Budowlańcy i alkohol.
Kilkanaście lat temu pewna firma budowała nowy zakład. Prace zbliżały się do końca, budowlańców było jeszcze dobrze ponad 100, wszyscy z umową o pracę, wiadomo było że ciężko będzie dać wypowiedzenia, bo znaczna część pójdzie na chorobowe - robili już tak wcześniej przy reorganizacji firmy i zwalnianiu części z nich.
Co wymyślili w firmie?
Niespodziewaną wizytę działu kadr i kierownika na placu budowy. Tak koło południa. Z alkomatem.
Przyjechali, poprosili o listę obecności i zaprosili wszystkich na kontrolę trzeźwości. Wśród pracowników wybuchła panika, część uciekała przez ogrodzenie. Tym, którzy byli nietrzeźwi, ale nie uciekli, dano możliwość złożenia wypowiedzenia ze skutkiem natychmiastowym, za porozumieniem stron. Ci pracownicy, którzy rano podpisali listę obecności, a nie było ich podczas kontroli, dostali dyscyplinarki. Łącznie pozbyto się około 2/3 budowlańców.
Kto był bardziej piekielny? Podpici budowlańcy czy firma?
Pomijając powód i jego prawdziwość czy też nie prawdziwość, pracodawca ma prawo w każdej chwili sprawdzić trzeźwość pracowników. A jakie prawo ma pracownik? Ma prawo do bycia trzeźwym ;) W zasadzie Ci ludzie zwolnili się sami i wcale mi ich nie żal.
OdpowiedzOczywiście, że budowlańcy. Za swoje postępowanie trzeba płacić konsekwencjami. A gdyby ktoś pod wpływem alkoholu czegoś niedopatrzył i w konsekwencji inna osoba straciłaby życie?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 czerwca 2018 o 9:05
Z tego co zrozumiałam, firma tolerowała picie do momentu, aż prace nie zaczęły sie kończyć i dopiero wtedy wkroczyła z alkomatem. Czyli praca skończona, pomyślmy jak sie pozbyć pracowników.
OdpowiedzNie, poprostu w firmie było za dużo osób w pracy na budowie, a firma wybrała sposób najlepszy i zgodny z prawem - kontrola trzeźwości :) tylko chyba jednego nie przewidzieli - że aż tyle wyleci osób z roboty w jednym tygodniu
Odpowiedz@BlackAndYellow: Nie spodziewali się, że tylu uda się zwolnić. Docelowo chcieli zostawić bodajże 20-30 na prace wykończeniowe.
Odpowiedz@tvh: ale wcześniej firma nie kontrolowała trzeźwości pracowników? Czyli było jej wszystko jedno, w jakim stanie ludzie pracują, do czasu, aż przestali być potrzebni?
Odpowiedz@Deloris: Normalnie alkomat miała ochrona na bramce przy głównym zakładzie. Kontrolowali wyrywkowo. Prace budowlane były zarówno przy siedzibie firmy jak i w innej miejscowości. Nie mam pojęcia jak normalnie kontrolowali,albo i nie :-), budowlańców i czy były inne alkomaty, zresztą historia miała miejsce około 16-17 lat temu.
Odpowiedz@Deloris: A coś jest w tym złego? Jak policja nie kontroluje na pewnych trasach, ale po świętach staną, to też gnidy z nich?
Odpowiedz@Deloris: A jak Ty to sobie wyobrażasz? Jakby kontrolowali codziennie, to przecież by był krzyk, że traktowanie ludzi jak bydła, który zresztą doskonale rozumiem! Pracuję w logistyce i u nas czasem też kontrolują, jak przyłapią kogoś na cuchu alkoholowym, ale nie życzę sobie, by robiono to codziennie i wszystkim pracownikom, bo jakim prawem ktoś mnie z góry uznaje za pijaka, skoro nigdy nie dałam ku temu najmniejszych podejrzeń? Jesteśmy dorośli, jak ktoś się zatrudnia to firma ma prawo domniemywać, że traktuje pracę poważnie i nie będzie przychodził pijany, to nie podstawówka, żeby "pilnować czy nie piją za rogiem"! Dopiero kiedy zachodzi uzasadnione podejrzenie, dopiero wtedy się kontroluje.
Odpowiedz@Visenna: czasami ten nie dający powodu pracownik może wydmuchać najwięcej ze wszystkich i wcale nie są to odosobnione przypadki. Więc wcale się nie dziwię, że są kontrole i jestem jak najbardziej za nimi. Jak nie potrafisz wytrzymać bez alkoholu w ciągu dnia to już nadajesz się na odwyk a nie do pracy.
Odpowiedz@Visenna: jedna uwaga. W firmach transportowych, a zwłaszcza komunikacji miejskiej, kontrola trzeźwości jest obowiązkowa przed rozpoczęciem pracy.
OdpowiedzNie chleje sie w pracy. Bardzo pomyslowe zagranie firmy.
OdpowiedzPiekielne było państwo, które utrudnia elastyczne zatrudnianie na czas określony lub do konkretnego zadania oraz wprowadza tysiące kruczków prawnych typu brak możliwości wypowiedzenia na L4 itp., przez co zmusza pracodawcę do zachowań takich, jak opisane w historii.
OdpowiedzPracownicy są sami sobie winni i żadem PIP, czy sąd im nie pomoże. W pracy trzeba być trzeźwym, a na budowie w szczególności.
Odpowiedz@rodzynek2: A w szczególności, to w każdej pracy...
Odpowiedz@Iceman1973: Jasne, ale jednak jak siedzisz nawalony przed komputerem w korpo, to masz potencjalnie szansę spowodować mniejsze zniszczenia niż operując dźwigiem na wysokości kilkudziesięciu metrów. Jak wyślesz maila do nie tej osoby, to albo przeprosisz i nic się nie stanie, albo w najgorszym wypadku narazisz kogoś na straty finansowe. Jak zaryjesz dźwigiem w blok mieszkalny, to zginą ludzie ;)
Odpowiedz@Grav: Taaa... Podobno ktoś tam stracił dla firmy kilkanaście milionów USD bo źle kliknął - po koniaczku... :D Także tego ten... :D
Odpowiedz@LoonaThic: jak mu koniaczek wystarczył ... Ja mam taką zasadę, że pewnych rzeczy po piciu, a i również po zarwanych nocach (w pracy, a nie na piciu :)) nie robię.
OdpowiedzFirma była OK - jak musieli zredukować kadrę, to i dobrze że zaczęło się od pijących w pracy. Absolutnie uczciwa i obiektywna metoda odsiewu.
OdpowiedzBudowlańcy to wyjątkowo "mokry zawód" obserwuję od kilku lat jak ekipa remontowa (elewacje 10 piętrowców) robi zakupy na śniadanie, jedno dwa piwa to norma a lunch to już przeważnie czysta wódka. Nikomu tak naprawdę nie zależy na ukróceniu procederu, panowie chodzą na zakupy w ubraniach z nazwą firm wykonującymi prace.
Odpowiedz@zeebee: Sprzedawca nie jest w stanie w momencie sprzedaży sprawdzić, kiedy budowlańcy będą konsumować zakupy, a za odmowę sprzedaży można zapłacić karę.
Odpowiedz@rodzynek2: Przypuszczam że raczej chodzi o to, że brygadzista z firmy mógłby przyfilować kto chodzi po piwo. Bo sklep faktycznie, sprzedać musi jeśli nie ma naprawdę dobrego powodu, żeby nie.
Odpowiedz@zeebee: Ostatnio z tym się spotkałem w czasie remontu jednej z linii kolejowych. Od rana 10 pracowników w sklepie i każdy minimum setunia i czteropaczek.
OdpowiedzJak to, "kto był bardziej piekielny"? Czy zdajesz sobie sprawę, że pijany robotnik naraża życie - nie tylko swoje, ale także innych, tych trzeźwych i uczciwie pracujących?! ZERO TOLERANCJI dla pijaków w miejscu pracy czy za kółkiem. Rozumiem, że firma "wykorzystała sytuację", ale panowie na gazie sami się o to prosili. Ani trochę mi ich nie żal.
OdpowiedzA w czym niby objawiła się piekielność firmy? Skontrolowani pracownicy powinni kierownika po tyłku całować, za zgodę na złożenie wypowiedzenia, bo miał prawo zwolnić ich dyscyplinarnie i nie skończyłoby się tak ulgowo. Kto zaryzykuje zatrudnienie pracownika, zwolnionego za pijaństwo?
Odpowiedz@niemoja: Mało który desperat zgodzi się na zatrudnienie kogoś za pijaństwo, szczególnie do pracy, gdzie może zrobić krzywdę nie tylko sobie, ale i komuś.
Odpowiedz@rodzynek2: za pijaństwo nie zatrudniają i nigdy nie zatrudniali x-D "zwolnionego" Ci uciekło
OdpowiedzW skrajnej sytuacji pijany budowlaniec może zagrozić innym ludziom. Niech źle osadzi nadproże, nie zabezpieczy szczelin przed wodą itp. Potem mur może pęknąć albo woda deszczowa wsiąknąć do budynku i spotkać się z instalacją elektryczną. Na pewno pomysł firmy jest piekielnie przebiegły ale to budowlańcy byli piekielni.
Odpowiedz@glan: Już podczas samej budowy taki delikwent jest niebezpieczny. Wyobraź sobie, że taki niesie np. kilku kilowy worek cementu na 2-3 piętrze i próbując łapać równowagę wypuszcza taki worek z rąk i worek ląduje na akurat pracujących pracownikach.
OdpowiedzGłupie pytanie. Przecież wiadomo, że pracownicy. To, że w Polsce utarło się, że na trzeźwo na budowie nie da się pracować, nie znaczy, że jest takie prawo pozwalające na picie w pracy. Też bym chciał napić się piwka w robocie w szczególności, że kontaktu z klientem wcale nie mam, siedzę sam w pokoju, przy komputerze i bez klimatyzacji w bunkrze w którym czasami temperatura przekracza 40 stopni. Prawo pracy jest jednakowe dla wszystkich i ja schłodzić się alkoholem nie mogę. Co więcej, gdybym spróbował to bym wyleciał. Więc czemu pretensje, że firma rozwiązała swój problem w legalny i jak najbardziej zgodny z prawem sposób? W cywilizowanym kraju (np. w Japonii) tacy pracownicy dostaliby jeszcze karę finansową i zakaz wykonywania zawodu. BHP + prace na wysokościach + plac budowy + alkohol.
OdpowiedzFirma, która tolerowała wcześniej pijaństwo.
OdpowiedzSkądś wzięła się potoczna nazwa tego zawodu czyli "wódo-wlańcy" ;) BTW; jestem dziwnie przekonany, że jak tej firmie w krótkim czasie trafi się kolejny większy kontakt to większość z nich z powrotem zatrudnią:) Tak już jest w tej branży:)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 czerwca 2018 o 14:20
Oczywiście, że PIJANI BUDOWLAŃCY. Podpisując umowę o pracę zapewne zapoznali się również z obowiązkami, karami itd. Zapewne były tam słowa na temat picia alkoholu W CIĄGU DNIA PRACY. To, że lecieli w ciula i chlali - tylko i wyłącznie ich wina. Ta 1/3 budowlańców to pewnie była trzeźwa - czyli co - da się? Da - tylko to trzeba myślec, a nie jak za czasów PRL...
OdpowiedzPogratulować firmie sprytnego, a zarazem uczciwego sposobu na wyrwanie chwastów.
Odpowiedz"ja oszukiwałem, ty oszukiwałeś wygrał lepszy" no bo jak nazwać, to że robotnicy w majestacie prawa wymusili zatrudnienie na czas nieokreślony. Bo na niepewnej przyszłości partolili by robotę, byle wytrzymało do zamknięcia kontraktu albo żądali byli nieproporcjonalnie wyższych stawek? - wysoce prawdopodobne. A pracodawca, też zdając sobie sprawę, że nie będzie miał dla nich roboty w przyszłości, skusił ich bezterminową umową. za to postanowił egzekwować prawo pracy. to jest jakaś patologia, którą wprowadza tutaj związkowcy, państwo i urzędnicy. ze nie można się po prostu z drugim człowiekiem uczciwie umówić od kiedy, do kiedy , za ile i jaka robota...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 czerwca 2018 o 1:23
ale takie kontrole powinny byc OBOWIAZKOWE codziennie na poczatek i koniec pracy! Nie tyklo od kierowcow wymaga sie trzezwosci!
OdpowiedzTo była popularna metoda redukcji w m.in. hutach w latach 1990tych.
Odpowiedz