Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

10 lat temu napisałam maturę, na studia się nie wybierałam tylko na…

10 lat temu napisałam maturę, na studia się nie wybierałam tylko na zaoczne dokształcanie w szkole policealnej, więc uznałam, że najwyższa pora poszukać etatu.

Pracowałam od szesnastego roku życia - w kolportażu, w usługach czy przy inwentaryzacjach. Zdarzało mi się też dorabiać w osiedlowym sklepie w czasie urlopów czy L4 stałych pracowników. Niestety tam pracowałam na czarno, toteż papierka poświadczającego doświadczenie w tej branży nie miałam, a nie każdy potencjalny pracodawca wierzy na tzw. gębę. Pełna wiary zarejestrowałam się w PUPie, bo młode i naiwne dziewczę sądziło, że faktycznie można tam pracę znaleźć, a kompetentne pracownice pomogą i doradzą. Klops, nic z tego nie wyszło.

Przez dłuższy czas nie znalazła się żadna sensowna oferta, dlatego też pomyślałam, że fajnie byłoby skorzystać z jakiegoś kursu*. Mnie zaciekawił ten z obsługi kasy fiskalnej, toteż kolejny raz pełna wiary w tę instytucję udałam się do osoby odpowiedzialnej za organizację kursów. Tam dowiedziałam się, że owszem, jest taki kurs w (powiedzmy) terminie 20-23.03, 20 miejsc, bezpłatny, że po egzaminie otrzymuje się certyfikat, bla bla. Generalnie pani organizatorka rozpływała się nad słusznością ukończenia tegoż szkolenia i rozwijała wizję świetlanej kariery po jego ukończeniu. Ale...
Ale zostałam zapytana o doświadczenie. Doświadczenie w handlu. Ponieważ bezpłatny kurs przysługiwał tylko osobom, które posiadały minimum dwa lata pracy w tej branży.

Osłupiałam, podziękowałam za to kuriozum i w końcu pracę w handlu znalazłam sama.
A kurs w PUPie się ostatecznie nie odbył ze względu na... zbyt małą ilość chętnych. Się nie dziwię, ale do dzisiaj się zastanawiam, czy więcej szczęścia miały osoby chcące się doszkalać w dziedzinie florystyki, księgowości czy komputerów, bo takie kursy również oferowano.


*Nie wiem, czy to coś zmienia, ale te szkolenia były całkowicie "lokalne". Akcja działa się jeszcze przed boomem na kursy organizowane z pieniędzy europejskich funduszy.

Urząd pracy

by pedientka
Dodaj nowy komentarz
avatar katem
4 6

Moja znajoma skończyła taki kurs florystyki (dziewczyna z talentem). Jako florystka przepracowała tyle, co na obowiązkowych praktykach (płacił jej PUP), a znajomej kwiaciarni nie miała. Nikt jej potem jakoś nie chciał zatrudnić (zapotrzebowania na takich pracowników nie było).

Odpowiedz
avatar pedientka
8 8

@katem: Po tym kursie na kasę fiskalną nie było żadnej praktyki. Tylko trzy dni nauki. Pierwszy całkiem teoretyczny, dwa następne już z maszyną. Nie pamiętam ile to godzin w całości miało trwać. Później miał być jakiś egzamin, po jego zdaniu otrzymywało się certyfikat i tyle.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
14 18

Cóż. Jeśli pracę w handlu rozumieć jako pracę w sklepie, to nie wiem, po co komuś z doświadczeniem kurs obsługi kasy fiskalnej, skoro musiał go przejść, żeby tam pracować. Chyba że bardzo długo nie pracuje na podobnym stanowisku. Wydaje się oczywiste, że taki kurs jest dla osób bez żadnego doświadczenia, które mogą potem szukać pracy właśnie w handlu.

Odpowiedz
avatar Carima
10 12

@pasjonatpl: Jak to po co? Żeby przypadkiem nie trzeba było tych kursantów czegoś uczyć :D

Odpowiedz
avatar BlueBellee
7 11

@pasjonatpl: Thank you, Captain Obvious! ;)

Odpowiedz
avatar Hideki
5 5

Dodam tylko, że w PUPach zdarzały się takie wałki na tych kursach, że zanim zostały wywieszone informacje, że takie kursy w ogóle będą, lista uczestników była już pełna.

Odpowiedz
avatar ziobeermann
2 2

Takiej florystyki, to bym się z chęcią poduczył. Ale nie, nie mogę bo oficjalnie niczego z kwiatami nie miałem wspólnego, tylko jeden raz, z kwiaciarką ;) Ale ten certyfikat z obsługi kasy fiskalnej kusi.. ;)

Odpowiedz
avatar MyCha
5 5

Jakbym miała firmę i musiała znaleźć sobie pracownika to absolutnie nie zgłosiłabym się z tym problemem do PUP. Bo po co? Rozrywki w postaci wypełniania jakiejś dodatkowej papierologi nikt nie potrzebuje. Do tego za wiele się słyszy, że takie urzędy przysyłają ludzi którzy nawet w połowie nie spełniają wymagań. Gdzie jest tutaj zysk dla pracodawcy? No chyba, że jest kombinatorem i pod przykrywką pseudo stażu chce mieć tanią siłę roboczą? Czy nie prościej jest spisać wymagania na dane stanowisko i wykupić ogłoszenie na jakimś portalu typu pracuj.pl?

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
2 2

Ja dwa razy podchodziłam do wzięcia udziału w kursie z UP. W pierwszym urzędzie zaproponowano mi udział w miesięcznym (5 dni w tyg, po 8 godz.) kursie...z pozytywnego nastawienia w szukaniu pracy. Przyczyną tej oferty nie do odrzucenia był fakt, że wynagrodzenie szkoleniowca wynosiło wtedy około 100 zł za godzinę i kursy prowadziły osoby "po znajomości" i bez żadnych kluczowych umiejętności do przekazania. Drugie bezrobocie uważam za pełen sukces. Przyszłam do UP (w innym już mieście) z konkretnym planem na siebie, pani prowadząca moją literkę mi przyklasnęła. Dostałam szkolenie indywidualne w zewnętrznej firmie i zatrudnienie z prac interwencyjnych (urząd dopłaca pracodawcy połowę kosztów przez pół roku, a po roku daje mu ok 6 tys. zł premii za utrzymanie zatrudnienia). Fakt, że pracodawcę musiałam znaleźć sama ale do dziś pracuję w zawodzie.

Odpowiedz
avatar LittleM
3 3

Myślę o założeniu działalności. Praktyczna strona to nie problem, ludzie mówią, że z chęcią kupili by moje produkty. Tyle, że o papierologii nie mam bladego pojęcia. Poszłam do PUP, z pytaniem, czy nie oferują jakichś kursów z pisania biznesplanu/rozliczania dg w urzędach/ drobnej księgowości. Czego się dowiedziałam? Żeby dostać się na kurs pisania biznesplanu trzeba napisać...biznesplan. Po tym jak zapytałam o logikę, zostałam wyproszona.

Odpowiedz
avatar leprechaun
2 4

@LittleM: A w Irlandii są sześciotygodniowe, kompleksowe, DARMOWE kursy przygotowujące do założenia własnego biznesu. I to naprawdę takie "od zera do bohatera", bo znajomy poszedł na coś takiego jako kompletny ignorant (mając jedynie wizję swojej firmy), a wyszedł zwarty i gotowy do zaczynania swojego przedsiębiorstwa. :) Ale ludzie w mojej okolicy i tak będą jojczeć, że w Polsce jest wspaniale, a wyjeżdżający na zachód to zdrajcy narodu, ech... Uroki post-PGRowskich "metropolii". ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@leprechaun: Podobnie w UK, są darmowe kursy prowadzenia biznesu organizowane przez ich urząd skarbowy i inne instytucje. Ich jedyną wadą jest fakt iż odbywają się w standardowych godzinach pracy, więc osoba pracująca na etat i pragnąca otworzyć własny biznes nie za bardzo ma szanse w nim uczestniczenia, ale dla tych co nie pracują kurs jest bezproblemowo dostępny.

Odpowiedz
avatar leprechaun
1 1

@mooz: Tak, odbywanie się tych kursów w standardowych godzinach pracy jest dosyć upierdliwe. Z drugiej strony w Irlandii jest sporo urlopu oraz wszelakich bank holiday, więc jeśli ktoś jest naprawdę zafiksowany na punkcie pójścia na swoje, to się przemęczy rok bez urlopu (mając różne długie weekendy na otarcie łez), wybierze urlop w jednym kawałku i wtedy pójdzie na kurs. Znajomy miał o tyle dobrze, że dość długo myślał nad założeniem swojej firmy, a potem zeszło mu się to z kłopotami w jego ówczesnej pracy. Kiedy po raz 3 czy 4 wysłali go na lay-off, wykorzystał ten czas na zrobienie kursu i niedługo potem odszedł. :) Aczkolwiek o ile dobrze pamiętam (mogę się oczywiście mylić!), była jakaś opcja zrobienia tego kursu zaocznie... Głowy jednak za to nie dam, było to ładny kawałek czasu temu. :)

Odpowiedz
avatar szyszlel
2 2

PUP Wrocław i kurs na wózki widłowe. Idę. Rozmowa z Przyjmującą (P) i mną (J) J - Dzień dobry, chciałbym sie zapisac na kurs obsługi wuzków widłowych P - A ma pan doświadczenie magazynowe? J - Nie mam, dlatego przychodzę, bo chciałbym sie przebranżowić P - A jaką ma Pan pewność, że jak pan ukończy kurs to znajdzie Pan pracę jako operator? J - A jaka ma pani pewność że jak ukończę ten kurs to nie znajdę pracy jako operator? Na kurs mnie nie zapisali

Odpowiedz
Udostępnij