Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Narzekacie na Orange i ich pracowników? No to teraz macie trochę historii…

Narzekacie na Orange i ich pracowników? No to teraz macie trochę historii od tej "drugiej strony".

Do niedawna byłam pracownicą infolinii Orange. Na warunki pracy nie mogłam narzekać. Szefowie byli w porządku, wśród pracowników panowała miła atmosfera. Jedynym wrzodem na czterech literach byli... klienci.

Niepłacenie rachunków skutkuje blokowaniem usług. To chyba oczywiste, prawda? Nie dla wszystkich. Telefony pod tytułem "jakim prawem mi zablokowaliście usługi?" można liczyć w setkach.

Istnieje opcja warunkowego odblokowania usług. Jeśli w ciągu kilku dni pieniądze nie wpłyną, usługi są ponownie blokowane i wtedy nie ma już opcji odblokowania. Trzeba zapłacić, inaczej nie ma usług. No i wtedy znowu się zaczyna "jakim prawem?", "macie mi to w tej chwili włączyć", obrażanie konsultanta, wrzaski. Jeden typ zaczął mi się przechwalać, jakimi on sumami dziennie obraca, jaką to on jest grubą rybą i jak to, kiedy on odejdzie, stracimy masę pieniędzy (miał tylko neostradę). To ciekawe, że jednak tej stówki na rachunek nie znalazł.

"Ciekawe jak ja mam wam opłacić rachunki, skoro zablokowaliście mi internet" - a to wina Orange, że nie zapłaciłeś rachunku? Opcji płacenia istnieje multum. Na fakturze jest wypełniony druczek do przelewu. Wystarczy iść na pocztę i zapłacić. Można iść do salonu Orange i tam zapłacić. Można iść do znajomego/znajomej i u niego/niej opłacić rachunki. Nie, bo przecież jaśnie pan nigdzie nie będzie chodził. No i znowu obrażanie konsultanta, bo przecież jaśnie Janusz musi zapłacić przez internet i nie dociera do niego, że może skorzystać z innej opcji płatności.

- Bo ja miałem zadzwonić, żebyście mi wyłączyli usługę.
- Jaką?
- Ja nie wiem, to pani powinna wiedzieć.

No właśnie to nie ja powinnam wiedzieć. Każdy klient ma na swoim numerze aktywnych co najmniej kilkanaście usług, więc nie wiem, którą to Janusz sobie życzy wyłączyć.

W styczniu podniesione zostały ceny za połączenia roamingowe tym, którzy przez większość czasu korzystają z telefonu za granicą. Opłaty za połączenia roamingowe w Unii Europejskiej obecnie są takie same jak na terenie Polski. W praktyce prawdziwe koszty tych połączeń pokrywa operator. Hordy klientów pracujących/mieszkających za granicą wyruszyły z polskimi telefonami, bo przecież za darmo. Regulaminu nikt nie przeczytał, bo po co? (nie, konsultant nie ma obowiązku czytać tego za klienta, klient jest dorosły i to on bierze na siebie zobowiązanie umową). Operator poszedłby z torbami, gdyby miał dalej pokrywać koszty połączeń klientów przebywających przez większość czasu za granicą. Ewentualnie mógł podnieść abonamenty wszystkim klientom, żeby Janusze mieli swoje darmowe rozmowy w Unii Europejskiej, a to już nie byłoby zbyt fajne, co?

Tyrady pod tytułem "jaki to ja jestem niezadowolony z usług". Oni naprawdę myślą, że konsultantów to obchodzi.

"Mam abonament za 20 zł i mam mieć 3000 minut na połączenia międzynarodowe albo zrywam umowę". To zrywaj. Powodzenia w szukaniu operatora, który da ci taką umowę.

- Ile kosztuje minuta połączenia do Ugandy?
- Już to sprawdzam.
- Pani to powinna wiedzieć.

Nie powinnam. Nie muszę znać na pamięć wszystkich cenników, muszę jedynie wiedzieć, gdzie je znaleźć.

Na dzisiaj tyle. Być może napiszę kiedyś więcej.

infolinia

by Orangowa
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
11 35

Ależ propagandowe pierdoły łykasz! Z żadnymi torbami by nie poszedł! Skąd tak dziecinna wizja? Szczególnie odnośnie międzynarodowej sieci orange, która istnieje w wielu krajach UE to idiotyzm. Zagraniczne orange nalicza polskiemu orange duże opłaty za roaming by uzasadnić podwyżki, to zwykłe dojenie klientów i obchodzenie przepisów UE. Zwykłe regularne oszustwo i zmowa cenowa

Odpowiedz
avatar Orangowa
2 26

@maat_: "Obchodzenie przepisów" no właśnie działanie zgodnie z przepisami. Według rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE z listopada 2015 operator ma prawo do podnoszenia cen za połączenia w celu zapobiegania nieuczciwemu korzystaniu. A to czy Orange rzeczywiście poszłoby z torbami czy nie, nie znaczy, że ma obowiązek pokrywać koszty połączeń klientów nieprzestrzegających regulaminu. Podejrzewam, że sam nawet gdybyś miał miliony na koncie i dawał komuś coś za darmo, uciąłbyś to gdyby ta osoba zaczęła przeginać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 31

@Orangowa: Ha ha ha masakra jak szkolenia piorą ludziom głowy :D

Odpowiedz
avatar Orangowa
3 31

@maat_: Ha ha ha masakra jak roszczeniowość pierze ludziom głowy :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 22

@Orangowa: Słońce moje pracowałam w orange na słuchawkach 13 lat temu i doskonale pamiętam te szkolenia, zawsze firma biedna, okradana, wykorzystywana. Nie opowiadaj głupot, podpisali umowy i teraz chcą sie z nich wyslizgać. Orange to wielka międzynarodowa korporacja a nie biedny żuczek.

Odpowiedz
avatar JohnDoe
5 17

@maat_: 13 lat temu :D

Odpowiedz
avatar KIuska
5 15

@maat_: Nie uważasz, że przez 13 lat to mogło coś się zmienić? To nie tydzień tylko kilkanaście lat.

Odpowiedz
avatar JohnDoe
6 14

@maat_: 13 lat temu to i ja pracowałem. Dziwi mnie bardziej fakt, że w sytuacjach obecnych odnosisz się do tego co się działo 13 lat temu. Ponad dekadę temu. Ale jak masz ciekawą historię, że nic się nie zmieniło w tej kwestii to podziel się. Nie trzymaj tego dla siebie.

Odpowiedz
avatar Orangowa
-1 1

@JohnDoe: Też właśnie czekam na OBECNE doświadczenia maat_, ale chyba jednak się nie doczekamy.

Odpowiedz
avatar xpert17
7 45

Dobrze, że z takim nastawieniem do klienta już nie pracujesz w obsłudze klienta.

Odpowiedz
avatar Orangowa
7 33

@xpert17: Opisałam piekielnych klientów i to już musi znaczyć, że mam złe nastawienie do wszystkich? Chyba jednak nie. Raczej wątpię, że sam wypowiadałbyś się w pozytywny sposób o osobach, które cię obrażały za to, że dobrze wykonujesz swoje obowiązki.

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
7 19

@Orangowa: ale w przypadku moich dwu znajomych NIE WYKONYWAŁ orange prawidlowo swoich obowiązków. W jednym przypadku- pracownik podpisał się za klienta i podrobił umowę na internet( sprawa w sądzie) , w drugim - nie wykonywał przez kilka miesięcy prawidlowo swoich usług( byly w pakiecie, nie dzialala albo jedna, albo dwie, albo wszystkie 4 uslugi przez kilka miesięcy, mimo zglaszań na infolinię, byly wystawiane podwójne i potrójne rachunki, kazda ze spraw byla zgłaszana i byl brak reakcji, zareagował orange dopiero, gdy opisywać zaczełam sprawe na faceboku orange i skierowalam sprawe do UOKIK.

Odpowiedz
avatar Orangowa
-1 23

@celulozarogata6: Spoko, ale co to ma wnieść do dyskusji? Bo byli konsultanci partacze, więc na pewno ja byłam taka sama? Czy o co chodzi, bo chyba nie załapałam?

Odpowiedz
avatar Lisica3348
0 16

@Orangowa: Myślę że @xpert17 odnosił sie do Twoich wypowiedzi wyznania. Chcąc nie chcąc widać Twoje nastawienie. Podzielam jego rację nie wszyscy nadają się do takiej pracy :-)

Odpowiedz
avatar Orangowa
0 22

@Lisica3348: No właśnie nie widać. Zdaje się, że ta strona służy do opisywania, jak sama nazwa wskazuje, piekielnych sytuacji. Mogłabym wymienić wiele przykładów klientów, którzy byli mili i z którymi się super rozmawiało, ale to nie jest temat na tą stronę. W jaki niby sposób miałam opisać klientów, którzy na mnie wrzeszczeli albo mnie obrażali tylko dlatego, że dobrze wykonywałam swoje obowiązki? Ciekawa jestem jak ty byś się wyrażała o takich osobach.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
14 20

@celulozarogata6: Serio? Ale, że jak? Myślał, że to nie wyjdzie? O ile to prawda, to jakiś idiota. A co do drugiego: to w końcu opisujesz sytuację znajomego czy swoją? @Lisica3348, @xpert17 o matko, jak ja "kocham" ten tekst. Jeśli pracowałaliście/pracujecie "z ludźmi", a nigdy się nie wkurzyliście na nikogo, to albo jesteście świętymi, albo coś sprzedawaliście przy klasztorze mnichów i podłapałaliście filozofię. Jeśli zaś nie, to nie będę pisać, gdzie byliście i co widzieliście ;) To normalne i ludzkie, że taki roszczeniowiec czy cham itd., jak opisani w historii Cię wkurzą. A profesjonalizm polega na tym, że choć wewnątrz wręcz się gotujesz, to dalej z uśmiechem robisz swoje w takich przypadkach. A gdzie macie w historii, że np. autorka kogoś zwyzywała czy puściły jej nerwy? Mi się jedynie nie podoba to wbijanie wszędzie Januszy. Po prostu nie lubię tych zwrotów.

Odpowiedz
avatar Orangowa
-1 15

@BlueBellee: Tych "Januszy" podłapałam od mojego szefa. Jak rozmawialiśmy o jakimś specyficznym kliencie, zawsze mówił o "Januszach" albo "Januszerce" i jakoś tak mi zostało. Oczywiście nikt nie ma na myśli osób o tym imieniu, chodzi o określenie takiej osoby bardzo roszczeniowej i do tego niezbyt inteligentnej i chamskiej.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
3 9

@Orangowa: Wiem o kogo chodzi, spokojnie. I nawet nie mam wśród bliskich osoby o tym imieniu, tak, że pod tym względem też mnie to nie rusza. Po prostu to tego już jest za dużo i jest przesadzone. Tak jak te nosacze. Większość jest tak przaśna, że to nie jest śmieszne, a żenujące. Chociaż ostatnio "śmiechłam" przy tym "masz bojowe zadanie" - no dzieciństwo mi się przewinęło przed oczami :P Ale "Januszerkę" słyszę pierwszy raz - chociaż oryginalnie ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 18

@Orangowa: Twój szef stosował banalną sztuczkę psychologiczną my kontra oni, tak się korposzczurkom pierze mózgi. Wyrabia sie w pracownikach nawykowe identyfikowanie się z korporacją

Odpowiedz
avatar wolhun
6 8

@xpert17: Ale wiesz, że na infolini najlepsze nastawienie to jest "rób wszystko żeby klient dał spokój i się rozłączył"? Tego typu informacje są przekazywane na szkoleniach. Pracuje na info w jednej z większych firm energetycznych i tu dopiero jest cyrk przez procedury wymyślony przez firmę, która ma 10 spółek i każda udaje, że nie wie o istnieniu drugiej, a z klienta robimy debili :D

Odpowiedz
avatar cpplk
4 6

Nie rozumiem po co tyle hejtu, ten kto nie pracuje bezpośrednio z klientami, nie wie jacy oni potrafią być.Oczywiście są klienci tzw "do rany przyłóż" ale zawsze trafi się taki, któremu coś nie pasuje. Mi osobiście trafił się klient, któremu nie pasowało to jak piszę i kazał mi się cofnąć do szkoły bo tam mnie tego nauczą.. Dlatego stosunek do klienta pomału z biegiem zaczyna się zmieniać. Ja pozdrawiam autorkę, bo sama osobiście mam takie samo zdanie na ten temat.

Odpowiedz
avatar Orangowa
-1 5

@wolhun: Wiesz, szkolenie przechodziłam nie tak dawno, bo nieco ponad pół roku temu i tego typu informacji, żeby "robić wszystko żeby klient się rozłączył" nie pamiętam. Pamiętam za to bardzo dobrze, że mieliśmy do wyrobienia wskaźnik, którego wynik zależał od tego czy klient oddzwonił w ciągu kilku następnych dni, więc chyba jednak nie masz racji. Ten wskaźnik, nie chwaląc się, wyrabiałam zawsze, więc chyba jednak takich praktyk nie stosowałam.

Odpowiedz
avatar Ciejka
6 12

Ty mi powiedz, jak to jest z tym netem z Orange, na umowie jest np. 8mb/s a działa poniżej 1mb/s, dodam że przez pierwszy miesiąc wszystko fajnie śmigało, a teraz już nie. O uj chodzi?

Odpowiedz
avatar Ciejka
5 17

Spoko, myślałam, że skoro jest tam taki burdel (nie tylko tam), no to ogarniasz wszystko co się da.

Odpowiedz
avatar Orangowa
0 20

@Ciejka: No widzisz, jednak nie taki burdel. Każdy konsultant ma przydzielone obowiązki i nie musi odwalać roboty za innych. To tak jakbyś była zdziwiona, że księgowa w fabryce nie ma pojęcia o maszynach.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
8 12

@Ciejka: Nie pracowałam nigdy ani w tej firmie, ani nawet w takiej tematyce, więc nie krzycz (:P), ale nie masz przypadkiem na umowie do 8mb/s?

Odpowiedz
avatar Orangowa
4 20

@Lisica3348: Grzecznie też się zapewne dało. Do tego zjechałaś zapewne niewinnego człowieka. Nie wiem czy wiesz jak działa infolinia, ale rzadko się zdarza, że trafisz drugi raz na tego samego konsultanta. Więc opieprzyłaś kogoś za niekompetencję innych lub nawet za przyczyny losowe niezależne od pracowników. Brawo, zasłużyłaś na order kwitnącej cebuli

Odpowiedz
avatar BlueBellee
7 13

@Lisica3348: Yyy, że co? Ok, pewnie, trzeba być na to przygotowanym, ale ten przymus zmienia piekielnych klientów w anioły czy co? Kurczę, jak chodzisz nocą po mieście, to powinnaś być przygotowana na to, że ktoś Cię napadnie - czy to czyni napaść mniej piekielną? A może wręcz zgodną z prawem? "A jeśli chodzi o orange taaa, dopoki 'biednego konsultanta' po juz 3mies konsultacji przez infolinie ze internet nie dziala, nerwy mi puściły i zjechałam z góry do dołu tegoż biednego człeka." - po "jakiemu" to?! Chyba nie pracowałaś z polskojęzycznymi klientami :P Ale zrozumiałam o co chodzi, nie takie "kwiatki" się czytało. Czy Ty uważasz, że w Orange jest jeden konsultant, który przez 3 miechy miał Cię gdzieś, a jak go zjechałaś, to nagle załatwił sprawę, czy o co Ci chodzi? Ogólnie rozumiem, że trzeba czasem być ostrym w stosunku do np. właśnie pracowników infolinii, bo niektórzy to jakby się z choinki urwali i nie wiedzieli nawet jaki mamy rok lub bucowaci, ale Twój komentarz brzmi, jakbyś zjechała typa za to, że miał pecha odebrać od Ciebie połączenie.

Odpowiedz
avatar Chantall
0 0

@BlueBellee: Bo pewnie miał pecha ;)

Odpowiedz
avatar invecta05
1 15

Świetnie znam temat, spędziłam dwa lata w Play, najpierw infolinia, później reklamacje i potwierdzam, że "klijenci" naprawdę potrafią być roszczeniowi :) A najlepiej płacić 5zł i mieć wszystko bez limitu

Odpowiedz
avatar m_m_m
10 10

@invecta05: e tam, powinni mieć wszystko bez limitu i jeszcze dostawać 5 zł ;)

Odpowiedz
avatar Orangowa
2 6

@m_m_m: No coś Ty, jak to 5? Powinni dostawać nawet z 50 :). I najlepiej gdyby ta wartość z każdym miesiącem rosła. I jeszcze najnowszego iPhone'a gratis

Odpowiedz
avatar invecta05
1 1

@Orangowa: Najbardziej lubiłam takich, którzy już na wstępie rozmowy zaznaczali "wie Pani, bo ja mam Ajfona", to nigdy nie wrozylo milej rozmowy... Na szczęście też już mam ten etap za sobą.

Odpowiedz
avatar wilkor42
12 14

Moje doświadczenie mi mówi, że obsługa klienta w Orange nie istnieje, więc narzekania klientów z znikąd się nie biorą. Odłączono mojej mamie internet, że chora, a do miasta daleko, to została infolinia. Będąc w domu spędziłam dwa dni na PRÓBACH dodzwonienia się. Głosu konsultanta nawet nie usłyszałam. W końcu pojechała do biura, gdzie zamiast dostać od pani wyjaśnienie, podał mi ona telefon i powiedziała, żeby wyjaśnić na infolinii. Plus był taki, że dodzwoniłam się szybciej niż dzwoniąc z domu i czekałam tylko 15 minut. A jak się okazało internet był odłączony za nieopłaconą fakturę, pomimo, ze mama zapłaciła w następnym miesiącu podwójnie. O nadpłacie nikt nie wspomniał, o brak opłaty zadziałał od razu. Przez 4 dni mama nie miała internetu, więc jeśli dla konsultanta wydałam się niemiła, to może to jest przyczyną.

Odpowiedz
avatar Orangowa
1 13

@wilkor42: Duże kolejki akurat nie są zależne od konsultantów. Konsultant nie wybiera sobie czy odbierze czy nie, połączenia od klientów są odbierane automatycznie. Problemem jest ciągły brak pracowników. Nikt raczej nie chce doczekać emerytury na infolinii, więc prędzej czy później szuka innej pracy. Więcej osób odchodzi niż przychodzi. Jak zależy Ci na szybkim połączeniu, dzwoń w sobotę najlepiej późnym wieczorem, bo są najmniejsze kolejki. Jak najbardziej rozumiałam klientów, u których pojawił się np. błąd w fakturze. Sama wtedy polecałam reklamację. W pewnych sytuacjach zdenerwowanie było normalne, jednak ogarnięta osoba wiedziała, że nie ma co wyładowywać się na konsultancie. Co do salonów: w salonach też mogli sprawdzić jak wyglądały płatności na koncie Twojej mamy, ale oni zawsze wyręczają się infolinią jak widzą, że jest trudna sytuacja. Wiesz, może gdzieś obok jest ktoś kto właśnie zawiera umowę. O salonach to ja bym mogła osobną historię napisać. "O nadpłacie nikt nie wspomniał" - najprawdopodobniej tych nieopłaconych faktur było więcej i nadpłata przeszła na ich konto. Nadpłaty nigdy nie przepadają. Chyba że zostały przelane na inne konto. Warto mieć potwierdzenia, jeśli rzeczywiście taka płatność zaginęła przesyłasz potwierdzenie i nie mogą Cię wtedy zbyć.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 19

@Orangowa: Powiem tak. Może i byłaś doskonałą konsultantką, ale raczej w oczach swoich zwierzchników, nie zaś klientów. Zapewne wszystkich procedur przestrzegałaś równie doskonale, a także różnych regulaminów i wytycznych. Założę się, że na szkoleniach skrupulatnie uczono was, jak w kulturalny sposób udowodnić klientowi, że jest idiotą i jakich konkretnie użyć sformułowań, żeby go jak najszybciej spławić, coby dupy nie zawracał. A wiesz dlaczego tak myślę? Zarówno cały tekst twojej historii, jak i powyższy wpis o tym świadczą. W historii ogólnie pogarda dla klienta aż bije po oczach. Żeby nie być gołosłowną... "Na warunki pracy nie mogłam narzekać. Szefowie byli w porządku (...) JEDYNYM WRZODEM (...) byli... KLIENCI." "JEDEN TYP zaczął mi się przechwalać [...] (miał TYLKO neostradę). [...] tej stówki na rachunek nie znalazł." "...jestem niezadowolony z usług". ONI naprawdę myślą, że konsultantów to obchodzi." "...zrywam umowę". To zrywaj. Powodzenia..." No i określenia w stylu... "żeby Janusze mieli swoje darmowe rozmowy"; "którą to Janusz życzy sobie wyłączyć"; "przecież jaśnie Janusz musi zapłacić przez internet". Zaś co do powyższego wpisu... Konsultantką już nie jesteś, ale szkoleniowa tresura nadal ci nie pozwala kija z tyłka wyciągnąć. Duże kolejki na infolinii nie są winą konsultanta, więc gówno cię one Orangowa: Powiem tak. Może i byłaś doskonałą konsultantką, ale raczej w oczach swoich zwierzchników, nie zaś klientów. Zapewne wszystkich procedur przestrzegałaś równie doskonale, a także różnych regulaminów i wytycznych. Założę się, że na szkoleniach skrupulatnie uczono was, jak w kulturalny sposób udowodnić klientowi, że jest idiotą i jakich konkretnie użyć sformułowań, żeby go jak najszybciej spławić, coby dupy nie zawracał. A wiesz dlaczego tak myślę? Zarówno cały tekst twojej historii, jak i powyższy wpis o tym świadczą. W historii ogólnie pogarda dla klienta aż bije po oczach. Żeby nie być gołosłowną... "Na warunki pracy nie mogłam narzekać. Szefowie byli w porządku (...) JEDYNYM WRZODEM (...) byli... KLIENCI." "JEDEN TYP zaczął mi się przechwalać [...] (miał TYLKO neostradę). [...] tej stówki na rachunek nie znalazł." "...jestem niezadowolony z usług". ONI naprawdę myślą, że konsultantów to obchodzi." "...zrywam umowę". To zrywaj. Powodzenia..." No i określenia w stylu... "żeby Janusze mieli swoje darmowe rozmowy"; "którą to Janusz życzy sobie wyłączyć"; "przecież jaśnie Janusz musi zapłacić przez internet". Zaś co do powyższego wpisu... Konsultantką już nie jesteś, ale szkoleniowa tresura nadal ci nie pozwala kija z tyłka wyciągnąć. Duże kolejki na infolinii nie są winą konsultanta, więc gówno cię one obchodzą, za to problemem jest ciągły brak pracowników. Tylko że to - z kolei - gówno obchodzi klienta, który rozgrzewa się do białości wisząc godzinę na słuchawce. Tym bardziej, że - z tego co wiem - infolinia w oranżu jest płatna. Twoja "porada" kiedy najlepiej dzwonić, żeby się dodzwonić jest doskonała. Przecież tępy Janusz nigdy by na to nie wpadł, że w sobotę późnym wieczorem połowa Polski odreagowuje tygodniowy zapiernicz. Rozumiałaś klientów, którzy dzwonili, bo mieli na.ebane w fakturze? Łaska boska, że chociaż tyle. Ale dalej to się już uśmiałam. "SAMA wtedy POLECAŁAM reklamację." No, jestem pod wrażeniem! Naprawdę! Przecież nie musiałaś tego robić. A klient I TAK najpierw musi opłacić zawyżoną fakturę, w przeciwnym wypadku wyłącza mu się usługę. Wykłócać się może potem. Ale już nie z tobą, na szczęście. Tylko z "reklamacją". O salonach mogłabyś osobną historię napisać, niemniej jednak wyrażasz się o nich bardzo oględnie. Ale, moja droga, pracownicy tych salonów też odbywają jakieś szkolenia i mają jakieś procedury. Jeśli wręczają klientowi słuchawkę z wybranym numerem infolinii (a to jest ich stały numer) i każą dalej bujać się klientowi samemu - to znaczy, że takie mają wytyczne. Bo w salonach umowy się podpisuje i TO jest ważniejsze, niż jakiś tam JANUSZ, co zawraca dupę i

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 12

@Orangowa: CD zabiera czas. No i ostatni akapit. Wyjątkowo wkurzający, bo błyskawicznie wskoczyłaś w mundurek pani konsultantki, która wie najlepiej. Niezapłaconych faktur PEWNIE było więcej, nadpłaty PEWNIE zostały przelane na inne konto, nadpłaty NIGDY nie przepadają, a jak zaginą, to należy wyczarować potwierdzenie przelewu. Starsza pani powinna zatem, na wszelki wypadek, zakupić sobie drukarkę, chyba, że zacznie jeździć robić przelewy w placówce bankowej. Bo jeśli jakieś przelewy zaginą, a NIE MA potwierdzenia, to jednak MOGĄ cię wtedy zbyć.

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 10

@Armagedon: EDIT: Sorry, ale mysz mi zwariowała i w pierwszej części komentarza skopiowała całość wpisu. Niemniej, oprócz tego, wszystko jest w porządku.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 17

@Armagedon: 100% racji!!! Brawo świetnie to podsumowałaś! 13 lat temu pracowałam na słuchawkach w orange. Prymitywna, chamska propaganda na szkoleniach to norma, nie przypuszczałam, że ktoś sie na to łapie, a tu prosze pełna identyfikacja z korporacją a nie ludźmi. Na szkoleniach ZAWSZE z lekceważeniem wypowiadano się o klientach, wszelkie ich problemy były z ich winy, albo z winy "sił wyższych" korporacja nigdy nie była winna. Klient dochodzący swoich praw to cham. Tak z założenia. Oczywiście uczono by traktowac miło, uprzejmie, kulturalnie, ale z założenia miałeś tym klientem gardzić.

Odpowiedz
avatar JohnDoe
5 9

@maat_: fajnie. Wiemy jak to wyglądało 13 lat temu. :) Ale kogo to, jak to było w przeszłości. Daj jakiś dowód, że teraz jest tak samo. Możesz napisać jak wyglądają szkolenia teraz? Nie jak prawdopodobnie, czy pewnie tak samo... ale powiedz jak w tym roku były przeprowadzane takie szkolenia albo w zeszłym. A nie 13 lat temu. Ja mogę podpytać Rodzicielki i powiem, jak wyglądała praca na słuchawkach 25 lat temu. Tylko nie w Orange ale w GWŁ. Chcesz?

Odpowiedz
avatar BlueBellee
4 12

@Armagedon: Ja się kompletnie nie znam na korpo, może rzeczywiście mają takie szkolenia czy coś, po prostu nie wiem. Mam za to wrażenie, że "jedziecie" autorkę za sam fakt pracy na infolinii w dużej firmie. "Na warunki pracy nie mogłam narzekać. Szefowie byli w porządku (...) JEDYNYM WRZODEM (...) byli... KLIENCI." - przecież stado osób tak pisze. O swojej pracy, o miejscach. Mi tam brakuje "niektórzy", ale zarówno sama historia, jak i komentarze autorki, utwierdzają mnie w przekonaniu, że to miała na myśli. Bardzo częsty tekst, nie wiem czemu tu akurat miałby "ból d*py" wywoływać. "JEDEN TYP zaczął mi się przechwalać [...] (miał TYLKO neostradę). [...] tej stówki na rachunek nie znalazł." - może nie ucinaj sensu? "obrażanie konsultanta, wrzaski. Jeden typ zaczął mi się przechwalać jakimi on sumami dziennie obraca, jaką to on jest grubą rybą i jak to on odejdzie i stracimy masę pieniędzy". Obrażanie drugiego człowieka za to, że nie zapłaciło się rachunku jest według Ciebie normalne? No brawo. Gdyby facet był, załóżmy, klientem osiedlowego sklepiku i chciał wziąć mineralkę bez płacenia, bo "co to nie ja", to pewnie nie byłoby takiego czepialstwa. "...jestem niezadowolony z usług". ONI naprawdę myślą, że konsultantów to obchodzi." - moim zdaniem dość brutalna, ale jednak szczerość. Co Ty, masz 5 lat? Konsultant ma wykonać swoją rzetelnie swoją pracę, a nie wylewać krokodule łzy nad Twoim losem. "...zrywam umowę". To zrywaj. Powodzenia..." - "Mam abonament za 20 zł i mam mieć 3000 minut na połączenia międzynarodowe albo zrywam umowę". To zrywaj. Powodzenia w szukaniu operatora, który da ci taką umowę.". Znowu ucinasz tekst tak, aby Ci pasowało. Jakby autorka była dealerem samochodowym, który tak opisuje klienta chcącego kupić Ferrari w cenie Fiata Uno, to pewnie nie byłoby problemu. No i określenia w stylu... "żeby Janusze mieli swoje darmowe rozmowy"; "którą to Janusz życzy sobie wyłączyć"; "przecież jaśnie Janusz musi zapłacić przez internet". - określenie "Janusz" mi też się nie podoba, ale wszystkie cytaty są ZNOWU wyjęte z kontekstu. "Duże kolejki na infolinii nie są winą konsultanta, więc gówno cię one obchodzą, za to problemem jest ciągły brak pracowników. Tylko że to - z kolei - gówno obchodzi klienta, który rozgrzewa się do białości wisząc godzinę na słuchawce. Tym bardziej, że - z tego co wiem - infolinia w oranżu jest płatna." - "Duże kolejki akurat nie są zależne od konsultantów. Konsultant nie wybiera sobie czy odbierze czy nie, połączenia od klientów są odbierane automatycznie. Problemem jest ciągły brak pracowników." Wyjaśnia sytuację po prostu, gdzie tam pisze "w d*pie to mam"? "Twoja "porada" kiedy najlepiej dzwonić, żeby się dodzwonić jest doskonała. Przecież tępy Janusz nigdy by na to nie wpadł, że w sobotę późnym wieczorem połowa Polski odreagowuje tygodniowy zapiernicz." - laska tylko radzi, ale nawet o to się "przysapiesz". No genialne ;) I jeśli każdy by na to wpadł, to chyba już nie byłaby to dogodna pora, nie sądzisz? Odnośnie reklamacji - "JAK NAJBARDZIEJ ROZUMIAŁAM KLIENTÓW, u których pojawił się np. błąd w fakturze. Sama wtedy polecałam reklamację. W pewnych sytuacjach zdenerwowanie było normalne, jednak ogarnięta osoba wiedziała, że NIE MA CO WYŁADOWYWAĆ SIĘ NA KONSULTANCIE." Znowu wyjęte z kontekstu. "A klient I TAK najpierw musi opłacić zawyżoną fakturę, w przeciwnym wypadku wyłącza mu się usługę. Wykłócać się może potem. Ale już nie z tobą, na szczęście. Tylko z "reklamacją".". - Nie mam pojęcia jak z tym jest, mam inną sieć, w dodatku nigdy nie miałam abonamentu. Ale to chyba wina firmy, a nie autorki? I na dziale reklamacji chyba nie siedzą myszy, a też ludzie szkoleni w ten sam sposób? Ale ich nie "tyrasz"? " Niezapłaconych faktur PEWNIE było więcej, nadpłaty PEWNIE zostały przelane na inne konto, nadpłaty NIGDY nie przepadają, a jak zaginą, to należy wyczarować potwierdzenie przelewu. Starsza pani powinna zatem, na wszelki wypadek, zakupić sobie drukarkę, chyba, że zacznie j

Odpowiedz
avatar BlueBellee
4 4

@Armagedon: Może i tak, ale to niekoniecznie Twoja mysz. Mi komentarz ucięło, a tak od razu wbił się cały, coś wariuje. W ogóle my tu mamy jakieś ograniczenia znaków czy jak?! Bo czytałam tu większe "ściany" tekstu.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
6 6

@Armagedon: "Niezapłaconych faktur PEWNIE było więcej, nadpłaty PEWNIE zostały przelane na inne konto, nadpłaty NIGDY nie przepadają, a jak zaginą, to należy wyczarować potwierdzenie przelewu. Starsza pani powinna zatem, na wszelki wypadek, zakupić sobie drukarkę, chyba, że zacznie jeździć robić przelewy w placówce bankowej." - tu się z Tobą zgodziłam, miałam podobną sytuację z netem, w skrócie: ja sobie poradziłam, starsze osoby z mojej rodziny raczej by miały problem, ale autorka nie jest winna sytuacji w firmie. Ogólnie: normalna historia o piekielnych ludziach, która została przez Ciebie zjechana za charakter pracy autorki i za firmę. Nie odnosisz się w ogóle do meritum. Bardziej się rozwinęłam wcześniej, ale teraz nie mam czasu, więc przepraszam Cię, że tak w skrócie. I nie wiem, kto zajmuje się stroną techniczną tego portalu, ale podejrzewam, że nie jest to zbyt dużym wysiłkiem, aby napisać skrypt, który informuje o przekroczeniu ilości znaków - ku*wa, nawet głupie bramki sms sobie z tym radzą od lat. Może warto raczej zająć się hodowlą jedwabników?

Odpowiedz
avatar pasia251
1 3

@JohnDoe: jestem abonentką orange od czasów, kiedy jeszcze nazywali się Idea... nic się nie zmieniło przez te lata w obsłudze klienta.

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 6

@pasia251: Nie masz racji, kochana, zmieniło się... na gorsze!

Odpowiedz
avatar wilkor42
4 4

@Orangowa: Żeby mogli bądź nie mogli mnie zbyt najpierw muszę się z nimi porozumieć. Rozumiem, że nie mają nieograniczonej ilości ludzi i czasami trzeba chwilę poczekać. Ok. Ale jeżeli nie mogę się dodzwonić, przez dwa dni siedząc na telefonie, od 10 rano, to coś jest nie tak. Nie było więcej niezapłaconych faktur, sprawdziłam to na koncie zanim wybrałam sie do punktu i pojechałam z potwierdzeniami. Ale żeby móc zgłosić jakiekolwiek pretensje/reklamacje/wnioski muszę mieć komu je przedstawić.

Odpowiedz
avatar Orangowa
2 6

@BlueBellee: Dziękuję, lepiej bym tego nie ujęła. Ciekawe, że do tego Armagedon się nie odniosła, ale za to jeździ po mnie dalej. Cóż, chyba po prostu taki typ. Albo może też była "Januszem" na infolinii i teraz żal jej co nieco ściska, że ktoś śmiał ją skrytykować ;). Pozdrawiam :)

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 2

@Orangowa: Spoko, po prostu takie jest moje zdanie ;) I też trochę mnie irytuje, że opisałaś piekielnych klientów, a dostałaś po d*pie, w zasadzie tylko za to, że pracowałaś na infolinii. A nie opisałaś nic nowego - to nie jest zarzut, napisałaś jak było, chodzi mi bardziej o to, że zawsze jak buce byli opisywani, to była tu normalna reakcja, a teraz jakaś masakra. I też mnie dziwi, że Armagedon mi nie odpowiedziała, bo zwykle nie miała z tym problemu. A ja lubię podyskutować :P Pozdrawiam również :)

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 6

@Orangowa: Nie odniosła się, bo nie miała kiedy. Czasem musi też ciężko popierniczać na masło do chleba i wiaderko prądu. Bywa, że przez cały dzień. A teraz jest już ostro styrana, niemniej wykrzesze z siebie trochę energii, żeby się odnieść.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 6

@BlueBellee: Po pierwsze. http://piekielni.pl/81204 Przeczytaj sobie z uwagą tę historię, może ci się trochę rozjaśni. Część mojego komentarza pod nią kopiuję. "Aż tak bardzo zależy ci na tym, konkretnym, modelu telefonu, że jesteś gotów znosić upokorzenia w nieskończoność? Byłam w "oranżadzie" szereg lat. Jako dla stałego klienta - mieli dla mnie oferty z roku na rok coraz mniej korzystne. Usługi zamiast tanieć - drożały. Za połączenia z infolinią liczyli jak kozie za obierki. Wreszcie miarka się przebrała i kopnęłam ich w zad. NIGDY tam nie wrócę. Najbardziej arogancka, bezczelna, niekompetentna sieć na rynku." Tutaj jeszcze dorzucę, że najdroższa. OCZYWIŚCIE nie jest to winą konsultantów na infoliniach. Ale pisząc "arogancka, bezczelna i niekompetentna" - właśnie tych konsultantów miałam na myśli. Ponieważ z żadnym innym pracownikiem tej firmy nie dane mi było mieć bezpośredniej styczności. I to właśnie oni są wizytówką operatora. A jaki pan - taki kram. Orange po prostu nie dba o klienta i nie dbają o niego również pracownicy, bo "dopóki cię mamy - mamy cię w dupie". Po drugie. Wyobraź sobie, że historię na Piekielnych pisze rezydent SOR i zaczyna ją tak. "Warunki pracy są tu super, ordynator - człowiek do rany przyłóż, pielęgniarki równe babki. Jedynym mankamentem i minusem tej roboty są PACJENCI." Raczej nie chciałabym trafić na takiego lekarza. Ani na konsultanta, który uważa mnie za "wrzód na dupie". Powiadasz, że w zdaniu autorki zabrakło ci słowa "niektórzy"... No właśnie! Po trzecie. Komentując, nie zamierzam kopiować akapitów z historii w całości. Zaznaczam tylko, o którą wypowiedź mi chodzi i co jest w niej istotne. Tekst historii jest jawny i zakładam, że userzy go przeczytali, zresztą zawsze mogą do niego wrócić. A rozbijanie gówna na atomy, czyli przepisywanie jeszcze raz całej historii akapit po akapicie i "rozkminianie" ich słowo po słowie - nie ma dla mnie żadnego sensu. Po czwarte. Gdyby autorka opisała KONKRETNE trzy, albo cztery sytuacje opisujące konkretnych, ewidentnie piekielnych klientów - pewnie słowa złego bym nie rzekła. Ale historia opisana jest tak, jak by wszyscy dzwoniący na infolinię byli piekielni, a ona podała tylko kilka, "pierwszych z brzegu", tej piekielności przykładów. To tyle z mojej strony w kwestii "odniesienia się".

Odpowiedz
avatar Orangowa
0 4

@Armagedon: No i się wyjaśniło. Nie mieli dla Grażyno/Karyny abonamentu za darmo i do tego najnowszego smartfona, więc wylewa żale na byłej konsultantce. BRAWO cebularo. Pozdrawiam :)

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 4

@Orangowa: Wal się na ryj ty chamski łbie, słoiku spod Grójca, tumanie jeden. Poszłaś do posranej roboty, bo w lepszych cię nie chcieli. Ale podobało ci się tam, bo ci dali odrobinę "władzy" i mogłaś bezkarnie ludźmi pomiatać, zakompleksiona wieśniaro. Wydaje ci się, że jesteś bóg wie kim - a jesteś zwykłym zerem. Nie pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar Orangowa
1 3

@Armagedon: O proszę, dawno nie zaglądałam a tu taki "kwiatek". Podobno ludzie z biegiem czasu dojrzewają, ale patrząc na ten komentarz stwierdzam, że jesteś przypadkiem, który się znacznie uwstecznił. Fakt, zawsze wypisywałaś głupoty, próbowałaś się kłócić i wymyślać, że wszyscy kłamią, ale nie byłaś aż tak chamska. No chyba że byłaś, tylko kiedyś chciało Ci się to ukrywać. Współczuję Ci. Musisz być bardzo nieszczęśliwą osobą skoro odkopujesz komentarze sprzed ponad 4 lat (patrząc na ilość komentarzy dodanych przez Ciebie przez ten czas, naprawdę się dziwię, że Ci się chciało aż tutaj dokopać - musisz mieć naprawdę dużo czasu), tylko po to, żeby sobie kogoś poobrażać. Przykro mi, że muszę Twoje nieszczęście pogłębić, ale niestety Ci się nie udało :). Bo wiesz, ja pracę zmieniłam jeszcze zanim założyłam konto na piekielnych. A Ty dalej tu siedzisz i plujesz jadem dla rozrywki. Smutne to bardzo

Odpowiedz
avatar Orangowa
1 3

@Armagedon: Ach i jeszcze jedno: praca na infolinii to nie jest praca marzeń, fakt. Jednak jest mnóstwo ludzi, którzy na infolinię dzwonią, co znaczy, że taka praca jest potrzebna. W przeciwieństwie do przekopywania tysięcy komentarzy sprzed lat. Skoro ja jestem "zerem", bo pracowałam na infolinii, to kim Ty jesteś w tym układzie?

Odpowiedz
avatar BlueBellee
5 11

A odnośnie ostatniego: ja kiedyś usłyszałam, że powinnam znać na pamięć WSZYSTKIE kody pocztowe w Polsce :P Już biegnę ;)

Odpowiedz
avatar CatGirl
6 10

Wszystko spoko, ludzie niemili, piekielni. Sama pracowałam na infolinii i wiem jak to jest. Jednak ton Twojej wypowiedzi jest bardzo nieprzyjemny i niefajnie się to czyta. Już tam nie pracujesz to chyba już nie musisz tak emocjonalnie do tego podchodzić.

Odpowiedz
avatar imhotep
5 5

"Przypadkowych" błędów, "pomyłek" i niekompetencji pracowników Orange jest tyle, że opinia o tej firmie nie bierze się znikąd. Prawie każdy, kto miał styczność z tą firmą ma jakąś piekielną historyjkę do opisania. Kto może ten od nich ucieka, mam nadzieję że ja również przesiądę się z Neostrady na internet mobilny od którejś z konkurencji.

Odpowiedz
avatar le_szek
4 4

@imhotep: Mogę to potwierdzić, kilka lat byłem klientem Orange (stacjonarny, komórki i nieudana próba internetu - przez trzy tygodnie po podpisaniu umowy nie byli w stanie wprowadzić do systemu moich danych, aż w końcu odpuściłem i zwróciłem modem. Kiksów było sporo, dużo z nich z winy konsultantów - wprowadzanie w błąd, próba zbycia i/lub brak wiedzy był wówczas na porządku dziennym. Jak choćby taki drobiazg, że każdorazowo żądali numeru konta abonenckiego, twierdząc, że tylko tak mogą sprawdzić szczegóły usług/umowy/whatever i każdorazowo jednak dało się to zrobić za pomocą standardowych danych firmy typu NIP.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 marca 2018 o 12:29

avatar kluseczki
1 5

Pracowałam w Netii na dziale technicznej obsługi klienta. Tam jest dopiero ciężko bo ludzie dzwonią najczęściej mocno zdenerwowani, że im coś nie działa. To co pisze Orangowa to właściwie wszystko prawda. Nie rozumiem hejtu w stosunku do niej. Sama jestem też klientką innej sieci i nieraz potrzebuję pomocy czy informacji i muszę zadzwonić na infolinię. Ona na pewno też ma usługi w jakiejś sieci i też to czasem robi. I czasem trafi się na bardzo ogarnietego w temacie konsultanta, a czasem na świeżaka, który nie umie pomóc, albo ma olewczy stosunek do swojej pracy. Ludzie są różni w każdej pracy. Ona opisała Wam jak to wygląda z drugiej strony słuchawki. Naprawdę jest mnóstwo miłych i kulturalnych ludzi, z którymi można nawet pożartować. Jednak najbardziej zostają w pamięci te ciężkie przypadki, kiedy klienci czasem tak krzyczą, że trzeba zdjąć słuchawkę by ucho nie odpadło. Nie raz zdarzyło mi się usłyszeć, że jestem "panną lekkich obyczajów" i inne tego typu epitety, groźby kierowane personalnie i w stosunku do firmy, szantaże typu "zerwę z wami umowę, jeśli...", "podam was do sądu, jeśli...". I większość takich przypadków było od ludzi, którzy często sami zawinili np. nie opłacając faktury, ściągając filmy przez torrenty i oskarżając nas o spowolnienie internetu, nie czytając umowy przed podpisaniem itp. I oczywiście zdarzało się też, że to poprzedni konsultant coś zawinił, sprzedał złą umowę, firma czegoś niedopilnowała, ale wierzcie mi - takich przypadków naprawdę było dużo mniej. Długi oczekiwanie na infolinię rzeczywiście wiąże się z dużą rotacją pracowników, nie każdy jest tam w stanie długo wytrzymać. Ja rozumiem, że klienta to nie obchodzi, ale to też nie wina konsultantów. Ja pracowałam ponad rok, ale pod koniec byłam tak wykończona psychicznie, że się po prostu zwolniłam - czułam, że przy "trudnych klientach" przestaję być miła, moje pokłady cierpliwości są na wyczerpaniu i że dalej nie ma sensu już tam pracować. Natomiast to co przede wszystkim dała mi ta praca to to, że teraz dzwoniąc na jakąkolwiek infolinię wiem, że po drugiej stronie jest człowiek z krwi i kości, że może czegoś nie wiedzieć, albo że nie ma możliwości czegoś załatwić, albo że polityka firmy jest taka a nie inna. Nie ma co się na nim wyżywać za swój kiepski dzień

Odpowiedz
avatar Lynxo
3 5

Nie dziwi mnie dlaczego juz nie pracujesz :)

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
4 6

Szkoda, że pracownicy (nie tylko infolinii, ale ogólnie ci, którzy mają do czynienia z ludźmi) nie mają prawa odmowy obsługi klienta głupiego i/lub chamskiego. W takiej sytuacji ludzie bardzo szybko by się nauczyli, że jeśli chcą być dobrze obsłużeni to muszą też być dobrymi klientami Niestety takiej opcji nie ma i muszą z uśmiechem na twarzy męczyć się z debilem czy chamem. A z takimi trzeba właśnie krótko i dosadnie.

Odpowiedz
avatar Orangowa
3 5

@Imnotarobot: Oj tak, to by się przydało. Niestety klienci z reguły dobrze wiedzą, że konsultant MUSI z nimi rozmawiać, bo będzie miał kłopoty jeśli się rozłączy.

Odpowiedz
avatar pasia251
5 5

Poszłam kiedyś do punktu orange, który jest na stronie oznaczony jako punkt przyjmujący płatności. z gotówką w ręce, chciałam zapłacić rachunek... okazało się, ze nie mogę tego zrobić, bo nie mam faktury. Faktur w wersji papierowej nie otrzymuję, bo niby orange zachęca do dbania o środowisko naturalne.Okazuje się, ze żeby zapłacić za usługi w punkcie muszę sobie wydrukował fakturę, którą w ramach oszczędności dostałam na maila...

Odpowiedz
avatar Armagedon
-4 12

@pasia251: Bardzo dobre podsumowanie "mądrzenia się" autorki w temacie "opcji płacenia istnieje multum".

Odpowiedz
avatar Orangowa
1 9

@pasia251: W salonie można taką fakturę wydrukować, nie rozumiem dlaczego nikt Ci takiego rozwiązania nie zaproponował. @Armagedon: Dziewczyno, o co ci chodzi? Doczepiłaś się do mnie jak rzep do psiego ogona. Jak masz ze sobą jakiś problem to może sama go rozwiąż, bo ja nie mam zamiaru znosić takich komentarzy pod swoim adresem. Nie po to rezygnowałam z tej pracy, żeby dalej znosić takie obleśne chamówy jak ty.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
7 7

@Orangowa: A tak z ciekawości: po kiego to w ogóle drukować? Nie można po prostu zweryfikować tożsamości i przyjąć opłaty?

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 11

@Orangowa: Jak widać, wytrącić cię z równowagi raczej trudno nie jest. Dostrzegam ewidentny brak odporności na stres, co w pracy konsultanta jest dużą przeszkodą, jak sądzę. Ale ego masz jak stąd do Księżyca. Nawet tutaj kreujesz się na wielką panią, która nie zamierza znosić tego, czy owego pod swoim adresem. Co to miało być? Pogróżka? Połajanka? Mam się zacząć bać? Nie po to rezygnowałaś z roboty, żeby cię teraz jakieś chamówy miały krytykować w internecie? W dodatku obleśne? A jak cię dalej będę krytykować to co? Nie pozwolisz mi się zalogować? Do sądu mnie pozwiesz? Odnajdziesz mnie w realu i nakładziesz po głowie? No to jeszcze ci trochę pojadę. "W salonie można taką fakturę wydrukować, nie rozumiem dlaczego nikt Ci takiego rozwiązania nie zaproponował." Wiesz co, zaręczam ci, że Pasia też tego nie rozumie. I co chciałaś jej przekazać w tym zdaniu? Bo tak konkretnie - to poinformowałaś ją jedynie, że czegoś nie rozumiesz. Jak na super konsultanta to trochę mało. Jak nie umiesz znieść nieprzychylnych komentarzy - to się stąd wypisz. Tutaj akurat nic od ciebie nie zależy, więc wyluzuj poślady. A jeśli chciałabyś sprawdzić jak powinien zachować się uprzejmy pracownik "na słuchawce" - obejrzyj sobie film "Siedem dusz". Już na samym jego początku jest taki fragment jak Ezra - "ślepy sprzedawca mięsa, który nie je mięsa" - rozmawia z rozjuszonym, obrażającym go bez powodu klientem, i cały czas jest miły, spokojny i uśmiechnięty, choć nieco zażenowany. POLECAM!

Odpowiedz
avatar Orangowa
1 3

@Armagedon: Po prostu już nie muszę być miła dla idiotów. Dziewczynko, idź się leczyć, bo widać, że masz nierówno pod sufitem. A swoje frustracje idź wyładowywać na terapii.

Odpowiedz
avatar katzschen
3 11

Niestety nawet po komentarzach do tej historii widać, że autorka ma świętą rację co do niektórych klientów. Ja nie wiem, na jakim wy portalu jesteście? Zwłaszcza maat i armagedon, naczelne krzykaczki. Serio na stronie zatytułowanej PIEKIELNI spodziewacie się historii o wspaniałych, przemiłych klientach, którzy nadają sens każdej pracy?? Komentujący w stylu "nie nadajesz się do tej pracy" - rozumiem, że jesteście wszyscy masochistami i po prostu lubicie, jak klient/współpracownik/ktokolwiek was obraża? No bo jak inaczej wytłumaczyć, że tak was dziwi narzekanie na cudze chamstwo? Czyli jeśli dobrze wykonujesz swoją pracę, a ktoś na ciebie wrzeszczy, to znaczy że masz zmienić robotę... nie dla własnego zdrowia psychicznego, tylko dlatego, że nie przyjmujesz wrzasków z radością w sercu, a ośmielasz się ponarzekać POZA pracą. No cóż, może rozbiję czyjąś różową bańkę, ale w większości zawodów znajdzie się coś, na co można ponarzekać. Nauczyciel z największym powołaniem będzie sfrustrowany swoimi uczniami, sprzedawca w sklepie klientami kłócącymi się o miejsce w kolejce, a kelner chamskimi gośćmi pstrykającymi na niego palcami. Nie dlatego, że nie nadają się do swojej pracy, ale dlatego, że - uwaga - niektórzy ludzie są chamscy i wyżywają się na innych. W pracy z klientami jest dużo zupełnie normalnych, a nawet sympatycznych przypadków, ale wytłumaczcie mi, po co je opisywać na portalu Piekielni? :P chyba normalne, że wpadają tu te najgorsze przypadki. Nie wierzę sama że takie rzeczy trzeba tłumaczyć dorosłym ludziom. I jeszcze jedno, to, że pracownik daną rzecz opisuje, nie oznacza jeszcze, że w ten sam sposób zachowuje się przy kliencie - stety-niestety nie ma do tego prawa. Sama pracuję z klientami i nie, nie miałam szkoleń z praniem mózgu :P a z firmą nie utożsamiam się ani trochę, bo widzę dużo jej błędów i beznadziejnej polityki. W większości przypadków doskonale rozumiem narzekających klientów. Ale zawsze zdarzy się jakiś mądry inaczej, który nie rozumie jasno opisanych zasad albo po prostu nie rozumie, co się do niego mówi. To są konwersacje na zasadzie "Nie mamy x" "Kiedy będzie?" "Nie wiemy jeszcze, jak będzie to powiemy" "Aha, to kiedy będzie?" - i dalej w tym stylu. Rzecz jasna ze strony pracownika wciąż uprzejmy ton, bo inaczej nie można. Tak że jak czytam pełne oburzenia głosy broniące takich klientów, to już tylko śmiać się pozostaje ;)

Odpowiedz
avatar Leafonthewind
3 3

@katzschen: Dzięki Ci z ten głos rozsądku.

Odpowiedz
avatar Leafonthewind
1 1

Ja w Pomarańczarni pracowałam trzy lata temu jeszcze. O klientach też mogłabym pisać epopeje. W przeciwieństwie do Ciebie mam jednak spore zarzuty do polityki firmy wobec pracowników. 1. Zatrudnianie przez agencje pracy tymczasowej, a co za tym idzie... 2. ...Umowy śmieciowe (najczęściej na pół etatu z możliwością dopełnienia) za stawę godzinowa tak niską jak tylko prawo pozwala. 3. Brak prawa do urlopu. 3. Elastyczne godziny pracy, które w praktyce sprowadzały się do tego, że grafik potrafiono mi zmienić na dzień przed. Wydzwanianie w dzień wolny bym teraz zaraz już leciała do pracy i przełożony w dupie ma, że stoję nad garem, w którym mi się gotuje i jeśli przyjdę to obiad do wywalenia. Nie, za stracone produkty nikt mi nie zwróci a jak chce ciepłu posiłek w pracy to mogę sobie kupić. To, że np. mam tego dnia gościa tez nie było powodem by nie przychodzić na wezwanie, bo firma ma nagły wypadek. Żądanie zostawania w pracy po godzinach tez nagminne. Kto nie pracował głosem przez jedenaście - dwanaście godzin może nie dowierzać, że to jednak ciężka robota. 4. Rotacja, którą powodowały wyżej wymienione punkty, a to z kolei sprawiało, że były niedobory pracowników, co powodowało, że trzeba ściągać ludzi z wolnego, wydłużać dyżury, zmieniać grafik co parę dni (niech ktoś spróbuje w takich warunkach mieć życie prywatne). 5. Organizacja pracy. Np: w teorii co godzinę mogę zrobić pięć minut przerwy. Te pięć minut musi czasem wystarczyć na dolecenie do klopa, zrobienie czego trzeba i powrót do stanowiska. Powodzenia w sytuacji kiedy na piętrze są raptem dwie łazienki na około dziesięć - dwanaście sal, w których znajduje się od dwudziestu do sześćdziesięciu stanowisk. A jeśli do tego masz okres... 6. Odgórnie wyznaczane przerwy. I ja rozumiem, że Command Center tak je ustala, by jak najobficiej nas obsadzić w najgorętszych godzinach, i, ze jak się zrobi nieoczekiwanie duży ruch to te przerwy nam przesuwa na inne godziny, ale dochodziło do takich absurdów, że miałam ją wyznaczoną np. na półtorej godziny po rozpoczęciu pracy. W teorii mogę ten posiłek zjeść i później, przy stanowisku w czasie pięciominutówki, a potem wrócić do obierania dobrze nie przełknąwszy kanapki. Raz wyznaczono mi przerwę już po godzinach pracy. At, spryciarze! 7. W święta czy niedziele pracujesz za tak samo niską stawkę jak w zwykłe dni. 8. W pewnym momencie by lepiej wychodzić na tym finansowo zaczęłam brać te dyżury, których prawie nikt inny nie chciał 17:00 - 01:00. Od godziny 21:00 stawka za godzinę rosła mi o szalone 20%. W międzyczasie, będąc już po dwóch latach nieźle oblataną konsultantką, dostałam uczniów na podszkolenie. Przychodziłam więc na wcześniejsze godziny. Za mniejszą stawkę. Ostatnia przełożona (a miałam ich w ciągu trzech lat czworo) załamywała ręce nad odejściem kolejnej ogarniętej osoby, ale ja miałam już dość. To nawet nie wszystko, ale Dziennik Wschodni opublikował listy od pracowników właśnie w czasach kiedy i ja tam pracowałam. Nie, nie są ani odrobinę przesadzone jak niektórzy komentujący próbują wmawiać. Nie wiem jak wygląda tam praca teraz, mam nadzieję, że normalne umowy i sensowne warunki, bez wariackiego ściągania do pracy w dni wolne.

Odpowiedz
avatar RP73
-1 5

Nie zdzierzylem, az zalozylem konto, coby sie do autorki ustosunkowac. Otoz jestem jednym z tych Januszy, czlonkiem hordy klientow, ktora ruszyla z polskim telefonem, bo przeciez za darmo. Co prawda czerwona lapka a nie pomaranczowy napis, ale chyba wszedzie jest to samo. Zignoruje tu fakt owych wyzwisk, przedstawie jedynie moja krotka historie. Za granice wybylem sporo przed wprowadzeniem owego roamingu zerowego. Polski numer zatrzymalem w celu kontaktu z ludzmi pozostawionymi w Polsce, jak i urzedowo moj polski nr widnial gdzieniegdzie. Ale przewaznie korzystam z tutejszego. Polskiemu (ups, niemieckiemu) placilem dosc sporo, wykupywalem sobie pakiety internetu, z ktorymi ZAWSZE byly problemy (albo zuzywaly sie za szybko, albo nie dzialaly). Na infolinii wyjasniajac to zostawialem multum PLN, gdyz taka infolinia jest niezle platna a oni, wiedzac to, lubia klienta przetrzymac. Zarzut nie do konsultanta, a do 'gory'. No ale kilka miesiecy temu po wprowadzeniu 'roamingu jak w Polsce' zaczalem placic mniej. Wiem, znam zasady, coby nie przeginac i nie narazac biednego telekomu na straty. Nie narazalem, polaczenia moje byly z reguly tylko odbierane, czasem kilka smsow, w sumie moze 20 miesiecznie. I co? jak wszyscy 'przeginajacy' otrzylame smsa o 'zlamaniu polityki uczciwego korzystania' czy jakos tak, i ze beda mi znow naliczac oplaty. Reasumujac: to nie jestem Januszem, a Januszem biznesu jest telekom, ktory najpierw zlodziejskim sposobem usczuplil moje konto o kilkaset PLN a nastepnie zaczal rozpaczac o spowodowanie przeze mnie strat (jakies kilka (nascie) PLN maximum. A wszystko to, plus narazenie mnie na kontakt z takimi konsultantami, jak autorka, spowodowalo moja dzisiejsza decyzje o nie uzupelnianiu wiecej konta mojego polskiego numeru i wygasnieciu go. Sorki za nieskladna pisanine, ale sens chyba zachowalem

Odpowiedz
avatar Orangowa
0 4

@RP73: Ja też się odniosę do paru kwestii. 1. "Konsultanci lubią przetrzymywać klienta wiedząc że infolinia płatna" - radzę trochę ruszyć głową zamiast wypisywać bzdury. Po pierwsze serio myślisz, że konsultanci mają coś dodatkowo z płatnych rozmów z infolinią jeśli taka rozmowa się przedłuży? Naprawdę można być aż tak głupim czy po prostu tego nie przemyślałeś? Po drugie, średni czas rozmowy jest jednym ze wskaźników. Ma on być jak najniższy. Poza tym, rozmowa z marudzącym klientem to nic przyjemnego. 2. Pretensje masz do innej sieci o pakiety internetu, a bóldupisz pod historią o Orange? Ze mną do czynienia nie miałeś, więc może z łaski swojej nie wrzucaj mnie do jednego wora z innymi. Konsultantów nie produkują taśmowo, nikt z nas robotem nie był i nie jest. 3. "Tupnę nóżką, zabiorę zabawki i pójdę do domu" - takie właśnie zachowanie zaprezentowałeś. Gratuluję. Daj znać jak dorośniesz, a jak narazie może lepiej daj sobie spokój z wypowiadaniem się. Pozdrawiam :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 kwietnia 2018 o 2:43

avatar RP73
-2 4

@Orangowa: Jak ja uwielbiam wszystkie te osobiste wycieczki ludzi, ktorych nie znam.. Ad-1. Konsultanci nie maja nic z platnych rozmow, ale maja polecenie z gory je przedluzac. Skad wiem? Mam w rodzinie konsultanta (aczkolwiek nie telekomowego). Wiec nie wmawiaj mi bzdur, prosze. Ta zasada dziala i ma sie dobrze. Ad-2. Boldupilem, jak sie to slicznie wyrazilas, tutaj, gdyz temat jest pokrewny a chyba nie doczytalem obostrzen, ze ma byc tylko pomaranczowo. Ad-3. Mysle, ze jestem wystarczajaco dorosly, by miec swiadomosc slusznosci lub nielusznosci swoich czynow. W przeciwienstwie do Ciebie, dziecko, juz troche przezylem i umiem wazyc slowa. Pozdrowien niet, nie bylbym szczery

Odpowiedz
avatar Orangowa
0 4

@RP73: A jak ja uwielbiam gdy ktoś odpowiada po dłuższym czasie licząc na brak odpowiedzi. "Bo przecież po takim czasie nie zajrzy więc moje będzie na wierzchu". Dawno na piekielnych nie zaglądałam, więc można powiedzieć "zagram sobie w twoją grę". Ad-1. To chyba ktoś cię oszukał albo to zmyśliłeś. Albo po prostu skoro, jak piszesz, to inna branża, to tam może być inaczej. To już do głowy ci nie przyszło? Typowy klient infolinii z gatunku tych pseudo-mądrych. Tłumaczyć coś jak krowie na rowie to nie, bo on wie lepiej. Wymagali od nas jak najniższej średniej czasu rozmów (maksymalna średnia miała nie przekraczać niecałych 6 minut tak dla twojej informacji), a jednocześnie mieliby wymagać ich przedłużania? Myślenie naprawdę nie boli. Ad-2. "Historia o Orange, zacznę bóldupić na Heyah i będę się dziwić, że ktoś na to zwrócił uwagę". No brawo. I to jeszcze w typowym Januszowym tonie "ja żem nic nie zrobił, to oni okradajo". Złamałeś zasady to masz dopłaty. Które zresztą są tak naprawdę na poziomie groszowym w porównaniu do stawek sprzed czerwca 2017. Ad-3. Z tym osądem słuszności swoich czynów to masz jednak dość spory problem. Twój komentarz to udowadnia. Jak już napisałam w punkcie poprzednim, złamałeś zasady i ponosisz tego konsekwencje. A pretensje masz do wszystkich dookoła tylko nie do siebie. Więc schowaj sobie te uwagi o doświadczeniu i świadomości głęboko do kieszeni, bo jak widać, ciebie one chłopczyku nie dotyczą. A ja pozdrowię i nawet będę ci życzyła pokory :)

Odpowiedz
Udostępnij