Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W małej wsi, zwanej dalej Pipidówą żyje sobie rodzina. Rodzice (dajmy na…

W małej wsi, zwanej dalej Pipidówą żyje sobie rodzina. Rodzice (dajmy na to) Jan i Barbara + 2 dzieci (powiedzmy) Ania i Krzyś. W życiu im się nie przelewało. Od samego początku mieszkali w małej, drewnianej chałupie. Wzięli kredyt, wyburzyli chałupę i postawili sobie dom... taki po byku. Problem pojawił się, gdy nie było z czego tego kredytu spłacać.

Jan imał się różnych prac. W nowym domu od strony ulicy najpierw otworzył mały sklepik, ale kokosów z tego nie było. Potem była tam wypożyczalnia filmów video, następnie Jan zajął się fotografią i stworzył tam studio. W miarę rozwoju fotografii cyfrowej nie inwestował jednak w nowy, lepszy sprzęt i nowe technologie, więc szybko został w tyle i klienci przestali przychodzić. Koniec końców Jan popadł w depresję i przestał wstawać z łóżka. Potem zaczął pić.
Barbara łapała jakieś dorywcze prace, ale miała z tego grosze, które nie wystarczały na utrzymanie rodziny, a co dopiero na spłaty długów i kredytów.

Tymczasem Ania i Krzyś dorośli. Ania, która radziła sobie dobrze z pewnym językiem w szkole postanowiła studiować ten właśnie język. Wróciła po miesiącu, bo okazało się, że poziom nauczania tego języka w szkole w Pipidówie nijak się miał do poziomu na uczelni w dużym mieście, gdzie wszystkie zajęcia prowadzone były w tym właśnie języku.

Nadarzyła się okazja, Ania i Krzyś wyjechali do UK gdzie mieli szukać pracy. Wrócili po kilku tygodniach przepiwszy wszystkie pieniądze jakie ze sobą zabrali, nie znalazłszy żadnej pracy. Od tego czasu było już tylko gorzej. Oboje zaczęli pić na umór.
Po drodze Ania zdążyła zaciążyć, wyjść za mąż, urodzić, by w końcu odejść od męża (zostawiając z nim dziecko) i wrócić do domu pić dalej. Krzyś tymczasem nie trzeźwiał prawie wcale, z małymi przerwami na jakieś budowlane fuchy na czarno.

Anię rodzina wysłała na odwyk. W sumie nie wiadomo po co, bo po powrocie pije dalej i nie wygląda na to by miała zamiar przestać.
Krzyś (skądinąd zdrowy trzydziestolatek) niedawno dostał rentę z tytułu "choroby alkoholowej".

Tymczasem pani Barbara imała się najbardziej nawet parszywej roboty (np sortowanie śmieci) żeby rodzina miała co do garnka włożyć. Żeby było "sprawiedliwie", w przydziale zamiast nałogu dostała raka. Do kredytów, długów i kosztów utrzymania rodziny doszły koszty leczenia. Nie mówiąc już o tym, że dom, choć od 20 lat z hakiem stoi, to nigdy nie był wykończony, otynkowany, czy umeblowany. W środku nie ma nawet podłogi (goły beton przykryty dywanem), nie mówiąc już o ogrzewaniu. Rodzina kiedyś podarowała im piec, ale ten zepsuł się, bo w zimę nie był używany (nie stać ich było na opał) i zamarznięta woda porozsadzała rury.

Ania i Krzyś nie widzą problemu. Nie spróbują nawet wyrwać się z choroby, polepszyć swojej sytuacji, poszukać pracy poza Pipidówą, bo przecież tak im wygodnie. Najprościej jest narzekać, i czekać aż ktoś im coś da, bo oni tacy biedni. Dalsza rodzina ulega i co jakiś czas a to zrobi im większe zakupy żywnościowe, a to podaruje ubrania czy inne sprzęty.

Kto w tej historii jest piekielny?
a) Jan i Barbara bo są mało przedsiębiorczy i źle wychowali dzieci?
b) Ania i Krzyś bo są leniwi i wolą chlać cały dzień, niż pójść do uczciwej pracy i poprawić swoją sytuację życiową?
c) Ich rodzina, która wspomagając ich daje im przyzwolenie na takie zachowanie i utwierdza w postawie roszczeniowej "jesteśmy biedni to nam się należy"?
d) Państwo, które zamiast wspomóc ich w walce z chorobą, jedynie przyznaje pieniądze, które są wykorzystywane na kolejne flaszki, czyli w sumie idą w błoto?

by Sig
Dodaj nowy komentarz
avatar glan
20 24

Nie w błoto tylko z powrotem do państwa. 90% wódki i fajek to podatki i akcyzy. Stąd państwo daje im tak naprawdę bardzo mało.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
7 11

Koszmarna sytuacja. Ja uważam, że chyba Państwo, dając rentę z powodu "choroby alkoholowej" zamiast pomocy rzeczowej dla Pani Barbary. Jest rzeczą oczywistą, że pieniądze, dane alkoholikowi do ręki z miejsca pójdą na "przelew". Skąd choroba alkoholowa u obojga dzieci? Jakieś złe geny? Zły przykład (nie wynika to z opisanej historii).

Odpowiedz
avatar roxannexd
22 24

Zgadzam się, ALE jak już piją, ćpają czy robią to na co mają ochotę niech robią to za swoje pieniądze. Jakby uczciwie pracowali i przepijali swoje nie byłoby historii, bo co ludzi obchodzi co robią z wypłatą? No ale jak dostają pieniądze od państwa to autor i inni mają prawo się burzyć, bo nam zabierają naprawdę dużą część wypłaty po to żeby dawać takim jak Ania i Krzyś. :/

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
3 9

@roxannexd: ja tam odniosłem wrażenie, że autora mierzwia zmarnowane życia ludzkie, a nie socjal. Zresztą co z tym zrobisz? Nie zablokujesz wypłat i wspomagania socjalnego, bo to 21 wiek i jesteśmy ludźmi. Nie zmusza nikogo do przyjęcia twoich wartości. Wyżej zresztą zostało wytłumaczone, że akurat zarówno papierosy jak i alkohol to w ogromnej części akcyzy, które do budżetu wracają. To ich sprawa i już. A może, może... Może płodzenie dzieci, dawanie im domu, dobrego startu i miłości, budowanie kariery itp itd nie jest warte zachodu? Nie wiemy, bo osoby które oddały się alkoholowi nie mają tego wszystkiego, a ci którzy to wszystko mają ciężko pracują i nie mają takich jazd po dragach. To bardzo filozoficzna dyskusja nad sensem życia, priorytetami i tym czego kto chce. A rozwiązanie zagadki jest poza zasięgiem ludzi, dlatego polecam się skupić na sobie. Oczywiście można się realizować przez pomoc takim ludziom, ale czy im to wyjdzie na dobre? Ja osobiście znam jednego bardzo porządnego alkoholika, który na swój nałóg zarabia i odnajduje w nim spełnienie. Tak po prostu. W opinii autora byłby on właśnie takim zmarnowanym życiem. W jego - robi to co chce, a za 100 lat wszyscy będziemy zjadani przez robaki; i wtedy super odchowane dzieci i zbudowany od podstaw dom czym będzie się różnił od cysterny wódki?

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 10

@piesekpreriowy: A gdyby, tak po prostu, ten alkoholik nie zarabiał? Jak bardzo wielu alkoholików na świecie? Ciekawe gdzie by wówczas znajdował swoje spełnienie? Problem w tym, że alkoholizm to nie jest hobby. Alkoholizm to przymus picia. Dopóki masz pieniądze (wszystko jedno z jakich źródeł) - nie ma większego problemu. Gorzej, jak ich zabraknie, a przymus picia pozostaje. I co wtedy? Nie wierzę, żeby ktoś "spełniał się" w alkoholizmie. Albo w ćpaniu. To może się tylko tak wydawać na samym początku. Pieniążek - jest, używka - jest... to fajno jest! Do czasu. Bo potem, albo brakuje pieniążka, albo siada zdrowie, gdyż nie da się pić latami całkiem bezkarnie. "...i wtedy super odchowane dzieci i zbudowany od podstaw dom czym będzie się różnił od cysterny wódki?" No, dla tych co ich jedzą robaki już pewnie niczym. Ale dla ich dzieci różnica może być spora. Bo jedne będą miały gdzie mieszkać, a drugie mogą być zmuszone do spłacania długów.

Odpowiedz
avatar roxannexd
0 6

Po Twojej wypowiedzi odnoszę wrażenie, że stawiasz na równi ludzi, którzy coś w życiu osiągają i tych, którzy celowo osiągają dno. Ja jestem zdania, że każdy rodzi się równy, a to jak pokieruje swoim życiem stawia go na wyższych lub niższych szczebelkach. Oczywiście jedni mają lepszy start, inni gorszy. Ale to od nas zależy jak będziemy żyć. A życie na socialu, picie, czy ćpanie i nic nie robienie zasługują u mnie na największą pogardę i jestem osobą, która nigdy komuś takiemu nie pomoże. Odchowane dobrze dzieci mogą kiedyś zrobić wiele dla świata i następnych pokoleń, a cysterna wodki nie wniesie do świata nic.

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
-1 5

@Armagedon: ja to wszystko podnoszę do troszeczkę wyższych rozważań i do tego, serdecznie, namawiam i was. Czy po śmierci widzę moje dzieci jak chodzą po tym padole? Pamiętam o nich? Czekam na nie w niebie? Mam w ogóle świadomość? To wszystko rozbija się o jakiś sens życia i o to co jest coś warte. Wszystko zależy od człowieka. Ja wcale nie jestem przekonany czy ćpun nie ma lepszego życia niż ciężko pracujący człowiek i np za 1000 lat to dusza ćpuna będzie bardziej zadowolona. Wszystko zależy od wyznawanych przez człowieka wartości - sądzę że wara nam od tego. Nie widzę powodu dla oceniania innych ludzi, zwłaszcza, że nie wiemy co nas czeka i co się liczy. Brak takiej wiedzy stawia pod znakiem zapytania "normalna" hierarchię wartości i pozostawia niemożliwym do ocenienia co dzieje się z innym człowiekiem.

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
1 3

@roxannexd: celowo osiągają dno... No widzisz, bardzo ciekawe. Jeżeli ktoś chce, może i to robi to czym się różni od wybitnego alpinisty czy sportowca, który chce i może? Być może samozadowolenie jest więcej warte niż oddawanie swoich talentów dla społeczeństwa? Być może stworzenie sobie nałogu, który można w prosty sposób zaspokajać jest kluczem do sukcesu? Nie ma przepisu na życie. Nie ma co żałować ludzi. Każdy jest inny, znajduje się w innej sytuacji, ma inny charakter, a wyniku równania nikt z żyjących nie zna. Szkoda na to wszystko czasu i atlasu.

Odpowiedz
avatar roxannexd
1 1

Widzę, że mamy zupełnie odmienne poglądy na świat i ludzi, dlatego tutaj skończę konwersacje, bo moglibyśmy w siebie rzucać argumentami w nieskończoność. Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru. :-)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

"Pijak może, pijak ma, pijakowi gmina da" - ulubione powiedzonko naszego lokalnego żulika. Renta alkoholowa to zło w najczystszej postaci.

Odpowiedz
avatar Armagedon
15 17

Kolejna historia w której więcej plot i domysłów niż rzetelnej prawdy. Po pierwsze. Który bank dałby 20 lat temu wypasiony kredyt osobom bezrobotnym, utrzymującym się z prac dorywczych? I to jeszcze bez poręczycieli. A kredycik musiał być spory, skoro do dziś jest spłacany. I to prawdopodobnie regularnie, bo gdyby nie to - komornik już dawno zlicytowałby tę chałupę. Z bankami żartów nie ma. Kredytu nie można sobie spłacać, bądź nie spłacać - w zależności od wysokości wpływów w danym okresie. Otwarta również pozostaje kwestia, co kredytobiorcy zrobili z większością tego kredytu, skoro poprzestali na postawieniu lokum w stanie surowym, co, w sumie, stanowi najmniej kosztowny etap przy budowie domu. I po co stawiali chałupę "po byku", skoro mogli mniejszą, ale - przynajmniej w połowie - wykończoną? Więc, moim zdaniem, "somsiedzi" zobaczyli wyburzony drewniak, zobaczyli początek budowy murowańca - i od razu wiedzieli, że państwo B. i J. lecą na wypasionym kredycie. Swoją drogą, ciekawe, gdzie pomieszkiwało małżeństwo z dziećmi do momentu zalania pierwszego stropu, bo przecież drewniak już leżał w "gruzach"? Dzieci państwa BK dorosły, ale ani słowa o tym, by w okresie dorastania lubiły sobie popić. Córka jedzie do miasta studiować (ciekawe za co?), ale wraca po miesiącu, bo nie daje sobie rady. Następnie wraz z bratem wyjeżdża do UK, ale chyba tylko po to, żeby mogli tam OBOJE, w ciągu kilku tygodni, popaść w alkoholizm. Ciekawe za co pili, jedli i wynajmowali lokal przez ten czas? Ciekawe też, za co wrócili? Musieli zabrać ze sobą sporą sumkę, bo w tamtych latach, o ile się nie mylę, jeden funciak to było siedem złotówek. No ale wracają i dalej chlają. Zastanawiam się, kto im na chlanie daje, bo oboje nie pracują. Tata z mamą? Raczej nie, bo tatuś w depresji i też chla, a mamusia zaiwania na czarno tu i ówdzie, znaczy - dorywczo. I na koniec. "Krzyś(skądinąd zdrowy trzydziestolatek)niedawno dostał rentę z tytułu "choroby alkoholowej"." Tu już zwyczajnie kłamiesz. Krzyś nie mógł dostać ŻADNEJ renty, ani nawet zasiłku. Po PIERWSZE dlatego, że nigdy nie pracował, więc nie odprowadzał składek. Po drugie dlatego, że w Polsce NIKT nie dostaje renty na "chorobę alkoholową". Renta należy się TYLKO osobom niezdolnym do pracy z powodu schorzeń tę pracę wykluczających (ortopedycznych, gastrycznych, kardiologicznych, neurologicznych, okulistycznych), a ty piszesz, że Krzychu jest młody i całkiem zdrowy. Z tego też powodu nie otrzymałby nawet zasiłku stałego z OPS, gdyż do tego potrzebne jest orzeczenie o niepełnosprawności, PRZYNAJMNIEJ, w stopniu umiarkowanym. A takiego orzeczenia Krzysio nie otrzyma, gdyż sam alkoholizm niepełnosprawnością nie jest. Tyle w temacie.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
3 5

@Armagedon: Duży plus za odpowiedź. Nic dodać nic ująć. A dom albo był budowany metodą gospodarczą.

Odpowiedz
avatar Sig
-3 9

@Armagedon: W historii pewne fakty pominęłam, bo wyszłoby za długie i nie miałoby o wpływu na samą historię. Zaczynając od kredytu- na początku był kredyt, później było spłacanie go pożyczkami od rodziny/chwilówkami itd. Komornik też się tam przewinął, dochodziło do tego, że jak ktoś pod dom przyjeżdżał to rodzina udawała, że ich nie ma. Nie wiem dokładnie jakie obecnie mają zadłużenie i u kogo, ale że jest to akurat wiem niejako z pierwszej ręki, bynajmniej nie z plotek, a ni tym bardziej od "somsiadów". Co się tyczy domu- nie nadmieniłam, że w trakcie budowy mieszkali dalej w drewnianej chałupie, która stała na tej samej posesji, wyburzono ją później. Czemu wybudowali wielki dom? Dla zasady "zastaw się a postaw się", na pohybel "somsiadom". Co do dzieci- tak naprawdę rozpili się w UK, gdzie mieszkali kątem u znajomych (niczego sami nie wynajmowali, właściwie żyli na czyjś koszt póki pracy nie znajdą), najwidoczniej popadli w złe towarzystwo. Nie znaleźli pracy więc musieli wracać, bo nikt ich tam utrzymywać nie chciał. W domu sytuacja była jaka była więc widocznie nie mieli motywacji by coś zmienić. Oboje czasem dorabiają gdzieś na czarno, poza tym rodzina dostaje zasiłek (nie wiem dokładnie jaki, ale MOPS coś pomaga.) Jeśli chodzi o tę rentę z powodu choroby alkoholowej, nie wiem dokładnie na jakiej zasadzie to działa, ale o przyznaniu jej wiem od samej pani Barbary, czyli niejako ze źródła.

Odpowiedz
avatar Morog
1 3

@Armagedon: To historia osoby która raz w tygodniu coś zmyśla pod różnymi nickami

Odpowiedz
avatar LTM87
1 3

@Sig: Kredyt na budowę domu to nie są małe pieniądze. Aby taki kredyt uzyskać, przede wszystkim należy mieć stabilne źródło odpowiednio wysokiego dochodu. Na początku historii wspominasz, że tej rodzinie się nie przelewało. Skoro się nie przelewało, to znaczy, że dochody były tam raczej kiepskie. Dla banku to zbyt duże ryzyko, więc kredytu by nie udzielił. Poręczyciele? Ciężka sprawa, bo to nigdy nie są ludzie "z ulicy", jeśli są rozsądni, to znają możliwości finansowe osoby, której żyrują kredyt. Wątpię, aby w tym przypadku ustawiały się kolejki chętnych, bo poręczenie komuś kredytu już samo w sobie jest pewnym ryzykiem, a w tym przypadku ryzyko było naprawdę bardzo duże. Kredyt pod zastaw nieruchomości? Brak spłaty = interwencja komornika i cały "interes" idzie pod młotek.

Odpowiedz
avatar PrincesSarah
-2 2

Dużo zależy od ludzi między którymi się te dzieciaki wychowały widać takie zostały im przekazane wzorce i jak dziecko nie zna innego życia to po prostu nie będzie żyło inaczej, bo i niby jak. Szkoda dziewczyny, bo to zmarnowany talent, gdzie wina leży częściowo w złym sposobie nauczania.

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
-1 3

@PrincesSarah: a dzieci z takich samych lub gorszych rodzin, które alkoholu nie tknęły przez całe życie? Jak to się ma do, pozalsieboze, teorii o wzorcach? I skąd ta pewność o jej talencie? Gdzie tu wina szkolnictwa xd?

Odpowiedz
avatar Morog
3 3

Seryjny bajkopisarz kontratakuje.

Odpowiedz
Udostępnij