Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W mojej okolicy deweloper wybudował mini osiedle (A). Raptem trzy bloki, ogrodzone…

W mojej okolicy deweloper wybudował mini osiedle (A). Raptem trzy bloki, ogrodzone - co istotne. Brama i główna furtka są od jednej ulicy, ale przez cały czas budowy nabywcy mieli obiecywane, że żeby można było dojść do przystanku, powstanie z drugiej strony druga furtka i kawałek chodnika oraz schodki, bo osiedle jest 1,5 metra niżej niż sąsiednie bloki. W przeciwnym razie trzeba by było robić spore okrążenie, bo obok są same tereny ogrodzone (jakieś zakłady, warsztaty) i po prostu innego skrótu nie ma.

Jak deweloper obiecał, tak zrobił, każdy dostał klucz do furtki. Tylko coś blok oddany, płot zrobiony, a obiecany chodnik i schodki jakoś nie powstają. Kto odważny zaczął chodzić na skróty, pod górkę. Póki była trawa jeszcze jakoś szło, ale jak się wytarło, to zrobiło się błotko i niejeden przypłacił to brudnymi spodniami.

Dopiero wtedy ludzie zaczęli się interesować sprawą. Okazało się, że za ich ogrodzeniem jest wąski pas terenu należący do miasta, a dalej chodnik do którego chcieli się podłączyć należy do innej wspólnoty mieszkaniowej (B). Deweloper (A) coś tam robił, żeby uzyskać zgodę, ale teraz już mieszkania sprzedał, więc w sumie go za bardzo nie obchodzi, co tam ludzie sobie z tym zrobią.

To mieszkańcy się skrzyknęli, zrobili sobie "po partyzancku", ktoś żwiru nawiózł, ktoś kamienie przytaszczył i powstała rampa i prowizoryczne stopnie.

I tak sobie mijały lata. Niestety chodnik tej drugiej wspólnoty mieszkaniowej (B) zaczął się zapadać w miejscu, gdzie była ta prowizorka. Po prostu to wszystko wykonane nieprawidłowo się zapadało. W (B) ustalono, że zrobią remont chodnika, ale jako, że winni zniszczeń są ci z (A), to niech się dołożą. Ci z (B) w ogóle podeszli do tego tak, że jak się dogadają z (A), to może załatwią z miastem i przy okazji remontu się zrobi to przejście w końcu porządnie i będzie raz na lata.

Co na to mieszkańcy z (A)? Zachwyceni pomysłem sięgnęli po portfele? Ucieszyli się, że w końcu droga do pracy nie będzie wyprawą alpinistyczną? Ależ skąd. Ich zarząd odpisał coś w tym stylu, że "to wasz chodnik się zapada to go sobie naprawiajcie".

Na to (B) owszem naprawili chodnik. Przy okazji postawili też sobie płotek. Płot, który w sumie niczego nie zagradza, bo idzie tylko wzdłuż chodnika, ale mieszkańcy z (A) nie mają już swojego skrótu.

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar piesekpreriowy
2 14

Piękne :D gość co wstał na zabreniu i powiedział, że jak się nie dokładają to stawiamy plotek... O rany! Kocham :D

Odpowiedz
avatar Trollitta
14 14

Ale jak się kupuje mieszkanie i zależy nam na czymś takim, to nie wierzymy na gębę, tylko sprawdza we własnym zakresie... A ja słysząc o takim rozwiązaniu, że wyjście jest przez cudzą posesję, bez służebności w życiu bym nie uwierzyła, że to będzie działać.

Odpowiedz
avatar trawiasty
4 4

Ech... gdzie ten naród by już doszedł, gdyby się umiał dogadywać nawet w takich pierdołach...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Koło moich popeerelowskich bloków też walnęli nowe osiedle. Nieogrodzone. Oczywiście developer się nie dogadał ze spółdzielną zarządzającą tymi blokami, zrobił chodniki tylko do głównych ulic. A że droga często jest krótsza przez "stare" osiedle - świeżo wysiane trawniki i zaczątki żywopłotu szybko dorobiły się sieci wydeptanych ścieżek.

Odpowiedz
Udostępnij