Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkam obecnie w miejscu, w którym jest ogromny problem z miejscami parkingowymi.…

Mieszkam obecnie w miejscu, w którym jest ogromny problem z miejscami parkingowymi. Ot, ktoś nie przewidział, że z biegiem lat samochodów namnoży się jak grzybów po deszczu.

Parkingiem jest podwórko zabudowane z trzech stron kamienicami, na dodatek z fragmentem placu wyłączonym z ruchu. Stawać tam mogą jedynie mieszkańcy, którzy za odpowiednią roczną opłatą dostają legitymację do wyłożenia w widocznym miejscu w samochodzie. Nie dla każdego te frykasy - trzeba wykazać zameldowanie lub wynajem mieszkania w budynkach otaczających podwórko. Dowolnych, pozwolenie obowiązuje na cały teren. Co więcej, praktycznie całe miasto obłożone jest strefami płatnego parkowania, czyli albo u siebie (i płać), albo na miejskim (i też płać). Służby regularnie urządzają sobie spacery krajoznawcze i wlepiają mandaty za brak legitymacji czy bilecika. To akurat fajna sprawa - nie mamy problemu z ludźmi "ja tylko do banku" czy wujkiem kuzyna cioci z Niemiec, który przyjechał w odwiedziny do sąsiadów.

Jestem młodym kierowcą. Uprawnień nie mam długo, cały czas się uczę i ten parking często-gęsto stanowi dla mnie wyzwanie. Najgorsze są, naturalnie, godziny popołudniowe i wieczorne, kiedy wszystkie sensowne miejsca są już zajęte i trzeba się nieźle nakombinować, żeby nie zablokować ruchu i nic nie uszkodzić. Z wymienionych już przyczyn w razie braku miejsc człowiek nie stanie nigdzie indziej w okolicy, więc kierowcy z parkingu wyciskają ostatnie centymetry kwadratowe.

Wracałam ostatnio do domu samochodem. Przy mojej kamienicy nie można już było wcisnąć szpilki, więc ruszyłam dalej. Było tam większe miejsce (przeważnie parkuje się u nas równolegle), ale z dobroci swojego serca stwierdziłam, że moim żuczkiem spróbuję wcisnąć się gdzieś indziej, a to miejsce zostawię dla jakiegoś SUV-iastego bydlaka. Znalazłam wolne miejsce pod kamienicą po przeciwnej stronie podwórka. Trochę niefortunne, mało miejsca, ale uznałam, że warto spróbować. Plac nieoświetlony, więc powolutku, migając sobie na drogę światłami stopu, kolokwialnie mówiąc - ładuję się w dziurę.

I wtedy podjechała Pani z Kombi (PzK), na oko średni wiek, auto ładne, pani też ładna. Ustawiła się przede mną i czeka. Myślę - "czeka, aż skończę manewr". Pojawił się lekki stres, w końcu ktoś mi patrzy na ręce. Cofam, poprawiam, cofam. Absolutnie nic nie widzę za samochodem, więc przesuwam się o centymetry, migam tym stopem. Wysiadam, kontroluję - zostawiłam nawet trochę miejsca dla kierowcy za mną, udało się, ja stoję, a on wyjedzie bez problemu.

Zadowolona z siebie zabieram się za wyjmowanie zakupów z bagażnika i nagle słyszę:
PzK: NAUCZ SIĘ NAJPIERW JEŹDZIĆ.

Oho. PzK poza samochodem, idzie w moją stronę i ma dość groźną minę.

J: Przepraszam, trochę mi zajęło, ale mało widziałam i nie chciałam nikogo puknąć.
PzK: GDZIE MIESZKASZ?
J: Słucham? Mam zgodę na parkowanie, przecież leży.
PzK: Nie mieszkasz w tej bramie! Dlaczego tu stajesz? U siebie stawaj!
J: Przecież tu by się PANI nie zmieściła. Tam jest większe miejsce, proszę tam stanąć.
PzK: Ty tu nie mieszkasz, kto ci dał prawo jazdy, ty @#$%. Sama sobie tam stań, ja chcę tutaj, tu mam blisko, a ty tu nie możesz stać. WYNOŚ SIĘ. Gówno, a nie kierowca, parkować nie umie, naucz się jeździć...

I tak w ten deseń. Tu już eleganckiej pani wyraźnie popuściły nerwy, popłynęły inwektywy, ale nie będę całego wywodu przytaczać. Ja mocno zdezorientowana, stres rośnie, w końcu pierwsza kłótnia prawie-za-kółkiem; zaczynam analizować swoje zachowanie, ale, no kurczę, przecież ona naprawdę tu się nie zmieści.

J: Tam też nie mieszkam. Pod moją bramą nie ma miejsca. Proszę sobie podjechać te kilka metrów i tam stanąć, bo ja już zaparkowałam i stąd idę.
PzK: TY @#$%@&!

I tak się za mną darła, kiedy odchodziłam w stronę zachodzącego słońca, nie patrząc na wybuch za plecami. Zajrzałam potem przez okno - stanęła na tym wolnym miejscu, które jej sugerowałam i zajęła je praktycznie na całą długość. Nie wiem, jak ona chciała się wcisnąć tam, gdzie ja stanęłam. Może jest absolwentką Hogwartu. Najgorsze? W jej aucie siedziało dziecko. Ciekawe, czy będzie je wspierać przy robieniu prawa jazdy, czy też się będzie darła, że gówno, a nie kierowca.

Osiągnęła jeden skutek - teraz stresuję się wsiąść za kółko, bo wiem, że będę musiała wrócić pod dom i zaparkować. A jedna terytorialna pieniaczka bez rozumu mi już chyba wystarczy.

parkowanie

by schwa
Dodaj nowy komentarz
avatar cutehulhu
14 26

@SaraRajker: Ile empatii i zrozumienia! Nic tylko brać przykład i siać tą życzliwość w społeczeństwie!

Odpowiedz
avatar babubabu89
1 21

@cutehulhu: Ale SaraRajker ma rację.

Odpowiedz
avatar nasturcja
3 19

@SaraRajker: czyli jeśli nie jesteś w czymś doskonały to zamiast próbować się wyćwiczyć powinieneś zrezygnować? Super podejście. Szczególnie, że ci którzy się od początku tak "pewnie czują" najczęściej najmniej uwagi przykładają do jazdy. Bo przecież to tylko kiepska pogoda wcale nie trzeba dostosować prędkości do warunków na drodze. Ja bym wolała żeby kierowcy ze stażem zaczęli być odrobinę mniej pewni siebie bo już za dużo się naoglądałam tych którzy pewni są aż za bardzo w momencie w którym bycie ich pasażerem wzbudza prawdziwy strach.

Odpowiedz
avatar ZrzedliwyBuc
9 21

@cutehulhu: myślę że SaraRajker ma rację w tej gestii, nawet jeśli nie zostało to przedstawione w sposób dyplomatyczny. Uważam że brutalna prawda jest lepsza niż udawanie że nie ma problemu. @nasturcja - myślę że nie do końca zrozumiałaś to co Sara chciała powiedzieć, albo używasz nadinterpretacji. Nigdzie Sara nie powiedziała że jak jesteś niedoskonała w czymś to masz tego nie robić. Uwaga: Jeśli kierowca zaczyna się skrajnie stresować do poziomu powątpiewania czy gdziekolwiek jechać z powodu losowej rąbniętej kobiety to oznacza że psychicznie kierowca jest nieodpowiedni do swojej roli jaką jest prowadzenie pędzącej maszyny ważącej najczęściej ponad tonę z wysokimi prędkościami. Samochody NIE SĄ zabawkami, i jeśli w sytuacji stresowej kierowca spanikuje skończy się to trupem. Problemem nie jest pewność siebie, problemem jest stres przy WSIADANIU ZA KÓŁKO, i to nie dlatego że może kogoś autorka zabić [zrozumiałe], ale dlatego że rąbnięta baba zacznie narzekać na to gdzie autorka stanęła. Fakt że SAMO NARZEKANIE jest dla niej sytuacją stresującą a nie to co się stanie jeśli popełni błąd. Uważam że nie da się osiągnąć doskonałości w swoich dziedzinach, ale jeśli samo podjęcie próby Cię stresuje [bo komuś nie będzie się podobała metoda wykonania mimo że w pełni poprawna], a działanie może doprowadzić w wypadku błędów do śmierci osób postronnych - NIE PODEJMUJ SIĘ TEJ PRÓBY; Dlaczego? Działania podejmowanie w stresie mają znacznie większe prawdopodobieństwo błędu. Przykładowa reakcja na sytuację to przykładowo "Kobieto, daj sobie na luz, jak nie to mogę Ci podać numer telefonu na policję, więc masz do wyboru - dzwonisz czy się zamykasz?"

Odpowiedz
avatar babubabu89
6 14

@nasturcja: Jest różnica "nie być w czymś doskonałym", a "być totalnie złym" Ja też rajdowcem się nie urodziłem i też zaraz po zrobieniu prawa jazdy nie zostałem mistrzem kierownicy, ale nie panikowałem jak ktoś na mnie zatrąbił bo mi coś nie wyszło. A jak ktoś na samą myśl o prowadzeniu samochodu się stresuje to nie nadaje się na kierowcę.

Odpowiedz
avatar ZrzedliwyBuc
2 4

@babubabu89: myślę że bycie totalnie złym też jest w porządku... pod warunkiem że nawet jak popełni się błąd to na pewno nie będzie ofiar w ludziach. W wypadku prowadzenia samochodów od trenowania są właśnie jazdy szkoleniowe. Dlaczego? Bo jak kierowca coś sknoci to jest duża szansa że będzie przynajmniej jeden trup. Jak ktoś dla kontrastu będzie fałszował jak diabli przy śpiewie jedynym poszkodowanym będzie gust muzyczny (przypadkowych)słuchaczy

Odpowiedz
avatar nasturcja
-2 8

@babubabu89: @ZrzedliwyBuc: ale mi właśnie o to chodzi. Miała stres już jak ktoś się "gapił" a mimo to dokończyła manewr. Ma stres przy wracaniu do domu (nie przy jeździe) bo wie, że na parkingu może ją czekać nieprzyjemność ale przecież się nie przeprowadzi. Trzy razy zaparkuje ze stresem a potem jej przejdzie a wy już chcecie jej odbierać prawo jazdy bo jej się zdarzył. To jest absurd. Jeśli ktoś się nie stresuje na początku prowadzenia auta to brakuje mu wyobraźni. Jeśli bardziej doświadczony kierowca opieprza cię bez powodu to to jest sytuacja nerwowa. Ma nie podejmować próby kierowania autem bo ma prawidłowe reakcje? Bo tak, teraz jako młody kierowca ma większe prawdopodobieństwo błędu również z powodu przejmowania się bzdurami. Co jest normalne i przechodzi wraz z nabieraniem doświadczenia. Skoro takie jest podejście to nie powinniśmy nikomu wydawać prawa jazdy bo nie wyobrażam sobie świerzaka który nigdy się nie zestresuje. Szczególnie jak na każdym kroku chce się mu odebrać uprawnienia z samego faktu, że istnieje. Ona nie popełniła, żadnego wykroczenia ani nie spowodowała żadnego zagrożenia. Wy chcecie odebrać jej prawo jazdy bo...? Bo co dokładnie? Bo wy się obawiacie tych co się stresują? Ja się obawiam tych co się nie stresują więc odbierzmy prawka wszystkim.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
0 10

@cutehulhu: Tyle, że @SaraRajker ma sporo racji. I co tu ma do rzeczy posiadanie empatii czy jej brak? Coś Ci się niestety pokiełbasiło. Napisałbym to samo, tyle, że może nieco delikatniej. Ktoś, kto się stresuje myśląc o samym wsiadaniu za kółko z byle powodu, robi to samo podczas parkowania, zmiany pasa czy samej jazdy, jest zagrożeniem dla innych kierowców. Po prostu nie każdy nadaje się na kierowcę i to nie jest zarzut.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
3 7

@nasturcja: Skoro już piszesz o faktach, to fakt jest taki, że czytasz bez zrozumienia i niepotrzebnie się pienisz.

Odpowiedz
avatar ZrzedliwyBuc
6 6

@nasturcja: Wykonała manewr prawidłowo, nie spowodowała wykroczenia - sytuacja nerwowa ją spotkała - pada pytanie - po co się stresuje PERSPEKTYWĄ PONOWNEJ SYTUACJI NERWOWEJ - to jest ważny element. Prowadząc samochód bierzesz odpowiedzialność za życie swoje i innych; czy tego chcesz czy nie. Nie chcemy od razu zabierać prawa jazdy, jedynie pokazujemy że autorka się na kierowcę nie nadaje jeśli perspektywa sytuacji stresowej/nerwowej stresuje ją na tyle że zastanawia się czy wejść za kółko. Ciekawostka z której wiele osób nie zdaje sobie sprawy - czy wiesz że samochód ważący tonę i jadący z prędkością [dość niską] - 40 km na godzinę jest potencjalnie bardziej niebezpieczny [dokładniej - posiada więcej energii kinetycznej] niż chodzenie z naładowanym pistoletem 9mm wycelowanym w innych [dla ciekawskich - 60 000J vs niecałe 600] i palcem trzymanym na spuście? Powiem więcej - wszyscy inni kierowcy także trzymają tak pistolety. Załóżmy na chwilę że 95% energii kinetycznej zderzenia w wypadku samochodu się 'niweluje' rozchodząc po pojeździe - wiesz że w tym wypadku pojazd NADAL ma kilka razy więcej energii kinetycznej niż kula pistoletowa? I teraz sobie wyobraź że chodzi po drogach osoba z pistoletem która się stresuje. Samochody NIE SĄ zabawką powtórzę to jeszcze raz. Jako człowiek nie masz obowiązku prowadzenia samochodów, a jeśli ktoś się stresuje PERSPEKTYWĄ SYTUACJI NERWOWEJ jest doskonałym przykładem kogoś, kto powinien zostać przy transporcie publicznym. Zwróć uwagę o jakiej sytuacji nerwowej mówimy: "bo wykonałam manewr poprawnie, chociaż wolno i na mnie nakrzyczano". NIE mówimy o sytuacji nerwowej typu 'dziecko wyskoczyło mi przed maskę zza przeszkody i musiałam nagle wymanewrować by nie zabić innego człowieka'. Jeśli mam być szczery gdyby sytuacja opisana była stresem z powodu drugiej sytuacji - ma moje pełne poparcie i wsparcie. W wypadku pierwszej - sorry, nie licz na mnie.

Odpowiedz
avatar nasturcja
0 2

@ZrzedliwyBuc: jeśli ktoś się stresuje perspektywą sytuacji nerwowej na drodze to się zgodzę. Jeśli boi się sytuacji która jej się jej raz zdarzyła nie mającej związku z jazdą to to jest absolutna norma. Tak, samochód nie jest zabawką. Tak, nie wszyscy nadają się za kółko. Nie, ta sytuacja nie udowadnia, że dziewczyna będzie miała problemy w przyszłości. Hej może jak jej dziecko wyskoczy będzie potrafiła zachować zimną krew bo nie sytuacja drogowa ją stresuje a sytuacja społeczna? Bo to, że ktoś wrzeszczy ją stresuje (ciekawe dlaczego) ale nie zmienia to jakości jej jazdy skoro boi się nie jazdy a wrzasków? Jeśli ktoś nie łyka obelg jak chleba powszedniego jest aż tak niezwykłe?

Odpowiedz
avatar Lynxo
1 1

@SaraRajker: Hohoho widze internetowy Stig.

Odpowiedz
avatar schwa
1 5

Hej, hej, spokojnie. Bo interpretacja co niektórych popłynęła hen, daleko. Nigdzie nie napisałam, że jestem panikarą, zatrzymuję auto na środku drogi w przypadku problemów i płaczę. Dobrze czuję się za kierownicą, myślę, że umiem podejmować właściwe decyzje i jeżdżę sprawnie. Nie stresuję się przed samą jazdą. Stresuję się przed ewentualnym ponownym starciem z kobietą z historii. Bo nie chcę się kopać z koniem, bo mam opory przed pyskówką z kimś w wieku mojej matki, bo niesamowicie denerwują mnie osoby, które same się nauczyły, a innym okres nauki wypominają. Nie zachowujcie się tak samo. Każdy się kiedyś uczył, każdy musiał nabrać pewności siebie. I to nie jest równoznaczne z płakaniem, bo spadł śnieg.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@schwa: Jeżeli dobrze się czujesz za kierownicą, to ćwicz i doskonal swoje umiejętności. Według mnie to bardzo dobrze że parkujesz w trudnych ciasnych miejscach, po kilku latach stanie się to dla Ciebie tak naturalne, że z uśmiechem na ustach jednym płynnym ruchem będziesz wjeżdżała w najmniejsze dziury. Rozumiem jednak też postawę krytykujących - jest mnóstwo osób które nie mają talentu do kierowania, boją się jazdy samochodem, czują się niepewnie, ale mimo to prowadzą. Takie osoby są bardzo niebezpieczne, bo o ile w standardowym ruchu jakoś sobie radzą, to w przypadku sytuacji awaryjnej nie poradzą sobie, nie będą w stanie uniknąć wypadku. Dobry kierowca w ogromnej większości przypadków potrafi uniknąć wypadku nawet jeżeli jakiś "geniusz kierownicy" odwali coś niebezpiecznego.

Odpowiedz
avatar cutehulhu
11 15

Rozumiem obawy i lęki, myślę, że większość młodych kierowców je podzielała. Jest na nie tylko jedno lekarstwo: jeździć i jeszcze raz jeździć jak najwięcej. W końcu sama zobaczysz, że nagle prowadzenie auta stało się czystą przyjemnością i nawet osoby ewidentnie odreagowujące życiowe porażki nie są w stanie jej popsuć. ;)

Odpowiedz
avatar grruby80
11 13

Są takie magiczne słowa. Proszę, dziękuję i spierd@l@j. Wystarczy nauczyć się używać ich w odpowiednich sytuacjach.

Odpowiedz
avatar szczerbus9
4 4

Primo, nie przejmuj sie... Jak uważasz, że agresor przegina odgryź sie... Opi3rdol, czasem... Nie, rurka lub inne narzędzie zdolne do zagłady to troche przesada, ale też bywa pomocne... Sekundo, każdy sie uczy, co prawda nie przypominam sobie żebym miał problemy z parkowaniem, ale od poczatku nie umiałem w kazdą dziurę wjechac, a teraz już nie zliczę ile razy lusterka kleiłem bo jeżdżę po nich samych... Na styk... Tertio, teraz ja mam problemy z parkingiem... ograniczyli parking pod zakładem z powodu pobliskiego remontu... Juz wczesniej byly problemy, a teraz co podjade bliżej to ktoś mnie zastawi, a raz mało zdarzaka nie połamałem... Zaczepiłem o trujnóg od ogrodzenia remontu i gdyby było zimno, to by pekł... A tak sie tylko lekko odkształcił...

Odpowiedz
avatar doktorek
1 1

Gdy mi ktoś ubliża nie pozostaję dłużny. Nie wiem jak można się tłumaczyć komuś kto nie dość, że nie ma racji to jeszcze jest chamski wobec mnie.

Odpowiedz
avatar matias_lok
4 4

jak typiara nie ma przypisanego miejsca parkingowego za które płaci, to niech sklei wary. Masz takie samo prawo parkować tam ty, jak i ona.. niestety takim chamskim osobom trzeba się mocno odszczeknąć, albo napyskować. Kulturalna wymiana zdań tylko je napędza, a okazany tupet - gasi. Opieprz ją raz ty i będziesz miała spokój.

Odpowiedz
avatar greggor
-1 5

I słusznie. Jeśli krzyki jednej wariatki powodują, że boisz się wsiąść za kółko, to faktycznie lepiej nie jeździj.

Odpowiedz
avatar pierdut
-3 5

Jak małym autem kilka razy musisz manewrowac, no to nie umiesz parkowac, po części miała rację. Naucz się.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
0 4

@pierdut: jak ma się nauczyć jak jej połowa mundrch mowi, ze ma nie jeździć. Polecasz jakiś symulator?

Odpowiedz
avatar babubabu89
-2 2

@Grejfrutowa: Następna co robi ku*wę z logiki. Nie umie parkować - spoko nauczy się Ktoś na nią nakrzyczał i z tego powodu odczuwa strach przed jazdą - lepiej niech nie prowadzi. Przestraszony kierowca to niebezpieczny kierowca.

Odpowiedz
avatar nasturcja
0 2

@babubabu89: Tak oczywiście bo przecież to tej jazdy się boi a nie durnej baby. Kto tu robi ku*wę z logiki?

Odpowiedz
avatar babubabu89
-3 3

@nasturcja: Ty. Przedostatnie zdanie z historii: "Osiągnęła jeden skutek - teraz stresuję się wsiąść za kółko(...)"

Odpowiedz
avatar nasturcja
1 3

@babubabu89: a po przecinku masz "...bo wiem, że będę musiała wrócić pod dom i zaparkować" fajnie jest wyrwać dokładnie połowę zdania tak żeby pasowało do teorii? Często ci się to zdarza?

Odpowiedz
avatar babubabu89
-1 3

@nasturcja: jak by nie patrzeć parkowanie jest częścią prowadzenia pojazdu a z całego zdania wynika, że stresuje się bo będzie musiała parkować czy będzie musiała wykonywać czynności związane z prowadzeniem. Nie cytowałem całego zdania bo myślałem że to oczywiste ale jak widać dla ludzi robiących ku*wę z logiki nie.

Odpowiedz
avatar aklorak
1 3

@nasturcja: Może jest politykiem lub dziennikarzem i ma już taki nawyk?

Odpowiedz
avatar nasturcja
1 1

@babubabu89: Czyli mówisz, że boi się parkowania? Bo najwyraźniej ona jeździ w kółko i parkuje tylko pod swoim domem. Nawet wyżej masz jej własny tekst, że boi się kobiety a nie prowadzenia i parkowania. To jest aż tak niesamowite dla was? Że można się bać czegoś innego niż wypadek? Że można się stresować czymś innym niż prowadzenie auta? Bogowie rzymscy czy ktokolwiek tutaj umie interpretować tekst pisany? To już nawet nie jest k**wa z logiki to jakiś autyzm który pozwala skupiać się tylko na przedmiotach a nie na relacjach międzyludzkich.

Odpowiedz
avatar babubabu89
-2 2

@nasturcja: No i nareszcie zauważyłaś, że masz problem.

Odpowiedz
avatar nasturcja
0 0

@babubabu89: przeczytaj jeszcze raz. Powoli. Jak dojdziesz do tych samych wniosków to napisz gdzie znalazłeś problem posługując się cytatem. Z radością pomogę ci w interpretacji tekstu pisanego bo mocno wierzę w szerzenie edukacji.

Odpowiedz
avatar jaszczur190
0 0

Przecież sprawa jest prosta. Wyjmujesz telefon i dzwonisz po wsparcie policji celem ustalenia danych Pańci, którą pozywasz z 216 KK. Oczywiście słodko ją o tym informujesz. Możesz wcześniej nagrać film :) Przebijasz poziom piekielności, a Pańcia się zwija.

Odpowiedz
Udostępnij