Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracowałam w pasmanterii. Ponieważ się zwolniłam i emocje trochę opadły, czas i…

Pracowałam w pasmanterii. Ponieważ się zwolniłam i emocje trochę opadły, czas i na moją historię. Będzie o piekielnych klientach, a dokładniej kilku nagminnie powtarzających się typach, których nienawidzę.

Na początek dla tych, którzy nie wiedzą - pasmanteria to sklep z włóczkami, nićmi, szydełkami i innymi krawieckimi dodatkami. Akurat w tej nie było samoobsługi, tylko klient podchodził do stoiska, mówił, czego potrzebował i przynosiło mu się towar. Dodam, że zaopatrzenie sklepu OGROMNE, w moim rodzinnym mieście nie ma nawet połowy takiego asortymentu. Czasem po kilku miesiącach pracy i mnie zaskakiwały nowe rzeczy, a pracowałam praktycznie codziennie.

Na koniec dodam, że owa pasmanteria znajduje się w dużym domu handlowym, wobec czego stoisko było "otwarte".

Zaczynamy:

1) Ani me, ani be.
Podchodzi taki do stoiska i bez żadnego powitania rzuca swoje zapytanie. Na moje sarkastyczne „dzień dobry” nie zwraca uwagi, odchodzi tak samo, bez „do widzenia” i bez kultury. Osobiście nie cierpię takich ludzi, bo nawet jak mam zły humor, to zawsze mówię „dzień dobry” i „do widzenia”.

2) Ukraińcy.
Naprawdę, jedni z gorszych klientów. Nie mówię, że wszyscy, ale jakieś 90%. Przychodzą do sklepu i zaczynają gadać po swojemu. Bez „dzień dobry”, bez „do widzenia”, nawijają o krucioku czy innych pierdołach. Czasem po polsku ciężko się z kimś dogadać, więc co dopiero, gdy ktoś mówi do mnie po ukraińsku i myśli, że to podobny język, więc zrozumiem. Nie, nie rozumiem i nie chcę rozumieć. Co ciekawe, inni obcokrajowcy zazwyczaj wyszukiwali potrzebne słowo w translatorze lub grzecznie pytali, czy rozmawiam po angielsku i tak się dogadywaliśmy. Ukraińcy nie, a skoro oni do mnie po ukraińsku, to ja do nich po polsku.

3) Ja tylko na minutkę.
Niezmierzoną ilość razy zdarzali się ludzie, którzy „przyszli tylko po xyz" i chamsko wtrącali się w aktualną obsługę klienta, który coś tam sobie wybierał. Nauczone doświadczeniem wiemy, że nawet nad najprostszą rzeczą, typu igła, można się zastanawiać, bo są różne ceny, rozmiary, grubości oczek itd. Na początku starałam się obsługiwać tych szybkich, ale po doświadczeniach z powyższego zdania prosiłam o poczekanie na swoją kolej. Większość minutkowiczów obrażona odchodziła, no bo przecież on TYLKO po 1 rzecz. Oczywiście „ja tylko na minutkę" zawsze wtrącali się w rozmowę, jednocześnie wpychając się w kolejkę.

4) Niezdecydowane i niewiedzące babska.
Najgorszy typ klientek, które mają ewidentnie za dużo czasu. Ona przyszła po koronkę. Jaką koronkę? Bawełnianą, rozciągliwą, sztuczną (niefachowe nazewnictwo, ale żeby szybciej się dogadać)? NO PO KORONKĘ! To może jaki kolor i mniej więcej szerokość? I do czego ta koronka? NO NIE WIE PANI, JAK WYGLĄDA KORONKA? TAKA BIAŁA. DO SUKIENKI. Kiedy już się takiej pokaże kilka do wyboru, to ona jednak nie wie i przyjdzie kiedy indziej. W międzyczasie robiąc burdel w pudełeczku z koronkami. Co najlepsze, takie baby zawsze stały w sklepie min. 20 min. Naprawdę.

5) Wszechwiedzące babska.
Sytuacja podobna do powyższej. Chce dobrać kolorową koronkę do rzeczy. Mówimy, że najlepiej przyjść z daną rzeczą, bo może się kolor inny wydawać, światło gra dużą rolę, no i krój. Nie, ona doskonale wie, bo ma fotograficzną pamięć do kolorów. W ostateczności każda odchodzi, mówiąc że przyjdzie z daną rzeczą. Burdel jak powyżej.

6) Niedowiarki.
Niedowiarki nie wierzą w to, co mówimy. Przykłady (J-ja, N-niedowiarek):

N: To na pewno ma 4 cm?
J: Tak.
N: NIEMOŻLIWE (sprawdza sam na centymetrze - jednak 4 cm).
N: Ale to niemożliwe, że to ma 4 cm (serio niejednokrotnie były takie akcje).

N: I nie ma pani już więcej nic (po wyciągnięciu np. wszystkich koronek danego typu i koloru, na ladzie mnóstwo towaru)?
J: Nie mam.
N: Ale na pewno? Na pewno ma pani coś jeszcze schowane...

N: Poproszę zielone nici.
J: Proszę.
N: To nie jest zielony, to jest szary.
J(mam na sobie szary polar): Szara jest moja bluza.
N: To nie jest zielony kolor.
J: (podaję szarą nitkę).
N: I o taki kolor mi chodziło.

7) Nic mi nie pasuje.
I znowu najlepiej na koronkach. Ona przyszła po koronkę w kolorze ciemnej akwamaryny. Po pokazaniu kilku (naprawdę były i takie kolory) ta jej nie pasuje, bo za wąska o 0,5 cm, tamta nie, bo kolor troszeczkę za ciemny, następna nie pasuje, bo ma trójkątne zakończenie, a powinna mieć okrągłe. Życzę powodzenia w dopasowaniu, skoro w najlepiej zaopatrzonej pasmanterii tego nie ma.

8) Nic nie wiem.
I tu nie mam nic do klientów, którzy przychodzili np. pierwszy raz i prosili o pomoc lub kupowali coś dla kogoś. Wtedy zawsze starałam się doradzić, pomóc. Ale „nic nie wiem” to typ, który chce włóczkę. Jaką włóczkę? Na czapkę, na naukę? NO WŁÓCZKĘ CHCĘ!!! To może chociaż jakiś kolor? NIE WIEM.
Obsługa takiego kogoś to katorga.

Może się wydawać, że powyższe przykłady nie są piekielne. Ale teraz wyobraźcie sobie, że tacy ludzie to jakieś 40% dziennych klientów, a na te 7-8 h pracy często non stop jest kolejka, więc co 3. klient to ktoś z powyższych. Zaczyna się robić trochę piekielnie.

Na szczęście pozostałe 60% to ludzie mili i uprzejmi. I tak jak mówię, nie jest problemem to, że ktoś czegoś nie wie, ale problemem jest brak kultury i paskudna roszczeniowa postawa. Nie jesteśmy w PRL-u i klient nasz pan, ale bez przesady...

sklepy

by kaloryfer
Dodaj nowy komentarz
avatar Va_faill_Elaine
-5 35

@xpert17: Ona się nadaje do pracy z ludźmi. Nie jej wina, że połowa klientów to tępa hołota i bydło. Oraz mentalne dno.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 lutego 2018 o 7:34

avatar konto usunięte
8 28

Jak dla mnie to jest piekielne, chętnie poczytam więcej

Odpowiedz
avatar dayana
31 37

A co jest złego w klientach z 7 punktu? A Ty byś kupiła cokolwiek, bo nie ma tego, co chcesz? Ja bym poszukała jeszcze w internecie albo/i obeszła inne sklepy tego typu. Być może słabo zaopatrzona pasmanteria będzie akurat to miała.

Odpowiedz
avatar Va_faill_Elaine
11 15

@LPP: Amarant, amarantowi nie równy. Poza tym amarant to nie akwamaryna.

Odpowiedz
avatar Balbina
4 10

@LPP: -żabki do firan. -ale do jakich karniszy -typowych -ale nie ma typowych,aluminiowe,pcv,drewniane -no,takie jak w tych blokach(tu nazwa ulicy, serio) Mi witki opadają.Wyciągam wszystkie co mam i pokazuję. -Nie,nie nie takie- -innych nie prowadzimy,tylko takie -nie ma?a ja specjalnie przyjechałam

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 lutego 2018 o 11:23

avatar kitusiek
2 2

@Va_faill_Elaine: Czas zacząć posługiwać się wyłącznie kodami RGB.

Odpowiedz
avatar Va_faill_Elaine
-1 1

@kitusiek: Świetnie sobie radzę i w kodach RGB, HTML i w kolorach. Dzięki.

Odpowiedz
avatar LPP
0 2

@Va_faill_Elaine: Nie chodziło mi o kolor. Miałam na myśli tylko to, ze jeżeli ktoś chce koronkę z okrągłym zakończeniem to bez sensu ogląda takie, które mają zakończenie trójkątne.

Odpowiedz
avatar Czarnechmury
2 36

Do obsługi klienta nie każdy się nadaje. Typy ludzi opisanych w historii występują w każdej dziedzinie handlu. Od tego jest sprzedawca by im pomóc

Odpowiedz
avatar katzschen
8 34

Zawsze pada tu ten sam "argument" i zawsze mnie tak samo zadziwia. Czy sugerujesz, że istnieją ludzie, którzy LUBIĄ niezdecydowanych i aroganckich klientów? No bo co innego mają oznaczać słowa "nadawać się do pracy z ludźmi"? Chyba ze zakładasz, bez żadnej wiedzy na ten temat, że autorka rzuca im w twarz, że są tacy i owacy - a tego nie napisała. Konia z rzędem temu, kto na narzeka na NIC w swojej pracy.

Odpowiedz
avatar kitusiek
6 22

@katzschen: Parę lat temu na Piekielnych panowało stwierdzenie, że jeżeli ktoś nie narzeka na swoją pracę, to widocznie mu nie zależy i powinno się go zwolnić. Dzisiaj widocznie narzekanie na swoją pracę jest oznaką socjopatii, braku predyspozycji do pracy z ludźmi, a najlepiej jakby taka osoba siedziała w izolatce, bo przecież jak można oczekiwać odrobiny kultury od ludzi, których obsługujesz i którym chcesz pomóc.

Odpowiedz
avatar Mavra
5 19

@katzschen: Jeżeli wybiera się jakiś zawód trzeba liczyć się z jego minusami a wypadku handlu miedzy innymi są to upierdliwi, aroganccy itp. klienci.

Odpowiedz
avatar Trollitta
11 25

Są ludzie, po których po prostu takie rzeczy spływają, trzy minuty później już nie pamiętają rozmowy. Jeśli autorka przeżywa choćby to, że ludzie nie mówią "dzień dobry" (co jest dość powszechnym zjawiskiem), to powinna się poważnie zastanowić.

Odpowiedz
avatar Balbina
7 7

@Trollitta: Na początku pracy w handlu każdy przeżywa bo nigdy nie miał z takim różnorodnym zachowaniem do czynienia. Z czasem człek obojętnieje i nie zwraca już na to uwagi. Jednym wisi już od razu takie a nie inne zachowanie, a drugim po pewnym czasie.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
3 9

@Mavra: Co nie znaczy, że powinniśmy takie zachowania olewać. Przeciwnie, powinno się to potępiać i próbować wykorzenić zamiast wzruszać ramionami a sprzedawcy mówić "sorry, nie nadajesz się do pracy z ludźmi".

Odpowiedz
avatar Trollitta
5 7

@Balbina: niezupełnie. Mni3 też na początku bawiły wyczyny klientów, ale nigdy się nie spalałam. Faktycznie, więcej różnych sytuacji pamiętam z początku pracy, ale jako anegdotki, a nie zdarzenia, które powodują u mnie dreszcze. Jeśli ktoś ma taki charakter, że przeżywa i denerwuje się takimi piekielnościami j/w, no to sorry, ale praca za ladą nie jest dla niego. BtW, denerwuje mnie stwierdzenie, że ktoś pracuje "w handlu", a po prostu siedzi na kasie. Co to ma wspólnego z handlem, to po prostu skasuj-wydaj-zapakuj. Jaki to handel? Już więcej ma z tym wspólnego ekspedientka w takim sklepie jak 2 historii, ale i tak elementy handlu, jakie u siebie stosuje, to kilka procent tego, co można nazwać "pracą w handlu". Ciotka moje dawnej sypmpatii zwykła mawiać, że "pracuje w handlu", stojąc za ladą w drobiarskim... I do mojego wuja, handlowca od szkoły, z sukcesami, przy okazjach spotkań zagajała "o trudach" tej pracy... :-)

Odpowiedz
avatar Bubu2016
7 23

Nienawidzić klientów, bo nie mówią "dzień dobry"? Chore... Zresztą, zgodnie z savoir-vivrem witamy się WCHODZĄC do sklepu (małego!, w wielkim nawet nie ma po co) a nie z każdym sprzedawcą i kasjerem z osobna.

Odpowiedz
avatar 2night
-5 21

@Bubu2016: Zgodnie z savoir-vivre, w przypadku sklepu pierwszy wita sprzedawca, ponieważ stoi niżej w hierarchii niż klient.

Odpowiedz
avatar Balbina
1 15

@2night: Właśnie się dowiedziałam gdzie jest moje miejsce. Oczywiście w hierarchii.

Odpowiedz
avatar Crook
6 8

@Bubu2016: czyli jak kupuję coś na stoisku w hipermarkecie i mówię "dzień dobry" do sprzedawcy, to jestem źle wychowana? Kurczę, zawsze mówiłam, mówię i chyba się tego złego nawyku nie pozbędę xD

Odpowiedz
avatar Patrycja0
2 4

Eee nie, to kupujący mówi pierwszy. Bo wchodzi do pomieszczenia.

Odpowiedz
Udostępnij