Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytając historię KittyBio i komentarze pod nią, nie jestem w stanie zrozumieć…

Czytając historię KittyBio i komentarze pod nią, nie jestem w stanie zrozumieć totalnego chamstwa oraz braku kultury i logicznego myślenia niektórych osób.

Sama posiadam małego aspołecznego kundelka. Idąc tokiem "rozumowania" pewnej komentującej pani, mam swojego agresora zabierać każdemu z drogi, a najlepiej nie wychodzić z nim z domu.

Ma przy smyczy żółtą wstążkę - nie każdy musi wiedzieć, że oznacza to „nie podchodź, potrzebuję przestrzeni”. Nie ma spaceru, żebym nie prosiła o zabranie wolno biegającego psa. Co słyszę od właścicieli? „Mój nie gryzie!!!”. Ale mój owszem.

Jak proponuję, że spuszczę ze smyczy swojego psa, niech pobawią się w berka gryzionego, a szanowny właściciel pokryje koszty weterynarza, to często słyszę, że takie psy to trzeba uśpić.

by Pooki
Dodaj nowy komentarz
avatar Pikselada
6 14

Niestety kluczem tu jest kwestia smyczy dla psów. Wielu właścicieli jej nie uznaje. Masa jest przypadków spuszczania psów ze smyczy. Może to rozwiązałoby problem osób z twoim problemem? W sytuacji takiej jak opisałaś to całym sercem jest się za właścicielem jednak stresowanego pieska (w tym przypadku twojego) - bo on jest na smyczy, ma opiekuna który się nim zajmuje a jest napastowany przez psy nieodpowiedzialnych właścicieli lub przez nieodpowiedzialnych ludzi. w tamtej historii chodziło też o sposób narracji a nie o klucz do samej historii. sama autorka podkreśliła że miałą zły humorek więc nie zareagowała tak jak zwykle. Co nie zmienia faktu że drugi pies nie był na smyczy a powinien być. Ja na osiedlu walczyłam o te smycze to byłam wyzywana od histeryczek, że mój buldog/labrador/ york / owieczka (nie znam rasy ale wygląda jak mała owca) nie potrzebuje bo on nie gryzie. jak widać walka o obowiązek smyczy jest dobra nie tlyko dla tych osób które psów nie mają a też dla właścicieli psiaków. w tamtym wątku fajnie to opisała Dobermania.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
19 21

Ogólnie ok, psy luzem bo "nie gryzie" to chamstwo i głupota, ale też psy które gryzą powinny być w kagańcu nawet na smyczy. Przechodnie nie powinni być zmuszani do obchodzenia łukiem bo pies z tych agresywnych.

Odpowiedz
avatar Pikselada
5 5

@bloodcarver: mądrze powiedziane. z doświadzczenia wiem (psy na mnie dość kiepsko reagują) że ciężko przewidzieć któ©y pies skoczy. mi się zdarzył zarówno owczarek podhalański (hapnął jak przechodziłam obok, na szczęście lekko) jak i coś ratlerkopodobne - bez smyczy - trzymane na rękach - skoczył do mnie i wczepił się i zwisał z mojego ramienia. zresztą problem z "bezsmyczowcami" ma wielu ludzi. Np biegacze w parku. ja mieszkam koło jednego z większych parkóœ w Krakowie - niemal na codzień jest problem że park zwłaszczony został przez bezsmyczowych psiarzy - przeszkadzają spacerującym, dzieciom, biegaczom, często seniorom (wiem że labradory są spokojne ale jak taki bezsmyczowy labrador poskacze wokół osoby poruszającej się o kulach to nie jest to bezpieczne)

Odpowiedz
avatar katem
7 7

@bloodcarver: Kiedyś mnie dziabnęło takie coś mniejsze od kota. Puszczają takie luzem nie patrząc, co toto robi - bo przecież takie małe krzywdy nie zrobi. Mi nie zrobiło, ale była to zima i miałam na nogach kozaki. Niestety, zachowałam się głupio, bo nic nie powiedziałam, a należało jednak powiedzieć właścicielom, że mnie pies dziabnął (a takie małe ząbki są ostre - na bucie później znalazłam małe dziurki). Oni zresztą też się nie zachowali poprawnie, a raczej musieli widzieć, jak do mnie toto doskoczyło.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@bloodcarver: No ale w historii, do której się odnosi autorka, pies był w kagańcu, a i tak zatłukł tymże kagańcem innego psa ;). Więc problem tkwi w psach nie na smyczy "które nie gryzą" przede wszystkim.

Odpowiedz
avatar pulpecja3
3 5

Kurcze jak ja to znam! Moja rada i sposób: dzwoń na straż miejską. Każde miasto ma gdzieś w jakiś ustawach, uchwałach czy innych statutach, ze psy mają być przynajmniej na smyczy. Kilka mandatów i się nauczą.

Odpowiedz
avatar Pikselada
0 2

@pulpecja3: u mnie nawet zdjęcia strazy miejskiej nie przekonują, jak się ich wezwie odmawiają wystawienia mandatu "bo przecież widać że spokojny"

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 marca 2018 o 16:09

avatar Zmora
4 4

@pulpecja3: Moja gmina pozwala na spuszczanie psa, jeśli pies się słucha. Więc to zależy od lokalnych przepisów.

Odpowiedz
avatar Pikselada
4 4

@Zmora: a czy czasem to nie są przepisy ogólnopolskie? Jednak psy powinny być na smyczach. Nikt nie mówi że 1 metrowych. niech mają 5-7 metrów spokojnie. A np zrobić w miastach (tak jak często jest w Niemczech) wygrodzone strefy do zabaw gdzie możnaby pupila spuścić ze smyczy żeby się pobawił albo sam albo z innymi psami. Ale jednak w mieście pies na smyczy powinien być. I po historiach na piekielnych widać że zależy na tym nie tylko ludziom którzy się psów boją bo byli już pogryzieni (jak np ja)

Odpowiedz
avatar SirCastic
5 5

@Pikselada: Z tym że 5-7 metrowa smycz niespecjalnie pomaga panować nad psem - 6 metrów smyczy, pozwala psu na swobodę w obrębie 113mkw. Co więcej, zazwyczaj pies o tym wie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Pikselada: U nas jest albo kaganiec, albo smycz, zwierzę nie musi mieć jednego i drugiego.

Odpowiedz
avatar Pikselada
0 0

@SirCastic: ja rozumiem, ale piszę to z perspektywy osoby bojącej się psów: jeśli wiem że pies jest na choćby tak dlugiej smyczy to nie boje się wejść w daną uliczkę. ale obchodzę oczywiście. natomiast psy puszczone w samopas to inna kwestia.

Odpowiedz
avatar Pikselada
0 2

@Drago: a co mi da kaganiec sam? moim zdaniem jeśli są te kagańce całoroczne to jeśli pies ma problemy z agresją oraz przynajmniej raz niesprowokowanie ugryzł człowieka lub inne zwierze to powinien go nosić jako dodatek do smyczy

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Pikselada: Jak Ci tylko mówię, jak jest. Sama uważam, że psy powinny być na smyczy głównie dla swojego własnego dobra.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
1 1

@Pikselada: U nas też takie są. Tylko nie wiem jak w innych miejscach, ale koło mnie niby fajnie zrobili, bo w ogóle jest i postawili taki "plac zabaw" dla psów. Szkoda tylko, że jest to zwyczajnie dość małe. Doliczając właścicieli (dla których nie wiem jak teraz, ale kilka lat temu była aż jedna ławka), to ze 3 owczarki może by dały radę. Szczerze mówiąc rzadko tam widuję więcej, niż pojedyńcze osobniki naraz. Chociaż, to akurat nie wiem czy jest spowodowane wielkością czy brakiem socjalizacji psów i/lub obawą o jej brak u innych. A co do kagańca albo smyczy, to takie jest prawo. Tylko u ras uważanych za agresywne musi być i to i to. A sam kaganiec jest raczej właśnie dla dobrze wychowanych psów, które reagują na komendy.

Odpowiedz
avatar Pikselada
0 0

@BlueBellee: wiesz u nas to jest tak że nawet jak powstanie udogodnienie to zaraz jest: a bo za daleko itp ;). Ale mi się marzą takie strefy żeby i psy się wyganiał← i inni mieli troszkę spokoju. a co do psów reagujących na komendy: niestety ja nie potrafię tego odróżnić z perspektywy przechodnia. A spuszczane są psy niereagujące też. Wobec czego te wytresowane na tym cierpią.

Odpowiedz
avatar Zmora
1 1

@Pikselada: Nie, to nie są przepisy ogólnopolskie. U mnie w gminie można psy spokojnie bez zmyczy puszczać. W Warszawie za to nie można, musi być albo kaganiec, albo smycz, chyba że w miejscach "rzadko uczęszczanych" (cokolwiek to znaczy), wtedy może być luzem. Tyle, że moja gmina to zadupie, a moja miejscowość to zadupie tej gminy. Więc się nie dziwię, że takie przepisy. Już ja to widzę, jak policja ściga ludzi za puszczenie psa luzem, by sobie pobiegał po polach ziemniaków. Bo przechodniów i tak raczej tu nie uświadczysz.

Odpowiedz
avatar Pikselada
0 0

@Zmora: wg mnie to jednak nienormalne puszczać psy bez smyczy. ale dzięki za uświadomienie jakie są przepisy - dobrze to wiedzieć. ja akurat mieszkam w większym mieście, psy luzem to codzienność. Tzn luzem ale gdzieś tam w pbliżu jest właściciel. Tyle że zwykle pies rzucający się do człowieka nie reaguje na komendy. Szczęśliwie zwykle są to mniejsze okazy. z jednej strony rozumiem chęć psiarzy żeby psy mogły zażyć troche luzu od smyczy. z drugiej mało kto teraz panuje nad swoim psem, mało który jest po tresurze. ciężka sprawa

Odpowiedz
avatar Zmora
-1 1

@Pikselada: Wiesz, dla mnie kompletnie nienormalne jest bać się jakichkolwiek zwierząt (ostrożność a strach to dwie różne rzeczy), mimo że parę razy zdarzyło mi się być udziabanym (akurat nie przez psy, ale przez parę innych gatunków). Osobiście uważam, że gruba większość i nawet agresywnych psów jest do ogarnięcia, ale sporo osób zwyczajnie nie wie co robi i reakcją jeszcze psa podjudza. Ale rozumiem, że takie osoby się zdarzają i mają prawo jednak chodzić chodnikiem bez strachu. I naprawdę nie wyobrażam sobie, jak wielkiego pecha trzeba mieć, by trafić na psa tak mentalnie spaczonego, żeby atakował bez zawahania losowych przechodniów, tyle razy co ty trafiłaś. Ja na twoim miejscu pewnie bym się zastanawiała, co ja robię nie tak, bo zwyczajnie ciężko mi to sobie wyobrazić. Ale domyślam się, że jednak takie sytuacje mają szanse się zdarzyć. Ja lubię swojego psa spuszczać. Kajam się, czasem nawet łamię tak przepisy w miastach. Ale gdy tylko w pobliżu pojawiają się obcy, pies natychmiast wraca na smycz. Obcy pewnie są mi za to wdzięczni, ale ja się ukradkiem przyznam, że nie robię tego dla nich. Ja ufam swojemu psu znacznie bardziej niz losowym przechodniom i po prostu się boję, że jak psa nie uwiążę, to zaraz albo zaczną w panice krzyczeć, albo psa mi dla zabawy ganiać, albo coś jeszcze im odwali. Na to samo w sumie wychodzi, bo kończy sie psem na sznurku. No, ale ja mam fobię społeczną i przechodniów ogółem omijam dużym łukiem i staram się ich w żaden sposób nie prowokować. Jeszcze mnie ugryzą. :)

Odpowiedz
avatar Pikselada
0 0

@Zmora: a ile razy miałeś/miałaś zakładane po kilkanaście szwów? Na brzuchu, ale też na twarzy? Może wtedy łatwiej byłoby zrozumieć czyjś strach. Mnie czasem pies hapnął. Ale bywały też bardzo poważne pogryzienia. I one spowodowały że dla mnoe pies tp jest stworzenie które gryzie. Kojarzy mi się z bólem i agresją. I zaznaczam ze nie stało się to raz. Uprzedzając pytanie: nie pchałam się do psa z lapami. Żadnego z nich. Nawet więcej- dwa razy ataki miały miejsce od tyłu. Wiec nawet pies nie mógł poczuć strachu (jak agresje psów tlumaczą czasem psiarze) bo go nie widziałam. Przypuszczam żw to kwestia pecha, trafiłam na takie egzemplarze. Wiem że 99,9% psów jest pewnie ok. No ale nie poradze nic na moje doświadczenia. Dlatego całym sercem jestem za smyczami. Chcesz spuścić psa to weź go na odludzie. Byłam u ludzi którzy tresują psy i zajmują się dogoterapią. Widzieli mnie przy psach. 3 specjalistów powiedziało że łagodne egzemplarze jak mnie widzą stają się nerwowe. Mimo że ja np stałam tyłem. Może to zapach. Nie wiem. Dlatego zawsze mam ze sobą już teraz gaz. Jeśli zdarzy sie sytuacja że pies puszczony luzem będzie warczał przy mojej nodze i szykował się do ataku to użyję. Chociaż wolałabym psiknąć jego właściciela.

Odpowiedz
avatar Zmora
1 1

@Pikselada: Cóż, skoro masz potwierdzenie, że negatywnie na psy nie wpływasz zachowaniem, no to rzeczywiście musi to być straszny pech zwyczajnie. A może i coś innego. Prawda jest taka, że nie wiemy w 100% jak funkcjonują zwierzęce zmysły i na co zwierze może negatywnie zareagować. Współczuję. A człowiek, który psu warczeć przy nodze obcego, jeszcze do tego gdy taki pies jest luzem, to musi mieć nie po kolei w głowie.

Odpowiedz
avatar Pikselada
0 0

@Zmora: kumpel który socjalizuje beznadziejne przypadki mówi że może psy wyczuwają zapch, który je drażni. albo drażni je jakiś gest który robie. wcześniej obstawiał strach, że wtedy się wydziela konkretny zapach ale p otym jak skoczył do mnie jego podopieczny któ©ego nie widziałąm czyli nie mogłam się go przestraszyć sam już nie wiedział o co chodzi. dlatego noszę ten gaz. jeszcze nie użyłam, nawet przy szarpaniu nogawki. ale na sor po kolejne szwy nie wrócę wiec trzymam w razie powazengo ataku. na szczęście nie ma póki co wiekszych problemow niż poszarpane spodnie

Odpowiedz
avatar katzschen
1 11

Jeśli nie jesteś w stanie nie wpadać ludziom i psom pod nogi, no to chyba tak.

Odpowiedz
avatar Pikselada
1 5

@Jorn: witaj w moim świecie. jako dziecko byłam 5krotnie pogryziona przez wałęsające się psy. mam uraz. jako dorosła pogryziono mnie 3 razy. nigdy nie podchodzę do psów, nie głaskam, gdy mijam psa nie patrze na niego. żeby nie prowokować. @katzschen: nie bądź głupi/głupia. myślisz że psy gryzą tylko tych co do nich podchodzą? przecież masa przepraszam ale kundli wałęsa się z dala od właścicieli, a ci stoją pod klatką i palą papieroska a pies jest 50 metrów dalej. to codzienność. tak samo jak spuszczanie psów ze smyczy w parkach. wywali wózek? przewróci staruszkę? ugryzie kogoś? co za problem. w końcu to PIES. on ma prawa. a reszta się ma dostosować. tak?

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 2

@Jorn: Raczej starczy żebyś nie wchodził na takiego psa. Starczy mieć sprawne oczy lub psa przewodnika. Ludzi na chodniku chyba omijasz?

Odpowiedz
avatar BlueBellee
4 4

@Pikselada: I to jest karygodne. Ale normalny właściciel psa trzyma go na smyczy i jeśli mijacie się na chodniku skraca tę smycz, chociażby po to, żebyś mogła przejść bez zaplątania się w nią i/lub psa. Starczy po prostu nie wleźć na psa. Naprawdę mi przykro, że coś takiego Cię spotkało i rozumiem Twoje stanowisko. Z tym, że należy piętnować debili, a nie wszystkich jak leci. Według polskiego prawa pies słuchający komend może sobie polatać bez smyczy. O ile oczywiście nie należy do ras agresywnych. Jeśli ktoś się nie stosuje, to należy wzywać odpowiednie służby. I wierz mi, że większość tych psów raczej nie przewraca staruszek, ani wózków. Rozumiem, że może Cię to nie satysfakcjonować, bo co Ci po ukaraniu właściciela, jeśli już coś się stanie. Tyle, że tak samo jest z ludźmi. Też nie przewidzisz co komu odbije. Nie wiesz czy ten sympatyczny facet uśmiechający się do Ciebie w autobusie nie planuje Cię właśnie poćwiartować lub nie rzuci się nagle na współpasażerów. Tak, pies ma swoje prawa. Np. ma prawo nie być bity, katowany, męczony w jakikolwiek sposób, zabijany itp. Ma prawo również do godnych warunków życia. Ma też obowiązki - a raczej jego właściciel, o ile nie jest to pracujący pies. I te obowiązki są już całkowicie podporządkowane Twoim prawom. A do tego nawet walniętego psa da się kontrolować. To zależy od ludzi. No wiesz, "jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś".

Odpowiedz
avatar Pikselada
0 0

@BlueBellee: może po prostu mam pecha. Nie ukrywam, że możw tak być. Wielokrotnoe byłam gryziona, żaden z tych psów nie był bezpański. I żaden nie reagował na komendy. Ja się brzydzę przemocą wobwc zwierząt. Ale podczas ataku przywaliłam psu w nos aż się zatoczył. Ale nie miałam wyjścia. To była rada od kolegi który ma hodowle psów ale też wyprowadza ciężkie przypadki czworonogów na prostą. Ja rozumiem prawa psów - mimo że jak pies jest przy mnie zwłaszcza duży to mam atak paniki, imimo posiadania gazu, to staram się nie używać. Bo to najczęściej nie wina psa. To tak jak na nlim starym mieszkanou: był sobie wilczur (tak z wyglądu), wesoły, przymilny ale czasem coś go trafiało i potrafił być groźny. Właściciel dla rozrywki puszczał go zeby pobiegał sobie po klatce. Hapnął raz mnie, były szwy, potem jeszcze 3 osoby. A na koniec podobno zrzucił sąsiadke ze schodow jak na nią wpadł z impetem. Złamane biodro w konsekwencji. Ja wiem że to nie wina tego psa. Ale człowiek podświadomie na nim wyładowuje złość.a powinno się obić zdrowo jego właściciela. Szkoda że tak mało jest odpowiedzialnych wlaścicieli. Byłby wszystkim łatwiej.

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
2 2

@Pikselada: Większość właścicieli jest odpowiedzialnych ale to debile rzucają się w oczy. Ludzie zapamiętują lepiej złe rzeczy więc siłą rzeczy bardziej zapadają Ci w pamięć niebezpieczne czy stresujące dla Ciebie sytuacje a miliony zdarzeń w których właściciel z psem na smyczy na Twój widok ściągnął go do krawędzi chodnika by umożliwić Ci przejście, wyparowują zaraz po tym jak się zdarzyły. Ja, jako posiadacz szczeniaka, mam z kolei największy problem z... ludźmi (z latającymi luzem szczekaczkami też ale mniejszy). Ciężko pracuję na to żeby wpoić mu takie nawyki żeby i jemu i wszystkim naokoło było w przyszłości dobrze. Dążę między innymi do tego żeby nie zaczepiał, a tym bardziej radośnie nie obskakiwał, przechodniów. Bo ktoś może sobie nie życzyć, bo ktoś się może bać, bo ktoś może mieć ciężkie uczulenie czy cokolwiek. Wygląda to tak, że gdy się z kimś mijam odwracam uwagę psa tak żeby zignorował współużytkownika chodnika czy ścieżki. I pewnie pies już dawno nabrał by takiego nawyku gdyby nie to, że 80% przechodniów na moje wysiłki reaguje "o! szczeniaczek, niech skacze, słodki jest!". Tylko,że ten szczeniaczek za chwilę będzie ważył ponad 30 kg i dalej będzie się cieszył do ludzi. Ale oni pewnie już nie koniecznie.

Odpowiedz
avatar Jorn
-1 3

@BlueBellee: Jak dla mnie, twierdzenie, że piesek potrzebuje przestrzeni, bo jest aspołeczny, nie oznacza, że wystarczy uważać, żeby na niego nie wpaść, lecz raczej "z drogi, bo idę z moim kundlem, którego nie potrafiłam wychować".

Odpowiedz
avatar Pikselada
0 0

@bezznaczenia: zgadzam się z tobą. Ja zakładam że 99% psów jest ok. Ale ich nie pamietam. Pamiętam te które mnie zaatakowały. Tak to działa niestety. Ale rozrózniam wesołego obskakującego mnie psiaka od takiego z pianą lub warczącego. Oczywiście jest przy obskakiwanii stres ale nie robie afery. Czekam aż ktoś przejdzie i zabierze pupila. Oczywiście na codzien widze jacy ludzie są piekielni: że podchodzą, klepią psy, albo puszczają dzieci tak jakby to było ich prawo: dziecko widzi psa czyli może go ciągnąc za uszy, ogon, dziubac palcem w oko. Okropne to jest.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@Jorn: Ja cię dobrze rozumiem, Jorn? Przypier8alasz się do dziewczyny, która krytykuje fakt nie trzymania psów na smyczy? Czyli rozumiem, że wolałbyś, żeby chodziły luzem?

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@Pikselada: No ale wyjaśnij mi jak to się ma do faktu, że autorka historii krytykuje psy nie na smyczy? Rozumiem, że wolałabyś, żeby były luzem?

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
-4 22

Agresywne psy które rzucają się na ludzi i zwierzęta tylko dlatego że znaleźli się zbyt blisko należy wytresować albo uśpić, zanim stanie się tragedia. Nie będę uciekać do rowu, bo szanowna pani idzie z psem który potrzebuje przestrzeni!

Odpowiedz
avatar Pikselada
4 10

@Tajemnica_17: masz racje ale psiarze nigdy ci jej nie przyznają. każde agresywne dla otoczenia zwierze należy uśpić jeśli nie ma go kto resocjalizować albo nei da się go zresocjalizować. ja miałam założone 19 szwów bo babie się nie chciało psa na smyczy trzymać. a jak już zaczał gryźć to ani ona nie mogła go odciągnąć fizycznie ani komendy nie działały. na szczęście pamiętałam radę kolegi który jest hodowcą psów - walić z pięści w nos.

Odpowiedz
avatar BlackAndYellow
4 4

Agresywny pies to jedynie do pilnowania posesji - pewność że jak złodziej wejdzie to z własnej głupoty i zabawa w berka gryzanego się za niedługo zacznie :) sam miałem takiego wilczura, ja się go bałem i raz mnie powierzchownie zranił ale uraz do dużych psów pozostał

Odpowiedz
avatar BlueBellee
1 1

@BlackAndYellow: Bałeś się własnego psa?!

Odpowiedz
avatar Pikselada
5 5

@BlackAndYellow: ale czekaj, zawsze jest niezerowa szansa że pies się wydostanie z posesji. to ty miałeś czworonoga którego sam się bałeś i ciebie zranił? i nie widzisz w tym problemu? Zacytuję tu kumpla: pies do pilnowania posesji ma nie być ani przytulnym labem, ani agresywną bestią. Ma być wyszkolony do ochrony. i tyle.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
1 5

@Pikselada: Nie! @Tajemnica_17 nie ma racji. Co to w ogóle za gadka o usypianiu? To idźmy dalej tym tokiem rozumowania. Bandytów, kiboli i niektórych polityków też należy uśpić . Tyle, że jakoś nikt o tym nawet nie pomyślał... Każdego psa da się ułożyć tak, by się słuchał właściciela. To, że psy się nie słuchają i ma się wrażenie, że to nie właściciel a pies rządzi, to tylko i wyłącznie kwestia tego, że nieodpowiednia osoba jest właścicielem zwierzaka. Pies doskonale wyczuje, że ma właściciela pipkę i to on zacznie "dowodzić stadem".

Odpowiedz
avatar Pikselada
2 2

@Iceman1973: przykro mi ale ma racje. Jeśli pies w żaden sposób nie rokuje, notorycznie atakuje ludzi to jest jedno rozwiązanie. I takie zweirzeta też są. Akurat moje zdanie jest dokładnie takie samo o ludziach którzy popełnili kilka morderstw. Ich się nie da resocjalizować. Ale to temat na inną dyskusję. Ja swoje zdanie opieram o doświadczenie ludzi którzy zawodowo układają psy (prowadza też szkolenia dla ludzi ze strachem przed psami) - im też zdarza się ułożyć ciężkie przypadki ale bez gwarancji że atak się nie powtórzy. nie mówimy tu o przypadkach: burek raz hapnął i nawet specjalnie nikogo nie poszarpał. mówimy m.in o psach uczonych atakowania ludzi. takie też są. byl swego czasu wysyp pitbulowatych i amstafowatych w schroniskach... i było wiele problemów. Przykro mi - zwierzeto tylko zwierze. Należy mu się każda możliwa pomoc - ale jeśli ona zawodzi to należy je uśpić. w skrajnych i pojedynczych przypadkach. Ale się one zdarzają.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2018 o 8:35

avatar Pooki
1 3

@Tajemnica_17: proszę czytaj że zrozumieniem.Mój pies jeszcze nikogo nie pogryzł,wiem że może zareagować agresją na człowieka lub psa dlatego ZAWSZE jest na smyczy i kontroluję jego zachowanie.To że jest aspołeczny , nie oznacza że mam to uśpić.Idac twoim tokiem rozumowania część społeczeństwa też należy uśpić , bo są aspołeczni, agresywni,awanturujacy się.

Odpowiedz
avatar leprechaun
0 0

@Pikselada: Niestety, jako zapalony psiarz muszę przyznać rację. Zdarzają się przypadki, których nie da się odpracować - rzadko, ale zdarzają się. Musieliśmy uśpić jednego psa, ponieważ jego agresja miała podłoże chorobowe. Tzn. pies dostawał absolutnie nieuzasadnionych, trwających maks. minutę napadów agresji, po czym jakby się budził z transu, kompletnie skołowany i przerażony. Konsultowaliśmy problem i z behawiorystami (w tym specjalistami od agresji u psów), i z weterynarzami, zrobiliśmy tonę badań. W końcu wyszło na jaw, że psisko ma poważne, wrodzone zaburzenia neurologiczne. I niestety nie było żadnej możliwości naprawienia tego, trzeba było biedaka uśpić. :( To są skrajne przypadki, ale jednak się zdarzają (np. u King Charles Cavalierów zauważono korelację umaszczenia rudego z właśnie takimi nieuzasadnionymi napadami agresji).

Odpowiedz
avatar dayana
-1 7

Zgodzę się, że każdy swojego psa, dzieciaka i ogólnie wszystkiego, co ze sobą wziął z domu powinien pilnować. Jeżeli to historia, o której myślę (pies niebędący na smyczy został uśpiony, bo pies autorki tak go załatwił) to chyba jednak przesada? Gdyby to nie pies, a dzieciak podbiegł i dzieciakowi stała się krzywda to odpowiadałaby karnie. Twój pies, Twoja odpowiedzialność. Skoro jest aspołeczny to trzeba uważać. Jak jedziesz samochodem, widzisz zataczającą się osobę to zwalniasz i obserwujesz człowieka, a nie "ee tam, najwyżej rozjadę, to jego wina przecież".

Odpowiedz
avatar BlueBellee
1 1

@dayana: Tak, to ta historia. Z tym, że ta jest raczej o tym, że niektórych poniosło nieźle wtedy, a autorka tej historii uważa, że nakaz nie wychodzenia z domu z resocjalizowanym psem jest z zada wzięty, a swojego psa nawet oznaczyła i pisze jedynie o tym, że wkurzający są ludzie typu "on się tylko bawi".

Odpowiedz
avatar Pikselada
-1 1

@BlueBellee: mnie tak też poniosło. Ale uwierz mi, po moich przejściach z psami jak zobaczyłam zdanie w stylu: miałam zły humor, zwykle robie x i y ale wkurzyłam się i zrobiłam x to aż mi się ciśnienie podniosło. Ja wiem że musiała być umęczona postawą ludzką. Ale do cholery. I jeszcze to wyjechanie z "mopem". Prawda jest taka: jaka była akcja taka w większości była reakcja. Co nie znaczy że jestem z niej dumna. Po prostu nie żyjemy w czarno- bialym świecie. Nie są ofiarami ataków psóe tylko ci co podchodzą i się z lapami pchają. Ale fakt faktem: zachowanie ludzi od mniejszego psa było fatalne i jakże często spotykane. A co do ludzi pchających się z lapami do zwierzaków zawsze mam jeden tekst (opiekuje się rotacyjnie kotami, najczęściej chorymi): - o jaki kiciuś może Dżejsika/Brajanek poglaskać? Gryzie to to? -nie , ale ja gryze ;) I zwykle ustępują. Oczywiście nie robie tego ze złosliwości ale ze wzgledu na to jak ludzie potrafia sie zachować nie patrząc na komfort zwierzaka.

Odpowiedz
avatar KittyBio
-1 1

@dayana: Odpowiem Ci co by się stało, jeśli pies w tym przypadku "zaatakował" ( w cudzysłowie, bo mówimy, kiedy dziecko po ostrzeżeniu podłazi do psa i się mu drażni). Mój sąsiad jest myśliwym i ma 3 wyżły, czyli też bydlątka. Tak posłuchanych i wytresownych psów, a jednocześnie łagodnych, to w życiu nie widziałam.Raz się chłopu zdarzyło, ze wracał z 1 od veta i mu żona kazała kupić coś tam w sklepie.Uwiązał krótko psa (on też nie chodzi na długich smyczach ( czyli takich 1,5 m, tylko na krotkich, bo pies duży 50 cm mu starcza). Kagańca nie założył, bo psy nie wiem czy taki mają ( nigdy nie widziałam, by miały). No i się stało. Pies ugryzł dziecko pod sklepem. Była policja ( to było stosunkowo dawno), skończyło się w sądzie. No i pech chciał, że facet uniewinniony, a rodzice musieli pokryć koszta sprawy. Okazało się bowiem ( nawet byli świadkowie), ze dzieciak mało tego że podleciał do psa, to jeszcze mu się drażnił. Pewnie to wina, że prokurator mieszka 3 klatki dalej i też ma psa ( nieco większy mop. CO do nazywania minipsów mopikami i szczurkami, ja swoje dla wyrównanie zwę bestią albo bydlęciem. Absoltnie nie z pogardy, bo małe też jest piękne ( no dobra nie trawię "nowych" yorków, bo te w starym typie były śliczne i chińskich nagich grzywaczy). Po prostu jak napisę ze pies był krzyżówką ciułały, mopsa i pomeraniana, to przeciętny człek, nie wie jak to może wyglądać.

Odpowiedz
avatar KittyBio
-5 5

@dayana: Jeszcze sprostowannie, bo jako psychol, wyjdzie, ze z tego co napisałam, pies ma prawo atakować. Nie - pies nie ma prawa w żadnym wypadku zaatakować < nawet w samoobronie, bez pozwolenia>, ale takie psy nie istnieją ( przykro mi bardzo). Kiedy coś się dzieje, to wielki stres jest dla właściciela, chociaż to po prostu nie jego wina. I jeśli widzę zataczjącą się osobę zwolnie i tak się stało tym razem ( smycz była skrócona do max). Autorkę gorąco popieram :)

Odpowiedz
avatar Iceman1973
1 5

@KittyBio: Pies nie ma prawa zaatakować w samoobronie? Co ty za brednie wypisujesz! Może ma czekać aż go inny pies zagryzie albo ktoś zatłucze? Tak, jak Ty zaatakujesz w samoobronie tak i pies ma do tego prawo. Wtedy to już jest problem tego, który myślał, że może psa, kota, człowieka czy dinozaura zaatakować. Prosta zasada... jak ktoś jest głąb, to musi się liczyć z konsekwencjami.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2018 o 12:51

avatar KittyBio
-4 4

@Iceman1973: Przykro mi, ale pies przebywający przy ludziach nie ma prawa atakować nawet w samoobronie, chociaż takie psy nie istnieją < i z pkt biologa - słusznie, że nie istnieją>! Czasem mi się wydaje, że ludzie cenią zwierzaki, bardziej niż ludzi, co jest dużym błędem ( mimo, że ludzie więcej krzywdy wyrządzają). Pies jest psem, nie człowiekiem i ma służyć człowiekowi ( dokładnie służyć -czy to będąc "osobą do towarzystwa" czy psem pracującym), tak samo jak koń ( sama jeżdżę i mam wrażenie, ze jeszcze trochę i będzie to zakazane "bo meczę konia"). Natomiast zgadzam się z ostatnimi 2 zdaniami - każdy czyn ma swoje konsekwecje i jako ludzie powinniśmy to wiedzieć. U zwierząt nazywa się to instynkt samozachowawczy, więc powstanie rasy bez instynktu samozachowawczego, doprowadziło by w grucnie rzeczy do tego, że ta rasa by wyginęła ( nawet mimo sztucznego podtrzymywania).

Odpowiedz
avatar Zmora
1 3

@KittyBio: Raz jeden się z Icemanem zgodzę. Pies powinien mieć wszelkie prawo atakować w samoobronie. Tyle że taki pies powinien być wystarczająco wyszkolony, by odróżniać namolnych, czy w inny sposób nieodpowiadających mu ludzi, od rzeczywistego ataku.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 2

@KittyBio: Ty sama sobie zaprzeczasz: "nie ma prawa atakować nawet w samoobronie" vs " U zwierząt nazywa się to instynkt samozachowawczy, więc powstanie rasy bez instynktu samozachowawczego, doprowadziło by w grucnie rzeczy do tego, że ta rasa by wyginęła". I cholera, niby masz zwierzę, niby jeździsz konno, a nie pierwszy raz mam wrażenie, jakbyś je traktowała jeszcze mniej emocjonalnie, niż ja nowe jeansy.

Odpowiedz
avatar Dobermania
1 3

@KittyBio: na początku szczerze Ci współczułam sytuacji w jakiej się znalazłaś, ale im bardziej Cię czytam, tym mniej rozumiem. Każdy organizm na tej planecie w samoobronie będzie stosował dwie opcje: ucieczka lub walka. Jeśli nie ma możliwości ucieczki, będzie to walka. I nie ważne czy dotyczy to człowieka, psa, kury czy mrówki, każde zwierzę jest chronione przez instynkt przetrwania. Ja cenię swojego psa dużo bardziej, niż nieznanych mi ludzi, ponieważ posiadam do niego stosunek emocjonalny i zamierzam zapewnić mu dobre psie życie. W czasie gdy ubiorę psa w zimowy kombinezon i pójdę z nim na spacer, dziecko w Syrii będzie marzło, z braku odpowiednich ubrań. Porzucam psu na spacerze nową super-zabawkę, z włókien przyjaznych dla psich zębów, jakaś rodzina w Polsce nie ma na leki ratujące zdrowie. Dam mu zbilansowaną karmę odpowiednią dla jego wieku i zapotrzebowania, kilka osób umiera z głodu. Jem na kolację schabowego, mogłabym ziemniaki i kapustę, a resztę pieniędzy wysłać do Afryki, paru ludzi bym uratowała. Każdy z nas by mógł, ale jesteśmy egoistami, którzy wyżej cenią własny komfort i swojego psa, niż innych ludzi. Bardzo przykre, ale nie ja ten świat urządzałam. Nie bądź więc obłudnikiem z frazesami o wyższym cenieniu ludzi, bo sama, mając psa, poświęcając mu czas, sobie zaprzeczasz:)

Odpowiedz
avatar Pikselada
0 0

@Dobermania: mam tak samo z moimi kotami ;). są członkami mojej rodziny, dbam o nie. wiem że są dzieci które mają gorzej itp. cenię swoje koty za wiele rzeczy, są mi bliższe niż sporo ludzi których znam. między innymi dlatego rzadko reaguje na jakąś małą psią agresje. bo gdyby mojemu kotu odbiło to nie chciałabym żeby ktoś mu od razu gazem. gorzej z tą większą agresją. i nie wyobrażam sobie pozbawić zwierzaka szans obrony. co innego gdy atakuje niezaczepiony. ale jak miałby się nie bronic? to instynkt. tak jak u człowieka. ja krzywde drugiej istocie w obronie wyrządziłam dwa razy i to byłą reakcja. a jednak mam uczucia wyższe. ale podczas gdy mocno gryzł mnie jeden pies to dostał dokładnie w nos, a za drugim razem gdy właściciel nie odwołał swojego psa od mojej nogi a niosłam mojego kota po operacji to odruchowo chciałam odsunąć tego psa nogą i jak sie nie udało to go lekko kopnęłam (odskoczył na ok metr, ale spadł na łapki). nie jestem z tego dumna. ale w obronie robimy różne rzeczy. a co dopiero zwierzaki

Odpowiedz
avatar KittyBio
-1 1

@BlueBellee: Jestem biologiem :) Zwierzę bez instynktu samozachowawczego nie ma prawa bytu - fakt biologiczny. Pupil domowy nie ma prawa atakować w samoobronie - opinia człowieka. Nie możemy przekładać dobra zwierzęcia nad dobro człowieka. Firma w której pracuje prowadzi badania na zwierzętach (wiem bedzie licz, bo za dużo filmów ubarwionych puszczają w TV) i nie wyobrażam sobie takich testów na ludziach (działanie teratogenne leków, trwały by ze 20 lat - oczywiscie trzeba by było uśpić i matki i dzieci, a szczur czy kura, no cóż...). Przykro mi, ale nie wyobrażam sobie, że człowiek orze ziemię w górach (bo ciągnik nie podjedzie), skoro jest koń. Wiecie, ze koń sportowy pracuje dużo ciężej niż ten nad Morskim Okiem?! Nie widziałam pseudoekologów na Służewcu czy w Ascot - bo mają stajnie ze SPA i specjalistów od zaplatania ogonów, ale koń wciąż się "męczy". Pies to zwierze i dla niego bodźcem do ataku może być dotknięcie miski z jedzeniem (zwłaszcza u ras pierwotnych) - to będzie instynkt samozachowawczy - nic złego, a jednak. Pies nie jest człowiekiem - nie rozróżnia sytuacji "półniebezpiecznych". Przykład - pan w autobusie Cię "maca" - czy od razu wyjmujesz nóż i tniesz mu szyję? Ja nie, a pies dokładnie tak zareaguje - albo się zerwie i ucieknie albo będzie walczył na śmierć, jeśli coś go przestraszy.Dlatego pies wśród ludzi powinien mieć najlepiej nie mieć takiego instynktu. Inny pies atakuje twojego - jeśli bezzębny karzełek atakuje Twojego, to Twój w obronie go zagryzie - czyja wina, skoro tylko się bronił i miał prawo? Nikt nie każe Ci żałować pieniedzy na pupila ( sama ładuje w niego "miliony"), ale też jeśli człowiek na ulicy boi się psa, to nie mam problemu, by "ograniczyć" przyjemność własnemu psu, na poprawę komfrotu drugiego, obcego człowieka ( nawet jeśli prawo tego ode mnie by nie wymagało). Po prostu to pies czy koń - żyjące, czujące stworzenie, ale jednak nie człowiek. Zwierzę nie myśli kategoriami - o idzie mój pan, położe się na pleckach, by okazać mu przyjaźń - to raczej jest - przyszedł mój pan i władca, okażę mu uległość i że nie chcę walczyć. Jest dobrym wodzem stada. < ciut przekoloryzowane>.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

Bo niestety mamy społeczeństwo, które oczekuje, że wszyscy dookoła się będą dostosowywać. Mam pieseczka, który przecież nie gryzie? Nieważne, że to zwierzę, nigdy nie wiadomo w 100%, co mu strzeli do łba, gdy pojawi się nieznany bodziec, nie, moja sunia ma prawo biegać bez smyczy, gdzie chce, bo jest moja. A jak Ty masz agresywnego psa, to nawet smycz i kaganiec, to za mało, najlepiej go uśpij, bo moja sunia chce sobie pobiegać. Swoją drogą w mojej rodzinie była niedawno taka sytuacja - tatuś rodzinki pieska zawsze luzem puszczał, bo musi się przecież wybiegać, w d8pie uwagi wszystkich miał, piesek zobaczył kumpla po drugiej stronie ulicy, został z niego placek. Teraz już się nauczyli trzymać na smyczy, tyle że przynajmniej nie oskarżali o rzeczony placek całego świata i kierowcy.

Odpowiedz
avatar tygrysi
-1 1

Trzymanie "aspołecznego" psa jest nieodpowiedzialną bezmyślnością. Mojego sąsiada pies został zagryziony przez takiego (pies-sprawca wybiegł na klatkę przypadkiem). Ja w ten sam sposób zostałem ugryziony w rękę w dzieciństwie, gdy przyszedłem poprosić o cukier dwa piętra wyżej do sąsiadki i nie udało jej się przytrzymać takiego "aspołecznego" pieska. Więc sorry, ale choć mam lęk przed psami i sam tępię puszczających luzem, to tych co ci mówią, że trzeba twojego psa uśpić, w pełni rozumiem.

Odpowiedz
Udostępnij