Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Byłem z moją Żoną, Ojcem i Znajomymi w restauracji, generalnie przybytek nie…

Byłem z moją Żoną, Ojcem i Znajomymi w restauracji, generalnie przybytek nie najwyższych lotów, jednak znośny.

Piękna, słoneczna, ciepła niedziela, 50 metrów od nas wody zalewu Szczecińskiego. Postanowiliśmy, że coś zjemy, znajomi wracają do Wrocławia, my mamy jakieś 60 km do domu. Wszyscy głodni jak kot, który zjadł 5 minut temu. Siedzieliśmy w ogródku, obok nas usadowiło się małżeństwo z dzieckiem. Nie mam nic przeciwko temu, o ile dzieciak nie krzyczy 24/7. Niestety nagle do naszych nozdrzy dotarł zapach niezmienianego od epoki lodowcowej pampersa.

Jeszcze nie zaczęliśmy jeść, więc zapach, pomimo że nieprzyjemny, aż tak bardzo nie wpływał na nasze żołądki.

Państwo zjedli i poszli, kamień z serca, bo zaraz mają podać nasze obiady. A tu kolejna rodzina z dzieckiem, niestety znowu ten charakterystyczny nieprzyjemny zapach. Jakoś zjedliśmy, co nasze i szybko się ulotniliśmy.

Nie mam pretensji do dzieci, to nie ich wina. Jednak rodzice, poza rozczulaniem się, jak to Krystianek się uśmiecha i jak Moniczka ślicznie siedzi, powinni zadbać o higienę swoich pociech. Oraz zapewnienie spokoju innym współistniejącym na tym padoku ludziom. Boję się, co będzie, jak temperatury osiągną powyżej 20 stopni.

P.S. W restauracji była toaleta z przewijakiem.

gastronomia dzieci rodzice smród

by gmorekk
Dodaj nowy komentarz
avatar magnetia
23 23

Nieładnie, że pierwszy komentarz taki, bo historia niezła, ale rozbawił mnie ten błąd: padole, nie padoku, padok to wybieg dla koni, jak się nie mylę :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 16

@magnetia: Dobrze myślisz. I w ogóle, kropki zamiast przecinków, co to ma być. Ciekawe też, że ani autor ani nikt z jego znajomych nie potrafił zwrócić uwagi, tylko tu się żali. A można grzecznie poprosić chociażby.

Odpowiedz
avatar Limek
11 25

@Niamh: A moim zdaniem wymyslone przez osobe, ktora chyba dziecka nie ma. Juz widze jak pampersa bylo czuc po pierwsze na zewnatrz, kolo zalewu, czyli wietrzyk jakis byl, po drugie z oddalenia, bo nie siedzieli jeden na drugim i jeszcze w dodatku jedno po drugim dziecko z takim nuklearnym ladunkiem. Bujda na resorach.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
5 17

@Limek: Niekoniecznie. Uwierz mi (jako matce) pampers zaczyna wydzielać broń chemiczną w postaci zapachu już chwile po jego załadowaniu grubszą zawartością. Dlatego też zmienić go należy natychmiast po załadunku. Biedne, odparzone pupki tych maluchów...

Odpowiedz
avatar aaggnness
9 11

@Limek: też mi sie tak wydaje, autor musiałby siedzieć w bardzo bliskim sąsiedztwie pieluszki

Odpowiedz
avatar Felina
0 8

@magnetia: To jak już się śmiejemy. Mnie rozbawiło to: "Wszyscy głodni jak kot, który zjadł 5 minut temu." Czyli wcale nie głodni? :-> Domyślam się, że chodziło o inną jednostkę czasu, może godziny.

Odpowiedz
avatar Limek
4 8

@KatzenKratzen: ja mam dwoje i nadal ueazam, ze bujda.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
-3 5

@Felina: Nie wszystkie koty są takie same - psychopata mojej przyjaciółki zawsze jest miły w 100% jedynie w kuchni, nieważne kiedy jadł :P

Odpowiedz
avatar Felina
1 3

@BlueBellee: Ale tu nie chodzi o dogadywanie się z kimś czy bycie miłym, tylko o odczuwanie głodu. Nie da się być bardzo głodnym świeżo po najedzeniu się (no ok, w przypadku niektórych chorób da się). Autor coś pomerdał w jednostkach czasu i tyle.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
6 6

@Felina: Po 1. "Zjadł" i "najadł się", to nie są synonimy. P0 2. Autor nic nie pomylił, chodzi o to, że kot po zjedzeniu z chęcią jadłby dalej. Porównanie jest żartobliwe, więc nie ma sensu czepiać się słowa "głodny", bo wiadomo o co chodzi i w jakim kontekście jest użyte. Zresztą równie dobrze mogłabyś w ten sposób analizować np. znane chyba wszystkim powiedzenie "zdrowy jak koń".

Odpowiedz
avatar Lolitte
7 9

@Felina: Najwyraźniej rzadko masz do czynienia z kotami, "głodny jak kot, który jadł 5 minut temu" jest jak najbardziej trafne. Może trochę hiperboliczne, tak żartobliwie, ale trafne :)

Odpowiedz
avatar Felina
-5 7

@BlueBellee: A ja uważam, ze bez sensu jest analizowanie, czy "zjadł" jest tożsame z "najadł się". Kot po posiłku nie jest głodny, bo właśnie zjadł. Idzie spać albo zajmuje się higieną, a nie woła o jedzenie. Uważam, że porównanie jest bardzo mocno nietrafione, bo kot to nie krowa, która przeżuwa cały dzień, a przywoływanie przykładu zwierzęcia - jakiegokolwiek - które dopiero co zjadło dla podkreślenia siły czyjegoś głodu jest zupełnie bez sensu. Z reguły dla wyrażenia silnego głodu mówi się, że ktoś nie jadł od wieków - czyli przerysowuje się w drugą stronę. @Lolitte: Właśnie mam bardzo dużo do czynienia z kotami :-) Na stałe mam cztery, w domu rodzinnym w sumie było ich sześć, od kiedy pamiętam, jakiś był w domu, prowadzę dom tymczasowy dla kotów i doradzam opiekunom "przejętych" ode mnie zwierzaków. Twierdzenie, że kot jest co chwila głodny nie jest trafne ani trochę. Kot po sycącym, zdrowym posiłku absolutnie nie jest głodny przez dłuższy czas. Oczywiście kota należy karmić kilka razy dziennie, ale to nie oznacza, że musi jeść co parę minut. Nie wyobrażam sobie, żeby kot karmiony mięchem (surowym lub w puszce, obojętne) zdrowy na ciele i umyśle wołał o jedzenie co parę minut. Owszem - koty po przejściach, długo głodzone mogą chcieć jeść non-stop. Jeśli kot z pozoru zdrowy się tak zachowuje, to coś tu jest nie tak.

Odpowiedz
avatar gmorekk
4 6

@Felina: Bez ciebie ten świat by umarł... Dziękuję za analizę jednego wtrącenia. Co do kotów, to powiem tak. Od 8 roku życia zajmuje się rannymi zwierzętami. Aktualnie prowadzę sklep zoologiczny. Kotów miałem na pęczki, posiadałem, pod swoją opieką, również Bielika, Puszczyka, Wydrę, Lisy, Bociany, Kwiczoły, Nietoperze, Psy, Pytona itp. Z niemałym przekonaniem mogę powiedzieć, że wiem więcej o zwierzętach i ich zachowaniach. Dwa, aktualnie mam kotkę, która nigdy nie była głodzona i maltretowana. Jednak jeśli w misce zobaczy dno to jest wielki płacz i lament.

Odpowiedz
avatar Limek
-5 7

@Felina: nie ma sensu analizowanie, bo przyczyna jest inna - po prostu autor ma problemy z idiomami, a swiadczy o tym tez ten nieszczesny padok.

Odpowiedz
avatar Limek
1 7

@gmorekk: i zaraz po tym pierwszym, przyszlo kolejne i usiadlo tez dokladnie 40 cm bys mogl czuc? Tjaaaa. I cos ciasny ten taras, ze stoliki co 40 cm, jak bistro w centrum, ha ha. I wybacz, ja sie prawie wychowalam nad Zegrzynskim, tam zawsze mniej czy bardziej powiewa, szczegolnie na wiosne. A co to jest "flaunta"???

Odpowiedz
avatar Limek
1 1

@gmorekk: *flauta

Odpowiedz
avatar Eander
4 6

@gmorekk: wybacz ale nie zgodzę się z twierdzeniem że jest prawdziwa z kilku powodów: Po pierwsze rodzice raczej nie przegapili by takiego szczegółu w pieluszce, a nie wierze że sami jedli by ze smakiem lub siedzieli sobie w takim towarzystwie skoro ty umiałeś to wyczuć. Po drugie skąd pewność że zapach nie docierał z innego miejsca (szczególnie że nie znikną po wymianie). Po trzecie jeśli nawet rodzice nie zauważyli potrzeby zmiany pampersa (w co nie wierze) to po kulturalnym zwróceniu uwagi podziękowali by ci że dziecku pupa się nie odparzy a nie rzucali bluzgami.

Odpowiedz
avatar matias_lok
-1 7

@gmorekk: Zgadzam się z Tobą. Na tym portalu każdy jest odważny, reaguje na krzywdę społeczną itp. A jak przychodzi co do czego, to jeszcze inni stanęliby w obronie takiej osoby z śmierdzącym dzieciakiem, a ty wyszedłbyś na awanturującego się gbura.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
0 4

@gmorekk: Te 40 cm zmierzone linijką?

Odpowiedz
avatar Eander
5 5

@matias_lok: Czemu? Żaden rozsądny człowiek nie zostawi dziecka z zafajdaną pieluchą bo sobie tylko narobi kłopotu, a i siedzenie przy takim aromacie do przyjemnych nie należy więc czemu rodzicom miało by to nie przeszkadzać skoro siedzą bliżej. Oczywiście zwrócić uwagę też można w różny sposób więc jeśli zwracający uwagę rzuca bluzgi to "podziękować" należy w tym samym języku żeby rozmówca zrozumiał.

Odpowiedz
avatar gmorekk
-1 1

@rodzynek2: Jeśli wózek opiera się o moje krzesło to nie sądzę by dziecko było 4 metry od mnie.

Odpowiedz
avatar gmorekk
0 0

@matias_lok: Dziękuję. Odnośnie odwagi społecznej to mogę trochę napisać, jednak jak ktoś stwierdził, chcę zostać gwiazdą Piekielnych. Co do zapachu sam też nie byłem pewien jego pochodzenia, jednak wracając do domu rozmawiałem z moją żoną i on też się zapytała czy to czuję.

Odpowiedz
avatar Limek
0 4

@gmorekk: boszsz, czlowieku, na prawde bedziesz sie upieral? I to drugie dziecko taj zaraz po pierwszym przyszlo z dokladnie taka sama sytuacja w pielusze i dokladnie znowu 40 cm od ciebie? I jak mowilam, w dziecinstwie bylam nad zalewem praktycznie co tydzien. Nigdy nie zastalam kompletnego braku wiatru.

Odpowiedz
avatar matias_lok
2 8

Od dzieci z nieprzewiniętą pieluchą śmierdzi. Kupa w pieluszce śmierdzi bardzo mocno i niesie się dookoła. Osoba, która na co dzień ma do czynienia z tego typu zapachami przywyka i nie bardzo sobie zdaje sprawę ze smrodu, jaki potrafi rozsiewać. Lekki zapaszek dla takiej osoby to smród dla wszystkich nieprzywykłych. Tak samo, jak osoby palące papierosy nie zdają sobie sprawy, że ich ciuchy / oddech po prostu cuchną, albo żule przywykłe do odoru swoich niemytych, zaszczanych łachów.

Odpowiedz
avatar Eander
-2 6

@matias_lok: Mylisz się mam dwójkę dzieci i z reguły to właśnie my pierwsi z żoną wyczujemy ze coś jest na rzeczy. Proces o którym ty piszesz to albo: Habituacja – jedna z form nieasocjacyjnego uczenia się. Proces poznawczy, polegający na stopniowym zanikaniu reakcji na powtarzający się bodziec, jeżeli nie niesie on żadnych istotnych zmian (informacji). I właśnie w tej informacji jest szkopuł. Bo dla rodzica jest to bardzo ważna informacja :). lub Desensytyzacja polegająca na tym że po paru minutach przestajesz zwracać na jakiś zapach uwagę, na przykład wspominane papierosy w lokalu. W tym przypadku tak jeśli wejdziesz do miejsca o specyficznym zapachu po paru minutach przestajesz go czuć ale wystarczy powiew powietrza czy chwila innego intensywnego zapach (na przykład aromat dania) byś znowu poczuł ten pierwszy.

Odpowiedz
avatar gmorekk
2 4

@Eander: Co do sformułowań masz rację, jednak, u rodziców, istnieje też coś takiego jak faza zauroczenia. To co dla jednych jest niedopuszczalne, dla rodziców staje się normą. Dla przykładu, moja znajoma postanowiła w trakcie spotkania u mnie w domu przewinąć swoje dziecko. Nie poszła do łazienki, tylko zrobiła to na stole w jadalni. Oczywiście dostała opiernicz. Bo nie wiem jak inni, ale ja nie cierpię na koprofilię.

Odpowiedz
avatar Eander
-1 1

@gmorekk: Ok wiem o co ci chodzi i zgadzam się że niektórym rodzicom po prostu brak choć odrobiny taktu, tylko że ty piszesz o czymś innym. Sugerujesz że rodzice świadomie nie przebierali dziecka lub że zapach nie przeszkadzał im w jedzeniu. Jeśli historia jest prawdziwa to uważam że raczej, któraś rodzinka wcześniej zostawiła gdzieś koło stolika "prezent" a wy później uznaliście że zapach dobiega od dziecka.

Odpowiedz
avatar cutehulhu
0 4

Nie wierzę w takie przypadki, zwłaszcza, że jak była mowa rodzic dla własnego spokoju przewija takie dziecko jak najszybciej. Nie zarzucam jednak autorowi kłamstwa, myślę, że po prostu źródło smrodu było inne. Może ktoś w coś wdepnął po prostu?

Odpowiedz
avatar Limek
-3 5

@cutehulhu: albo przyszla rodzinka z dzieckiem, cos zapachnialo, rodzice poszli zmienic pieluche, a autor stwierdzil, ze gwiazda piekielnych sie uczyni ;)

Odpowiedz
avatar gmorekk
0 2

@Limek: Tak, moim celem jest zostanie gwiazdą piekielnych. Nie wiem jak mógłbym spojrzeć w lustro, gdybym nigdy nie był na głównej. Idę się powiesić lub podciąć sobie żyły.

Odpowiedz
avatar Limek
-2 4

@gmorekk: to czemu wrzucasz nieprawdziwie historie? Nie musisz odpowiadac, mnie to kompletnie nie interesuje, ale sam pomysl czy twoja historia jest w 100% prawdziwa i co chciales osiagnac wrzucajac ja tutaj...atencjuszku :)

Odpowiedz
Udostępnij