Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Cześć, kochane Piekielniaki :) Na bazie mojej historii o Alinie o tej:…

Cześć, kochane Piekielniaki :)

Na bazie mojej historii o Alinie o tej: http://piekielni.pl/79921 (nawiasem mówiąc, Alina już pracuje, nie w swoim zawodzie, ale na pełen etat. Chyba jest to związane z całkowitym ucięciem apanaży przez wkurzonego już ojca) zaczęłam się głęboko zastanawiać na zasadami działania Funduszu Alimentacyjnego (FA).

Fundusz ten ma wspomóc wychowywanie dzieci, których jeden z rodziców z jakichś względów nie jest w stanie na nie łożyć. Moje wątpliwości wzbudza tylko ustalenie kryterium dochodowego wychowującego je rodzica - z tego co wiem, aby otrzymać alimenty na dziecko z FA dochód na członka rodziny (dajmy na to samotnego rodzica + jego dziecko) nie może przekroczyć kwoty 725 zł na osobę. Czyli osoba dorosła, zarabiając nie może zarobić więcej, niż 1450 zł. Na miłość boską, jak żyć, jak utrzymać choć jedną osobę za takie pieniądze, nie wspominając już o dwóch?. Weźcie też pod uwagę, że to kryterium dochodowe w żaden sposób nie jest zróżnicowane pod względem geograficznym tj nie bierze pod uwagę czy ten samotny rodzic mieszka w Warszawie, Szczecinie czy Wólce Wielkiej a wszak jest oczywiste, że we wszystkich tych miejscach koszty utrzymania się są inne.

Moje wątpliwości chciałabym Wam przybliżyć na przykładzie - totalnie wymyślonym przeze mnie, żeby zobrazować różnice:

Beata wychowuje samotnie Różę. Ojciec Róży nie płaci na nią alimentów, bo nie pracuje/ jest chory i nie może zarabiać/ pracuje na czarno i nie wykazuje dochodów/ uciekł zagranicę i tyle go widzieli (niepotrzebne skreślić). Nie płaci i już. Beata pracuje w małej miejscowości jako ekspedientka lokalnego sklepiku, zarabia 1 200 zł na rękę. Otrzymuje 500 zł z FA na dziecko. Ma zatem dochód 1 700 zł netto na siebie i córkę. Szef Beaty - jako, że obroty sklepiku wzrosły a ona jest bardzo cenionym, rzetelnym i uczciwym pracownikiem - postanawia podwyższyć jej pobory do 1 470 zł netto. Beata, przyjmując ofertę szefa, automatycznie traci 230 zł (bo FA nie będzie jej już przysługiwał) co dla niej stanowi naprawdę pokaźną kwotę.

Żaneta - po rozwodzie z mężem - samotnie wychowuje Marka. Żaneta pracuje w Warszawie, w dużej korporacji. Jako tzw "manager niższego szczebla" zarabia 5 000 zł netto. Były mąż Żanety pracuje jako "manager wyższego szczebla" w innej, warszawskiej korporacji i zarabia 12 000 zł netto. Sąd zasądził na Marka alimenty w wysokości 2 000 zł (biorąc pod uwagę zarobki obojga rodziców). Żaneta ma zatem dochód 7 000 zł netto. Żaneta dostaje awans i podwyżkę - będzie zarabiać 6 500 zł netto. Sytuacja materialna ojca Marka nie zmienia się - wciąż na 12 000 zł netto. Sąd zatem nie zmienia wysokości alimentów na syna.

Żaneta zatem będzie miała 8 500 netto miesięcznego dochodu. W jej sytuacja podwyżka uposażenia nie miała żadnego wpływu na wysokość alimentów na dziecko. I bardzo dobrze. Niech nie ma.

Tylko dlatego Beata - przyjmując podwyżkę - traci alimenty na córkę z FA? Tego nie mogę zrozumieć. Ja wiem, że alimenty z FA wypłacane są z naszych podatków, ale przecież alimenty są na dziecko! Wolę, żeby moje podatki poszły na wychowywanie Róży, niż na kolejną limuzynę rządową czy nagrodę dla ministra za to, że wykonuje (lub nie) swoje obowiązki. Wszystkie dzieci nasze są! Dzieci nie zarabiają, wszystkie mają jednakowe żołądki, wszystkie potrzebują zeszytów, książek, spodni, majtek i piłek. Dlaczego zatem FA ma kryterium dochodowe?

Sąd, zasądzając alimenty od jednego z rodziców, kieruje się ich sytuacją materialną. Zasada jest chyba taka, że rodzice łożą po równo - jeśli matka jest w stanie łożyć 300 zł miesięcznie na dziecko, to tyle płaci ojciec. Jeśli 1000 to 1000. Zatem dlaczego FA wypłaca alimenty na dzieci w oparciu o takie nędzne kryterium dochodowe?

To nie jest prawdziwa historia. Wymyśliłam Beatę i Żanetę. Ale problem jest zupełnie prawdziwy. Liczę na Waszą dyskusję w komentarzach.

Fundusz Alimentacyjny

by KatzenKratzen
Dodaj nowy komentarz
avatar toomex
23 45

Szczerze, to jako podatnik w ogóle nie czuję się zobowiązany do łożenia na dzieci, na które powinien łożyć ktoś inny. Matki zazwyczaj wiedzą, z kim mają do czynienia, nim pójdą z tym kimś do łóżka. Nie chcę być obciążany za czyjeś błędne decyzję czy brak rozsądku.

Odpowiedz
avatar Habiel
22 22

@toomex: W Polsce przydałaby się instytucja jak w Japonii jeśli chodzi o dłużników (bo alimenciarz takim dłużnikiem jest), to muszą oni odpracować na rzecz swojego wierzyciela dług. Czy to oddając pensję, czy wykonując pracę na jego rzecz. Żadnego finansowania z podatków. A jeśli by unikał takiego obowiązku, to do więzienia i w więzieniu odpracowywać zarówno koszty swojego utrzymania, jak i dług.

Odpowiedz
avatar babubabu89
8 18

@toomex: O dokładnie. Z jakiej racji ja mam łożyć na cudze dzieci? jeszcze FA idzie jakoś przełknąć bo samotna matka, bo ciężko wychować samemu. Ale z tym 500+ dla wszystkich to już przesadzili całkowicie.

Odpowiedz
avatar SirCastic
-4 12

@babubabu89:... ♫ odpowiedzialność, a co to jest właściwie ... ♪♫ Niebawem wszystko wszystkim się będzie "należało" to po co myśleć? Po co przewidywać?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2018 o 20:18

avatar KatzenKratzen
-1 1

@toomex: Masz, oczywiście rację. Jednak jako podatnik masz znikomy wpływ na to, na co przeznaczane są Twoje podatki. Ja naprawdę wolę przeznaczyć mój podatek na Różę, niż na kolejną rozbitą limuzynę rządową (lub - w zależności od opcji politycznej - na ośmiorniczki.

Odpowiedz
avatar toomex
0 0

@KatzenKratzen: Otóż zmartwię Cię, ale na najwyższych szczeblach polityki limuzyny i ośmiorniczki są istotniejsze niż anonimowe dziecko, które dla nas personalizujesz dla lepszego efektu, bo bardziej przemawia ta konkretna Róża niż jakaś inna anonimowa (eee... Mały Książę?). Limuzyna i ośmiorniczki, jeśli dobrze wykorzystane, mogą pomóc narodowi. Płacenie za niewydolnego tatusia - no niekoniecznie. I na końcu niestety zgadzam się, że mam znikomy wpływ... lud ma zawsze znikomy wpływ, ale w imię "demokracji" da sobie ręce uciąć :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 31

Beata pracuje w małej miejscowości jako ekspedientka lokalnego sklepiku, zarabia 1 200 zł na rękę. Beata nie powinna zabierać się za robienie dzieci. Ręce są = potrzeby idzie zaspokoić na własną..hmm... rękę.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
1 1

@Caron: Tak, Caron, masz rację, tylko weź pod uwagę, że sytuacja Beaty, gdy decydowała się na dziecko była inna. Był ojciec. Być może, nie mogła przewidzieć tego, co ją spotka, że partner okaże się taki, jaki się okazał. Przecież nie wiemy tego, co nas czeka, gdybyśmy się nie mylili co do drugiej osoby - nie byłoby 30% rozwodów. Gdybyśmy decydowali się na dziecko w oparciu o to, co może się zdarzyć za 5, 10, 15 lat - nie wiem, czy znalazłby się ktoś na tyle odważny, żeby to dziecko mieć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@KatzenKratzen: No właśnie. Od zawsze mnie ta odwaga dziwi ;). Wspólnota majątkowa to jakiś kosmos, człowiek od razu powinien mierzyć SWOJE siły na zamiary i gromadzić swój kapitał, niezależnie od innego człowieka. Potem ten drugi np umiera, a ta wielce odważna osoba zostaje z ręką w nocniku.

Odpowiedz
avatar Zunrin
3 15

Ej, a dlaczego niby ma się nie zmieniać wysokość alimentów płaconych przez Marka? Skoro były ustalone na podstawie zarobków obu rodziców, a Żaneta dostała podwyżkę?

Odpowiedz
avatar toomex
4 8

@Zunrin: No ej, dziecku żałujesz? :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 10

@Zunrin: Alimenty są ustalane na potrzeby dziecka. Te się nie zmieniają bo matka dostała podwyżkę i ojciec ma w tych kosztach partycypować.

Odpowiedz
avatar Zunrin
-3 3

@Sharp_one: Zwracam uwagę na fragment mówiący o ustaleniu alimentów na podstawie zarobków obojga rodziców. Jeżeli matce się polepszyło, to uważam, że ojciec może wystąpić o obniżenie płaconych alimentów.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
1 1

@Zunrin: Ale sytuacja ojca się nie zmieniła. Nadal oddaje ten sam procent swoich zarobków

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Zunrin: Nie ma czegoś takiego jak ustalanie alimentów "na podstawie zarobków". Alimenty sąd zasądza na pokrycie potrzeb dziecka. Może brać pod uwagę zarobki ale wcale nie musi. Wniosek o niższe alimenty z uwagi na lepsze zarobki matki zostanie odrzucony podobnie jak wniosek o wyższe alimenty z uwagi na lepsze zarobki ojca. Jedyną podstawą do zmiany alimentów jest zmiana w potrzebach dziecka.

Odpowiedz
avatar green_tea
18 18

"Wszystkie dzieci nasze są!" Serio? Mnie zawsze wydawało się, że to rodzice mają dzieci, a nie całe społeczeństwo. Abstrahując od historii, w Polsce jest jakieś rozdwojenie jaźni. Wszyscy mamy składać się na dzieci, mamy wspierać każdą rodzinę, nawet patologiczną, która od pokoleń żyje z zasiłków "bo nam się należy". A kiedy jakiś urzędnik czy inna pomoc społeczna chce kontrolować sytuację w ich domu i zabrać dzieci, bo żyją w złych warunków, to nagle płacz w telewizji i "olaboga, dzieci nam zabierają!" Zdecydujmy się na coś, albo jesteśmy za siebie odpowiedzialni, albo państwo ma nam wszystko dać. Tylko się nie dziwmy, gdy urzędnik tego państwa w jego imieniu zacznie nam stawiać warunki. No i pytanie: kto za to wszystko zarobi? Nie urzędnik przecież.

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
21 23

Fajnie, tylko nie pomyliły Ci się strony? Z tym powinnaś pójść na jakieś forum. Piekielni służą do opisywania piekielnych historii, które przydarzyły się autorowi lub jego znajomym, a nie do dyskutowania o hipotetycznych historiach, choćby nawet niesamowicie piekielnych.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
-3 5

@Papa_Smerf: Piekielna nie jest moja wymyślona historia. Piekielny jest przedstawiony w niej problem. Zauważyłam już któryś raz z kolei Twój komentarz pod historią, której zarzucasz "brak piekielności". A jaka jest Twoja definicja piekielności? Bo z Twoich historii (których nie ma) taka nie wynika.

Odpowiedz
avatar Sintra
10 12

Zupełnie nie rozumiem porównywania tych dwóch historii. Przecież obie panie mają takie same kryterium dochodowe jeśli chodzi o pomoc z FA- ale ze względu na zarobki, jednej z nich nie przysługiwały one nawet przed podwyżką pensji. Więc co ma drugi przykład do FA jako takiego? Obowiązek łożenia na własne dziecko dotyczy każdego rodzica. Inna sprawa że samo istnienie FA to żywy dowód na niewydolność naszego prawa. Ojciec ma płacić, nie płaci- i... nic. Ci ojcowie przeważnie są w kraju, nie zwiali za granicę (a nawet jeśli zwiali- niekoniecznie przebywają tam bez zameldowania i legalnej pracy), ot, zmusić do prac społecznych w ramach odpracowywania długu (wobec dziecka, bo nie jego matki) i byłoby po problemie. Nagle zapewne mnóstwo ojców znalazłoby pracę, i to bynajmniej nie za minimalna pensję, bądź inne środki z których można alimenty zapłacić. Natomiast wypowiedź toomexa trochę mi nie leży- to typowe zwalanie winy na ofiary, a tu "ofiarami" alimenciarzy są ich dzieci, i ich partnerki które z powodu wyłącznej opieki nad dzieckiem mają pod górkę w wielu dziedzinach życia, a z powodu braku alimentów- jeszcze bardziej. Nie jestem bynajmniej zwolenniczką utrzymywania tych dzieci przez państwo, przynajmniej w przypadku kiedy są proste rozwiązania, opisane powyżej. Ale tłumaczenie że sama wiedziała z kims sobie robi dziecko jest trochę nie na miejscu. To jak twierdzenie że ktoś niepotrzebnie nosił ze sobą wypchany portfel w komunikacji miejskiej bo przecież można się domyślić że tam kradną, niepotrzebnie chodził do parku nocą bo tam mogą pobić i zgwałcić... winny przestępstwa jest tylko i wyłącznie sprawca, nie ofiara, bez względu na to na ile sposobów ofiara mogła się zabezpieczyć przed jego skutkami i bez względu na to jakie okoliczności łagodzące ma sprawca.

Odpowiedz
avatar kitusiek
9 9

@Sintra: Warto jeszcze dodać, że zalegający z alimentami zazwyczaj przepisują cały swój majątek na nową rodzinę, rodzeństwo, rodziców czy kogokolwiek takiego - żeby w razie czego komornik nie miał czego zająć. W pracy często też się dogadają, żeby zarabiać minimalną na papierze (czyli nie do ruszenia przez komornika), a więcej - "pod stołem". No i najważniejsze - jeżeli "wykazują chęć płacenia alimentów", czyli łaskawie wyślą 10 złotych raz na 3 miesiące, to nic z takim zrobić nie można. Bo przecież on chce zapłacić, a nie jego wina że nie ma. Jeden z wielu przykładów na to, że w naszym państwie ofiary bardzo często są na gorszej pozycji od złodzieja, gwałciciela, oszusta czy innego przestępcy.

Odpowiedz
avatar kitusiek
17 17

@SirCastic: Widzę, że wybitnie wierzysz w szósty zmysł u kobiet i możliwość przewidywania działań ich partnerów na kilkanaście lat do przodu. Aż dziwne, że tak rzadko padają wygrane we wszelkich loteriach, bo odgadnięcie kilku liczb to pikuś przy tak daleko wybiegającym w przyszłość jasnowidzeniu.

Odpowiedz
avatar Sintra
10 12

@SirCastic: zdaje się że w pierwszej historii matka nie tylko ponosi konsekwencje własnych poczynań, ale jest też zmuszona do ponoszenia konsekwencji poczynań ojca dziecka? W jaki sposób fakt istnienia feministek ma się do obowiązku alimentacyjnego RODZICÓW wobec ich DZIECI?

Odpowiedz
avatar Sintra
1 3

@kitusiek: a to inna kwestia, niby jest skarga paulińska, ale zdaje się że dotyczy ona tylko osób już zadłużonych- a przecież pan X wiedząc że nie będzie łożył na dziecko, może zawczasu przepisać co ma a potem dopiero nawalać z płatnościami... Niby miały się zmienić przepisy w kwestii "wykazywania dobrej woli" i płacenia ułamków koniecznej kwoty. Oby.

Odpowiedz
avatar SirCastic
-5 7

@Sintra, @Kitusiek: Rodzic na dziecko powinien łożyć. <- kropka Poparłbym obozy pracy przymusowej, wobec zalegających z alimentami ojców i matek. <-kropka Natomiast "nie wiedziała co robi, nie mogła przewidzieć, nie zdawała sobie sprawy z konsekwencji, nie była zdolna podjąć właściwej decyzji" oznacza, że traktujecie dojrzałych ludzi płci żeńskiej jak upośledzonych psychicznie i społecznie. Infantylnie i z wyższością. Jak w XIX wieku. O to chodziło w równouprawnianiu?!

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
0 0

@Sintra: To jest zupełnie inna sprawa - ściągalność alimentów od rodziców, którzy osiągają mistrzostwo w miganiu się od łożenia na własne dzieci. Nie poruszałam tego tematu, to jest temat na zupełnie inną historię. Masz całkowitą rację, że Państwo powinno byc skuteczniejsze w egzekwowaniu wyroków swoich własnych sądów. Moja historia dotyczy już tego kolejnego etapu - ściągalność nieegzekwowalna - dziecko dostaje alimenty z FA. I moje przemyślenia dotyczą równości dzieci w takiej właśnie sytuacji. Róża jest przegrana na starcie.

Odpowiedz
avatar Hobgobllin
1 1

Preamuła ustawy o pomocy osobom uprawnionym do alimentów: "dostarczanie środków utrzymania osobom, które nie są w stanie samodzielnie zaspokoić swoich potrzeb, a w szczególności dzieciom, jest w pierwszej kolejności obowiązkiem wskazanych w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym członków ich rodziny, konstytucyjna zasada pomocniczości nakłada na państwo obowiązek wspierania jedynie tych osób ubogich, które nie są w stanie samodzielnie zaspokoić swoich potrzeb i nie otrzymują należnego im wsparcia od osób należących do kręgu zobowiązanych wobec nich do alimentacji, wspieranie osób znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej z powodu niemożności wyegzekwowania alimentów należy łączyć z działaniami zmierzającymi do zwiększenia odpowiedzialności osób zobowiązanych do alimentacji, stanowi się co następuje:" slowo klucz trudna sytuacja materialna. Fakt, iz kryterium niezmienne od lat ( i raczej sie nie zmieni) bo nie ma na to pieniędzy. Ew. wprowadzenie złotówki za złotówkę rozwiązało by część problemów najuboższych

Odpowiedz
avatar pasia251
-1 1

Do twoich wyliczeń dodam tylko jedno - w tej chwili najniższa płaca netto, czyli na rękę to 1530zł. Czyli matka samotnie wychowująca dziecko i pracująca na pełen etat nie dostanie z FA ani grosza.

Odpowiedz
Udostępnij