Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wspominka o moich perypetiach z przedmiotem j. angielskim na studiach. Na pierwszym…

Wspominka o moich perypetiach z przedmiotem j. angielskim na studiach.

Na pierwszym roku studiów, prowadzący w/w przedmiot (Pan P) poprosił, aby każdy ze studentów określił czy jest początkujący czy zaawansowany. Z całej grupy, tylko ja i koleżanka nie byliśmy początkujący. Zajęcia wyglądały tak, że my we dwójkę rozwiązywaliśmy jakieś bzdety niby dla zaawansowanych, a reszta uczyła się przedstawiać i pytać o drogę. Po jakimś czasie znudziło mnie to i przestałem uczęszczać na te zajęcia, z wyjątkiem zaliczeń itp. Z owych zaliczeń miałem czwórki i piątki.

W dniu wystawiania ocen z I semestru, Pan P, poinformował mnie, że z powodu nieobecności, muszę uczęszczać na dodatkowe zajęcia w przerwie zimowej, które skończą się zaliczeniem z oceną. W przeciwnym wypadku, z przedmiotu dwója (dla nie kumatych: dwója = niezaliczenie). Pytam czy jest to konieczne, ponieważ zadowolę się trójką, chociaż z ocen wychodziło mi ponad cztery. Dyskusji jednak nie było, więc z pokorą przyjąłem karę za nieobecności.

Na powyższe zajęcia, oprócz mnie, uczęszczały również osoby, które z przedmiotem sobie nie radziły i z ocen wychodziło im dwa. Między innymi student z mojej grupy (Gostek), który miał dwóję ze wszystkich zaliczeń, z poprawek tych zaliczeń oraz z zaliczenia przedmiotu w dniu wystawiania ocen.

Na w/w dodatkowych zajęciach (1,5h przez pięć dni) rozwiązywaliśmy zadania typu: uzupełnij w zdaniu brakujące wyrazy. Ostatniego dnia zajęć, ze sprawdzianu zaliczającego otrzymałem ocenę cztery. Gostek tradycyjnie, otrzymał dwa. Pan P, Gostkowi wystawił na semestr czwórkę, ponieważ: "Ma pan problemy z przedmiotem, ale z racji, że uczęszczał pan na wszystkie zajęcia, mogę panu podciągnąć ocenę". Mi natomiast Pan P oznajmił, że mam naciągane trzy. Ręce opadły. Spytałem się, dlaczego robił mi problemy z trójką, skoro Gostkowi wystawił cztery za obecność, pomimo, że poprawnie nawet zdania nie potrafi sklecić. Według Pana P, swoim stwierdzeniem zachowałem się "nie po koleżeńsku".

Ostatecznie w pozostałe semestry, uczęszczałem na przedmiot tylko na zaliczenia, ale problemów już mi Pan P nie robił, a ocenę do dyplomu, wystawił mi cztery.

Ja wiem, że powinienem był uczęszczać na zajęcia, dlatego za nieobecności kara mi się należała pomimo mojej wiedzy, ale zaliczenie przedmiotu za obecność, komuś kto podstawy podstaw nie ogarnia? Z wyższą oceną? Nie wiem kto tu jest piekielny.

studia

by ~Ziemba
Dodaj nowy komentarz
avatar Allice
10 10

Co było ustalone na początku z prowadzącym albo jest w regulaminie studiów? Ja zwykle miałam 2 nieobecności dozwolone (a przynajmniej na zajęciach typu ćwiczenia czyli aktywność studenta). Ba, powyżej iluś nieobecności często są zapisy w regulaminie że mają prawo skreślić z listy studentów

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
14 14

@Allice: U mnie też tak było. Jeżeli miałaś już 3 (lub 2 w zależności od częstości zajęć) nieobecności, których nie odrobiłaś to kwalifikowałaś się do wykreślenia z listy i tym samym miałaś oblany przedmiot. Dlatego dziwi mnie, że on sobie tak o nie przychodził. Przecież lektor mógł go oblać bez jakiejkolwiek dyskusji. Z drugiej strony, teoria jedno a praktyka drugie. Nie zliczę ile razy zasady były naginane.

Odpowiedz
avatar jass
5 5

@Imnotarobot: To chyba norma, że zwykle są dozwolone dwie nieobecności. Na ostatnich latach studiów zdarzały się ćwiczenia, na których nieoficjalnie można było mieć niemal połowę nieobecności, ale w takiej sytuacji wiadomym było, że trzeba nadprogramowe nieobecności albo zaliczyć, albo pisać dodatkowe testy/prace. W każdym razie warunki były zawsze jasne, dlatego dziwi mnie zaskoczenie Autora, że przy tylu nieobecnościach oceny z zaliczeń nie były wystarczające do uzyskania dobrej oceny - no niestety, jak nie chadzasz na zajęcia to musisz jakoś te nieobecności odrobić, w innym wypadku należy się cieszyć że nie skończyło się niezaliczeniem przedmiotu.

Odpowiedz
avatar MyCha
3 17

Co to za uczelnia, kierunek, rocznik, że studenci nie ogarniają takiej podstawy jak jezyk angielski? Przecież nauka tego języka jest obowiązkowa do matury? Jak ci studenci zdali matury z angielskiego? Obowiązkowe matury!

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
7 7

@MyCha: Mnie już chyba nic nie zdziwi. Jak na testach usiłowali wyjść jak najgorzej, żeby być w najbardziej "lajtowej" grupie i oglądać filmy na YT po polsku to czego ja oczekuję? Oczywiście byli tacy co nie zdawali. Nie ma to jak powtarzać rok bo się angielski u*ebało. To jest jeszcze o tyle żałosne, że na moim kierunku angielski praktycznie stawał się językiem głównym i bez niego byłoby cholernie trudno. Maturę ciężko jest nie zdać. Wystarczy te 30% i przechodzisz dalej, więc coś tam pewnie wykuli trochę słówek i szablonów albo zgapili (przynajmniej moja szkoła pisała ang w mniejszych salach) i tak zdali. Na studiach się rozleniwili jeszcze bardziej i wyniki są jakie są. Już pomijam, że większość tych ludzi w normalnych warunkach odpadłaby gdzieś po 2 semestrze, ale cwaniaki się zawsze prześlizgną.

Odpowiedz
avatar kinga0041
18 22

@MyCha: Zaskoczę Cię :) Na maturze można zdawać inny język niż angielski. Ja np. zdaję niemiecki :)

Odpowiedz
avatar Habiel
6 6

@MyCha: W moim roczniku nie zrobiła się w ogóle grupa niemieckiego. Było na nią za mało chętnych i ci, którzy zdawali niemiecki na maturze, poszli na angielski. Też potrafili co najwyżej się przedstawić. Gdy teraz koleżanka aplikowała na studia, to też nie było opcji niemieckiego.

Odpowiedz
avatar kicz138
-2 8

@Habiel: Jak to nie utworzyla sie grupa? Jesli jedna osoba sklada wniosek o mature taka i taka to juz jest wystarczajaca grupa i ma prawo pisac. Ewentualnie chyba mozna ja odeslac na pisanie do pobliskiej szkoly

Odpowiedz
avatar karol2149
7 7

Chodzi raczej o grupę na studiach, bo jest informacja "którzy zdawali niemiecki na maturze, poszli na angielski".

Odpowiedz
avatar jass
8 8

@MyCha: Jak już kilka osób napisało - obowiązkowe jest zdanie matury z JAKIEGOŚ języka obcego, niekoniecznie z angielskiego. Chociaż o ile nic się nie zmieniło to egzamin z języka po drugim roku studiów jest co najmniej na poziomie B2 (czy nawet B2+), więc jeśli tyle osób zdecydowało się na angielski niemal go nie znając, to musieli mieć potem niezłe przeprawy na egzaminie...

Odpowiedz
avatar Jorn
4 4

@MyCha: Ja się może nie znam na nowoczesnej edukacji, ale opis przedstawiony w historii bardziej przypomina moją podstawówkę niż studia (tylko język był rosyjski, nie angielski).

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@MyCha: od kiedy matura akurat z angielskiego jest obowiazkowa? ja zdawalam niemca, bo z angielskiego mielismy kiepska nauczycielke, ktora czytala gazety na lecji a potem wstawiala jedynki za niewlasciwe przeczytanie slowka

Odpowiedz
avatar toomex
15 15

"nie kumaty"? I kto tu jest niekumaty?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 17

Mówimy o zajęciach, a nie wykładach - nie dogadałeś się z wykładowcą, więc miałeś karę. I prawidłowo. Natomiast wykładowca ma prawo docenić zaangażowanie kolegi, zwłaszcza, że język jest tu tylko przedmiotem dodatkowym.

Odpowiedz
avatar MyCha
4 16

@Drago: Za zaangażowanie na zachętę można oceniać w podstawówce, nie na studiach. Wiadomo, że nikt nie będzie cisnął z tzn. Michałków ale angielski się do nich zdecydowanie nie zalicza. Znajomość tego języka jest jedną z najbardziej przydatnych mi umiejętności w pracy, a pracuję w wyuczonym zawodzie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 10

@MyCha: Tobie jest, komuś innemu nie jest. Też pracuję z językiem obcym, ale na studiach ocenę z drugiego języka też miałam powyżej swoich umiejętności (przy czym nie była mi do niczego potrzebna, więc mi to wisiało). To, że Tobie się wydaje, że tego rodzaju ocenianie powinno dotyczyć tylko podstawówki nie oznacza, że tak jest, albo że masz rację.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 18

Za niechodzenie na zajęcia wylatuje się ze studiów, to że dał Ci jakąkolwiek szansę to bardzo dobra wola wykładowcy, dokładnie taka samą dobra wole okazał tamtemu studentowi. Jechałeś z nim na jednym wózku a krzyczysz o niesprawiedliwości

Odpowiedz
avatar Hideki
12 14

Drogi Autorze, popłynąłeś sobie. Chciałeś być dorosły, ale Ci nie wyszło. Gdy miałem w liceum podobną sytuację z angielskim, też pojawiałem się na różnego rodzaju sprawdzianach, a także w niektóre dni, żeby uniknąć braku promocji z powodu nieklasyfikowania (wystarczyło mieć 50% + 1 obecności). Na studiach zazwyczaj masz możliwość tylko 2 nieobecności (w zależności od uczelni - usprawiedliwionych lub nieusprawiedliwionych, z koniecznością odrabiania lub nie), więc rezygnacja z chodzenia na zajęcia, jak już inni napisali, była niczym innym, niż prośbą o skreślenie z listy studentów. Więcej, prowadzący zajęcia określają zazwyczaj na pierwszych zajęciach zasady zaliczenia i ocenienia przedmiotu. Jeśli jesteś przekonany, że prowadzący złamał te zasady, napisz skargę do dziekanatu. O ile z wykładowcami bywa różnie, o tyle z prowadzącymi ćwiczenia i laborki często idzie się dogadać, więc wystarczyło pogadać z panem P., zanim zdecydowałeś się opuszczać zajęcia.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
10 10

@Hideki: No właśnie, można się było dogadać. Ja się tak ze swoją lektorką dogadałam, że jak byłam na urlopie to i tak chodziłam na ang żeby mieć ciągłość. Lektorka szczęśliwa, dała mi możliwość pisania kolokwiów i wejściówek. W efekcie zaliczyłam ang do przodu bo jak wróciłam na rok to mi po prostu oceny przepisała, bo stwierdziła, że nie ma sensu bym pisała to znowu, chyba że chcę poprawić. Bez problemów podchodziłam później do egzaminu ogólnego. Studenci niestety bardzo często zapominają, że można po prostu porozmawiać i się dogadać, albo że trzeba być odpowiedzialnym. A potem zdziwienie, że coś idzie nie tak jak powinno.

Odpowiedz
avatar Poluck
6 6

Ja miałem trochę inaczej. J. Angielski mam w małym palcu, ale na ćwiczenia musiałem chodzić. Niby byłem w najlepszej grupie, ale zajęcia mnie tak nudziły, że zasypiałem 2 ławki od prowadzącej. Na końcu z ćwiczeń miałem 3, z egzaminów ustnego i pisemnego 5. Pan profesor się pytał dlaczego mam 3 z ćwiczeń to mu powiedziałem wprost, że były nudne i bezużyteczne dla mnie, więc szkoda mi było czasu się przykładać.

Odpowiedz
avatar r1979
7 7

Na drugim i trzecim roku też miałam angielski poniżej mojego poziomu. Wtedy, żeby się od tego uwolnić zdałam egzamin FCE i miałam już 5 za każdy semestr. Tylko musiałam indeks podsunąć. Chodziłam jeszcze trochę na zajęcia, żeby nie stracić kontaktu, ale przyznam, że jak nie musiałam to przestałam ze względu na prowadzących. Wniosek z tego taki: jesteś lepszy od grupy? udowodnij to oficjalnie i pokaż papier. Przy okazji masz dokument coś warty na rynku pracy. Wiem, że FCE to nie jest szczyt w języku angielskim, ale od czegoś trzeba zacząć. Obecnie mam zaliczony TOEFL i ten papier już mi się w pracy przydaje. PS Studiowałam matematykę. Skończyłam w 2003 roku.

Odpowiedz
avatar katem
-4 10

No patrzcie, a wydawałoby się, że na studiach powinni oceniać za posiadana wiedzę, a nie stosowanie się do jakichś infantylnych reguł. Może Ty chodziłeś do podstawówki, a nie na studia.

Odpowiedz
avatar madxx
2 2

@katem: dokładnie, na moim wydziale (uczelnia państwowa, nie żadna Wyższa Szkoła Robienia Hałasu) obecności nikogo nie obchodziły, liczyła się wiedza i zaliczone wszystkie kolokwia i egzaminy :)

Odpowiedz
Udostępnij