Do pracy mam jakieś dwa kilometry, ale za to bardzo krętą drogą i pod górkę.
Wyjeżdżając z domu najpierw mijam dwa ostre zakręty, następnie kilka mniejszych i ostatni odcinek to kilometr szerokiej i tak prostej drogi, że stając na początku widać doskonale zjazd na końcu. Nie wiem nawet jak to skomentować, ale zawsze znajdzie się jakiś narwaniec, który wyprzedza mnie na samym początku na najniebezpieczniejszym kawałku drogi.
Kilkanaście lat temu gdy okolica była niezamieszkana, rodzice "zawodowo" zajmowali się ratowaniem "dachowców". Wtedy mówiono, że jest tam pole magnetyczne i ściąga samochody. Śmiech na sali.
Wracając do mojej drogi. Zawsze, bez wyjątku doganiam narwańca jeszcze przed zjazdem, na prostej. Jaki jest sens przekraczania prędkości na zakręcie pod górkę, a potem trzymania się poniżej 50tki - może wy mnie oświecicie?
Droga
Według niektórych wyprzedzanie na prostej, szerokiej i dobrze utrzymanej drodze z widocznością, czy coś jedzie z przeciwka, to żadna sztuka i żadna "zabawa".
OdpowiedzMoże obudził się w nim taki "skur...", którego musiał podkarmiać wkurzając ciebie i innych na drodze.
OdpowiedzTeż nigdy tego nie rozumiałem. Zdarza się czasem taki mistrz kierownicy, co na trasie jedzie ok. 60 km/h, by po wjeździe w teren zabudowany przyspieszyć do 80-90 km/h.
Odpowiedz@Hideki: Ciekawi są też tacy co jadą cały czas 70kmh, jak na tempomacie. I nie ważne czy miasto i przejścia dla pieszych co chwilę, czy długa, szeroka i prosta droga poza miastem.
Odpowiedz@imhotep: znałem taką osobę - audi a8 (obecnie ponoć coś lepszego), ale twardo jedzie 70, także w terenie zabudowanym (za co co najmniej raz dostał mandat)
OdpowiedzMój ojciec miał kiedyś fazę jeżdżenia wszędzie 70, chyba że naprawdę się nie dało. Po kilku latach mu przeszło.
OdpowiedzNic nowego. Trochę lat temu miałem F125p i na co dzień przerabiałem bałwanów którzy wyprzedzali mnie, bo pewnie by byli chorzy gdyby nie wyprzedzili polskiego samochodu. AUDI- auto upierdliwego diabelnego idioty, BMW - bolid młodego wieśniaka.
Odpowiedz