Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jakiś czas temu czytałem historię KatzenKratzen o problemie dysleksji i tego typu…

Jakiś czas temu czytałem historię KatzenKratzen o problemie dysleksji i tego typu podobnych dziwactwach. Które mają być efektem wyłącznie lenistwa, a sam problem robienia błędów spycha takie osoby do rynsztoka inteligencji. To mi przypomniało małą piekielność nauczycielki z podstawówki, teraz zastanawiam się czy przypadkiem też nie klasy...

Naj sam pierw małe wyjaśnienia na temat mojej, na ten wywczas, gotki... Poprawność tego co teraz czytacie jest mocno regulowana przez korektę wbudowaną w przeglądarkę i edytory tekstów. Poza tematem do tego dochodzą naleciałości z gwary, archaizmy (etc)...

TAK

Mam stwierdzoną dysleksję, a właściwie dysgrafię i dysortografię. Głupio trochę się zasłaniać papierem kilka lat po szkole, więc od początku. Podstawówka i gimnazjum to był dramat. Na zajęciach dobijałem do maksimum ilość błędów na dyktandach, a z wypracowań nauczyciele chcieli zawsze mi stawiać dwie oceny. Kartki czasami były bardziej czerwone niż niebieskie. Mówi się, że to kwestia lenistwa i ćwiczeń, teraz nie powiem, czy to ja byłem oporny, czy może było tego za mało, ale przez ten czas ćwiczyłem bez efektów. Były dyktanda, przypisywanie, specjalne zeszyty ćwiczeń, wszystko jak o kant d... W technikum zarzuciłem trochę ćwiczenia, a pierwsze wyraźne postępy zrobiłem dopiero w dorosłym życiu, kiedy to przez pewien czas Writer (OpenOfice itp...) stanowił 90% mojej aktywności na komputerze...

Jako ciekawostkę dodam, że problemy z charakterem pisma rozwiązały się w technikum, jak zacząłem pisać pismem technicznym...


To teraz właściwa historia:

Klasy 4-6 szkoły podstawowej. Szkoła mała, wiejska, więc zdarzało się za równo, że nauczyciele uczyli na raz kilku przedmiotów, lub w kilku szkołach jednocześnie. Tak właśnie miałem wtedy połączone matematykę i przyrodę. Jedna nauczycielka, na obydwu przedmiotach radziłem sobie wręcz genialnie, ale do historii w sumie to wnosi tylko tyle, że nie pamiętam na czym to było... Chyba jednak przyroda.

Fakt faktem, na jednym sprawdzianie wychodziła mi dość dobra ocena. Tylko, że nauczycielka miała jedno malutkie zastrzeżenie. Błędy Ortograficzne, których podobno było tam "dość sporo"... Klasa jak na zawołanie stwierdziła, że jak tak, to trzeba mi ocenę obniżyć. Więc, bez słowa sprzeciwu nauczycielki, zamiast 5 dostałem 3. Która to 5-tka, jak dobrze pamiętam, była już wpisana w dzienniku, a na pewno wynikała z punktacji...

Dziś wiem, że nie powinna tego tak rozstrzygnąć, tylko uciszyć klasę, ale wtedy wydało mi się to nawet sprawiedliwe. Poza tym ja sobie dobrze radziłem, więc jedna taka przygoda by mi i tak nie zaszkodziła. Nie zaszkodziła, to był na szczęście jednorazowy przypadek.

Sama historia nie jest może mocno piekielna, ale co sądzicie o zachowaniu dzisiejszego świata...

szkoła internet

by szczerbus9
Dodaj nowy komentarz
avatar Zerzoha
4 4

Też mam stwierdzoną dysleksje. Byłam gnębiona przez nauczycielkę języka polskiego do tego stopnia, że jak zbliżał się test kompetencji to by mieć wydłużony czas pracy trzeba wtedy uzyskać podpis nauczyciela matematyki i j. polskiego, z podpisem od matematyczki nie było problemu, jednak z językiem polskim owszem. Co skutkowało, że musiałam pisać w/w test z krótszym czasem niż mi się wtedy należał. Może napiszę o tym historie, nie wiem. W gimnazjum pomogła mi pani pedagog, która prowadziła ze mną i z moim kolegą z klasy takie zajęcia raz w tygodniu odnośnie ortografii i matematyki. To mi bardzo pomogło, ale jeszcze bardziej pomógł mi laptop. Tak laptop, dostałam go pod koniec 3 klasy gimnazjum. Dzięki niemu nauczyłam się pisać z ograniczoną liczbą błędów, bo Word mi je podkreślał, a ja zapamiętałam jak się dane wyrazy pisze. Dodatkowo włączałam opcje "sprawdź pisownie" na różnego rodzaju czatach czy portalach, na których robi się za kogoś zadania domowe czy pisze wypracowania/opowiadania/recenzje itp.. Smutne jest to, że duża część osób uznaje nas za leniwców, ale nie wiedząc o tym, że my musimy włożyć dużo więcej pracy w wykonanie takiej samej pracy jak inni ludzie. Może dlatego, że kiedyś się nie słyszało o takich schorzeniach, aniżeli w czasach dzisiejszych, stąd ten odzew społeczeństwa na coraz większą flaę dyslektyków i im pokrewnych.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 czerwca 2018 o 19:31

avatar singri
2 2

@Zerzoha: Moja polonistka z liceum miała metodę na dysortografów... Wyraz sprawiający problemy należało w specjalnym zeszycie przepisywać raz za razem tak długo, aż dziesięć razy z rzędu napisało się go poprawnie. Podobno wtedy prawidłowa pisownia "wchodzi w rękę" i potem jest łatwiej. Koledzy z klasy twierdzili, że pomaga. Znam też osobę z dysleksją, która nazywa komputer protezą dla dyslektyków.

Odpowiedz
avatar szczerbus9
0 0

@Zerzoha: Wielu jest prawdziwych dyslektyków, są ci co udają i mają orzeczenia z "opieki" rodziców, oraz prawdziwi lenie... @singri A ja znałem kiedyś dziewczynę, która poszła na filologię francuską, bez znajomości francuskiego i z dysleksją...

Odpowiedz
Udostępnij