Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Byłem ostatnio u kuzyna i przypomniałem sobie zdarzenie sprzed paru miesięcy Kuzyn…

Byłem ostatnio u kuzyna i przypomniałem sobie zdarzenie sprzed paru miesięcy

Kuzyn posiada 8-letniego kota rasy Maine Coon - wielki, włochato-puchaty. Jest w hierarchii na równi z domownikami. Kot jest zawsze tam, gdzie on - sypialnia, biuro (w domu), toaleta. Nawet jak wychodzi do sklepu, to kot chce iść za nim. Podsumowując - kot kocha kuzyna, a kuzyn kota.

Mieliśmy raz rodzinny zjazd - ja i rodzice, rodzina kuzyna i rodzina brata jego żony. Problemem była córka (10 lat) brata. Traktowała zwierzęta jak pluszaki - przytulanie, tarmoszenie, duszenie (były przypadki), a jak się znudzi, to wyrzucenie.

Po obiedzie rodzice, żona kuzyna i jej brat siedli w salonie porozmawiać, a my poszliśmy pogadać o głupotach (reko, gry, sport itp.). Po rozmowie wracamy i stwierdzamy brak młodej. Zaczynamy jej szukać, a żona mówi, że ganiała za kotem i pobiegła na górę.

Kuzyn poszedł jej szukać, ja zostałem z rodzinką. Minęła chwila i słyszymy dosłownie ryk i zaraz po tym płacz młodej. Biegnę na górę i co widzę?

Kuzyn klęczy i dosłownie ryczy przy kocie, który ma całą głowę we krwi, a młoda płacze przez rozcięcie na ramieniu.

Młoda zostawiona w salonie i opatrzona, kota zawozimy do weta, kuzyn bez przerwy go trzyma i płacze. Wet przyjął zwierzaka i powiedział, że zostaje u niego do badań i ewentualnych zabiegów. Wróciliśmy do domu, opowiedzieliśmy, co zaszło, po czym kuzyn pożegnał się z nami i zamknął w biurze.

Wypytywaliśmy młodą, co jej do łba strzeliło, żeby tak kota katować, ale twierdziła, że to tylko zabawa. Jej rodzice zobowiązali się pokryć wszelkie koszty leczenia, ojciec młodej obiecał wyciągnąć konsekwencje z zachowania córki (z tego, co wiem, pas poleciał w ruch zaraz po naszym wyjechaniu).

Kot na szczęście ozdrowiał, ale nie ma oka i posiada blizny na pysku. Kuzyn dał młodej wilczy bilet do jego domu.

Kot Dziecko

by Althing
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar BlackAndYellow
7 17

Obstawiam, że na tyłku długo nie mogła usiedzieć po takim głaskaniu paskiem po tyłku

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@BlackAndYellow: Liczmy na to. Bezstresowe wychowanie działa, ale jedynie w przypadku grzecznych inteligentnych dzieci, bo w w przypadku małych sadystów trzeba do nich mówić ich własnym językiem, inaczej nie zrozumieją.

Odpowiedz
avatar Nurth
44 44

To co ona tam z tym kotem wyprawiałą, że tak go uszkodziła?

Odpowiedz
avatar minutka
10 10

@Nurth: podpinam się pod pytanie.

Odpowiedz
avatar Althing
11 13

@Nurth: Niewiadomo. Ojciec ją przepytywał, ale wciąż twierdzi że to tylko zabawa była. Może jako zabawę uznała rzucanie nim w kanty.

Odpowiedz
avatar jass
16 16

@Althing: Ale z jaką siłą dziesięciolatka musiałaby rzucić kotem (a main coony są przecież wielkie więc to raczej niełatwe) żeby aż tak go zranić? No chyba że rzucała w kota, czymś twardym i ostrym, chociaż nie wyobrażam sobie w jaki sposób mogłaby nawet sobie samej wmówić, że coś takiego to zabawa. No chyba że ma poważne zadatki na socjopatę.

Odpowiedz
avatar Eander
12 12

@jass: Co więcej jakim cudem kot sobie na to pozwolił miałem w życiu kilka kotów i każdy umiał się bronić jeśli zabawa przestawała mu odpowiadać.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
5 5

@Eander: Też się zastanawiam. Mam zwykłego dachowca i wydaje mi się, że prędzej dzieciak skończyłby bez oka i z bliznami, gdyby troszkę za długo kotka tarmosił. No ale w sumie koty mają też różne charaktery, więc dziwić się dziwię, ale historii nie neguję.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
7 7

@eulaliapstryk: O to właśnie chodzi, że ten kot był rasowy! W hodowlach geny agresji się eliminuje przez pokolenia. Z dachówkarzem pospolitym taki numer zdecydowanie by nie przeszedł.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 5

@Nurth: ze tez mkot nie podrapal malej ELmirki jak nie popieram przemocy tak tu uwazam, z enalezalo sie, moze gowniara nauczy sie kiedys, ze zwierze tez czuje a jak nie to zrobilabym jej to, co ona tym zwierzetom, ot tak dla pokazania jak sie wtedy czuje ( nie mowie o wylupieniu oka, ale sciskaniu za mocno np. tarmoszeniu)

Odpowiedz
avatar ynka
0 0

@Nurth: Prawdę mówiąc, nie wierzę w tę historię. Jeśli jest prawdziwa, to obrażenia kota zostały chyba wyolbrzymione dla efektu. Trudno mi sobie wyobrazić tak głupie 10-letnie dziecko, ale przede wszystkim nie wierzę, żeby jedno dziecko miało siłę samodzielnie utrzymać dużego, zwinnego kota tak, żeby my wydłubać oko.

Odpowiedz
avatar BlaszanyDrwal
32 34

Co za dziewucha... mam nadzieję, że dzieciak popamięta. Jednak zastanawia mnie jedno - skoro rodzice jak widać nie z tych, którzy uważają swoje dzieci za ideały i dają przyzwolenie na wszystko co robią (wnioskuję po tym, że postanowili wymierzyć karę i opłacić weterynarza), to jakim cudem nie wpoili swojej córce szacunku do zwierząt?

Odpowiedz
avatar Painkiler
8 20

@BlaszanyDrwal: "bo ona się tylko z nim bawi" i dopiero jak granica pękła to nagle sobie o dziecku przypomnieli...

Odpowiedz
avatar nasturcja
11 21

@BlaszanyDrwal: nie wiesz co dziecku może do łba strzelić dopóki nie strzeli.

Odpowiedz
avatar Bubu2016
13 15

@BlaszanyDrwal: "Traktowała zwierzęta jak pluszaki - przytulanie, tarmoszenie, duszenie (były przypadki), a jak się znudzi to wyrzucenie" - chyba nie sądzisz, że bez wiedzy rodziców?

Odpowiedz
avatar katem
26 26

Psychopatka jakaś.

Odpowiedz
avatar nasturcja
8 24

@katem: Ludzie nie rodzą się z empatią. Jest to umiejętność której trzeba się nauczyć. Jedni uczą się szybko a inni wolnej ale z punktu widzenia rozwoju 10 latka ma poważne braki. Jeszcze nie psychopatka ale już opóźniona w tym zakresie.

Odpowiedz
avatar Jango_Fett
-2 12

@katem: Ciekawe czy ma na imię Elwirka?

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
20 28

@nasturcja: empatia jest cechą wrodzoną, odpowiadają za nią tzw komórki lustrzane, wyzwalające symultaniczną do obiektu reakcję emocjonalną. Jeśli widzimy, że ktoś cierpi, to i my czujemy jakby echo cierpienia. Dlatego psychopatia jest wrodzona. Taka osoba nie czuje co jest dobre a co złe. Może to co najwyżej zapamiętać, ale raczej nie znajduje się to wysoko na liście jej priorytetów.

Odpowiedz
avatar singri
5 7

@I_m_not_a_robot: Pół dzieciństwa byłam przekonana, że to jest Emilka... Dopiero potem dosłyszałam prawdziwą wersję.

Odpowiedz
avatar Moby04
1 1

@nasturcja: Się może zdziwisz ale jest odwrotnie: ludzie rodzą się z ogromną zdolnością empatii. Dopiero w czasie dorastania wrodzona empatia zanika a zastępuje się ją zdroworozsądkowym rozumieniem cudzych potrzeb. Zdarzają się przypadki osób, u których ta wrodzona empatia nie zanika ale taka przypadłość jest obecnie traktowana jako jednostka chorobowa... najgłośniejszym przypadkiem osoby z synestezją (bo o tym mowa) to neurolog z Harvardu Joel Salinas. Polecam pogooglać w temacie. :) No ale opisany dzieciak to mocny kandydat na psychola w przyszłości. A i rodzicom powinien się chyba ktoś przyjrzeć zanim będzie za późno...

Odpowiedz
avatar slothqueen
0 0

@WilliamFoster: Z tym, że empatia wobec zwierząt nie jest wrodzona. Ludzie to drapieżcy i byłaby to dla nich cecha antyprzystosowawcza. Przecież to dzieci dmuchają żaby i solą ślimaki, jeśli ktiś im wcześniej nie wytłumaczy, że zwierzęta też cierpią.

Odpowiedz
avatar Balbina
41 45

Często takie zachowanie jest za przyzwoleniem rodzica. Miałam dawno temu znajomego który nie cierpiał kotów. Mówił o tym głośno i dobitnie(i co by z nimi zrobił) słuchał tego jego synek 4-5 letni. Mieliśmy kota,no i ten kot przeszedł koło młodego. Nagle młody z kopa potraktował kociaka. Moja reakcja była natychmiastowa,małego za szmaty i dobitnie i sycząco,ze jeszcze raz to zrobi a kopnę go tak samo i nie życzę sobie takiego zachowania. Głowa do góry a tam tatuś jego patrzy na mnie. Na szczęście nic nie powiedział ani nie skomentował.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 18

Chyba bym młodą za okno wywaliła. I nie rozumiem, nie było słychać ani kota ani krzyku/beku dziecka, tylko dopiero jak kuzyn wszedł na górę?

Odpowiedz
avatar Armagedon
9 11

@Niamh: Też mnie to trochę zastanawia. Bo autor pisze. "Minęła chwila i słyszymy dosłownie ryk i ZARAZ PO TYM płacz młodej.(...) Kuzyn klęczy i dosłownie ryczy przy kocie (...) a młoda płacze przez rozcięcie na ramieniu." Właściwie można zrozumieć, że to kuzyn chlasnął ją w ramię, bo kot już leżał znokautowany. Czyli, kuzyn zobaczył kota, ryknął, potem zdzielił młodą, potem ryknęła ona, a potem on padł na kolana i dalej ryczeli wspólnie.

Odpowiedz
avatar Lolitte
0 4

@Armagedon: Maine Coony to bardzo spokojne i spolegliwe koty, można zrobić z nimi bardzo wiele zanim się zbuntują

Odpowiedz
avatar jass
4 4

@Lolitte: Ale żeby aż do tego stopnia? Moje koty też są szalenie łagodne, ale jednak podejrzewam że gdyby ktoś nimi rzucił/w nie czymś rzucił to może i nie zareagowałyby skacząc ze szponami, ale natychmiastową ucieczką już raczej tak.

Odpowiedz
avatar Lolitte
2 2

@jass: Jak już dostał w głowę kantem biurka (czy czymś tam, w końcu krew się polała) to mógł być zbyt oszołomiony. Też mnie to trochę dziwi, że nic nie było słychać, ale może gówniara była skuteczna i wzięła kota znienacka, raz a porządnie.

Odpowiedz
avatar jass
0 0

@Lolitte: Zastanawia mnie jeszcze coś - "Traktowała zwierzęta jak pluszaki - przytulanie, tarmoszenie, duszenie (były przypadki)" - to znaczy że zdarzyło się gówniarze już jakieś zwierzę udusić? O.O A jeśli tak to jak to w ogóle możliwe że ktoś mający ukochanego zwierzaka puścił takiego potworka samopas w swoim domu? I że rodzice wciąż nie wytłumaczyli jej (albo nie zabrali na terapię jeśli ich to przerasta), że tak się żywych istot nie traktuje?

Odpowiedz
avatar Ginsei
1 1

@jass: Ewentualnie to duszenie było na zasadzie "zbyt mocno przytuliła zwierzaczka, ale zwierzak żyje, więc nie ma sprawy, dziewczynka po prostu nie wie, ile ma siły". Więc niekoniecznie udusić, a "mocno przytulić". Autor tylko nazwał rzeczy po imieniu. Przynajmniej mam taką nadzieję, bo skoro ostro zareagowali, jak kotu stała się krzywda, to jakby tamte zwierzaki zostałyby uduszone, to też by tak zareagowali. A skoro mała nie miała pozytywnych nawyków, to podejrzewam, że tamte sytuacje zostały zbagatelizowane (bo przeżyły). Nie wiem tylko jak rozumieć "wyrzucane"? Miała np. chomika i się go po kryjomu pozbyła, czy powiedziała rodzicom "nie chcę już chomika" i rodzice znajdowali nowy dom gryzoniowi?

Odpowiedz
avatar SirCastic
12 14

Straszne. Dotychczas w starciu o życie/ zdrowie: 10kg kota vs 10latek, stawiałbym na kota albo remis/walkower. Hmmm...

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 16

@SirCastic: Generalnie też stawiałabym na kota, ale to również zależy od ogólnej ufności zwierza do ludzi i od jego temperamentu (czytaj dzikości). Kocur mojego sąsiada normalnie rządzi domem i nawet sam sąsiad ma przed nim stracha, jak się sierściuch wkurzy. A bydlak jest chimeryczny, wkurza się o byle co. Ma swój fotel - i spróbuj go stamtąd ruszyć. Albo wejść do "jego" pokoju, jak sobie, akurat, nie życzy. Gości nienawidzi, więc MUSI być na czas wizyt dobrze zamykany. Do takiego kota nie ma startu nawet dorosły, postawny facet, a co dopiero paroletni gówniak. A z drugiej strony... Parę lat temu wpuszczono w internet filmik. Trzylatek dręczył kota. Dusił go, szarpał jak szmacianą lalką - ściskając za szyję, rzucał nim o ścianę, kopał... A kocina była tak przerażona, że nawet bała się uciekać. Nie odważyłaby się pewnie wysunąć jednego pazura. A kot z historii musiał być ufny z natury, przyjazny - bo nikt go nie dręczył - to i czujność stracił. Co prawda, maltretowany, powinien drzeć się wniebogłosy, tym bardziej, że oko stracił, ale nie wykluczam, że młoda z punktu przywaliła mu czymś tak, że od razu pozbawiła świadomości. Może go miętosiła, on ją - chcąc się uwolnić - podrapał, no to go "ukarała"... ...dokładnie tak samo jak tatuś ją - lejąc pasem po dupie. Czyżby kary cielesne w jej domu były na porządku dziennym...?

Odpowiedz
avatar kicz138
2 2

@Armagedon: Main Coony sa z natury dosyc nieufne i raczej niechetnie daja sie dotykac obcym. Chyba ze trafil sie akurat jakis wybryk

Odpowiedz
avatar GlaNiK
1 1

@Armagedon: Miałem kota, co to próbował zawładnąć domem, udało się go jednak doprowadzić do porządku na tyle, że można było normalnie żyć :) Całe szczęście, że nie był takim łobuzem jak ten, którego opisujesz, ale tak czy inaczej myślę, że i tego kota dałoby się utemperować.

Odpowiedz
avatar Bubu2016
11 11

Przecież to psychopatka! Zgroza...

Odpowiedz
avatar cassis
8 14

Ależby ode mnie dostała instant wpi3rdol - nawet tatunio by jej nie pomógł. Jak to się drzewiej mawiało - lepsze bite niż zdechłe.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
4 12

Aż mi się ciśnienie podniosło... Gówniara powinna wylądować w poprawczaku na co najmniej kilka lat.

Odpowiedz
avatar zeebee
20 28

Daję minus, bo młoda przeżyła.

Odpowiedz
avatar AdoraDeartheart
1 3

Strach pomyśleć co jej siedzi w tej głowie. Obawiam się że lanie jej niczego nie nauczy, chociaż mimo wszystko się łudzę że jednak zrozumie, że postąpiła źle. Miejmy nadzieję, że rodzice będą mądrzejsi i pójdą po rozum do głowy.

Odpowiedz
avatar Lolitte
6 6

Serduszko mi pękło ;_; Jakbym zobaczyła, że ktoś tak z moim kiciem zrobił to udusiłabym na miejscu.

Odpowiedz
avatar pasia251
11 11

Szczerze powiedziawszy to po tyłku pasem powinni dostać rodzice. Bo to ich wina, że dziecko nie wie jak należy traktować zwierzęta. Ciekawe czy takie zabawy uskutecznia też w przypadku rówieśników...

Odpowiedz
avatar aegerita
-1 7

Podła kreatura. Nie dało się zamiast pasa użyć jakiegoś majchra, żeby wydłubać jej oko i wyrzeźbić parę szram na łbie? Obawiam się, że to jedyne, co by przemówiło do takiego zwyrodniałego stwora.

Odpowiedz
avatar aegerita
2 4

@aegerita: Dobra, wiem, że mnie poniosło w poprzednim komentarzu (próbowałam się hamować, chyba nie wyszło...), ale naprawdę coś mi się przewraca w środku na takie okrucieństwo. Jest specjalne miejsce w piekle dla KAŻDEGO, kto dla zabawy znęca się nad słabszą istotą. Szkoda, że ten potwór w ciele 10-latki nie zaznał tego piekła od razu.

Odpowiedz
avatar MarcinMo
-2 4

@aegerita: Dzieci nie rodzą się zwyrolami. To kwestia wychowania. Tutaj też jest mowa o biciu pasem, co jest czytelnym sygnałem, że dziecko jest wychowane w kulcie przemocy. Skoro rodzice znęcają się nad słabszymi (nad nią) to dlaczego ona nie miałaby tego przenosić na słabszych od siebie (zwierzęta)?

Odpowiedz
avatar aegerita
1 1

@MarcinMo: Wiem, że się nie rodzą zwyrolami. Może rodzice wychowują w "kulcie przemocy", może nie - nie wiadomo, czy nagminnie katują dziecko, czy raz przetrzepali skórę w reakcji na potworne zachowanie. Ale 10-latka to nie dwulatek bezmyślnie naśladujący mamusię. To dziecko, po którym społeczeństwo ma już prawo oczekiwać początków procesów myślowych. Jeżeli sprawczyni czegoś tak okropnego jest na tyle upośledzona, że w wieku 10 lat nie rozróżnia dobra i zła, jest przy tym agresywna i sadystyczna, to jej miejsce jest w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.

Odpowiedz
avatar cassis
1 1

@MarcinMo: mylisz się we wszystkim. Dzieci właśnie rodzą sie zwyrolami. Empatia nie jest wrodzona tylko wyuczona. Poczytaj sobie książek o rozwoju dzieci albo o psychologii. Empatia jest stworzona poprzez wyuczane reakcje na sytuację oraz odpowiednią sieć neuronów, która pojawia się dopiero w okolicy 5-7 r.ż. Małe dzieci są zwyrolami. W sensie klinicznym kazde dziecko poniżej 5 r.ż to kliniczny przypadek psychopaty z osobowością narcystyczną.

Odpowiedz
avatar MarcinMo
-1 1

No mnie ta historia wydaje się mało prawdopodobna, głównie przez to, że jednak kot drapnąłby wcześniej. No chyba, że to była kwestia jednego uderzenia, ale opis na to nie wskazuje. A nawet jakby nie drapnął, to by się darł. Przecież koty potrafią bardzo głośno miauczeć i jakoś mi się nie widzi to, żeby nikt takiego miauknięcia nie słyszał.

Odpowiedz
avatar ognistewuce
-3 3

Abstrahując od tego czy dziewczyna to psychopatka czy nie, to za taki stan często odpowiadają rodzice. Sam powiedziałeś, że "pas poleciał w ruch". Przez taki sposób wychowania (chociaż wychowaniem bym tego nie nazwała, raczej tresurą), dziecko uczy się tylko tego, że silniejszy ma rację. W pierwszych latach życia dzieci po prostu próbują naśladować rodziców.

Odpowiedz
avatar Magnolia02
5 5

Miałam Maine Coona, łza mi popłynęła jak to przeczytałam. To są bardzo ufne i łagodne koty wobec ludzi, cierpliwe, nie szarpią się i nie wyrywają przy próbie np. obcięcia pazurów czy podaniu tabletki. Nie miauczą i nie skarżą się, dlatego wierzę, że nikt nie usłyszał kocich krzyków. Mam też dachowca, który przy takiej próbie męczenia go syczałby, warczał i drapał- ale Maine Coony tak się nie zachowują. Dlatego nie mieści mi się w głowie , jak takiego kochanego, dobrego, praktycznie bezbronnego kota można tak męczyć.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

skoro rodzinie jest wiadome traktowanie zwierzat przez corke, czemu rodzice nie pilnuja dziecka osobiscie?

Odpowiedz
avatar Zimny
3 3

...czyli że wiedzieliście, że młoda ma takie tendencje przy obcowaniu ze zwierzętami (bo takby wynikało z tekstu), a i tak dopuściliście ją w pobliże kota? Skrajna nieodpowiedzialność!

Odpowiedz
avatar Kosiciel
1 1

Przydałby się powrót starej, dobrej zasady - oko za oko...

Odpowiedz
avatar heerind
2 2

10 lat i tak traktuje zwierzęta? To chyba opóźnione to dziecko albo uposledzone bo ja rozumiem 3-4-5 lat taka bezmyślnośc ale nie 10?

Odpowiedz
avatar Leouch
-1 1

Kotow nie lubie zbyt ale nie rzycze zadnemu czegos takiego ogolnie takie znecanie sie dla znecania jest chore

Odpowiedz
Udostępnij