Historia
http://piekielni.pl/81706 też przypomniała mi moją :) Przeżyłam właściwie coś dosyć podobnego.
Miałam umówioną wizytę u lekarza na dosyć późną godzinę - wieczorną. Toteż udałam się do przychodni zaraz po pracy.
Czekałam cierpliwie na swoją kolej co jakiś czas zerkając na śliczną małą dziewczynkę bawiącą się z mamą.
W pewnym momencie naszła mnie taka myśl, że po całym dniu może warto byłoby sięgnąć po coś odświeżającego oddech i nie chuchać lekarzowi. :) więc wyciągnęłam z torebki cukierka. Co ważne dla historii: cukierek był zapakowany w takie typowe foliowe opakowanie, które charakterystycznie zaszeleściło. Ta malutka dziewczynka, która bawiła się niedaleko zauważyła jak wkładam cukierka do ust i zwraca się do swojej (M)amy:
D: Mamusiu dasz mi cukierka?
M: Nie, dostaniesz jak wrócimy do samochodu.
Dziewczynka jednak wyraźnie miała ochotę na cukierka TERAZ. Jej irytacja wzrastała z każdą odmową mamy, a tym samym częstotliwość jej głosiku. W końcu wpadła w dziwny szał połączony ze spazmami.
Zrezygnowana matka zwróciła się do mnie:
M: I co pani zrobiła?
Ja: Ja? Nie rozumiem?
M: No pani! Musiała pani brać tego cukierka? Jak ja ją teraz uspokoję?!
Ja: Ależ to nie mój problem. To pani córka, nie moja.
M: Ale jakby nie wyciągnęła pani tego cukierka nic by się nie stało!A teraz? Co ja mam zrobić?!
Ja: To już nie mój problem.
Pogadała jeszcze tak chwilę. Z gabinetu wyszła jakaś inna kobieta, która okazała się ciocią tej dziewczynki. Obie panie zabrały dziecko i wyszły z przychodni w akompaniamencie płaczu dziecka. :)
Nie wiem kto był bardziej piekielny...
Przychodnia
Mogę sprzedać pani cukierka za 50 zł :)
OdpowiedzCzemuż ach czemuż nie wyjęłaś drugiego cukierka i nie spytałaś? Chcesz cukierka? Na odpowiedź, tak, jest jedno właściwe piekielnym stwierdzenie ALE NIE DOSTANIESZ.
Odpowiedz@vezdohan: Mam nadzieję, że aż tak wrednych stworzeń jest niewiele, a i tak prędzej czy później ktoś pokonuje ich, ich własną bronią.
Odpowiedz@vezdohan: piękne :D chyba zacznę nosić cukierki w torebce.
Odpowiedz@hulakula: "Mama Ci zaraz kupi całą paczkę cukierków, a panu życzę żeby się pan tymi cukierkami udławił".
OdpowiedzByłoby piekielne, gdybyś znała dziecko i specjalnie zrobiła na złość matce, żeby musiała ją uspokajać. A tak... Cóż, takie sytuacje się zdarzają i tyle.
OdpowiedzDobre. Ale zabawne. Ale wredne. No niestety nie. Buractwo. Savoir vivre "nie znaju". Nie je się w miejscach publicznych zaczynając od sklepu po autobus czy poczekalnie. A jak już musisz, bo nie było czasu w ciągu dnia, to pytasz czy komuś to nie przeszkadza. I weź w tym kraju wychowaj dzieci. Cebula jak nie wiem co.
Odpowiedz@evka: Faktycznie, dziecko totalnie niewychowane.
Odpowiedz@evka: Taki problem powiedzieć gówniakowi "nie"? Świat nie kręci się wokół ciężarnych, matek z dziećmi i niepełnosprawnych. Z jakiegoś powodu ostatnio staje się modne robienie szumu wokół siebie przez przedstawicieli tych grup. To mniejszość ma się dopasować do większości, a nie odwrotnie. Nie będę się oglądał jak złodziej, jeżeli będę chciał zjeść cukierka lub gumę, bo może akurat w okolicy jest matka z dzieckiem, które nagle nabierze ochoty na słodycze. No chyba ku*wa nie.
OdpowiedzNie wiem na co ta matka narzekała - parę takich sytuacji i można nauczyć dziecko że się nie dostaje słodyczy na zawołanie
Odpowiedz