Kilka lat temu, pracowałam w xero.
Mieliśmy na zapleczu tak zwaną "gilotynę", taką wielką maszynę z obciążonym ostrzem, którym się przecinało całe ryzy papieru.
Gilotyna - grat z Jugosławii była nieco humorzasta, ale działała. Do czasu oczywiście, bo w końcu usterka przydarzyła się w złym momencie i jedna z pracownic straciła palce.
Właśnie w tamtym czasie odchodziłam z pracy, nie tylko z powodu gilotyny z czkawką, ale wiem, że właściciel obiecał kupić nową maszynę, jeżeli to będzie możliwe to taką, która nie śniła o złotych czasach terroru Jakobińskiego.
Tydzień temu po raz pierwszy od odejścia z pracy miałam okazję wstąpić na stare śmieci. Co się okazało? Lokal przeszedł gruntowny remont, jest tam teraz kawiarnia, kanapa dla klientów i maszyna wydająca numerki, są nowe blaty, oklejone cegiełkami z gipsu, cała rzesza nowych, uśmiechniętych pracowników - studentów, ekspozytor z kalendarzami (idealne na prezent!), same miłe piękne i nowe rzeczy.
Muszę przyznać że poczułam się obco, trochę niekomfortowo nawet, jakoś tak panicznie szukałam czy wśród pracowników nie mignie znana twarz, może jakiś stary kolega?
I nagle usłyszałam znajomy świergot i zaraz po nim huk.
Oczywiście.
Gilotyna z Jugosławii.
Gdzieś Ty się tak długo podziewała, łachudro!? Już myślałam, że nie wrócisz. Dobrze Cie znowu widzieć :)
Odpowiedz@Candela: Niektórzy tropiciele zmyślonych historii stwierdzą, że szukała kolejnego motywu dla swoich bajek (tak jak pod historią o facecie, który uznał ją za prostytutkę, bo stała na poboczu) ;P Miło zobaczyć któregoś ze "starszych" użytkowników - ostatnio SS, teraz Tarija. Pozostaje tylko czekać na jakąś historię od zaszczurzonego :D
Odpowiedz@kitusiek: zaszczurzony chyba już nie wróci, bo mu użytkownicy piekielnych trochę krwi napsuli.
OdpowiedzPodpisuję się, ja również tęskniłem. A gilotyna z Jugosławii zdobyła moje serce!
Odpowiedz@Candela: No chyba dobrze, że jej długo nie było, bo to znaczy, że piekielne sytuacje się nie trafiały i niechaj tak zostanie. A nie to co niektórzy użytkownicy tutaj i ich historie o tym "jak jakaś baba krzywo na nich spojrzała w warzywniaku" byle dodać 15 historii w miesiącu.
Odpowiedz@mskps: Zaszczurzony był na Piekielnych w styczniu, nawet komentarz napisał, więc jakiś cień szansy jest. Swego czasu SS też mówił, że nie wróci - bo nie dość, że ludzie mają coraz większy ból tyłka o wszystko, to jeszcze zjechali go z góry na dół pod jedną z historii i oskarżyli o fejki. Miał później specjalnie wrzucić zmyśloną historię dla sprawdzenia, czy wejdzie na główną i czy ogarną, że coś takiego nie miało miejsca. Nie wiem czy w końcu to zrobił - w tamtym okresie mało czytałem poczekalnię ;)
OdpowiedzAle po co w kawiarni gilotyna do cięcia papieru? Została jako eksponat?
Odpowiedz@Fomalhaut: Raczej do demonstracji, co czeka kłopotliwych klientów ;)
Odpowiedz@Fomalhaut: Kawiarnia jest tam dodatkowo, tak jak kanapa dla klientów i maszyna z numerkami, sam lokal to wciąż ksero...
OdpowiedzCiekawe jakie odszkodowanie zapłacił właściciel za ucięte palce pracownicy. Po czymś takim PIP, sąd pracy i wypłacone odszkodowanie powinny spowodować, że punkt ksero powinien zniknąć z rynku.
OdpowiedzTeż pracowałam na gilotynie z Jugosławii! :) Jak leciał nóż, to się trzęsło wszystko dookoła, takie łupnięcie. Na szczęście nikt palców nie potracił, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. :)
OdpowiedzW sumie pominęłaś najciekawsze i najbardziej piekielne - co to za historia z palcami?
Odpowiedz@szafa: Były palce, nie ma palców - ot historia. Chociaż po gilotynie to pewnie idzie przyszyć jak się pospieszyć bo powinno być w miarę czysto ścięte.
Odpowiedz