Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o psychologach i ich leczeniu przypomniała mi jedną historię raczej smutną…

Historia o psychologach i ich leczeniu przypomniała mi jedną historię raczej smutną niż piekielną ale się nią podzielę.

Była sobie pewna dziewczyna imieniem Zuzanna (Z). Studiowała ona razem z Marią (M), z którą się szybko zaprzyjaźniła. M miała jednak pewien problem. Otóż cierpiała ona na depresję i to do tego stopnia, że psychologowie postanowili ją na jakiś czas zostawić w szpitalu. Z w czasie jej pobytu tam przynosiła jej notatki z zajęć i ją odwiedzała. Gdy dziewczyna wyszła Z dalej pomagała M oraz ją mocno wspierała, czasami zaniedbując narzeczonego, rodzinę i innych przyjaciół. I tak dotrwały do końca studiów.

Po zakończeniu edukacji na uczelni dziewczyny się rozeszły w swoich kierunkach jednak obiecując sobie, że będą w ciągłym kontakcie. Początkowo wyglądało to obiecująco jednak z biegiem czasu M coraz mniej się odzywała do Z mimo, że ta próbowała zachować z nią ciągły kontakt. Próby te trwały do momentu gdy M ogłosiła przez twarzoksiążkę, że wyszła za mąż. Dla Z było to zaskoczenie, gdyż M, mimo coraz rzadszych kontaktów to jednak w momencie gdy się odzywała nie chwaliła się, że kogoś ma a co dopiero, że mają się pobierać. Z zrobiło się przykro, że osoba którą uważała za przyjaciółkę nawet nie dała znać że coś takiego się wydarzy. Chciała nawet M zaprosić na swój ślub, jednak postanowiła ją skreślić z listy gości. Przestała się też odzywać do M, a i ta nie szukała z nią później kontaktu. Tak oto zakończyła się "przyjaźń".

przyjaciółki

by vonavi
Dodaj nowy komentarz
avatar JanMariaWyborow
2 4

Zachowanie M. oczywiście bardzo niewdzięczne, ale może nie potrafiła inaczej, może w ramach walki z depresją chciała odciąć się od wszystkich którzy przypominają jej dawne życie. A może po prostu ma chorobliwie zazdrosnego męża.

Odpowiedz
avatar Aris
5 7

Jeżeli czegoś mnie moje krótkie, dwudziestoparoletnie życie nauczyło, to tego, że wszystko mija. A przynajmniej prawie wszystko. Zły nastrój. Dobry nastrój. Pechowe zdarzenia. Przyjaciele na śmierć i życie stopniowo się od siebie oddalają albo też nagle przestają się odzywać. Takie rzeczy się dzieją i są normalne. Czy to znaczy, że przyjaźń była fałszywa? Nie. Z była dla niej oparciem w trudnych chwilach, może dzięki niej M przetrwała najgorszy okres, a może dzięki jej działaniom nie zatraciła się za bardzo w rzeczywistości i mogła do niej wrócić od razu, w pełni sił. Trzeba się cieszyć tym, że się komuś pomogło, nie oczekiwać w zamian wiecznego przywiązania, bo czasem tak się po prostu nie dzieje. Postąpiła dobrze. Może mogła postąpić lepiej, zajmując się własnym związkiem zamiast dbania o koleżankę, a może to wcale nie byłoby lepsze. Rzeczy, miejsca, relacje - mijają. Zmieniają się albo przepadają na amen. Ale nawet jeśli teraz już ich nie ma, były ważne kiedyś, więc były wartościowe. Wpłynęły na dalsze życie. Dlatego też cudzysłów przy przyjaźni na końcu jest zbędny. Przyjaźń nie musi być na zawsze, żeby być prawdziwą. Czasem tak jest, że czegoś nam potrzeba i musimy tego od kogoś zaczerpnąć, ale kiedy już potrzeba jest spełniona - nie czujemy dalszej więzi z tą osobą. Osobiście przeżyłam takie sytuacje wiele razy, po obu stronach - dającej i biorącej - i nie żałuję żadnej z nich, bo i ja z każdej coś wyciągnęłam dla siebie. Szczerze, uważam tę prawidłowość za bardzo kojącą. Że gdy będę potrzebować uwagi zrozumienia, pocieszenia czy motywacji, będę mogła liczyć na pomoc zupełnie obcej osoby, takiego "tymczasowego przyjaciela", który pomoże mi nie chcąc niczego w zamian, nawet dalszej przyjaźni, kogoś, kto okaże mi życzliwość tak po prostu. Sama też lubię być kimś takim - lubię pomóc, wysłuchać, wesprzeć i nie oczekiwać niczego, nawet dalszego kontaktu. Lubię kogoś znać, siedzieć z nim w ławce/grupie przez parę lat, a potem rozstać się i nie myśleć o nich więcej jak o bliskich - byliśmy sobie potrzebni wtedy, w ławce czy grupie, od teraz damy sobie radę sami. Tak już jest i to wcale nie jest niczym smutnym c:

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 1

"Proza życia to przyjaźni kat, pęka cienka nić..."

Odpowiedz
Udostępnij