Opieka dentystyczna na NFZ.
Istnieje? Istnieje!
I chyba tylko taka jej zasługa, że istnieje.
Mam dane sprzed około 10 lat (po tym czasie wystrzegam się jej jak ognia), więc nie wiem, czy moje informacje są aktualne. Wtedy „za darmo” - czyli za ściągane miesiąc w miesiąc składki - należało się: leczenie zębów przednich od jedynki do trójki (z tym, że plomby tylko „srebrne” – amalgamatowe, które mocno „prześwitywały” i po kilkunastu latach należało je wymienić, a za „białe” się dopłacało) i RWANIE!
Właśnie RWANIE! Moja pani stomatolog, oczywiście prywatna, stwierdziła, że mojej prawej, dolnej siódemki uratować już się nie da, ponadto nie jest mi ona do życia niezbędna, zatem powinnam się z nią rozstać i to szybko. Koszt był wysoki, zatem pogłówkowałam i wykoncypowałam, że skoro płacę już x lat na NFZ, z usług którego do tej pory nie korzystałam to MISIE NALEŻY!
W ramach MISIE NALEŻY zapisałam się do Państwowej Przychodni Stomatologicznej. W umówionym dniu przybyłam na mój MISIE NALEŻY darmowy zabieg wyrwania siódemki.
Siedząc już na fotelu tortur z rozwarciem 100 stopni (buzi, niech nikt sobie nic nie dopowiada :)) ), dowiedziałam się, że za darmo (czyli za moje składki) to dostanę znieczulenie „państwowe”, a jeśli chcę znieczulenie skuteczne, to muszę dopłacić 20 zł za zastrzyk. Suma ogromem nie przerażała - dopłaciłabym, ale tak się składa, że nie używałam (i nadal nie używam) gotówki i nie dysponowałam nią. Od co najmniej 15 lat posługuję się tylko i wyłącznie kartą i nie pamiętam, kiedy miałam w ręku prawdziwy banknot. Tak mam i już. Wtedy też tak było. Nie miałam tej sumy w gotówce. Zaproponowałam zatem uprzejmie, że „ oo aaaa ooczeee do anomatuu (to ja skoczę do bankomatu)” ale nie wyrażono na to zgody, za późno, inni pacjenci czekają.
No cóż, raz kozie śmierć. Przynajmniej nie zaoferowano mi kołysanki „aaa, kotki dwa” lub też „znieczulenia młotkowego” (młotkiem w łeb), zatem „niech się dzieje wola nieba”! Dawaj pan „państwowy” zastrzyk!
Dostałam, a jakże. Nie jeden, lecz trzy. Stomatolog był miłym, uczynnym, młodym chłopakiem. Naprawdę nie miał w planach torturowania mnie. Tyle tylko, że te zastrzyki nie miały absolutnie żadnego działania (przynajmniej na mój organizm) i w rezultacie moja wspaniale ukorzeniona i mocno przywiązana do mojej osoby siódemka opuściła moją osobę na „pełnym żywcu”.
Ten ból porównuję tylko z późniejszym porodem.
Nigdy więcej „darmowej opieki dentystycznej”!!!
"Moja pani stomatolog, oczywiście prywatna, stwierdziła, że mojej prawej, dolnej siódemki uratować już się nie da, ponadto nie jest mi ona do życia niezbędna, zatem powinnam się z nią rozstać i to szybko. (..) W umówionym dniu przybyłam na mój MISIE NALEŻY darmowy zabieg wyrwania ósemki." Hmm, nie da się uratować siódemki, dlatego wyrwałaś ósemkę? Żelazna kobieca logika...
Odpowiedz@timo: Poprawione. Możesz mi wyjaśnić, jak ma się zwykła pomyłka do "kobiecej logiki". Rozumiem, że Ty jako mężczyzna nigdy się nie pomyliłeś?
Odpowiedz@timo: Żelazna, to była rzecz, co Cię stuknęła w czerep. Zwykły błąd a Ty wyskakujesz z logiką... Twoja logika może nie żelazna ale bezcenna... (ironia)
Odpowiedz@Iceman1973: Jaki to jest błąd niezwykły?
Odpowiedz@zmywarkaBosch: A o mowie potocznej słyszałaś czy nie bardzo?
OdpowiedzTo siódemka w końcu czy ósemka? I druga rzecz, ja tez pamiętam państwową opiekę od co najmniej piętnastu lat i było tak, że od jedynki do trójki na NFZ (dawniej Kasa Chorych) automatycznie dawano białe plomby. Na pozostale zęby byly, tak jak mowisz, szare (amalgamaty). Nigdy, odkad chodziłam do dentysty nie dawalo się szarych plomb na przednich zebach. To powazny blad w sztuce. Wycinek z pierwszego lepszego artykułu w necie: "Tak zwane „białe” plomby (chemoutwardzalne) za darmo mogą być założone tylko na przednie zęby (od jedynki do trójki). W pozostałych zębach dentysta założy wypełnienie amalgamatowe."
Odpowiedz@merci: Możliwe. Nie upieram się bo nie wiem. Jak żyję nie leczyłam zębów na NFZ, raz tylko wyrywałam. Mogłam coś źle zrozumieć czy zapamiętać. Zresztą nie o plombach ta historia.
Odpowiedz@KatzenKratzen: Napisałaś: "zapisałam się do Państwowej Przychodni Stomatologicznej". Dotąd sądziłam, że takie podmioty nie istnieją od 20 lat. Zapytam z ciekawości, gdzie uchowało się takie kuriozum?
OdpowiedzPiekielny NFZ i piekielne procedury. Moja żona wyrywała dwa zęby w Cepeleku na Koszykowej i mogę potwierdzić występowanie takiej sytuacji. Stomatolodzy od razu ostrzegają, że "państwowe" znieczulenie jest do niczego. Tyle, że raz dostała znieczulenie "na krechę", bo nie miała gotówki. Bez żadnych komentarzy czy innych akcji. Ot, po prostu po zabiegu jeszcze tego samego dnia zapłaciliśmy rachunek w rejestracji. Dziwne, że Tobie tego nie zaproponowali.
Odpowiedz@Artek610: Tego nie wiem. Może nie wyglądałam wiarygodnie? ;) A może w międzyczasie coś się pozmieniało? Moja siódemka rozstała się ze mną z 10 lat temu, może nawet 11, może od tego czasu zmienili procedury i postanowili okazać społeczeństwu nieco więcej zaufania?
OdpowiedzMnie to płatne znieczulenie robiło dokładnie tyle, co państwowe, czyli nic. W ogóle miałam pecha, bo ktoś polecił mojej mamie dentystę na NFZ i wylądowałam tam jako dzieciak w ramach pierwszego leczenia. Mama dała nawet 40 zł za dwa takiee znieczulenia, więc nikt nie wierzył że ono nie działa i w trakcie bardzo głębokiego wiercenia na żywca trzy baby wmawiały mi, że tylko sobie wymyśliłam ten ból. A pamiętam go do dziś. Eh. :D
Odpowiedz@Naevari: dzięki niebiosom z Calajeta, żałuję, że tego cuda nie było za mojego dzieciństwa :(. Dwugodzinne wyrywanie z szyciem bez żadnego bólu.
Odpowiedz@Naevari: Ponoć na niektórych nie działa znieczulenie. Ja mam to szczęście, że każde działa, nawet te darmowe. Masakra, że ludzie nie mogą przyjąć tego do wiadomości i jeszcze robią z człowieka idiotę, bo przecież to nie może nie działać.
Odpowiedz@dayana: U wszystkich prywatnych dentystów u których byłam, nawet tych z totalnego przypadku, znieczulenie działa na mnie bez problemu. Tylko w tamtym jednym miejscu nie działało. Magia. :D
Odpowiedz@dayana: Zależy od używanego środka, ale stomatolodzy mówią też, że mniejszy efekt może być przy zębie, gdzie jest silny stan zapalny.
Odpowiedz@Caron: ropa (pojawia się przy silnych stanach zapalnych nawet jak jej nie widać) zmienia ph więc znieczulenie działa gorzej, a nawet może nie zadziałać. Przy stanie zapalnym nawet bez ropy zmniejsza się działanie znieczulenia (nie zapamiętałam czemu). Sama przeżyłam kanałowe na żywca, bo babka mi wmawiała, że nie może mnie boleć, bo mi znieczuliła. Owszem, znieczuliła, ale nie to, co trzeba. Byłam dzieckiem w dodatku trzymanym w fotelu siłą, więc wiele zrobić nie mogłam poza płakaniem. Chociaż żałuję, że się wstydziłam i nie posikałam się, z bólu, babie na fotel... Do dzisiaj mam traumę i podchodzę do dentystów jak pies do jeża. Mam dwoje sprawdzonych i do żadnego innego nie pójdę. Boli a ich nie ma dostępnych? Trudno, mniej boli jak robienie bez znieczulenia nawet suchy zębodół. Edit: to chore babsko leczyło prywatnie... Rodzice jej jeszcze zapłacili za te tortury i moją traumę do końca życia. Później też zapłacili za ten błąd... buląc horrendalne kwoty na leczenie gdy przez kilka lat bałam się dentystów i się porobiło dużo do leczenia, a odmawiałam pójścia do jakiegokolwiek innego dentysty niż jeden wybrany, a leczył tylko prywatnie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 czerwca 2018 o 12:42
@Naevari: Na mnie w ogóle nie działa lignokaina, nic a nic, nawet dziąsła mi nie drętwieją, a co dopiero mówić o jakimkolwiek działaniu w zakresie zęba. I też przeżyłam dentystkę, która wpakowała mi 3 zastrzyki, twierdząc, że pewnie za małą dawkę dała i dlatego nie działa... Po czym zaczęła mi wiercić w żywym zębie na żywca... Kolejna cegiełka do dentystycznej traumy. :/ W ogóle zauważam jakąś dziwną tendencję, że dentyści nie chcą przyjąć do wiadomości, gdy mówię "lignokaina nie działa", większość pierdzieli smęty typu "działa działa, trzeba tylko odpowiednio dużo dać". No kurde nie działa, choćby mi i pół litra w nerw wrąbali. Dlatego teraz się już nie certolę i mówię po prostu, że na lignokainę mam alergię, więc proszę o nowokainę. ;)
OdpowiedzTaką samą akcję miałam z prywatnym gabinetem, i prywatnym znieczuleniem. Na koniec stwierdziłam, że jednak wolę rodzić.
OdpowiedzPodobną akcję miałam w Niemczech z wyrywaniem ósemki. Tu system jest trochę, ale mogę porównać do wyrywanie na NFZ. Ryczałam z bólu po trzech zastrzykach, a baba widząc moją histerię zaproponowała "środek, po którym zasnę" za skromne 120€. Było mi już wszystko jedno, więc się zgodziłam. Środek dał tyle, że przestałam.się wierciç, bo opadłam z sił, ból odczuwałam cały czas ;) gdy parę miesięcy pòźniej poszłam do innego stomatologa wyrywać drugą, podobnie ułożoną ósemkę od razu zakwalifikował mnie na zabieg pod narkozą I łapał się za głowė, że tak ułożonego zęa wyrywano mi na zwyklym znieczuleniu.
Odpowiedzchodze od 2 lat do kliniki dla studentow, znieczulenie do kazdego zabiegu, mmialam 3 razy robiony kanal, placilam moze 150 od sztuki, wyrywalam 4 zeby, za darmo, chwale sobie wczesniej chodzilam do pogotowia dentystycznego, co mogli robili na nfz doplacalam tylko za wypelnienia
OdpowiedzMnie zniszczyły obowiązkowe wizyty u stomatologa w podstawówce. Zawsze panicznie się bałem stomatologów a na dźwięk wiertła kręci mi się w głowie. Teraz nauczony doświadczeniem i portfelem bez znieczulenia nie dam się nawet dotknąć. Mam tak wrażliwe żeby, że każde wiercenie powoduje nieziemski ból. Na każdy inny ból jestem dużo bardziej wytrzymały. Mam zerwane więzadło przednie w lewym kolanie, nogę skręciłem sobie już chyba z 200 razy i w najgorszym przypadku chodziłem w miarę normalnie po 3 godzinach (woda mi się szczesliwie nie zbierała, ale i tak bolało).
Odpowiedz@Poluck: U mnie to samo, zęby tak nadwrażliwe, że klękajcie narody... Miałam w życiu sporo bolesnych doświadczeń, cierpię też na bardzo bolesne miesiączki, więc próg bólu mam naprawdę wysoki (jak sobie zwichnęłam kostkę, to do lekarza poszłam dopiero, kiedy noga spuchła jak baniak...) i większość drobnych zabiegów okołochirurgicznych można mi robić na żywca, kiedyś nawet szyli mnie na żywo. Ale zęby...jak tylko słyszę wiertło, to oblewają mnie zimne poty i zaczynam się trząść jak galareta. A niestety przez jednego pacana, który mi kiedyś spieprzył leczenie paru zębów, dentystów muszę odwiedzać obecnie dość często, bo co chwilę coś z przeszłości wyłazi na wierzch jak Cthulu z plugawego leża... Życzę wszystkim podobnym do mnie i Polucka nieborakom, żeby mieli dużo szczęścia do dobrych dentystów i porządnych znieczuleń. ;)
OdpowiedzCóż, Ciebie przynajmniej uprzedzili, że znieczulenie na NFZ jest kiepskie ;) Lat temu kilka miałam jednocześnie wyrywaną siódemkę na górze i wycinaną ósemkę na dole, na NFZ. Znieczulenie na oba zęby dostałam na początku wizyty i zanim chirurg zabrał się za tę nieszczęsną ósemkę, znieczulenie przestawało już działać. Po zabiegu nie miałam siły nawet nic facetowi powiedzieć, tylko rzuciłam się pędem do apteki po Ketonal. Łyknęłam tabletkę, a że czekała mnie jeszcze dwugodzinna podróż komunikacją miejską do domu, w autobusie zaczęłam w końcu płakać z bólu. Łącznie w odstępach około półgodzinnych wzięłam wtedy 3 ketonale i dopiero po trzecim ból ustąpił. Gdybym wiedziała, że to refundowane znieczulenie jest takie nędzne dopłaciłabym za lepsze, ale nikt nie raczył mnie o tym poinformować :/
OdpowiedzCzy tylko ja mam odmienne zdanie? Kiedy w końcu postanowiłem ogarnąć resztki uzębienia poszedłem do młodego lekarza poleconego mi przez znajomych. Darmowe, enefzetowskie znieczulenie działa jak marzenie, pod warunkiem, że doktor Grześ dobierze odpowiedni specyfik i załaduje całą ampułę, bo „Pana trzeba znieczulać jak słonia" zwykł mawiać. Darmowe znieczulenie jest niewinne ;) Musiałem też usunąć dolne siedem i osiem, też poszedłem na NFZ. Chwila moment, bez żadnego, daję słowo, bólu było po wszystkim. Nigdy nie podważam wiarygodności historii o „państwowym" leczeniu zębów, ale zawsze mnie one dziwią.
Odpowiedz@ziobeermann: może być nie tylko wina znieczulenia samego w sobie, ale też złego podania. Każdy pacjent ma inaczej nerwy, a ze znieczuleniem trzeba trafić.
Odpowiedz@ziobeermann: Nie tylko ty nasz odmienne zdanie :) Ja też miałam problem z trzonowcem i wychodząc z takiego samego założenia, jak autorka historii, postanowiłam poddać uzębienie przeglądowi na NFZ. Dentystka stwierdziła, że niestety ząb jest do usunięcia, ale jego ułożenie jest na tyle problematyczne, że ona nie podejmie się ekstrakcji i skieruje mnie do chirurga szczękowego. U chirurga dostałam znieczulenie (zwykłe, dodziąsłowe), potem trach! trzy sekundy i zęba nie było. Następnie błyskawiczne łyżeczkowanie pozostałości kostnych, zagryźć wacik, do widzenia! Cały zabieg, nie licząc oczekiwania na zadziałanie znieczulenia, trwał góra 2 minuty. Nie odczuwałam najmniejszego bólu. Wszystko na NFZ, sprawnie, bezboleśnie.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 czerwca 2018 o 13:02
Ja również nie lubię posługiwać się gotówką. Tylko, że ja już przestałam się przejmować brakiem terminali, nie licząc ulicznych sprzedawców truskawek. Ja pewnie poprosiłabym o to skutecznie znieczulenie, a jak by poprosili o kasę to wyjełabym kartę. Później by się wszyscy martwili ale już po fakcie.
Odpowiedz@MyCha: Ja też, ale jednak noszę trochę gotówki, bo często terminal jest, ale nie działa (i tak od 10 lat). Musiałabym tyle razy robić kółka do bankomatu (na szczęście jakiegokolwiek), że już wolę mieć ze sobą chociaż te 100 zł.
Odpowiedz@dayana: Ja zaś na codzień zwyczajnie robię zakupy i korzystam z usług gdzie można normalnie zapłacić kartą . Więc kółka robi się jak już to od święta.
Odpowiedzmoja droga strasznie ci wspolczuje, sama panicznie boje sie bolu i bez znieczulenia nie ma opcji siadania na fotel dziwi mnie tylko brak mozliwosci platnosci karta, ale nie wiem, gdzie mieszkasz, w Gdansku na Uniwerku maja terminal, moz e w mniejszych miejscowosciech nie ma... za to prywatnie dentystka wyklocala sie, z ezmieczulenie niepotrzebne... poddala sie dopiero jak jej z bolu z fotela ucieklam, wyciagajac wiertlo na chodzie w panice
Odpowiedz@bazienka: Bazienka, to było prawie 11 lat temu. Może do tej pory wprowadzili cywilizację. Nie wiem, bo moja noga tam już nie postała.
OdpowiedzI że cię to nie nauczyło posiadania gotówki "na wszelki wypadek"? Twarda jesteś i odporna na lekcje po przykrych doświadczeniach.
Odpowiedz@Fomalhaut: A wiesz, że jakoś nie? Może dlatego, że był to jeden jedyny przypadek, który przydarzył mi się z górą 10 lat temu i więcej się nie powtórzył. Przez te 10 lat zawsze i wszędzie płaciłam kartą. W warzywniakach i wiejskich sklepikach też.
OdpowiedzJeśli masz stan zapalny w znieczulanym miejscu, to właściwie żadne znieczulenie nie będzie skutecznie działało. Taka specyfika tych środków - stan zapalny powoduje, że miejsce nim objęte jest zakwaszone, a w środowisku kwaśnym środki miejscowo znieczulające nie działają. I nie ma znaczenia czy jest to środek "państwowy" czy "prywatny".
Odpowiedz@marcinn: z tego co wiem musi wystąpić ropa by miejscowo zmieniło się pH. Stan zapalny sam w sobie może zmniejszyć działanie. Może, ale nie musi. Miałam znieczulanego zęba przy którym rozwinął się stan zapalny i zadziałało. Inny dentysta "spuścił" ropy i oczyszczał miejsce cierpliwie przez prawie pół godziny (wcześniej zastosowane antybiotyki, ale, jak widać, nie podziałały do końca) by móc zastosować znieczulenie i nie torturować mnie wyrywaniem na żywego.
OdpowiedzZe względu na wadę zgryzu i próchnicę zostałam zmuszona do usunięcia sześciu zębów (w tym dwóch ósemek górnych). Wszystkie wyrwała mi pani chirurg stomatolog w ramach funduszu, która miała siłę Chucka Norrisa. Na wszystkie dostałam znieczulenie w ramach NFZ i tylko raz miałam przypadek, że musiała użyć trzech ampułek. Był to ząb ze stanem zapalnym i jego ekstrakcja trwała aż piętnaście minut (musiała go połamać na kilka części). Ekstrakcja pozostałych pięciu trwała od pięciu do dziesięciu minut. Po wszystkim obyło się bez opuchlizny i ogromnego bólu. Tylko przy pierwszym wyrwaniu bardzo mnie bolało, bo miałam pod zębem torbiel i trochę poraniło dziąsło z tego względu. Nie narzekam. Oszczędziłam mnóstwo pieniędzy. Jedyną wadą było to, że ze względu na zapalenie dziąseł - wyrywała mi po jednym w odstępie miesięcznym lub trzytygodniowym. Obsługa bardzo miła, pani stomatolog również. Przy bolącym zębie nie ma problemu z przyjęciem, tak samo nie czekałam jakoś długo podczas pierwszej rejestracji - jeszcze tego samego dnia wyszłam bez zęba. Ale przy wycinaniu rozrastającego pieprzyka znieczulenie miejscowe już nie zadziałało i byłam krojona prawie na żywca. Wystarczyło tylko spojrzeć na rozcinany brzuch by już zacząć krzyczeć z bólu. xD Więc z tym znieczuleniem to chyba różnie jest. Mam traumę po tej wizycie w poradni chirurgicznej. A ciął mnie osobiście ordynator oddziału chirurgicznego, a mój wrzask skwitował "proszę nie patrzeć, to nie będzie boleć". :D
Odpowiedz@Minny_Jackson: A wyjaśnił Ci, jak możesz patrzeć na własne zęby? :))
Odpowiedz@KatzenKratzen: Pewnie byłoby coś w stylu "proszę nie myśleć, to nie będzie boleć". Wyrywanie zęba jest o tyle komfortowe, że nie widzisz tego procesu. Czujesz tylko ten cholerny ból i słyszysz odgłosy chrupania. Rozcinanie bebecha nad samym łonem to już co innego. :D
Odpowiedz@Minny_Jackson: AŻ 15 minut? Ja naprawdę moją dwugodzinną wredną ósemkę zgłoszę do jakichś rekordów ;D
Odpowiedz@Caron: To wszystko zależy od tego jak ta ósemka się umiejscowi. Moje wyskoczyły dosłownie po minucie, ale nie było szansy pozostawienia ich w szczęce. :) Najwięcej zabawy było z szóstką, bo miała wielką plombę + stan zapalny + mnie chlipiącą nad uchem pani stomatolog :D
Odpowiedz@Minny_Jackson: I jeszcze krew - smak i obrzydliwy, wszechobecny zapach - w każdym razie to właśnie zapamiętałam z wycinania pierwszej ósemki. I też trwało to zdecydowanie dłużej niż 15 minut, ale ja już takie mam szczęście - zwykle jak może coś pójść nie tak, to tak się dzieje.
Odpowiedz@Minny_Jackson: szóstki są wredne... moją dentysta wyrywał 3 godziny, bo się okazała zakręcona jak śruba, a do tego twarda kość. Na samo wspomnienie mam ciary, ale dentysta był bardziej zmęczony tym wyrywaniem niż ja. Całe szczęście byłam ostatnią pacjentką tego dnia ;)
Odpowiedz@Shi: Problematyczne zęby z reguły umawia się na koniec. Czytając wasze historie ja byłam chyba szczesciarą. Moja źle wyrośnięta ósemka dała się wyrwać chyba w 30s. Góra minutę. Nawet nie zauważyłam kiedy zostałam jej pozbawiona i na następny dzień nic specjalnie mnie nie bolało.
OdpowiedzPo pierwsze - masz wiadomości przestarzałe odnośnie refundacji NFZ. Po drugie, jeśli ktoś Ci wciskał kity odnośnie państwowe/prywatne znieczulenie, to właśnie wciskał Ci kity. Jedno i drugie działało u mnie podobnie, choć rzeczywiście jest więcej kłucia, ktoś po prostu znieczulił Cię źle. Po trzecie jakbym miała tak uogólniać, jak Ty, to bym w ogóle nie chodziła do żadnych lekarzy, bo w prywatnej też trafiałam na konowałów. Swoją drogą, był okres, gdy byłam zupełnie bez pieniędzy i leczyłam państwowo zęby i było okej. Moja znajoma też leczy za darmo i zadowolona, bo ma super lekarza. Zależy, jak trafisz, więc nie pisz bzdurnych podsumowań.
Odpowiedz"Bezpłatna" opieka zdrowotna nie jest darmowa, wydajemy na nią chore pieniądze w podatkach.
OdpowiedzMoja opieka dentystyczna na NFZ była wspaniała (sam dentysta też) i naprawdę darmowa: białe plomby 2 wyrwane ósemki i to tak. Żałuję tylko, że dwóch pozostałych nie mógł mi wyrwać, bo trzeba było chirurgicznie. Żałuję, że nie praktykował też prywatnie
Odpowiedz