W nawiązaniu do #81813.
Osoby występujące w tej historii :
H - czyli ja
P.O - mój Ojciec
P.M - Pani Matka
Właśnie wróciliśmy z rozmowy w spółdzielni.
Podczas konwersacji z panią kierownik działu mieszkaniowego kilka razy myślałam,że zaraz nie wytrzymam.
Pani spytała nas co mamy do powiedzenia i wysłuchała opowieści o wyczynach tegoż dzieciaka.
Stwierdziła,że to niemożliwe, ona sama wychowała troje potomstwa, ma wnuki i trzeba wziąć poprawkę na to,że małe dzieci się tak zachowują. Zaczęła opowiadać o swoich wnukach całkowicie odbiegając od tematu rozmowy (a co nas to w ogóle obchodziło? litości!)
Spojrzałam na P.O, który powoli się już irytował sądząc po minie i wiedziałam, że zaraz usadzi słownie tą babę.
P.O : Pani wybaczy,ale ja nie przyszedłem tutaj słuchać czy ma Pani dzieci, wnuki, psa,kota, kanarka etc etc. Zwyczajnie mnie to nie interesuje. Przybyłem tu po to, aby w końcu ktoś zainterweniował w sprawie dziecka z lokalu numer X.
Jak widać, jego rodzice są po prostu nieudolni w sposobie wychowywania.
A ja chcę spokojnie żyć w moim mieszkaniu, za którego użytkowanie płacę niemałe pieniądze - kilka dni temu dziecko, którego Pani tak broni obudziło mnie nieludzkim krzyczeniem na klatce schodowej. Córka i żona zostały ostatnio obudzone przez niego podczas trwania ciszy nocnej. W razie wątpliwości proszę dzwonić na komisariat przy ulicy Owsianej, policjanci chętnie udostępnią notatkę z interwencji.
Młoda została wczoraj zaczepiona przez tych ludzi, ewidentnie szukali zaczepki.
Ma zresztą niezbity dowód na potwierdzenie moich słów o zaczepianiu.
Kierowniczce pykła brewka w górę i nie skrywając rozbawienia spytała co to za dowód.
Tutaj wkroczyłam ja - dotąd milcząca przy ojcowskiej tyradzie.
H : Proszę schować te uśmieszki i dobre humorki na inne okazje. Mam dowód, i to całkiem świeży - jeszcze z wczorajszego popołudnia.
Babsku zrzedła mina i poprosiła o przedstawienie dowodu. Puściłam jej to nagranie i obserwowałam jak robi się czerwona na twarzy. Ewidentnie było jej wstyd.
Odezwała się moja matka.
P.M - Rozumiem, że jakiś protokół z dzisiejszej wizyty zostanie nam wręczony? Chcielibyśmy mieć dowód, że tu byliśmy, bo pójdziemy nieco wyżej z tą sprawą jeżeli będzie trzeba.
Kierowniczka próbowała coś bełkotać, że ona dzisiaj nie ma czasu na wydanie nam protokołu, że ona i protokolantka mają dzisiaj sporo pracy, bo będzie zaraz jakieś arcyważne zebranie...
Tu ponownie wkroczył mój Ojciec.
P.O - Pani jest jakaś niepoważna? Idąc na zakupy też mówi pani kasjerowi, że zapłaci mu pani jutro, bo teraz Pani nie może? Nie będziemy tu przychodzili kilka razy, proszę dzisiaj wydać protokół. Nie jest to chyba jakieś niemożliwe do zrobienia.
Babsko kazało poczekać nam 10 minut i dostaliśmy opieczętowaną oraz podpisaną kopię.
Spółdzielnie jednak jeszcze mentalnie nie wyszły z PRL.
Rozumiemy, że prowadzisz krucjatę w spółdzielni (sic) w sprawie braku kompetencji wychowawczych u tych "prostakow", twoich sąsiadów. Ale proszę, załóż sobie bloga - ludzi naprawdę nie interesuje twoje nowe hobby...
Odpowiedz@onna: Jak Cię nie obchodzi to nie czytaj - proste.
Odpowiedz@HermionaGranger: zawsze możesz zamieścić historię na koniec całej tej farsy :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 marca 2018 o 13:29
@onna: jak dla Ciebie to są heheszky... to zamien sie ze mna
Odpowiedz[mój błąd w edycji; ciąg dalszy: Ale rozumiem, że te codzienne heheszki to taki sposób na fejm :)] Jak dawalam do zrozumienia wcześniej - kuriozalnym dla mnie jest zwracanie się w tej sprawie do spółdzielni :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 marca 2018 o 13:34
@onna: Jak Cię nie interesuje to nie czytaj, mnie interesuje
Odpowiedz@maat_: to autorka z pewnością tobie pierwszej podalaby linka do blogaska :D
OdpowiedzBRAWO!!!!! Pięknie załatwiliście babsko! One nigdy nic na piśmie nie chcą dać! trzymam kciuki!
Odpowiedz@maat_: co trzy osoby to nie jedna. :)
OdpowiedzProtokolantka w spółdzielni??? padłam i leżę... Jak czytam twoje wypociny to nie wiem czy śmiać się czy płakać. Zmyślasz aż miło. A mentalność rodem z prl to raczej ty i twoi rodzice prezentujecie. Co wg ciebie powinna zrobić ta kobieta ze spółdzielni? wezwać rodziców dziecka w dywanik i kazać im uciszyć dziecko? Kazać im się wyprowadzić, czy może wręcz o eksmisję wystąpić?
Odpowiedz@pasia251: A mnie się podoba i dobrze się czyta, nawet jesli to nieprawda to fajnie napisane
Odpowiedz@pasia251: naskarżyć do Rady Narodowej
Odpowiedz@pasia251: tak? w pokoju pani kierownik siedziała przy osobnym stoliku jakaś babka i spisywała w notesie wszystko co relacjonowaliśmy. Chyba wiem co widziałam.
Odpowiedz@maat_: tylko pytanie kto w tym przypadku jest piekielny ;)
Odpowiedz@HermionaGranger: pewnie jeszcze na maszynie do pisania, jednym palcem?
Odpowiedz@pasia251: w notesie/bloku biurowym.zawsze zapominam jak to sie nazywa
Odpowiedz@HermionaGranger: z ciekawości - ile Ty masz lat?
Odpowiedz@pasia251: 26.
Odpowiedz@pasia251: ja pracuję w urzędzie. I jeśli jest interwencja, "przesłuchanie" to drukuje się specjalny formularz, spisuje dane, przebieg spotkania, treśc skargi etc. podpisują wszyscy obecni i klient dostaje kopię poświadczoną za zgodność. btw. czasem ja mam wątpliwą przyjemność protokołować, więc wychodzi na to ,ze jestem protokolantką chociaż jestem zatrudniona na innym stanowisku. I uważam, że dobrze ze chcieli dostać potwierdzenie z tego co tam zostało zapisane. BTW. można kogoś eksmitować z jego własnego mieszkania jeśli jest upierdliwcem i nie stosuje się do zasad współżycia społecznego.
Odpowiedz@pasia251: Na własne oczy widziałam jak w mojej spółdzieni pani na kalkulatorze sprawdza sumy w excelu!
Odpowiedz@pasia251: Weź nie żartuj. W każdej normalnej spółdzielni istnieje regulamin, który dotyczy wszystkich spółdzielców. Zamieszkując nieruchomość, czy im się to podoba czy nie, mają go przestrzegać. W moim regulaminie wyznaczone są nawet dni i godziny, w których dopuszczany jest hałas związany z remontem, czy włączenie pralki. I nie nie są restrykcyjne, ale tez nie pozwalają na zakłócanie miru domowego. W mojej klatce jest kilkoro małych dzieci, nie są cichutkie, ale takiego diabła pewnie sama bym miała ochotę nadtłuc. To, że jest się dzieckiem, nie znaczy, że rodzice zwolnieni są z odpowiedzialności za niego
Odpowiedz@czekoladziara: Święte słowa. W naszym regulaminie są podobne zapisy.
Odpowiedz@czekoladziara: a znajdź mi proszę w tym regulaminie jakie są kary za jego nieprzestrzeganie... bo regulamin pewnie jest, tylko spółdzielnia nie ma żadnych możliwości wyciągania konsekwencji łamania tego regulaminu...
Odpowiedz@pasia251: Oczywiście, że to ściema. To przecież NotableQ, która niejedna zmyslona historyjkę już tu wrzuciła.
OdpowiedzJa pierniczę, ta historia mnie już praktycznie przekonała, że autorka te historie z palca wysysa. Nawet jeśli historia jest prawdziwa, to rodzina autorki wychodzi na wariatów. Dwa razy ich dziecko obudziło i już robią krucjaty, żeby całą rodzinę z mieszkania wywalić? No ja błagam. Co, myślicie, ze więcej razy dzieciak zakłócał ciszę nocną? To czemu ojciec autorki w przytoczonej rozmowie wspomina jedynie o tych dwóch konkretnych przypadkach, które autorka opisała wcześniej? Czemu w ogóle nie ma opisane, jak ten dzieciak zachowuje sie na co dzień, a zawsze jedynie wspomniane są pojedyncze przypadki? Jeśli dzieciak i jego rodzice darli się jak świry regularnie przez całe trzy lata, to czemu nic wcześniej nie zostało z tym zrobione? Ot tak się nagle autorce krucjat zachciało? Dziwne to jakieś. I co niby takiego mogło być na tym nagraniu, że aż pani ze spółdzielni zrobiła się czerwona? Bo z tego co rozumiem było tam tylko trochę sarkazmu i goryczy. Czego ta pani się zawstydziła. Przecież to nie jest ona nagrana, to nagranie nie jest o niej, ani też to nagrani nic tak naprawdę nie udowadnia. Nie rozumiem. Wszystkie te historie są napisane, jakby ktoś wziął całkiem normalne sytuacje a w photoshopie do nich dodał dramatyczną muzykę, wybuchy, kierowców autobusów bijących brawo o spadające z nieba rekiny, a całość opatrzył clickbaitowym tytułem.
Odpowiedz@Zmora: Nie spodziewała się najwyraźniej, że starzy tego dzieciaka tak piorą mu mózg. A w którymś komentarzu pisałam, że trwa to odkąd oni tu mieszkają, tylko przybrało to na sile od niedawna.
Odpowiedz@Zmora: Idealne podsumowanie tych historii.
OdpowiedzJeśli ta historia jest prawdziwa, to: a) można zgłaszać takie sytuacje do mopsu/na policję - znęcanie się nad dzieckiem. Przecież jak dziecko się aż tak drze, to macie podstawy sądzić, że - teoretycznie - krzywda mu się dzieje. b) można, jak ktoś chyba przy którejś poprzedniej historii radził, zastsować metodę "jak Kuba Bogu..." - garnek + muzyka, umówić się z sąsiadami - jeśli dzieciak jest aż tak uciążliwy, to pewnie nie tylko dla Was. c) interwencja w Spółdzielni - ok, ale też sugerowałabym zebrać sąsiadów, zgłoszenie na piśmie, konkretne przykłady (więcej niż 2) Chociaż też, czytając kolejną historię, zaczynam się zastanawiać, kto tu jest "Piekielny"...
Odpowiedz@marcelka: garnek tu będzie niepotrzebny. Nabyłam zestaw - subwoofer i dwa głośniki + adapter bluetooth jeśli zechcę puścić muzykę z telefonu. Zestaw ten można podłączyć nawet do TV. Mimo niewielkich rozmiarów i stosunkowo niskiej ceny - 299,00 subwoofer i 109,00 adapter - zestaw daje czadu naprawdę ostro. Jest regulacja basu. Aż się nie mogę doczekać aby na nim puścić Metallicę albo AC/DC.
Odpowiedz