z tego co mnie spotkało wynika, że może tak być :)
OdpowiedzKurczę, to widzę, że moi rodzice nieźle mnie skrzywdzili! Nie dość, że wysyłali mnie na obozy, gdzie w ramach chrztu biegaliśmy boso po padoku dla koni i każdy musiał zjeść trochę owsa, uczestniczyło się w podchodach (dzieci w wieku 11 - 13 lat same w lesie, CZAICIE TO???), to jeszcze dziecku w wieku późnopodstawówkowym pozwalali gotować dwudaniowe obiady + ciasto na deser! I to przy użyciu niebezpiecznych sprzętów, wiecie, nóż, pikekarnik, maszynka do mielenia mięsa, mikser, urządzenie tremomiksopodobne... cud, że dożyłam do 25 urodzin :O
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 lipca 2018 o 9:00
Że coooo???? Przecież na ZPT robiło się kanapki, i smażyło omlety. Czyli teraz do 18 bachor noża wziąć do ręki nie może XD
OdpowiedzUuu, widzę całe stado patologicznych rodziców! Biedne dzieciątka muszą sobie same kanapki robić! Pewnie nawet im skórek od chleba nie wykrawacie i muszą się męczyć przy jedzeniu. Jeszcze trochę, a każecie im łóżka ścielić, majtki prać i guziki przyszywać, o matki wyrodne! Nic mnie już nie zdziwi, od kiedy dowiedziałam się, że - przy sprzątaniu klas - sprzątaczka nie może zostawić krzeseł, założonych na stoły. Bo dzieci mogą sobie zrobić krzywdę podczas ich zdejmowania! Jak sięgnę pamięcią, zawsze na pierwszych lekcjach uczniowie zdejmowali krzesełka i jakoś nikt nigdy obrażeń żadnych nie odniósł. Traktują te dzieci, jakby były niedorozwinięte.
Odpowiedz@niemoja :D sama patologia :D
Odpowiedz@niemoja: aż muszę skomentować te krzesełka - ojapier*olę XD (można mnie zignorować :))
Odpowiedz@niemoja: Nie dość, że dzieci na pierwszych lekcjach ściągały krzesełka, to jeszcze na ostatnich lekcjach był prikaz zakładania ich z powrotem, coby sprzątaczka się męczyć nie musiała
Odpowiedz@niemoja: Ja zaczynam myśleć, ze moglibyśmy na Piekielnych stworzyć sporą grupę wsparcia dla osób skrzywdzonych brakiem chorobliwej opiekuńczości i obarczonych zdolnością do samodzielności! Ale obawiam się, że takie z nas patusy, że już się nic nie da zrobić... A tak na marginesie, chciałbym zobaczyć minę mojej matki, gdybym jej powiedział, że mam traumę z dzieciństwa, bo kazała mi po sobie sprzątać, robić zakupy i obierać ziemniaki. Nie wiem, czy najpierw sama by się udusiła ze śmiechu, czy mnie nim zabiła. :o)
Odpowiedz@niemoja: No a w takiej Japonii np. nie mają wcale sprzątaczek, dzieci sprzątają sale same. Tam to dopiero musi być patologia, pewnie połowa dzieci nie ma oczu bo powybijały je sobie nogami od krzeseł.
OdpowiedzMocne przegięcie. Bo kiedy dziecko ma się tego, znaczy samemu przygotować jedzenie, nauczyć? Oczywiście na początku pod okiem rodziców, ale przecież kiedyś będzie to musiało samo robić. Kiedyś w szkole na technice 5-6 klasie (wiek 13-14 lat) uczono nas na kilku lekcjach gotować. Na czas lekcji udostępniono nam szkolną kuchnie. Pamiętam jak dziś robiliśmy makaron, frytki, chipsy, czy placki ziemniaczane. Obieraliśmy i kroiliśmy, czy tarliśmy, ok 25 osób pod okiem jednego nauczyciela, kartofle. O zgrozo ostrymi nożami. A potem piekliśmy na gorącym oleju. Czy ktoś zrobił sobie krzywdę nożem, czy wkładał rękę do gorącego oleju? Nie, bo każdy w domu już miał za sobą jako takie obycie w kuchni.
Odpowiedz@rodzynek2: 5-6 klasa i 13-14 lat?!
OdpowiedzMatko jedyna. Nie mówcie nikomu, że ja w wieku 12 lat kosiłem trawę.
Odpowiedz@Kumbak: spoko dzieci na wsiach w tym wieku powożą już traktorami.
OdpowiedzTez obserwuje cofanie sie dzieci jesli chodzi o umiejętności . Kiedyś w rozmowie o dzieciach wyśmiałam wyręczanie , to usłyszałam bo ty inna jestes. Moje corki gotowały proste obiady w wieku 14-u, syn 12-u lat. Oboje z mężem jesteśmy kucharzami i całymi dniami pracujemy .Noże w domu sa naprawdę ostre. Oczywiscie nie wszystkich mogą używać ale skaleczeń, czy poparzeń nie pamietam żadnych. Wczoraj wróciłam ze szpitala ,w domu czekał obiad zrobiony przez dzieci bo maz w pracy. Faktycznie jestem inna bo nie uważam ze moje dzieci maja jakieś specjalne umiejętności.
OdpowiedzTy zwyrolu! Ty chcesz własne dziecko samodzielności nauczyć! Tego nie można tak zostawić, MOPS musi się tym zająć ;)
OdpowiedzA u mnie w II klasie podstawówki robiliśmy na ZPT pieczątki z ziemniaka. Ostrym nożem. W VI klasie (więc coś koło 12 lat) mieliśmy już dostęp do narzędziowni i robiliśmy domki z drewna. Piły i dłuta też tępe nie były. Patologiczną tą szkołę miałem.
OdpowiedzMuszę powiedzieć mojemu 10-latkowi żeby się nie przyznawał w szkole, że potrafi obierać ziemniaki. I obsługiwać kuchenkę gazową - np sam gotuje sobie parówki. Zgroza.
OdpowiedzMoją ulubioną zabawką jako szczyla z podstawówki był scyzoryk, który dziadek sam dla mnie zrobił (do dzisiaj go mam!). Parę razy się człowiek oczywiście urżnął w palec, ale jakoś żyję, rąk sobie nie upitoliłam, bliznami zarośnięta nie jestem... I przynajmniej w życiu dorosłym praktycznie nie zdarza mi się zaciąć. :) A teraz? Jak patrzę na gazetki promocyjne z marketów w Irlandii, to trzeba mieć minimum 18 lat, żeby kupić nożyk do sera (ostrze 3cm), jednorazową maszynkę do golenia, farbę w sprayu czy mocniejszy klej... Paranoja.
Odpowiedz@leprechaun: Wczoraj ekspedientka odmówiła mi sprzedaży biletu na loterie, ponieważ trzeba mieć minimum 16 lat, a ja nie miałam przy sobie ID. Mam 27 lat. Może wyglądam młodziej, ale bez przesady. Niestety dwójka z przodu jak nic!
Odpowiedz@Eruwe: No co poradzisz. Ja wszędzie z jakimś dokumentem muszę latać, nawet do części pubów, bo co prawda lat 24, ale wyglądam na 12... Rodzinne geny. :) W Irlandii mi przynajmniej nie odwalają cyrków z wzywaniem ochrony "bo na pewno dokumenty podrobione!".
Odpowiedz@leprechaun: ja mam prawie 40 lat a też czasami muszę dowód pokazywać... Nie wiem, może to przez to że się nie maluję :p
Odpowiedz@leprechaun: O matko, klej! Super glue + palce to była zabawa. ;)
Odpowiedz@pasia251: Mejkap miałam na sobie dwa razy w życiu z powodu grania w szkolnym teatrze, a tak to na co dzień moje kosmetyki ograniczają się do żelu pod prysznic, szamponu, dezodorantu i pasty do zębów (jakie to ułatwienie w podróży!). :) Ale ja ogólnie wyglądam jak dziecko, również z "rozmiarów i kształtów", bo przestałam rosnąć mając właśnie 12 lat (lekarze niestety koncertowo mnie zlali i teraz się jako dorosły człowiek się męczę ze skutkami ubocznymi zahamowania rozwoju fizycznego na etapie dzieciucha...). Tak więc zabawnych sytuacji związanych z wyglądem mam na pęczki. ;) Zła strona tego jest taka, że mój wygląd wściekle przyciąga wszelkiej maści zboczeńców i starych oblechów, ech... @Yaona: Superglue? BUTAPREN! Butapren najlepszy, ile radości jak całą błoną złaził z łapek! :D
OdpowiedzTo teraz w szkołach już się nie robi sałatek czy innych zjadliwych pyszności...???
Odpowiedz@papioczek: U mnie w szkole robi się dopiero w 2 klasie gimnazjum na technice (przynajmniej w mojej szkole), a przynajmniej robiło się, bo teraz ma już nie być takich zajęć dla klas 7 i 8, bo "kuchnia to miejsce dla kucharek".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 lipca 2018 o 2:04
Jakby się ktoś dowiedział, ze jako dziesięciolatka opiekowałam się dwójką młodszego rodzeństwa (1 i 6 lat), to by moich rodziców na stosie spalili teraz. :D Paranoja. :D Przecież my we wczesnej podstawówce mieliśmy w szkole zajęcia, na których gotowaliśmy proste rzeczy, a moja podstawówka wypadła już po 2000 roku :D
OdpowiedzHm, co by powiedzieli na to co ja robiłem jako dziecko? Jazda na Quadzie z wysoką prędkością (chociaż tu akurat rodzice to potępiali), bitwy między dzieciakami na drewnianą broń (dobrej jakości, wierzcie mi), własnoręcznie robione huśtawki służyły mi jak te gotowce do kupienia, kanapek sobie nie robiłem z reguły ale często obchodziłem się z ostrym jak brzytwa nożem, dziadek dbał i do dziś dba o nie jak o narzędzia stolarskie.
Odpowiedzco wy tam wiecie, w Kielcach to każdy noworodek dostaje do rączki scyzoryk i musi sobie sam odciąć pępowinę !!! ]:->
OdpowiedzZmyślona historyjka.
Odpowiedz@alboinna: Ot i wyrocznia się odezwala xDDDDD ROTFL
OdpowiedzPo prostu musisz iść do pedagog i zapewnić że następny nóż kupisz taki jak on/ona, zwyczajnie tępy :)
Odpowiedz