Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jakiś czas temu przeczytałam tu historię o babkach zaczepiających cudzego psa, więc…

Jakiś czas temu przeczytałam tu historię o babkach zaczepiających cudzego psa, więc postanowiłam dodać swoją.
Matka Ryśka, czyli matka psa o imieniu Rysiek.
Rysiek ma gdzieś obcych ludzi, ma gdzieś obce psy, ale nie cierpi wiewiórek i kotów. Z tego względu zawsze jest na smyczy.
Majówka. Wchodzimy na jedną taką górkę 1050 m.n.p.m. od 3/4 jej wysokości. Teren raczej pod lekką górkę, w jednym miejscu trzeba tylko spiąć się po 4 dużych kamieniach. Nic ekstremalnego, od parkingu do szczytu spacerkiem 40 minut. Idziemy w składzie ja, Luby i Rysiek. Rysiek z jęzorem na wierzchu, ale morda cieszy się na całą szerokość. Minęło nas z 800 osób, ok 500 zatrzymało się żeby powiedzieć nam że:
1. pies się zmęczył (bo jęzor na wierzchu)
2. katujemy psa (bo jęzor na wierzchu)
3. to brzydki pies ( bo boston- taki chudszy i wyższy francuz)
4. to słodki pies (bo mylą z buldogiem)
5. głodzimy psa (bo chudszy od buldoga z którym go mylą)
6. bo zostało wam 300 metrów- on (pies) nie da rady już- nieście go
7. miałam takiego i on leżał na kanapie
8. w góry nie wolno z psem
9. czy on się nie zesra? (serio! to nie było jednorazowe pytanie)
10. hehe a powinien chrumkać (bo mylą z buldogiem)
Jak już wleźliśmy to dosiedliśmy się do znajomych, Rysiek leży jak król a Luby niby to pokazując mi coś mega ważnego podkarmia go krówką. W takiej sytuacji zastały nas 2 kobiety , oczywiście 50 + i cmokają na niego. Obejrzał się raz, nie zna, zignorował. Te więc podchodzą bliżej i cmokają jakby bardziej. Patrze na nie jak na idiotki, ale myślę sobie, że zaraz pójdą skoro pies ma je gdzieś.
Ale nie, cmokają coraz bardziej a skoro pies nie reaguje, zaczynają rozmowę, niby między sobą, ale na tyle donośnie i rozciągliwie żebyśmy usłyszeli:
K1: głuchy chyba jakiś
K2: nie no zobacz, na chłopaka (w sensie Lubego) reaguje
K1 do Ryśka: mordula choć do PANCI (!!!)
Ja już łapię wkurrrrrtentego
K2: głupi chyba, przyjść nie chce. One jak są wyszkolone to przychodzą. Ja wiem bo ja miałam takiego
K1: miałaś? a co się z nim stało?
K2: a guz mu na tyłku urósł i zdechł
K1: raka miał?
K2: a nie wiem, nie sprawdzałam, ale ten na pewno jest głupi. Zresztą zobacz jaki zaniedbany, spasiony taki, wałki na brzuchu ma (tu dygresja, że zarówno buldogi jak i bostony są nabite, barczyste z wąską dupą oraz mają sporo luźnej skóry w okolicach brzucha, która się wałkuje przy siadaniu)
No i szlag mnie trafił.
Wstałam, podeszłam z Ryśkiem który stojąc jest bardziej niż fitowi jutuberzy i pytam grzecznie z której strony jest zaniedbany.
K2: głodzisz pani tego psa, ja takiego miałam to wiem. On pulchny ma być!
J: tak? to jaki to pies? poza tym, że głupi, bo na obce baby nie reaguje?!
K2: no buldog przecież!
J: nie buldog a boston terrier, ale powinna pani to wiedzieć skoro miała pani TAKIEGO SAMEGO
K2: ten ma płaski ryj i tamten ma płaski ryj, takie same
J: a guz na dupie to nie rak tylko pryszcz i trzeba dać psu zdechnąć bo to zwierze wiec nic nie warte! Nie życzę sobie nawoływania ani dotykania mojego psa przez obcych. Tym bardziej przez takich obcych, co własnego psa nie ratowali. Chce pani kogoś pouczac to zacząć od siebie a nie do obcych się wtrącać
K2: a co to pani taka naburmuszona, wstydziłaby się tak na człowieka drzeć za psa.
J: ten pies jest bardziej wartościowym stworzeniem od pani i nie ruszac mi go, bo skoro podchodzi pani z taka nonszalancja do czyjejś własności to ja nie chce wiedzieć co pani ma na rękach i czym może mojego psa zarazić. Nie dotykać, nie wołać, nie ruszać, żegnam w tym momencie!
W wielkich fochach odeszły, napierdzielać na mnie w innym miejscu, a ja podsumuję to tak:
nie wołaj, nie dotykaj, nie zaczepiaj czyjegoś psa bez zapytania o zgodę właściciela. Nie wiesz nic o psie, nie wiesz czy nie odgryzie Ci ręki, nie wiesz, czy jest na coś chory, uczulony. W taki sposób możesz mu zrobić krzywdę.
Właśnie w taki sposób moja znajoma straciła szczeniaka jamnika, bo ktoś podrapanymi rękoma wygłaskał jej psa, który też miał gdzieś rankę, doszło do zakażenia, wylazły czyraki, weterynarz za późno rozpoznał chorobę, pies zdechł.

ludzie majówka psy spacery

by matkaryska
Dodaj nowy komentarz
avatar mrkjad
6 6

Ja bym sie bardziej martwiła o karmienie krówką niż o dotknięcie przez obcego człowieka. Chyba, że chodzi o wołowinę :) Oczywiście zachowanie tych kobiet było zupełnie niewłaściwe i słusznie, że zwrócilaś im uwagę.

Odpowiedz
avatar Irena_Adler
-4 4

Ja bardzo lubię zwierzęta i często zaczepiam obce psy:) Mówię np. "ale jesteś fajny" albo "no cio?". Tzn. że takich rzeczy nie wolno robić?

Odpowiedz
avatar the_godfather
1 3

@Irena_Adler: A teraz pomyśl, że właściciel psa może dziennie na swojej drodze spotykać kilka/kilkanaście osób z takim podejściem. Za którymś razem zaczyna to irytować.

Odpowiedz
avatar Aris
1 3

@Irena_Adler: Właśnie niektórzy twierdzą, że tak. Ja nigdy nie miałam problemu z tym, że ktoś odezwał się do mojego psa zamiast do mnie i pogłaskał, kiedy pies sam podszedł. Niestety są ludzie buce, którzy wyskoczą z mordą, że OMG JAK ŚMIESZ DOTKNĄĆ PSA KTÓRY PCHA CI SIĘ POD RĘKĘ. Ale jest druga strona medalu - psy nieposłuszne w trakcie szkolenia, psy pracujące z osobami niepełnosprawnymi np. pies przewodnik, psy z jakąś traumą ogólnie miłe ale reagujące agresją np. na dym papierosowy na czyichś palcach, psy z alergią na truskawki które przed chwilą jadłeś/aś i tak dalej, i tak dalej... Po prostu nigdy nie wiesz na kogo trafiasz - czy na buca, który po prostu HURR DURR WYMAGA SZACUNKU, czy na kogoś kto próbuje zapewnić psu, sobie i Tobie jak najlepszy scenariusz takiego przypadkowego spotkania.

Odpowiedz
avatar Irena_Adler
3 3

@Aris: tylko wiesz, ja nigdy nie wyciągam ręki do obcego psa, bo to niebezpieczne. Ale kiedy pies się mną zainteresuje, popatrzy, to go zagaduję. Po prostu lubię psy, a swojego nie mam i miała nie będę.

Odpowiedz
avatar pasia251
10 10

Serio pies zdechł od głaskania? Na czyraki? Wydaje mi się, że mocno przekoloryzowałaś historię. Też mam psa mniej znanej rasy, którego mylą z przynajmniej pięcioma innymi. Ale mam to gdzieś.

Odpowiedz
avatar matkaryska
0 0

@pasia251: Nie przekoloryzowałam, po prostu nie pamiętam na co zachorował jej pies. Czyraki zaczęły wyskakiwać najpierw za uszami, potem koło sutków a na koniec na całym ciałku. Cały czas siedziała u waterynarzy, każdy leczył na coś innego, ale nic nie pomagało, czyraki rosły coraz większe, z czasem zaczęły pękać, pies męczył się niesamowicie przez 2 miesiące. Odszedł między kroplówkami. Weterynarz do którego chodzę zapytany o te sytuację stwierdził z opisu, że mógł to być gronkowiec wraz z zakażeniem ran, do którego doprowdził lekarz prowadzący, ale to tylko przypuszczenia bo nie wiedział ani psa ani jego wyników badań. Potwierdził również, że psy silnie alergizujące czyli takie jak mój Rysiek, czy choćby wspomniany buldog łapią jak rzepy każden jeden syf ludzki, kozi czy króliczy. Może Tobie nie zależy na Twoim psie, może masz gdzieś to, że okazuje oznaki choroby, a może po prostu nie rozpoznajesz ich, ale ja swojego psa nie mam w dupie i nie mam gdzieś, że jakiś burak będzie go zaczepiał.

Odpowiedz
avatar Iras
6 6

Ten ostatni tekst o czyrakach mnie rozwalił.... Sugeruje to, że twoja znajoma - podobnie jak opisywane przez ciebie panie, nie raczyla ruszyć dupy do weterynarza. Bo prawdopodobieństwo, ze weterynarz wymyśliłby "czyraki" od ranki podrapanych rąk jest praktycznie niemożliwe - wwystarczy naprawde minimum wiedzy. Taki tekst jest mniej wiecej na poziomie wbijania szpilek w ubrania niemowlaka, by zajść w ciążę, albo że psom "od kości ropieją oczy", od poparzenia pies się wścieknie, czy wycieranie twarzy dziecka brudnymi gacami, żeby urok zdjąć...

Odpowiedz
avatar matkaryska
0 0

@Iras: Panie weterynarzu to samo co wyżej, u Pani pasia251. Proszę się skonultować z kimś mądrzejszym od Pana, albo przynajmniej nie wypowiadać się na tematy o których nie ma Pan pojęcia.

Odpowiedz
Udostępnij