Z rodzinnego domu wyprowadziłam się 10 lat temu i mieszkam teraz 200km od niego. Rodzinę staram się odwiedzać regularnie, a ze znajomymi utrzymuję raczej luźne kontakty.
W tym czasie wyszłam za mąż i niestety się rozwiodłam (mąż po ślubie pokazał jaki jest naprawdę, a ja nie chciałam być całe życie nieszczęśliwa). Jako, że mój mąż za wszelką cenę starał się udowodnić, że to ja jestem tą złą, to rozpuszczał masę plotek na mój temat. Niejedną noc przepłakałam, ale po pewnym czasie po coraz ciekawszych wiadomościach na mój temat uodporniłam się i się z nich śmiałam.
No, ale do czego zmierzam. W rodzinnej miejscowości miałam jedną naprawdę bliską koleżankę. Czasami wpadałam do niej, przy okazji odwiedzin rodziców, na kawę i nadrabiałyśmy zaległości w informacjach co u nas słychać. I tak któregoś dnia opowiedziałam jej całą listę plotek na mój temat. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że podsłuchała to jej matka. Kobieta ma nudne życie, to uznała, że to co mówię, to intymne zwierzenia i naprawdę rozwiodłam się, bo moją pasją są gangbangi, miałam romans z instruktorem z siłowni, a gdy brakuję mi do pierwszego, to spotykam się z bogatymi biznesmenami w wiadomym celu. A jako, że intymne, to idealnie nadają się na news dnia dla każdej napotkanej osoby.
I wiecie jak to się skończyło? Doszło to do całej mojej rodziny. Nawet do 10-letniego bratanka. Oczywiście, że wiedzieli jak było naprawdę, ale bardzo to przeżyli, że o ich córce tak mówią, ale nikt im nie wierzył, że prawda jest inna, bo cicha woda brzegi rwie.
Mama moja w ciągu dwóch miesięcy postarzała się o 5 lat, dziadek z nerwów dostał zawału, a młody nie chciał się do mnie odzywać, bo rozumiał słowa "puszczalska" i "sprzedajna".
I najgorsze, że plotek nie da się zatrzymać, bo żyją już własnym życiem. Pozostaje tylko przeczekać tą burzę.
Ja rozumiem, że każdy plotkuje, ale za plotki, które tak krzywdzą, powinni odcinać języki.
Kiedyś istniało coś o nazwie "kaganiec jędzy*"... W sam raz dla takich plotkar. Gadanie o tym, że ta kara uwłacza ludzkiej godności (bo uwłacza!) mnie nie obchodzi. Ploty przez nie rozpuszczane uwłaczają bardziej. *Była to konstrukcja zakładana na głowę z prętem unieruchamiającym język. Google grafika nie wie co to jest, aczkolwiek kiedyś w jakiejś książce widziałam rycinę.
Odpowiedz@singri: Chyba chodzi o scold's bridle.
OdpowiedzNajlepsze jest to, że Ty sama te plotki zapoczątkowałaś :D
Odpowiedz@Koralik: Nie rozumiem w jaki sposób, mógłbyś wyjaśnić? Może czegoś nie widzę, albo już w tekście nie ma.
Odpowiedz@GlaNiK: chyba chodzi o to, że podsłuchująca kobita nie załapała, że to, co opowiada autorka, to plotki na jej temat, a nie prawdziwe zwierzenia...
Odpowiedz@minutka: Ahm. W sumie teraz to ma sens :)
OdpowiedzNiech twoja rodzina rozpuści plotki o tej starej plotkarze która wszystko zaczęła. Może jak sama przeżyje to na własnej skórze to zrozumie co robi źle.
OdpowiedzTak to jest z plotkowaniem. Raz ty obgadujesz raz obgadują ciebie i trzeba z tym jakoś żyć, bo choć sama tego całego procederu jakoś nie lubię to jednak muszę pracować z ludźmi, którzy takie polty rozsiewają. Jeśli cię to pocieszy to za miesiąc będą mieli nową rozrywkę.
OdpowiedzTę burzę.*
OdpowiedzBardzo prosty schemat postępowania. Zniesławienie -> sąd -> odszkodowanie i publiczne przeprosiny.
OdpowiedzTa, a weź tu znajdź tego od kogo pochodzą same plotki i udowodnij mu ich rozprowadzanie...
Odpowiedz@MarcinMo: Jeśli myślisz, że to takie proste to ewidentnie nie miałeś z tym nigdy do czynienia, tylko sobie plumkasz w necie
Odpowiedz