Kolejny odcinek niekończącej się tragifarsy "dlaczego nie lubię mojej grupy zawodowej".
Rozmawiałam z koleżanką z roku, która zdecydowała się praktykować. Pomiędzy wypominkami "ta się zeszła z tym, a ten rzucił tamtego, a tamten pozdrawia ze Szwecji" dowiedziałam się, że koleżanka zapisała się na jakieś szkolenia prowadzone przez prawników. Temat szkoleń "jak nie dać się pozwać" - adresowane specjalnie do lekarzy (specjalnie zapytałam, czy to na pewno tak właśnie brzmi...)
Na moją uwagę, że najprościej będzie pracować tak, żeby jej nikt pozwać i nie chciał, i nie musiał odpowiedziała mi "przecież wiesz, jak jest".
Właśnie wiem. Dlatego wołami nie zaciągną mnie do praktykowania medycyny, nieważne, jak wielkiej presji społecznej ministerstwo by na mnie nie nałożyło. Między innymi dlatego, żeby nie dać się pozwać - i nie musieć zapisywać się na takie szkolenia.
A więc jak jest? Bo my nie wiemy. W rodzinie mam masę lekarzy - wujkowie, ciocie, ojciec chrzestny wraz z żoną. Znajomi rodziców. Dobre 10 lekarzy z długoletnim stażem, których dobrze znają moi rodzice. Żaden nie był nigdy pozwany. Jak jest?
Odpowiedz@piesekpreriowy: Tak jest, że widocznie przeszli odpowiednie szkolenia i się nie dali...
Odpowiedz@Armagedon: albo nie dali powodu żeby ich pozwać.
Odpowiedz