Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wczoraj wieczorem rozmawiałam z koleżanką z poprzedniej pracy, która składa pozew przeciwko…

Wczoraj wieczorem rozmawiałam z koleżanką z poprzedniej pracy, która składa pozew przeciwko szefom o niesłuszne zwolnienie dyscyplinarne.

W firmie, w której poprzednio pracowałam zachował się relikt minionej epoki - biblioteka zakładowa. Nie była jakoś świetnie zaopatrzona, ale prenumerowała kilka tytułów prasy branżowej, w tym dwa czy trzy czasopisma poza Open Accessem (a czasopisma w tej branży są naprawdę za drogie na kieszeń mieszkańca naszej części Europy) i co jakiś czas pojawiały się tam pozycje przydatne w pracy mniej lub bardziej bezpośrednio. Nie było przymusu korzystania z tego przybytku, ale był przymus oddania wypożyczonych materiałów.

Koleżance przydarzyła się taka historia, że najpierw trafiła na dłuższe L4 z powodu złamania ręki, co uniemożliwiło jej pracę, potem na jeszcze dłuższe z powodu zagrożonej ciąży, a potem na macierzyński. W sumie wróciła do pracy po ponad dwóch latach. I na dzień dobry dostała dyscyplinarkę za nieoddanie materiałów bibliotecznych.

Siedziałam i sama nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. Dyscyplinarka powinna używana tylko w przypadku ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych, więc w pierwszej chwili podzieliłam wściekłość i frustrację koleżanki. A potem zaczęłam dopytywać o szczegóły tej sytuacji i zrodziły się we mnie wątpliwości.

Koleżanka wzięła materiały o wartości rynkowej ponad dwóch tysięcy złotych - czasopisma zagraniczne (160 zł za jeden zeszyt...), kilka zagranicznych książek i nie oddała ich przez 3 lata (a wg regulaminu, który podpisywaliśmy dostawaliśmy rzeczy z biblioteki na 2 tygodnie). Rzeczy niskonakładowe, drogie, których ponowne zakupienie mogło być trudne i/lub drogie. Jednocześnie te materiały naprawdę mogły być przydatne innym w pracy, bo mieliśmy w umowach obowiązek podnoszenia kwalifikacji. Przyznała się, że zalegała ze zwrotem jeszcze przed pójściem na zwolnienie, a w trakcie tych trzech lat kilkakrotnie obiecywała, że je odda i tego nie zrobiła do dzisiaj. Jej tłumaczenie - "bo to tylko książki i gazety, zresztą, potrzebowałam ich do magisterki".

I teraz siedzę i dumam. W obecnej pracy też mamy obowiązek podnoszenia kwalifikacji i dalszego kształcenia. Firma zapewnia nam - na szczęście tylko elektroniczny - dostęp do bazy pełnotekstowej z kilkoma czasopismami, żebyśmy mieli dostęp do nowinek z branży. Nie wiem, czy jako szef zdecydowałabym się na dyscyplinarne zwolnienie za zaleganie ze zwrotem książek i czasopism.

Z drugiej strony, na pewno byłabym nieziemsko wnerwiona na pracownika, który mnie regularnie zwodzi z rozliczeniem się z własności firmy i korciłoby mnie, żeby mocno kopnąć go w dupę.

Mam przeczucie, że szykuje się precedensowy proces i jakaś kancelaria adwokacka albo radcowska nieźle się obłowi.

by Ursueal
Dodaj nowy komentarz
avatar bayhydur
40 42

Dyscyplinarka uzasadniona. Jeśli wielokrotnie była upominana o zwrot i obiecywała tylko a sumarycznie nie zrobiła, to łatwo jest to podciągnąć pod działanie na szkodę firmy.

Odpowiedz
avatar katem
16 16

@bayhydur: Zdecydowanie się z Tobą zgadzam. Baba zawłaszczyła sobie materiały firmowe i faktycznie działała na szkodę firmy, bo uniemożliwiała innym pracownikom korzystanie z materiałów. Jeśli firma musiała kupić nowe materiały, to nawet można to podciągnąć pod "zabór mienia". A któż nie zgodzi się z tym, że jak najbardziej jest to podstawą do zwolnienia dyscyplinarnego?

Odpowiedz
avatar GlaNiK
26 26

A wystarczyło oddać te materiały nawet będąc na zwolnieniu lekarskim. Zgaduję, że ona nic nie ugra i jak napisał @bayhydur to może być podciągnięte pod działanie na szkodę firmy, tym bardziej, że wciąż tych materiałów nie oddała.

Odpowiedz
avatar szafa
3 3

@GlaNiK: Obstawiam, że zdawała sobie sprawę, że oddanie tego to żaden problem, tylko po prostu nie miała zamiaru tego robić i liczyła, że sprawa przycichnie, a materiały u niej zostaną, póki potrzebne, a później odsprzeda.

Odpowiedz
avatar Lynxo
10 12

Jesli sie o nie upominali to uzasadniona.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
19 21

Jak potrzebowała tego na bieżąco, to mogła sobie skopiować albo zeskanować. Zalegała ze zwrotem 3 lata i to nie było piekielne tylko wobec pracodawcy, ale także wobec innych pracowników. Pewnie niejeden potrzebował tych materiałów i nie miał do nich dostępu, bo przez 3 lata ich nie zwróciła. Więc dyscyplinarka jak najbardziej uzasadniona. A że jeszcze ich nie oddała, to może powinna być oskarżona o kradzież.

Odpowiedz
avatar Hideki
-3 13

Za kadry.infor.pl: "Pracodawca powinien być świadomy, że rozwiązanie umowy z winy pracownika bez wypowiedzenia nie może nastąpić później niż 1 miesiąc od pozyskania informacji o okolicznościach, które uzasadniają takie zwolnienie." W związku z tym uważam, że kobieta nie jest na straconej pozycji, skoro materiały trzymała trzy lata i pracodawca o tym wiedział (wielokrotne upomnienia). Od razu uprzedzę też kolejne pytania - można zwolnić dyscyplinarnie pracownika przebywającego na zwolnieniu lekarskim. http://kadry.infor.pl/kadry/indywidualne_prawo_pracy/zatrudnianie_i_zwalnianie/757682,Zwolnienie-dyscyplinarne-a-zwolnienie-lekarskie.html

Odpowiedz
avatar bloodcarver
5 7

@Hideki: Na zwolnieniu lekarskim owszem. Ale w ciąży i na macierzyńskim jest do tego więcej przepisów. Tu już się muszą prawnicy głowić, bo takie proste to to nie jest. Chyba że jesteś prawnikiem od prawa pracy? No i mogli napisać, ze dyscyplinarka za nie oddanie materiałów pierwszego dnia gdy już była zdrowa i w pracy - wówczas ten warunek spełnili.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 marca 2018 o 16:26

avatar pasia251
3 5

@Hideki: pracodawca myślę, ze jednak wygra - nie chciał być świnia, dawał dziewczynie kilka szans z których nie skorzystała, więc w końcu nie miał wyjścia i ją zwolnił... obroni się bez problemu. Zwłaszcza, ze dziewczyna nie ma w zasadzie żadnych argumentów na swoją obronę.

Odpowiedz
avatar Hideki
1 1

@pasia251: Życzę tego pracodawcy, ale niestety sądy w Polsce wydają zadziwiające wyroki (np. w procesie pracownik vs. pracodawca o umowę na zlecenie przy znamionach umowy o pracę sąd orzekł, że co prawda faktycznie w tym miejscu istnieje stosunek pracy, ale pracownik widział, co podpisuje, więc fakt łamania prawa pracy przez pracodawcę nie ma znaczenia). Jeden z moich poprzednich pracodawców też nie chciał być świnią i zamiast wezwać policję i wywalić pijaka dyscyplinarnie, rozwiązał z nim umowę za porozumieniem stron, czego skutkiem było zerwanie współpracy z firmą przez PUP, gdyż pijaczek ten był zatrudniony z interwencji. Temu samemu pracodawcy jeden z pracowników wysadził stołówkę w jednym z budynków (nieprawidłowe podłączenie butli gazowej na kuchni). Pracownik poleciał dyscyplinarnie, po czym sąd pracy kazał go przywrócić i jeszcze wypłacić mu odszkodowanie. Oczywiście remont stołówki pracodawca musiał pokryć z własnej kieszeni.

Odpowiedz
avatar pasia251
15 15

Myślę, że miał prawo ją zwolnić. Równie dobrze mogła się nie rozliczyć ze służbowego samochodu.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
1 3

Uwielbiam takich ludzi... Alllleeeeeoooo soooo chhooozziii... Wielkie mi mecyje - makulatura nooo... Teraz mamtowdupizm jest niestety modny, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Przyszłość narodu...

Odpowiedz
Udostępnij