Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dzisiaj najprawdopodobniej straciłam znajomą, ale za to nie straciłam ośmiu tysięcy złotych.…

Dzisiaj najprawdopodobniej straciłam znajomą, ale za to nie straciłam ośmiu tysięcy złotych.

Joannę znam od wielu lat, ale już od dosyć dawna kontakt był mocno sporadyczny. Owszem, lubię ją bardzo - rozumiałyśmy się zawsze w pół słowa, czytałyśmy te same książki, słuchałyśmy tej samej muzyki, miałyśmy zbliżone poglądy na większość spraw, no i przede wszystkim miałyśmy bardzo podobne poczucie humoru. Jednak na tej "bazie" nigdy nie zawiązała się przyjaźń, zawsze to była tylko znajomość - fajna, sympatyczna, ale niezobowiązująca. Po mojej przeprowadzce do innego miasta kontakty uległy rozluźnieniu, ot, raz na jakiś czas dzwoniłyśmy do siebie, nie da się ukryć, że coraz rzadziej.

Parę miesięcy temu (a dokładnie podczas ferii zimowych) Joanna zadzwoniła do mnie zapraszając mnie do siebie. Bo dawno się nie widziałyśmy, bo muszę poznać jej męża, bo ona dawno mojej córki nie widziała... No dobra, na jeden tydzień ferii miałam (dosłownie wyszarpany pazurami) urlop w pracy, Młodej się nieco nudziło w domu, więc OK, jedziemy. Nie powiem, miło spędziłyśmy czas, a przy "nocnych Polaków rozmowach" Joanna wyżaliła mi się z kłopotów związanych z domem. No i zabijcie mnie, ale nie wiem o co chodzi. Inteligentna, ogarnięta kobieta, z którą zawsze dogadywałam się bez problemów, przedstawiała mi sytuację w ten sposób, że za cholerę nie rozumiałam... Jakiś dom, który mogą stracić, bo ona (albo jej mąż) sądzi się z kimś, dom w zasadzie jest jej (jej męża???), ale to głupie prawo jest takie, że mają same problemy, coś tam trzeba wpłacić, żeby im to nie przepadło, raz mówiła o kaucji, raz o opłacie sądowej, raz o jeszcze innych, bliżej nie sprecyzowanych płatnościach, co drugie słowo wtrącając zapewnienia, że ona i jej mąż świetnie zarabiają...

Jako że moje próby próby skonkretyzowania nieco tej historii spaliły na panewce, zamieniłam się w biernego, potakującego słuchacza i do dnia dzisiejszego nie wiem, o co chodzi. To znaczy już wiem, bo dzisiaj odebrałam telefon od Joanny:

- Cześć! Co się nie odzywasz?
- Odzywam się dokładnie tak jak ty.
- No ja właśnie dzwonię.
- A ja właśnie miałam zadzwonić.

Żartobliwe przekomarzanie się trwało przez chwilę, po czym padło pytanie, czy mam czas teraz rozmawiać. Hmm... właśnie wyszłam z kina z trójką dzieciaków (Młoda + dwie córki mojej przyjaciółki), zaraz potem miałyśmy zaplanowane lody i małe zakupy absolutnie niepotrzebnych drobiazgów na zasadzie "bierzcie co chcecie do xx zł". Czyli - mogę rozmawiać o przysłowiowej du..., no, pewnej części ciała Maryni, ale na jakieś poważniejsze tematy to już raczej nie, trójka dzieci w przedziale wiekowym 8-10 lat to małe tornado, a do mnie należy dopilnowanie, aby nie były uciążliwe dla otoczenia. Wyjaśniłam to Joannie, niezrażona sytuacją przeszła od razu do konkretów:

- Słuchaj, czy ty byś mogła podżyrować nam kredyt na 8 tysięcy? Chodzi o ten dom, pamiętasz, mówiłam ci, musimy zapłacić taką kwotę, bo inaczej to wszystko przepadnie, my akurat jesteśmy bez pieniędzy, to kwestia kilku dni, przecież wiesz, że dobrze zarabiamy, taka suma to nie problem, ale teraz akurat nic nie mamy, a to trzeba już, no, proszę cię...

Ups... Serio, jestem osobą, która stara się pomagać innym, nie raz wyszłam na tym jak Zabłocki na mydle, ale i tak uważam, że warto. Jednak 8 tys. to duża kwota (przynajmniej dla mnie), a żyrując komuś taki kredyt trzeba się liczyć z tym, że w razie jakiegoś niepomyślnego biegu sprawy to JA będę go spłacać.

- Joanna, ja to muszę przemyśleć. To duża kwota dla mnie i duże zobowiązanie, teraz nie jestem w stanie podjąć decyzji, zadzwoń ok. 17.00, będę już w domu, zastanowię się na spokojnie, podasz mi wszystkie warunki tej umowy kredytowej, szczegóły, i wtedy będę mogła zdecydować.

- O 17.00 to za późno, jest długi weekend majowy, ja te pieniądze muszę mieć już, to bardzo ważne! Ja już ci wszystko mówię, sprawdź sobie w internecie, firma nazywa się (tu podała nazwę, która natychmiast wyleciała mi z głowy, bo małpy* zaczęły szaleć i musiałam je przywołać do porządku), muszę tylko podać twoje dane i nr konta, pieniądze zaraz ci wpłyną i ty nam to zaraz przelejesz, za parę dni ci oddam.

No sorry, idiotką nie jestem. Skoro pieniądze wpłyną na moje konto, to JA biorę pożyczkę i JA ją spłacam, poza tym jeśli to wpływa "zaraz" (czyli bez sprawdzania zdolności kredytowej), to jest to jakiś parabank z zabójczym oprocentowaniem. Jednak rozproszenie mojej uwagi pomiędzy rozmowę telefoniczną a szalejące małpy spowodowało, że nie powiedziałam tego, tylko podkreśliłam jeszcze raz, że tu i teraz takiej decyzji nie podejmę, mogę na spokojnie porozmawiać po 17.00. Odpowiedź była krótka i wypowiedziana z wielkim fochem:

- Po 17.00 to za późno! Wielkie dzięki, cześć!

PS Ktoś mi kiedyś mówił, że Joanna spędziła jakiś czas w Zakładzie Karnym za oszustwa i wyłudzenia. Wtedy w to nie uwierzyłam.

*mówię czasem na dziewczyny "małpy zielone", jak są bardzo niegrzeczne, albo "małpeczki" (to już pieszczotliwie), nikt się nie obraża i nie ma pretensji

by Xynthia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar rodzynek2
23 25

Schemat podobny do tych wyłudzeń typu "na wnuczka". Jestem ciekaw, czy gdybyś, Autorko, zaproponowałaś umowę pożyczki na podstawie, której ta niby Joanna miała Ci zwrócić 8000+plus wszelkie odsetki i koszty związane z tą pożyczką jestem ciekaw, czy by była dale taka chętna do rozmowy.

Odpowiedz
avatar daroc
2 2

@rodzynek2: chyba lepiej po prostu się w takie rzeczy nie pakować, bo swoje pieniądze odzyskasz po 5 latach bojów, a najprawdopodobniej po prostu nigdy. Najlepiej nic nie proponować (bo to kolejny argument do obarczania autorki wyrzutami sumienia, że "obiecała, a potem się z tego wycofała"), tylko od razu kończyć rozmowę stanowczym "nie".

Odpowiedz
avatar aka
23 23

Super napisana historia, miło, że wreszcie jest coś, co można tak przyjemnie czytać. I skoro zaprosiła cię, byś poznała jej męża, to chyba żadna bliższa znajoma, więc do skreślenia bez wyrzutów sumienia.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
18 18

"Dzisiaj najprawdopodobniej straciłam znajomą, ale za to nie straciłam ośmiu tysięcy złotych." Osiem kafli plus odsetki. Trzeba było zaproponować tej znajomej pożyczenie tej sumy na weksel, ciekawe jaka byłaby jej reakcja.

Odpowiedz
avatar daroc
3 3

@Fomalhaut: Osoby wyłudzające w ten sposób pieniędzy zazwyczaj już są zadłużone na wiele tysięcy złotych. Żadne zabezpieczenia nie pomogą, bo wierzycieli będzie dużo, a pieniędzy do oddania im mało. Najlepiej jest się po prostu w takie sprawy nie pakować.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
23 23

Ktoś kto dobrze zarabia nie potrzebuje żyranta aby pożyczyć osiem patoli. Poza tym w ogóle nie musi pożyczać takiej sumy, bo "dobrze zarabiając" powinien odłożyć znacznie większe oszczędności.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
18 18

@mietekforce: Jeżeli ktoś dobrze zarabia, nie ma oszczędności i potrzebuje żyrantów na pożyczkę w banku, to znaczy, że ma kredyty/pożyczki na spore kwoty tzn. suma rat wynosi ponad 60% deklarowanych zarobków. Jeżeli musi brać pożyczki w firmach pożyczkowych, to albo ma zafajdaną historie w BIKach, BIGach, czy gdzie tam jeszcze banki sprawdzają klientów lub zaprzestał płacić rat. A z historii, jeżeli dobrze się domyślam, znajomej autorki, nawet taka firma pożyczkowa odmówiła pożyczki, a pożyczkę dla niej miała właśnie wziąć autorka, to dana osoba jest beznadziejnie zadłużona.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
9 9

@rodzynek2: Albo po prostu nie zamierza jej spłacać i chce, żeby pożyczkodawca obciążył kogoś innego. Zakładając, że rzeczywiście dobrze zarabiają, co na 99% jest zwykłą ściemą.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
5 5

@pasjonatpl: Wygląda to na szukanie frajera, który weźmie kredyt.

Odpowiedz
avatar Czarnechmury
16 18

Mam pożyczkę na ponad 10 tys i żadnego żyranta nie potrzebowałam. Normalny bank.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
12 12

@Czarnechmury: Bo pewnie masz dobrą historie kredytową/czysto w BIKu i regularne wpływy na konto w banku i brak zadłużenia "po korek".

Odpowiedz
avatar GlaNiK
11 11

@Czarnechmury: Do tego pewnie samodzielnie zaciągnięta. A Joanna razem z mężem (oboje dobrze zarabiając) nie mogli sobie pozwolić na 8k bez żyrantów. W ten właśnie sposób widać, jak Joanna próbowała oszukać autorkę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

Czyli miałaś w parabanku wziąć na siebie i nigdzie żadnej wzmianki o tym, ze to kredyt Joanny, w zyciu byś tych pieniędzy nie odzyskała

Odpowiedz
avatar inflamator
6 6

A Joanna sobie wyobrażała, że Ty jej przez telefon podasz takie szczegóły, jak seria i numer dowodu i pesel? A może miałabyś jej wysłać zdjęcie swojego dowodu? Podpis też by pewnie podrobiła, chyba, że to pożyczka internetowa. Na prawdę są jeszcze ludzie tak naiwni?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 maja 2018 o 15:48

avatar rodzynek2
3 3

@inflamator: Pewnie umowa była już nagrana, wszystko wypisane, tylko Autorka miała się z Joanną zjawić w odpowiednim parabanku, podpisać umowę, gotówkę oddać Joannie, którą dziwnym trafem potem będzie unikać kontaktu.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@inflamator: bylo podac, ale np. z jedna czy dwiema niezgadzajacymi sie cyframi w peselu czy dowodzie, dopiero bylaby jazda ;)

Odpowiedz
avatar Frytek
-1 3

@inflamator: Ja znam na pamięć serię i numer swojego dowodu. To nie jest coś skomplikowanego. Pesel tak samo..

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

@Frytek: ja tez, od pracy na infolinii, kiedy weryfikowalismy ludzi po peselu... zawsze mieli jakis problem, bo albo nie pamietali, albo nie wiedzieli gdzie ten nr jest albo cos... wiec nauczylam sie na pamiec, by ludziom w przychodniach i innych urzedach zycie ulatwiac zreszta, pesel sklada sie z daty urodzenia, a zapamietanie dodatkowych 5 cyfr nie jest jakims rocket science

Odpowiedz
avatar dayana
-1 1

@Frytek: No tak, ale po co? Przecież i tak w większości przypadków musisz ten dowód pokazać.

Odpowiedz
avatar inflamator
1 1

@Frytek: Ale tu nie chodzi o problem ze znalezieniem tego numeru, tylko o sam fakt takiego pomysłu. Podałbyś swoje dane w takiej sytuacji przez tel?

Odpowiedz
avatar inflamator
1 1

@bazienka: Nie odważyłbym się ryzykować nawet celowo zmieniając te dane. Komornik przyjdzie na odpowiedni adres, a ten Joanna na pewno znała dobrze :/

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@inflamator: kiedys bratu mojego bylego wypisano mandat na niewlasciwe dane (kanar zle uslyszal), on walnal parafke na kwitku potem nie zaplacil, bo w koncu nie jego dane ( nie spisywali jeszcze peseli, tylko imie i nazwisko), przychodzily ponaglenia, byl nawet omornik, ale koles przekonal go, ze "nikt taki tu nie mieszka" i sie rozeszlo po kosciach

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Jeśli miałaby Twoje dane, to może w parabankach nabrać naraz X pożyczek. Okienko czasowe jest duże zanim się zorientujesz, że masz jakieś długi. Jeśli jeszcze poda jako adres do korespondencji swój adres - to nawet nie dostaniesz wezwań do zapłaty. Znałam wiele podobnych przypadków, gdzie dopiero komornik informował o pożyczce.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

Dlatego właśnie nie ma co oceniać ludzi po tym, że są super znajomymi (jak i po tym, że bywają niemili i opryskliwi). Niby mówię oczywistą oczywistość, ale wciąż, gdy patrzę na wielu, to widzę, że idą na lep tego, czy ktoś jest milusi, uśmiecha się, mówi gładkie słówka i włazi wiadomo gdzie... Dobrze, że Ty do nich nie należysz. A, i super, że w końcu jakaś historia bez podsumowania w stylu "Już nigdy nikomu nic nie pożyczę". Bardzo mi się spodobało, że mimo iż przejechałaś się czasem, wciąż wierzysz w sens pomagania :).

Odpowiedz
Udostępnij