Druga historyjka wspominkowa z przyjaciółmi ze szkoły w tle.
Kumpela z ogólniaka zorganizowała spotkanie klasowe. W sobotę. Zjawiła się większa część klasy, niektórzy sami, inni ze swoimi połówkami. Śmichy, chichy, piweńko i wspominki. Każdy każdego dopytuje ile ma dzieci, z kim i dlaczego, co robi itd, itp. Trafiło i na mnie. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że handluję trawą. Prowadziłem w tamtym czasie firmę produkującą trawniki w rolkach.
- Nie no, naprawdę weź powiedz.
W tym momencie włączył się podpity koleżka i konfidencjonalnym tonem oznajmił.
- Serio, Majezon diluje zielonym, sam od niego brałem, trawa prima sort.
W ogólnym rozgardiaszu temat się urwał i zapomniałem o sprawie. Do rana w poniedziałek, kiedy to do drzwi zapukali panowie policjanci. Szukający zielonego. Na podstawie anonimowego doniesienia. Nie bulwersuje mnie fakt złożenia takiego zawiadomienia, w końcu narkotyki to straszne gówno. Chociaż z drugiej strony uważam, że pełnoletni obywatel sam powinien decydować, czy zażywa czy też nie.
Ale jakim idiotą trzeba być by sądzić, że ktoś przyznaje się głośno i publicznie do dilerki? I że jego słowa potwierdza, przyznając się tym samym do popełnienia przestępstwa, znany adwokat? Ludzie nie przestają mnie zadziwiać.
Niejeden się chwali po piwku, że korzysta... czasem, że ma źródło i może załatwić. Mało mamy miłośników, wyznawców "wolności" czy zwykłych idiotów?
Odpowiedz@cija: Nie bardzo rozumiem dlaczego ta wypowiedź została tak zminusowana. W końcu nie na darmo starożytni twierdzili, że "in vino veritas". Samej mi się zdarzało kogoś upić, żeby wiedzieć co naprawdę myśli w danej kwestii. I zwykle to nie było fajne, czasem nawet szkodliwe dla tej osoby, pewnie na trzeźwo by się nie przyznał(a)
Odpowiedz@ciotka: Serio? No już pominę sam fakt celowego upijania kogoś, ale jeśli akurat dowiedziałaś się prawdy, to Ci się poszczęściło, bo trafiłaś albo na taką kwestię, albo takie osoby. Przecież to, że po pijaku się mówi, tylko to, co się naprawdę myśli to bujda na resorach.
Odpowiedz@BlueBellee: Trafiłaś w sedno. Po pijaku ludzie potrafią pleść jeszcze większe głupstwa, przeplatane z prawdą. Jak rozróżnić. Poza tym, skąd wiadomo że trafiło się na osobę, która pod wpływem ma rozplatany język. Miałem w życiu kilka epizodów. W moim przypadku zawsze miałem problem z przejściem prosto, ba nawet ze staniem. Język też nie za bardzo chciał mnie słuchać i układał się nie do końca tak jak powinien do danej litery - innymi słowy bełkot. Ale każdą z imprez mogę zrelacjonować nawet dziś minuta po minucie. Jako programista, po pijaku wygrałem zakład z kumplem, ze napiszę program pod wpływem. Nie zwykła "ala ma kota" a dość zaawansowany silnik gry, który z resztą potem rozwijałem na trzeźwo. Ode mnie nikt nie dowiedziałby się prawdy, jeśli nie chciałbym jej wyjawić...
OdpowiedzNo akurat w kwestii gówna, to nie jestem przekonany, czy jest gorsza od papierosów czy alkoholu. A co do przyznania się, to wiesz, niejeden chlapnie jak nie powinien.
Odpowiedz@bloodcarver: Słyszałeś o przestępstwach popełnionych po alkoholu? Pobicia, wypadki samochodowe, gwałty. Słyszałeś o przestępstwach po marihuanie? Ktoś chyba ciastka mógł zwinąć ze sklepu, bo był głodny ;)
OdpowiedzJak to się mówi głodnemu chleb na myśli. Obstawiam w pierwszej kolejności tych co dopytywali z niedowierzaniem. Możliwe, że ktoś chciał zaszkodzić "znanemu adwokatowi", właśnie dlatego, że jest znany.
OdpowiedzDobrze wiedziałeś, że tak będzie jak nie wyjaśniłeś sprawy na miejscu. Celowe nieporozumienie. Szkoda tylko, że na te szkolne przepychanki zmarnowany został czas policji.
OdpowiedzProwadzić taką firmę - przecież to marzenie marketingowe. Jakie hasła reklamowe można powymyślać! Możesz np. zupełnie legalnie walnąć bilboard "Najlepsza trawa w mieście. Tel..." i małymi literami "usługi ogodnicze".
Odpowiedzhttp://piekielni.pl//uimages/services/piekielni/i18n/pl_PL/comments/8198/81980c9a8c449a9914f0bca31e2fd73f.jpeg
OdpowiedzIle za gram?:)
OdpowiedzA do jakiego to przestępstwa miał się przyznać ten adwokat? Przecież on "brał", a nie sprzedawał. Póki co, to nie zażywanie narkotyków jest karalne, a sprzedaż, udzielanie i posiadanie - a żeby zażywać, nie trzeba posiadać. Skoro to adwokat, to pewnie ogarnął odpowiednią furtkę prawną, bo to nie jest żadna filozofia.
OdpowiedzChyba nie zdajesz sobie sprawy, że wielu przestępców wpada właśnie przez przypadek, czy też przez głupotę. Np. diler, mający przy sobie dużo towaru, wpada, bo jedzie autobusem na gapę i nie chce pokazać dowodu kontrolerom. :) To samo dotyczy osób poszukiwanych przez policję.
OdpowiedzMajezon ty lepiej mów, że handlujesz trawnikami a nie trawą. Przepraszam Cię ale sytuacja mnie mocno rozbawiła. Wiem, że tobie mogło nie być do śmiechu ale ja trochę porechotałem. Poza tym, tak na pocieszenie Ci napiszę, że dobrze że policjanci podeszli do sprawy rozsądnie i od razu nie wkroczyli o 6 rano z antyterrorystami i taranem. Wtedy miałbyś jeszcze drzwi do wymiany.
OdpowiedzW 100% uzasadnione jest, że dawni znajomi z klasy sklasyfikowali Twoją działalność w sposób jednoznaczny. Ale przeraża mnie, że coraz częściej jeden donosi na drugiego, i to nie dlatego, że patola, tylko dlatego, żeby komuś przypadkiem nie było trochę lepiej...
Odpowiedz@andtwo: Zgłoszenie przestępstwa to nie donoszenie :/
Odpowiedz@hitman57: niby tak, ale nawet jakby handlował tą mniej legalną trawą, to jest to przestępstwo bez ofiary - nikomu nie szkodzi. Prawo i przepisy to jedna rzecz, sens, logika i moralność - całkiem inne. Wyobrażasz sobie donieść na znajomego co sobie raz na miesiąc popala nielegalnie albo hobbystycznie upędził 5 litrów bimbru w piwnicy na własny użytek?
Odpowiedz@hitman57: Przypominam, że autor historii nie popełnia przestępstwa handlując trawą :) a mimo to znalazła się uprzejma osoba, która nawet nie wysiliła się, żeby sprawdzić informacje. Jak widać, nawet nie można zażartować wśród dawnych znajomych. A pod 'handel trawą' w historii możemy wrzucić wiele innych, nie przestępczych zajęć, rażących w oczy sąsiadów.
Odpowiedz