Okazało się, ze jestem bezdusznym stworzeniem, pozbawionym jakichkolwiek uczuć wyższych, jestem ślepa na krzywdę żywych stworzeń i ogólnie do odstrzału ze mną... A wszystko za sprawą rozliczenia podatku i sławetnego 1%, który można przekazać na dowolną organizację.
Odezwała się do mnie koleżanka z ogólniaka z pytaniem, czy już rozliczyłam PIT, bo ona jest wolontariuszką jakiegoś stowarzyszenia, które zajmuje się królikami i innymi żywymi pluszakami. Może bym zechciała wesprzeć ich organizację tym 1%, że to pozwoli ratować zwierzaki, nakarmi je, uzdrowi i w ogóle nauczy mówić i tańczyć. Wszystko super. Tyle że ja już ten PIT rozliczyłam i nieopatrznie powiedziałam, ze ten 1% przekazałam na konto syna znajomych (dziecko uszkodzone w trakcie porodu i pod stałą opieką, wyjdzie z tego, ale potrzebuje sprzętu i rehabilitacji, więc każdy grosz się liczy).
I się zaczęło... Że serca nie mam, że jak ktoś ma dziecko, to niech sam sobie na nie wykłada pieniądze, że zwierzęta bardziej potrzebują pomocy i uczucia, że skoro wiedzieli, że dziecko będzie chore, to po co urodziła, ludzie bezmyślnie się rozmnażają, a zwierzęta cierpią, bo ludzie nie potrafią okazać wsparcia już żyjącym istotom. Zamiast rodzić dzieci ludzie powinny adoptować zwierzęta, bo jeśli tego nie robią, to tylko poszerzają cierpienie, a ja to pogłębiam, bo nie dość, że mam dzieci, to jeszcze jestem w ciąży, no i ten 1% podatku zamiast na zwierzęta oddałam na dziecko... No szok.
Ja jestem naprawdę wyrozumiała, ale serio? Stawiać wyżej królika niż człowieka? Ja kocham zwierzęta, mam kota przybłędę, dokarmiam inne dzikie koty, wspomagam pobliskie schronisko. Rozumiem determinację takich wolontariuszy, ale ich myślenie chyba się kłóci samo z sobą, bo jak można jednocześnie walczyć o lepszy byt jakiegoś żywego stworzenia i negować pomoc innym?
Dziadek mój śp. hodował króliki. Kiedyś brat samca przeniósł do klatki do samic ... Te to dopiero się rozmnażają :D A dziadek zdziwiony był skąd to :D
Odpowiedz@JohnDoe: A ten brat samca, to sam nie był samcem?
Odpowiedz@Jorn: Był, ale innego gatunku ;-).
Odpowiedz@Jorn: w Twojej interpretacji biernika brakuje.
Odpowiedz@JohnDoe: fakt:)
OdpowiedzKoleżanki nie rozumiem, ale autorkę jak najbardziej. Nie lubię fundacji, które zbierają pieniądze na osoby nieuleczalnie chore, wolę przekazać 1% na cel, który przyniesie niewspółmierne korzyści. W tym roku przekazałem podatek na spawacza, który w wypadku stracił nogę i chce wrócić do zawodu. Oczywiście nie chodzi tu o to, żeby nie pomagać osobom bez szans. Sam mam w domu sprzęt, który użyczam ludziom, którzy niestety użytkują go do końca życia. Najgorzej jest taki sprzęt odebrać i zawieźć kolejnemu potrzebującemu.
OdpowiedzPomijajac stawianie zycia krolika ponad ludzkie, piekelne jest rowniez rozporzadzanie pieniedzmi innych ludzi. Podatek jest odprowadzany z Twoich wlasnych, zarobionych pieniedzy i mozesz zrobic z nimi co zechcesz. Jesli Twoja decyzja byloby nieprzekazanie 1% w ogole, nic nikomu do tego. Strasznie nie lubie jak ktos mi mowi co powinnam/mam zrobic z wlasnymi pieniedzmi.
OdpowiedzJa z autopsji wiem, że ci co najbardziej krzyczą to najmniej robią. Twoje pieniądze, więc to ty decydujesz co z nimi zrobisz. Ja np. w tym roku oddałam 1% na lokalną ochotniczą straż pożarniczą, bo wiem, że ich praca służy wszystkim w okolicy, nawet zwierzętom.
OdpowiedzNie chcę się czepiać, ale nazwanie królików i innych drobnych zwierząt "żywymi pluszakami" nie jest zbyt fortunnym określeniem...
Odpowiedz@Jia: Czemu, bo to uraża ich uczucia? Bo chyba nie masz na myśli, że skoro Autorka nazywa tak zwierzęta to znaczy, że tak je traktuje. Sama swoje koty często określam per "futra" i wyobraź sobie że nie znaczy to, że zamierzam je przerobić na futra...
Odpowiedz@jass: Mnie osobiście źle się kojarzy, od razu przypominają mi się historie typu dziecko rzuca królikiem. Zwierzęta to nie zabawki, niestety ludzie często zapominają o tym. Nie raz można przeczytać na grupach adopcyjnych o ludziach oddających psa czy kota, bo się znudził/nie ma się kto nim opiekować/nagle ktoś z domowników ma alergię (dziwnym trafem zwykle zwierzę ma wtedy -naście lat i zaczynają się problemy z nerkami, układem pokarmowym, itd.). Nie mówię, że nazywanie tak zwierzęcia od razu oznacza, że jest tak traktuje. Ale dla mnie i wielu innych zwierzolubnych działających w wolontariacie, pracujących w klinikach weterynaryjnych, generalnie mających styczność z takimi sytuacjami, takie nazewnictwo niesie negatywne konotacje.
OdpowiedzŻyj uczciwie i pozwól żyć innym - to dewiza, która pozwala uznać, że chociaż moje i twoje przekonania mogą być diametralnie różne, to każda popierana idea (jeśli tylko nikogo nie krzywdzi) jest pozytywna i godna poparcia. Czy zawsze wszystko musimy wartościować: to jest lepsze, to gorsze? A nie możemy uznać, że każdy ma prawo do własnych poglądów, do wpierania różnych wartościowych idei? Jeden chce poprzeć chore dzieci, drugi rodziny zastępcze, trzeci hospicja, czwarty straż pożarną, piaty króliki, szósty pieski w schroniskach, siódmy wykupywanie koni przeznaczonych na skup... można tak długo. Każda taka idea jest szczytna i nie licytujmy się co lepsze, a co gorsze. Twoja koleżanka (ta od królików) nie jest warta kilku minut rozmowy, podobnie jak każdy, kto próbuje narzucić innym swój pomysł na życie. Ja takich omijam szerokim łukiem.
OdpowiedzA koleżanka to ile już krolików adoptowała, żeby nie pogłębiać cierpienia biednych stworzeń?
Odpowiedz@P0zi0mka: z tego co wiem, nie ma żadnego, bo mieszka z matką i ta się nie zgadza
OdpowiedzCo by nie mówić, ludzie i zwierzęta domowe stanowią większość ssaków lądowych. Przerażającą większość: https://xkcd.com/1338/ Z pominięciem bydła, owiec, kóz i trzody chlewnej, stawianie innych ssaków ponad ludźmi ma sens.
Odpowiedzno i co z tego?
OdpowiedzJakiś czas temu również dowiedziałam się, że jestem bez serca i nie mam na co kasy wydawać, bo nie zgodziłam się wspomóc chorego dziecka. Mam taką zasadę, że przy okazji opłacania naszych jeździeckich składek członkowskich robię niewielką darowiznę na stypendia zawodnicze dla zdolnych dzieci, ale z trudną sytuacją życiową. To taka moja osobista "cegiełka", bo wiem jak to jest. Ogólnie rzecz biorąc jestem durna, bo interesuję się dziećmi z marginesu społecznego. Tia.
Odpowiedz@Bryanka: no i to się chwali, bo pomagasz komuś, masz styczność z tym tematem, wiesz ile co kosztuje, ile poświęcenia wymaga więc pomagasz dzieciakom w potrzebie spełniać marzenia. Ja pomagam znajomym jak tylko mogę bo sama przeszłam długą i kosztowną rehabilitację syna, wiem jak to ciężko. w tym momencie mogłam jedynie dać im ten 1% podatku, bo fizycznie niestety nie daję rady. I nikt nie ma prawa nikomu mówić komu trzeba pomóc. Liczy się fakt
OdpowiedzNiespecjalnie mnie to dziwi, mam w znajomych na fb osobę która często udostępnia zbiórki na biedne zwierzątka, tam jest taki syf często gęsto w komentarzach, życzenia raka dla eks właścicieli i tym podobne że stwierdziłam że nigdy nie wezmę zwierzęcia że schroniska albo fundacji. Niepotrzebny mi gnoj na głowę jak nie będzie mnie stać na operację dla pieska, albo jak moje dziecko dostanie alergii.
Odpowiedz@Lapis: W takich sytuacjach "gnój na głowę" byłby jak najbardziej słuszny. Słyszałaś o czymś takim jak odpowiedzialność? Jak decydujesz się na przygarnięcie zwierzęcia to jak najbardziej fundacja ma prawo oczekiwać, że jak zwierz zachoruje to zapłacisz za jego leczenie, jak również że Twoje dziecko nie ma alergii na sierść. Zwierzę to nie zabawka, nie do wiary że ktoś w wieku, w którym może już mieć dziecko, nie rozumie takich podstaw...
OdpowiedzWidzisz - a ja miałam odwrotną sytuację jak jeszcze mieszkałam w Polsce. Oberwało mi sie od putinówek bez serca plus kilka innych takich mało lotnych epitetów, bo nie oddałam 1% na chore dzieci tylko na fundację opiekującą się właśnie... królikami. :D Swoje kłaki mam w domu 3. Pozdrawiamy.
OdpowiedzTeż wole zwierzęta od ludzi, ale fundacji zajmujących się zwierzątkami nie lubię - nie lubię ludzi zajmujących się nimi (ci, których miałam nieprzyjemność poznać). Niemniej jednak dziewusze nic do tego, kto na co przeznaczył swoje pieniądze. Spóźniła się i mogła co najwyżej wyrazić żal z tego powodu (grzecznie i uprzejmie). A nawet gdyby się nie spóźniła, to też jej nic do tego, na co zdecydowała się indagowana osoba. A co do fundacji, schronisk, itd, itp - po przeczytaniu warunków adopcji nie wezmę zwierzątka od nich. Cenię sobie spokój i nie lubię nachodzących mnie obcych i dyktujących mi, jak mam się zachowywać. Poczekam, aż opatrzność postawi przede mną jakieś zagubione zwierzątko.
OdpowiedzA ja zawsze się dziwię, że ludzie nie przerwą takiej osobie lub nie rozłączą się tylko słuchają takich bredni
OdpowiedzTeż należę do osób, które wolą ten jeden procent oddać na jakąś fundację "zwierzęcą". Głównie dlatego, że na ludzi oddaję już i tak co miesiąc ogromną kwotę (przynajmniej w porównaniu do swoich zarobków) w podatkach. A że rząd zamiast zrobić z tymi pieniędzmi coś pożytecznego woli sobie za nie kupować głosy darmozjadów to już odpowiedzialność tegoż rządu i osób na ten rząd głosujących.
OdpowiedzFanatyzm jest zły w każdej możliwej postaci, koniec. Jestem zwierzolubem, pomagam w ratowaniu i adopcji zwierząt, wszystkie moje sierście były "z odzysku". Ogólnie wolę towarzystwo zwierząt od niektórych ludzi, mniej upierdliwe. ;) W życiu bym jednak nie wpadła na to, żeby zjechać kogoś za to, że woli wesprzeć inną fundację... Zwłaszcza, że w kwestii działań prozwierzęcych pieniądze nie są jedyną formą pomocy, można być domem zastępczym, wolontariuszem, porobić za darmo ładne zdjęcia adopcyjne, pomagać w robieniu akcji na fb etc.etc. A chory dzieciak potrzebuje głównie funduszy na leczenie, bo sytuację mamy w kraju taką, a nie inną.
OdpowiedzOgólnie koleżanka ostro walnięta, ale przyczepie się do tego co napisałaś na końcu. Proszę, nie dokarmiajcie dzikich kotów. To są szkodniki, polujące i niszczące populacje ptaków. O ile nie są wykastrowane (ale raczej rzadko to się zdarza), to wsparciu ludzi one rozmnażają się na potęgę.
Odpowiedz"...dziecko uszkodzone w trakcie porodu...", "skoro wiedzieli, że dziecko będzie chore, to po co urodziła..." Czyli według twojej koleżanki rodzice powinni kilka miesięcy wcześniej przewidzieć, że będą komplikacje przy po porodzie i dziecko będzie przez to chore? Już większy sens miałoby, gdyby się oburzyła, że matka urodziła dziecko chore na coś, czego nie da się wykryć w życiu płodowym, więc nie mogłaby podjąć decyzji o ewentualnej aborcji. Każdy sam decyduje na co przeznacza 1%.
OdpowiedzOj, skąd ja znam ten argument "człowiek ma wybór, a zwierzak nie". Też miałam znajomą, która nad zwierzakami ochy i achy, a zdychającemu z głodu znajomemu by kromki nie dała, bo "to jego życie i skutek jego wyborów i ma to, na co sobie zasłużył"
Odpowiedz