Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wybrałam się na otwarcie restauracji, główną atrakcją było "Sushi całą noc, jesz…

Wybrałam się na otwarcie restauracji, główną atrakcją było "Sushi całą noc, jesz ile chcesz".

Impreza była całkiem fajna, muzyka na żywo bardzo żywa, rzeźby z wasabi imponujące, kelnerzy przystojni, obowiązkowe drzewko bonsai z IKEA schło śmiercią męczeńską w najciemniejszym kącie, goście uśmiechnięci.

Nagle wkraczają ONI, cali na dżinsowo. Para mniej więcej trzydziesto - czterdziesto letnia, od góry do dołu w denimie, a z nimi, duża ilość małych dzieci. Powiedziałabym że najstarsze oscylowało w okolicach wczesnej podstawówki a najmłodsze w okolicach trzeciego trymestru. Nie jestem pewna czy wszystkie były dziećmi tej pary, wręcz wydaje mi się to mało możliwe, bo było ich przynajmniej 8 sztuk (nie doliczyłam się, bo się kręciły), wszystkie od góry do dołu w dżinsach. Troszkę się zdziwiłam, bo było grubo po dobranocce.

Para zagoniła dzieciaki na narożnik, obstawiła wszystkie przejścia wózkami, po czym rozpoczęli tłumaczenie starszym dzieciakom że mają pilnować młodszych. Następnie odmówili sobie jakąś modlitwę (nie żartuję) i ruszyli do stołu szwedzkiego.

O boże.

Dzieci łapią sushi w nie umyte łapy, odkładają na miejsce zgniecione, kłócą się o to kto będzie co jadł, rzucają w siebie krewetkami. Drą się, biegają, płaczą, wybierają całe garście imbiru (bo w kształcie kwiatka), nadgryzają kawałki sushi i plują na siebie "fuuuuuu!".

Jeden dzieciak ustawiał wieżę z sushi na ladzie, kiedy się wywaliła na ziemię, to pozbierał te rolki które się nie rozpadły z podłogi i rzucił z powrotem na stół.

Inny pomiot wsadzał do fontanny z czekoladą wszystko co jej się trafiło pod łapska. Owoce, łyżki, sushi (razem z całą ręką), serwetki, liść kwiatka doniczkowego. W którymś momencie zaczęła po prostu grzebać czymś w dolnej misie fontanny, wylewają czekoladę na stół i podłogę.

Niektóre dzieciaki próbowały sobie donieść jedzenie do stolików, docierała tak połowa jedzenia z talerza, reszta lądowała na ziemi, po czym była pracowicie rozdeptywana.

Młodsze dzieciaki urządzają zawody w pluciu colą przez nos.

Dwie starsze dziewczynki próbują ogarnąć młodsze rodzeństwo, które im w sumie dla zabawy robi na złość, chowa się pod stolikami, ucieka, piszczy. Rodzice od czasu do czasu krzyczą przez pół sali "Tymek nie ruszaj" ale na tym się ich udział kończy.

Inni goście bardzo szybko zaczęli się zbierać do domu, ja też postanowiłam się pospiesznie ewakuować. Jeszcze wychodząc widziałam jak Ojciec rodziny darł pysk na kelnera który usiłował ich wyprosić, nie wiem jaki był finał.

gastronomia

by Tarija
Dodaj nowy komentarz
avatar Limek
2 26

A jednorozca przypadkiem nie wsadzali do tej fontanny?

Odpowiedz
avatar le_szek
8 20

A dopiero ktoś pisał, jak to tu prawdziwe historie są opisywane :)

Odpowiedz
avatar kitusiek
5 15

@le_szek: Przynajmniej odeszła od klepanych 100 razy historii o niedobrych kurierach, niszczących życie dwunastolatka szkołach i wrednych staruszkach ;)

Odpowiedz
avatar jeremyxfile
2 6

@le_szek: Ta, jak to mawiał senator Palpatine - Ironic.

Odpowiedz
avatar Monomotapa
4 10

@le_szek: Ta pani to Charles Perrault tego portalu od niemal początku jego istnienia :) W jej przypadku wystarczy spojrzeć na nick :P

Odpowiedz
avatar kitusiek
15 21

@kijek: A o "pomiocie szatana" słyszała? A o wychowaniu? A jeżeli dziecko jest kompletnie niewychowane, drze japę na pół dzielnicy, biega jak opętane i zachowuje się tak, jakby pierwszy raz od dwóch miesięcy wyszło z zamkniętego pokoju z białymi ścianami, to nie może zostać nazwane "pomiotem"? Od kiedy dziecko nie jest niczemu winne? Do kiedy ten stan trwa? Do 13, 18 roku życia, później? Może jeszcze się załapię ze swoimi 20, wyniosę połowę elektroniki ze wszystkich sklepów w okolicy i w razie problemów powiem, że wszystko było ok, bo jestem za młody, żeby być winny.

Odpowiedz
avatar Ciejka
0 14

Najlepsze określenie dziecka to "pasożyt", więc w sumie po części masz rację, nie "pomiot" a "pasożyt"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

@kijek: wg SJP, jedna z opcji: pogardliwie: czyjeś dzieci lub jacyś ludzie

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
10 12

@kijek: Nazywanie tak zachowujących się pomiotów dziećmi jest obrazą dla wszystkich normalnych dzieci tego świata :)

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
14 26

Poproszę autorkę o podanie miejsca i czasu tej imprezy. Wydaje mi się, że też na niej byłem, a mój smok był zaparkowany tuż obok łodzi podwodnej tych piekielnych ludzi.

Odpowiedz
avatar Xynthia
5 15

@Fomalhaut: Jeśli z drugiej strony parkował mój prom kosmiczny (taki czarno-złoto-różowy), to chyba też kojarzę tę imprezę.

Odpowiedz
avatar Soulsick1988
8 12

Cudowna reklama prezerwatyw

Odpowiedz
avatar Jaladreips
0 4

Hołota z bachorami wszędzie robi syf, gdzie by się nie pojawiła. Do niektórych miejsc powinien po prostu być zakaz wstępu z dziećmi.

Odpowiedz
avatar MalaSosna
8 10

Wam się wydaje, że to nie jest prawdziwe, ale z własnego doświadczenia mogę potwierdzić, że takie akcje się zdarzają. X czasu temu pracowałam w chińskim bufecie i mieliśmy czekoladową fontannę. Takie cuda się tam znajdowało, że szok... To samo w lodówce z lodami, a o tym jak wyglądały stoliki, bufet i podłoga po takim dzikim najeździe to nawet nie chce mi się opowiadać. O ile uwielbiam dzieci, tak po tej pracy nigdy więcej nie poszłabym pracować do restauracji rodzinnej. A tak mimo chodem to jestem oburzona zachowaniem menadżerów, bo to ich zadaniem jest wypraszanie źle zachowującego się klienta, a nie kelnera.

Odpowiedz
avatar kitusiek
4 6

@MalaSosna: Jak nic ten komentarz to też fejk! Dzieci się tak nie zachowują! Dzieci są zawsze grzeczne, dobrze ułożone i nie da się mieć więcej niż trójkę dzieci! </sarcasm>

Odpowiedz
avatar ZebowaWrozka
3 3

Jak wyglądają rzeźby z wasabi?

Odpowiedz
avatar leprechaun
2 4

Gdyby akcja nie działa się w Polsce, to pomyślałabym, że to moi dawni wyspiarscy sąsiedzi. Ośmioro dzieci, dziewiąte było chyba w drodze, jak się wyprowadzałam. Co prawda zamiłowania do jeansowych wdzianek nie zauważyłam, ale "efekt szarańczo-tornada" taki sam. ;) Kiedyś matka tej radosnej ekipy wyburzeniowej mi się poskarżyła, że ciężko zapanować na TYLOMA DZIEĆMI... No cóż, nikt chyba nie przyłożył jej lufy do głowy i nie kazał prokreować pod przymusem? No ale wiadomo, biznes to biznes, czyż nie? Pieniądze nie śmierdzą, a im więcej dzieci, tym więcej zasiłku. ;)

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
1 3

Zapomniałaś dopisać na początku "Na fali historyjek o rozwydrzonych bachorach i rodzicach którzy nie zwracają na nie uwagi postanowiłam WYMYŚLIĆ własną".

Odpowiedz
Udostępnij