Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję jako spawacz, przy okazji wspomnę, że zaliczam się już do wschodniej…

Pracuję jako spawacz, przy okazji wspomnę, że zaliczam się już do wschodniej Polski, więc nie bywa lekko, ale czasem bywa śmiesznie... a ostatnio ciut zbiera się we mnie gniew.

Chyba każdy wie, że oprócz maszyny (spawarki) i materiałów (elektrody, druty, gazy osłonowe), do pracy potrzebuję maski, rękawic czy specjalnego ubrania. Część domyśla się, że potrzebny jest też młotek (najczęściej oskard, choć mi najlepiej się sprawdzał przecinak kowalski), ale najczęściej zapomina się o kluczach czy obcinaczkach i/lub kombinerkach, których to historia będzie dotyczyła.

Na początku drogi zawodowej majster maglował nas o obcinaczki. W końcu uległem i pogoniłem do magazynu. Pobrałem z narzędziowni piękne, prawie nowe (jako jedyne z całej skrzyni były zdolne uciąć drut spawalniczy) pomarańczowe obcinaczki. Podziałały około pół roku, potem pękły. Niejedne obcinaczki, szczypce, kombinerki (itd.) w ten sposób połamałem, dosłownie w trzech palcach, no nic, nic nie jest wieczne, zmęczenie materiału etc.

Tu się właśnie zaczęły schody z panią Piekielną. Kobieta w zaawansowanym wieku opiekuje się narzędziownią, gdzie wsadził ją mąż, kierownik magazynu. Brak znajomości w sprawach technicznych Piekielnej jest wręcz legendarny, ale to nie moment na podmienianie wierteł na gwoździe...

Przy następnej wizycie w magazynie próbowałem zdać lub wymienić zepsute narzędzie, ale dowiedziałem się, że na dobrą sprawę to mogę od razu do prezesa iść, bo o niego może się to oprzeć...

Szybko licząc, firma ma 1500-2000 pracowników, a ja z cęgami za 35 zł (sprawdzałem w sklepie, ceny 9 do 90 zł, najbardziej podobne właśnie tyle) muszę iść do prezesa zarządu... Sprawę po konsultacjach z bezpośrednimi przełożonymi lekko olałem, ale dość szybko do mnie wracała. Przy okazji wyjazdów, kiedy to trzeba było się rozliczyć z sprzętu. Za każdym razem słyszałem, że teraz to mnie puści, ale następnym razem proszę przynieść i zdać. Jeżeli są połamane, proszę kupić nowe lub UKRAŚĆ komuś innemu...

W końcu rozwiązanie sprawy.

Rzeczone obcinaczki jakimś sposobem znalazły się u mnie w garażu. Akurat gdzieś jechałem i robiłem tam porządki. Niewiele myśląc, zlepiłem je argonem. Ciężko to nazwać spawaniem, ale metoda TIG/WIG, mały szczep, trochę pracy szlifierką, szczotką drucianą i papierem ściernym, a wyszły niemal stan "igła", wyglądały lepiej, niż w dniu, w którym je pobierałem. Poza małym szczegółem, mogły się rozpaść po mocniejszym kichnięciu...

Tym razem pani Piekielnej nie było, więc rozliczał mnie inny pracownik, ogólnie w porządku człowiek. Po małej szyderze z tego, co w kartotece było nawpisywane, zdałem je bez większych problemów...

Chciałbym zobaczyć minę następnej osoby, która spróbuje ich używać i złamie je, zanim je dobrze w rękę weźmie...

Od czasu połamania tamtych mam swoje, kupione w sklepie za własne pieniądze.

praca firma

by szczerbus9
Dodaj nowy komentarz
avatar kierofca
18 18

No i baba z narzędziowni dopięła swego, Ty wydałeś swoje pieniądze, a prezes się cieszy że wszystko sprawnie działa :-/ Trzeba było napisać pismo do prezesa w sprawie narzędzia i narzędziowej, może by wrzucił granat z kwaśnym mlekiem do "biura" tej pani ;)

Odpowiedz
avatar szczerbus9
-1 9

@kierofca: To jeszcze nic... Jeden kolega przynosi nawet własne wiertła, a w pewnym momencie na hali nie było ani jednego oryginalnego klucza. Nasadowe robiło sie z odpadów rurek, a płaskie i oczkowe wycinało sie na palnikach... Podobnie młotki, breszki, czy nawet centrowniki do rur...

Odpowiedz
avatar grruby80
15 15

@szczerbus9: to kiedyś przy jakiejś kontroli bhp, na zakładzie szef może dostać wysoką karę za używanie narzędzi bez homologacji. Gdyby załoga napisała do szefa o tej sytuacji w mądry sposób to pewnie przemyślał by sytuację.

Odpowiedz
avatar szczerbus9
0 8

@grruby80: piszesz o homologacjach i atestach... Bardziej bym się kłucił o przyrządy pomiarowe. Własne miarki to już norma i nikt nie zwraca na to uwagi, ale o pomste wołają kątowniki... Łącznie na 10 kątowników na hali jeden jest oryginalny (tak na szybko licząc)... Jeżeli chodzi o zgłaszanie sprawy do kierownictwa, to kierownicy dają przyzwolenie, a nawet zdażały sie przypadki, że sami wychodzili z inicjatywą. Góra w błogiej niewiedzy, bo każdy sie boi o własną d00pę. Magazyn się wybroni, bo niby wszystko jest, ale przez piekielną nikt nic nie pobiera... Tego typu sytuacji jest od groma i w sumie przez to sie rejestrowałem... Bo już mam serdecznie dość...

Odpowiedz
avatar GlaNiK
5 5

@szczerbus9: Strasznie do dupy to firma co pozawala na takie zagrania. Tylko czekać, aż wszystko się zawali i wtedy wy, pracownicy dostaniecie po d**pie i w sumie dobrze. Skoro wszyscy się boją coś z tym zrobić.

Odpowiedz
avatar szczerbus9
0 4

@GlaNiK: Gdyby każdy okoniem stanął i powiedział, że bez dobrego sprzętu nie robi, jak można, a nawet wypadało by robić, to firma by upadła w 3 dni... no dobra w tydzień...

Odpowiedz
avatar kierofca
7 7

@szczerbus9: To jest firma gdzieś w dalekiej Azji i średnia wieku to 12 lat ? Po prostu, "nie mogę wykonać tego bo nie mam czym". Niech się brygadzista użera z magazynierką jeśli mu się chce, jeśli mu się nie chce to niech zgłosi do swojego szefa. Krótka piłka i w kilka tygodni zrobi się normalniej, później tylko pilnować żeby nie wróciło na stare tory. Spawarkę też z domu przyniesiesz ?

Odpowiedz
avatar GlaNiK
2 2

@szczerbus9: Gdyby... Ale nikt nic nie robi, każdy woli z własnej kieszeni dołożyć albo odstawiać prowizorkę. Nie mówię, żeby przestać pracować tylko żeby się odezwać odnośnie braku narzędzi.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
3 3

@kierofca: Palnik z butlą pewnie też. Skończy się na prywatnych gaśnicach.

Odpowiedz
avatar mesing
9 11

Pracuję na kopalni. Tu jest całkiem inne podejście do tematu zużywających się narzędzi. Jeśli w trakcie pracy uszkodzę jakiekolwiek narzędzie idę z nim na komorę narzędziową gdzie wymieniają mi je na nowe, a uszkodzone narzędzie jeśli nadaje się do naprawy jest usprawniane i wraca do obiegu (w kilofach, łopatach czy siekaczach najczęściej uszkodzeniu ulegają styliska czy trzonki lub sam kilof czy siekacz ulega stępieniu) natomiast jeśli uszkodzenie jest poważniejsze (np.: złamany klucz) narzędzie ląduje w koszu ze złomem i jest zastępowane nowym. W wersji hardcore zdarzało mi się zwracać łopatę w stanie agonalnym i pracownik komory przyjmował ją bez mrugnięcia okiem.

Odpowiedz
avatar grruby80
5 7

@mesing: własne takie powinno być podejście do narzędzia, ty masz myśleć o tym że masz pracę do wykonania, a nie jak tu naprawić narzędzie żeby móc oddać do narzędziowni. Podobnie powinno być z nie rentownymi kopalniami. Jeśli nie da się zrobić żeby były rentowne, to należy je zamknąć. Sorry za off top.

Odpowiedz
avatar mesing
3 5

@grruby80: Co do nierentowności kopalń. To jest proces troszkę bardziej złożony. Jedne kopalnie są nierentowne ponieważ ich złoża już są już wyczerpane i nie ma czego fedrować i tu utrzymywanie na siłę mija się z jakimkolwiek celem, ale jest też druga strona medalu. Często kopalnie stają się "nierentowne" ponieważ ktoś podjął taką decyzję. Taki mały przykład: w latach 90 miałem praktyki na jednej z takich "nierentownych" kopalń. Jej możliwości produkcyjne to ok. 10000 ton węgla na dobę i przy takim wydobyciu miało go starczyć co najmniej na 35 lat fedrunku. Koszt wydobycia jednej tony węgla oscylował w okolicy 200zł ale z ministerstwa przychodziło polecenie sprzedawać po 190. Czyli na każdej tonie kopalnia traciła 10 zł, dziennie już to było w okolicy 100000, tygodniowo 0,5 mln a rocznie robiło się z tego około 25 mln straty. Wystarczyło kilka lat takiej polityki i kopalnia poszła do zamknięcia bo była przecież nierentowna i trzeba było do niej dopłacać takie wielkie pieniądze.

Odpowiedz
avatar grruby80
0 2

@mesing: Właśnie dla tego napisałem, jeśli się nie da naprawić. Nie jestem za niszczeniem Polskiego przemysłu, ale tym bardziej nie jestem za tym by cały naród dotował nie rentowne kopalnie. Zresztą tak naprawdę to nie mój problem, ja do PL nie mam zamiaru wracać.

Odpowiedz
avatar Rak77
8 8

Aż jestem ciekaw co to za firma która ma 1500-2000 pracowników i pozwala sobie na to by pracować bez narzędzi.Pracowałem w kilku firmach i nie zdarzyło mi się by były problemy właśnie z narzędziami. Czasami tylko były zgrzyty gdy narzędzie ulegało "uszkodzeniu" zbyt szybko i mechanik okazywał się zwykłym złodziejem. Bez narzędzi się nie da dobrze pracować i w sumie taka praca jest droższa niż wymiana narzędzi

Odpowiedz
avatar Kamil2586
4 4

To mówisz że firmę, zatrudniającą 1-2 TYSIĘCY pracowników nie stać na narzędzia? Czy Ty naprawdę pracujesz w Polsce a nie w Bangladeszu? Otóż sami sobie kopiecie dołek. Niech się komuś coś stanie to wy będziecie winni bo nikomu nie zgłaszaliście(mówię o trwałym śladzie) braku narzędzi, i to wy jesteście winni. Winni jesteście po pierwsze wy, bo zamiast iść z brygadzistą do magazynu, to sami robicie narzędzia. A droga jest taka, email do brygadzisty, dalej do kierownika. Dalej zgłoszenie do BHP, że pracujecie na nie atestowanych narzędziach i się boisz o własne zdrowie. A dalej do PiPu. To nie firma gdzie pracuje 10 pracowników. Takie zakładu mają całe działy odpowiedzialne za bhp. Jak np. wyślesz nawet anonimowe zdjęcie do PIPu z placu budowy gdzie nie są zachowane przepisy to jutro a najdalej za dwa dni mają kontrolę, gdzie kontrolerzy są wyczuleni że muszą coś znaleźć.

Odpowiedz
avatar szczerbus9
0 2

@Kamil2586: Polska... co prawda miasto na wschodnim brzegu, ale to jedyny powiat województwa lubelskiego wykraczający na zachodni brzeg Wisły... Firma z przeprawami i żelastwem w nazwie...

Odpowiedz
avatar Kamil2586
2 2

@szczerbus9: chodzi o to, że w takich firmach liczy się papier i ślad zostawianych wiadomości. Akurat praca w w wielkim zakładzie ma tę zaletę że masz mnóstwo możliwości wywierania wpływu. W małej kilkuosobowej firmie, właściciel jest pierwszy po Bogu i drugi po diable. Ale w zakładzie pracy jest zupełnie inaczej. Masz kilka przeróżnych form wywierania presji. Tylko musisz dać sobie pomóc. Przykłady: 1. Grupowo zgłosicie się po zapomogę na narzędzia do pracy, gdyż te od firmy się psują a musicie z własnych pieniędzy kupywać nowe. I stąd prosicie o zapomogę. 2. Przy kolejnej robocie, powiedz mistrzowi zmianowemu, że przyjdziesz pospawać za godzinę, bo np jedyne obcinaczki ma twój kolega, a drugich ci nie wydadzą bo te Twoje są niby dobre, choć nie przetną plastiku. 3. Anonimowe lub podpisany uwaga do działu bhp, że musisz pracować na zniszczonych i nie atestowanych narzędziach 4. Wiolokretne maile do brygadzisty. (można poprosić go by poszedł do magazynu razem z Tobą) 5.Pismo do przedstawiciela związków zawodowych. Na pewno macie ich kilka. 6. W kilku fabrykach w których pracowałem(jako firma zewnętrza lub jako pracownik), były akcje co byś ulepszył w firmie. Można tam też napisać tę sprawę. 7. Jak pracowałem na zmianach jako elektryk to mieliśmy zeszyt a później system komputerowy gdzie wpisywaliśmy wykonane prace. Było tam też miejsce na uwagi. np nie wykonano z powodu braku narzędzi. 8. przepatrz działy w swojej firmie, może jest parę osób wyznaczonych do pomagania pracownikom, 9. jeżeli uzbierasz kilka maili do brygadzisty oraz do kwaterunkowego na przestrzeni np dwóch miesięcy. To wydrukuj te maile i taki załącznik jest podstawą do rozmawiania z przełożonym twojego brygadzisty(u mnie był to główny energetyk, nie wiem kto jest nim u Ciebie). I powiedz, że nie dostajesz nowych narzędzi bo każą Ci płacić za zużyte stare. A boisz się zwolnienia, więc mimo ciężkiej sytuacji kupujesz własne narzędzia, bo inaczej dostajesz uwagi że za wolno pracujesz.

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
1 1

Różne są sytuacje i priorytety, ale może pora ruszyć do Skandynawów? Bo o ile pan ładnie spawa, to mozna dom wybudować, samochód ładny kupić, i 2 mieszkanka pod wynajem. No i o żadna rękawice czy inny pie rd prosić się nie trzeba.

Odpowiedz
avatar szczerbus9
3 3

@piesekpreriowy: a czy ja za dużo chce... Pracować 10km od rodzinnego domu, za godziwe pieniądze i w jako takich warunkach... Zastanawiałem sie nad tym...

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
3 3

@szczerbus9: Nie chcesz za dużo. Ale czy inwalida chce za dużo marząc o tym, żeby pobiec? Też nie. Ale nie warto chyba, żeby całe życie płakał i siedział w koncie?

Odpowiedz
avatar leprechaun
3 3

@piesekpreriowy: W kącie. No chyba, że wymyślono jakiś nowy typ kont oszczędnościowych, gdzie wpłacasz inwalidę i zarabiasz na jego przesiadywaniu. ;)

Odpowiedz
avatar minus25
4 4

No i babka wygrała. Hajs wydałeś Ty, firma ma w papierach że wszystko jest fajnie a prezes o niczym nie wie.

Odpowiedz
avatar Ascara
0 0

@szczerbus9 A mnie zastanawia, czemu zgotowałeś komuś innemu problem, który sam tak długo miałeś.

Odpowiedz
avatar szczerbus9
1 5

@Ascara: Liczyłem, że na prawde pękną od kichnięcia jeszcze na oczach pani Piekielnej... Albo nawet ktoś z magazynu je złamie, najlepiej wspomniana Piekielna...

Odpowiedz
Udostępnij