Piekielność Drogowa
Jestem młodym kierowcą, jednak jeżdżę moim Pegazem (tico) od dwóch lat codziennie. Myśle, ze jestem doświadczonym kierowcą dziennie robię ok. 60km (dojazd do szkoły), przeżyłem już też stłuczkę i gwałtowne manewry kierowców BMW itd.
No ale do sedna. Wyjechałem wcześniej z domu aby uniknąć korków i spokojnie jeszcze być przed czasem. Jednak po drodze spotkał mnie dłuższy korek, przez co czasu zostało mi mało. Dlatego musiałem popędzić mojego Pegaza. A tu nagle MYK auto wyjeżdża mi przed maskę z bocznej ulicy, wyhamowałem do zera. Jednak kierowca Renault, który wyjechał mi przed nos najwyraźniej nigdzie się nie spieszył, bo jechał max 30 km/h. Titnołem mu, aby trochę się pospieszył, jednak to nic nie dało.
Dojechaliśmy do ronda. Na rondzie wyhamował swoją bryczkę do 20 km/h. Trochę poszarpałem po gazie, żeby trochę się sprężył. Kolejnym wyzwaniem dla niego był zjazd z ruchu okrężnego, nie istniało dla piekielnego kierowcy coś takiego jak kierunkowskaz, więc chciałem trochę szybciej go ominąć i zjechać w mój zjazd. Okazało się, ze mój zjazd to także jego zjazd. Także nici z wyprzedzenia go.
Po zjedzie musieliśmy pokonać trochę stromą górkę i wtedy kierowca Renault odkrył pedał gazu, bo pod górkę miałem problem go dogonić.
Jednak historia zatacza koło, przed nami pojawiło się następne rondo. Z daleka widać, że nie było na nim żadnego pojazdu. Niestety kierowca Renault zatrzymał się przed rondem a ja za nim. Kolejny titek odemnie dla niego, żeby jechał. Ruszył a ja zaraz za nim, jednak nagle musiałem hamować. Bo kierowca Renault SPECJALNIE zahamował na środku ronda chcąc wywołać stłuczkę. I znów go otitałem tym razem po całości. Kierowca Renault stoi, za mną stoją już kolejne auta, a na rondzie pojawiła się też ciężarkówa. I nagle z Renault wychodzi ON - Piekielny Kierowca. Ogromny Kark z zapaloną fajką. Podchodzi do mojego małego tico otwiera drzwi:
-„No co ku**a?! Jakiś problem masz?! Mam Ci zaj**ać bułę w ryj?!” - oburzył się piekielny kierowca
-Stary ogarnij się. Blokujesz rondo, a ja się śpieszę do szkoły.
-No i ch*j!
Po czym piekielny kierowca dosłownie jeb**ł moimi drzwiami i łaskawie ruszył swoje Renault odblokowując zakorkowane rondo.
Żałuje, że nie mam rejestratora, ani że nie było tam policji. Streszczając typowy Pan i Władca szos mi się ukazał.
PS - nie mailem szansy go wyprzedzić, na całej trasie była podwójna ciągła. Po za tym nie wiadomo co by mu strzeliło do pustej czaszki.
Droga
Bardziej to on by ci strzelił :) niż jemu coś do głowy :D
OdpowiedzJeżdżę od 11lat rocznie średnio 15tys km i nie uważam bym był doświadczony.. z prostego powodu nigdy nie wiem co może mnie zaskoczyć na drogach, a sporo już widziałem ;) Oglądając ostatnio filmy z udziałem kierowców stwierdzam że trabienie wyzwala u niektórych agresję aż wręcz przeświadczenie że niesłusznie ich obtrabiono mimo że w większości są głównymi sprawcami. Ciesz się że Ci nie "sprzedał" buły... lepiej pomyśl i zawczasu zainwestuj w kamerkę. Jako że jeździsz Tico to będziesz miał więcej zdarzeń nagranych niż normalny przeciętny użytkownik, dlatego że większość lekceważy małe autka :) Pozdrawiam i szerokości życzę.
OdpowiedzTego Tico trochę Ci zazdroszczę, był rozbrajający w swojej prostocie. Żona kiedyś miała i lubiłem czasami nim pojeździć. Szkoda, że był kompletnie nieodporny na rudą.
Odpowiedz@gomez: Mojego też wspominam z rozżewnieniem. Proste jeździdło w którym nie miało się co popsuć. A te miny kierowców na autostradzie jak ich takie cóś wyprzedzało ile fabryka dała (a dała ze 140 przy 4 osobach na pokładzie tylko chwilę rozpędzanie trwało)... Tylko te blachy...
Odpowiedz"Myśle, ze jestem doświadczonym kierowcą" ok. 1500 km miesięcznie, przeważnie na jednej trasie. Zastanawia mnie tylko jak ci się te twoje ego mieści w tikusiu. "Myśle, ze jestem doświadczonym kierowcą" buahahahahahaha.
OdpowiedzMam przejechane około 400 tys. km. Nie uważam się za doświadczonego kierowcę. Nadmierna pewność siebie zabija.
Odpowiedz@glupia: Mam przejechane ze dwa razy tyle i uważam się za doświadczonego kierowcę, a to oznacza, że bardziej uważam na drodze, bo różnych popieprzonych ludzików za kierownicą jest stanowczo za wielu i nigdy nie wiadomo, kiedy na takiego trafisz.
OdpowiedzAgresja rodzi agresję, może klakson czy mruganie długimi nie uważamy za przejaw agresji, ale...
Odpowiedz@krzychum4:...ale jednak są za takie uważane. A przynajmniej za brak szeroko pojętej kultury na drodze.
Odpowiedz@Aris: A u nas w Olsztynie już chyba nie - trąbienie na kogoś, kto zagapił się stojąc na czerwonym to normalka - ani ja się nie obrażam (tylko przepraszam za gapiostwo), a i też osoba "otrąbiona" zwykle przeprasza. Takie mamy warunki drogowe, że nie sposób raz na jakiś czas się nie zagapić.
Odpowiedz@katem: a czy jest to króciutkie titnięcie, czy kilkusekundowa jazda z ryczącym klaksonem za opieszałym delikwentem?
OdpowiedzPrzez 5 lat pracowałem jako kierowca autobusu na trasach dalekobieżnych. Dziennie robiłem ok 300-400 km, a i tak nigdy nie wiem co mnie na drodze może zaskoczyć. Tak więc trochę pokory za kierownicą. A co do sytuacji cóż gość z renault ma problem z radzeniem sobie z stresem i agresją, ale sam go prowokowałem używaniem sygnału dźwiękowego bezpodstawnie.
OdpowiedzObtrąbiłeś gościa sto razy jak pięciolatek, który dorwał się do klaksonu, bo za wolno jedzie albo zatrzymał się przed rondem, ale w jedynej sytuacji, w której powinieneś był faktycznie użyć klaksonu - gdy typek wyjechał z podporządkowanej i musiałeś gwałtownie hamować - nie zrobiłeś tego.
OdpowiedzDoświadczony, jeżdżę od dwóch lat - jaja sobie robisz?
Odpowiedz