Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Los spłatał mi figla... Zaszłam w 3 ciążę. Niby nie tragedia, no…

Los spłatał mi figla... Zaszłam w 3 ciążę. Niby nie tragedia, no ale żeby nie było za różowo to oczywiście coś się stać musiało. Ze względu na 2 poprzednie ciąże, które były jednym wielkim pasmem komplikacji zdecydowałam się na jednego z najlepszych w okolicy lekarzy, żeby zminimalizować jakiekolwiek ryzyko, ewentualnie, żeby szczerze mi powiedział co się dzieje i żeby niczego nie przeoczył.

No i początek świetnie, zero mdłości, ogólne samopoczucie świetne, do pracy chodzę, jestem pełna energii. I tak minęło 2 miesiące sielanki :) Zaczyna się 4 miesiąc i do akcji wkraczają komplikacje, najpierw delikatnie: za wysoki cukier (jakoś się unormowało, cukrzycy nie ma więc sukces), infekcja dróg moczowych, anemia, jakieś niedobory witamin... No nic, życie. W ciąży się zdarza. No ale znając moje szczęście (jeśli coś się może wydarzyć to na pewno spotka to mnie) to był dopiero początek. No i 2 tygodnie temu rozeszło mi się spojenie łonowe, co wiąże się z leżeniem plackiem. Ze względu na mój uraz kręgosłupa nie mogę nosić pasa ściągającego. I tak leżę.

Przy każdej zmianie pozycji wyję z bólu jak wilk do księżyca, wstaję tylko po to, żeby chłopaków wyszykować do szkoły i żłobka, bo wozi ich dobroduszna sąsiadka(w poniedziałek zaczęły się ferie, więc chłopcy cały dzień w piżamach). Lekarz sugeruje szpital, jednak zgodzić się nie mogę bo jednak w domu 2 dzieci, mąż dopiero zmienił pracę, więc wolnego nie dostanie, a nawet jeśli by dostał, to nie przedłużą mu umowy, która obowiązuje do końca lutego. I tak drugi tydzień leżę, przeczytałam cały internet, obejrzałam całą telewizje.

No ale tego też było mało. Dzwoni kuzynka, że jest w ciąży i bierze szybki ślub cywilny za 2 tygodnie puki jeszcze nie widać.
Prosi mnie o świadkowanie, bo mama zabroniła poprosić koleżanki, wszyscy gdzieś po świecie rozjechani, a ona to w sumie mnie najbardziej lubi. Grzecznie pogratulowałam, pożyczyłam szczęścia i zdrowia, ale świadkowania odmówiłam, no bo po 1 nie chodzę (jakby to nie zabrzmiało jeśli uda mi się wstać to poruszam się o balkoniku), po 2 musiałabym przejechać 300 km w rodzinne strony, a to jest dla mnie nie do przeskoczenia, po 3 ciąża ze względu na mój stan w sumie dość konkretnie zagrożona i wolałabym jednak nie ryzykować. Kuzynka trochę powzdychała, coś ponarzekała i rozmowa się skończyła.

Nie minęły 2 godziny i dzwoni moja mama i zaczyna się tyrada (tu wymienię od myślników zarzuty):
- odcinasz się od rodziny,
- nie szanujesz innych, jesteś egoistką,
- wymyślasz, na pewno twój stan nie jest tak poważny,
- co to za wyczyn postać 20 minut w urzędzie (na 3 piętrze, bez windy z balkonikiem :)),
- trzeba było w ciążę nie zachodzić jak wiedziałaś, że tak będzie,
- będziesz szukała chrzestnych, to żebyś nie była zdziwiona jak ci poodmawiają...

Ja się nie przejęłam zbytnio, odpowiadałam raczej zdawkowo w stylu NO, MASZ RACJĘ, NO WIEM.
W sumie najbardziej mnie tknęło to, że kiedy zaczęły się problemy mąż, mimo mojego sprzeciwu, zadzwonił do mojej matki i poprosił, żeby przyjechała w ferie pomóc przy dzieciach, bo jednak mój stan jest dość poważny i w każdej chwili mogę trafić do szpitala, to ta powiedziała, że nie da rad,y bo pies sam w domu nie będzie siedział do powrotu ojca z pracy.

KURTYNA

by bajkowa92
Dodaj nowy komentarz
avatar rodzynek2
29 33

Nie wiedziałaś, że rodzinie się nie odmawia? Możesz być, przepraszam za słowa, umierająca, przykuta do łóżka, czy sparaliżowana, ale to nie ważne. Jak tylko ktoś z rodziny poprosi, masz być świadkiem, czy rodzicem chrzestnym.

Odpowiedz
avatar bajkowa92
26 30

@rodzynek2: no właśnie wiem już teraz... Chyba zadzwonię przeprosić

Odpowiedz
avatar bajkowa92
54 60

@SaraRajker: po 1 w ciążę nie zaszłam specjalnie, po wizycie u ginekologa spirala się przemieściła i że tak powiem "siadło" i jest. Po 2 sytuację finansową mamy bardzo dobrą, tyle, że mąż teraz zmienił pracę na lżejszą i lepiej płatną i wiadomo jak to na początku jest, nie można przeginać pałki z urlopami itp. Po 3 ja wcale nie chciałam, żeby matka się zajmowała moimi dziećmi bo kiedy potrzebuję to ma mi kto pomóc i szklankę wody podać i dzieciom obiad ugotować, to mąż spanikował bo się wystraszył i wcale się mu nie dziwię. a tak swoją drogą, czy Ty grogi czytelniku mając np kota i nie mogąc się nim zajmować zostawiasz go na śmierć głodową czy jednak prosisz kogoś o pomoc?

Odpowiedz
avatar pasia251
48 52

@SaraRajker: pomijając zawodność środków antykoncepcyjnych... to matka nie ma obowiązku zajmować się jej dziećmi dokładnie w takim samym stopniu jak autorka nie ma obowiązku być czyimś świadkiem. Pomijam już kwestię tego, ze autorka nie mogła widzieć jak przebiegać będzie ciąża, bo każda jest inna.

Odpowiedz
avatar Balbina
31 37

@SaraRajker: Wiesz co niby masz rację. Ale z drugiej strony jest dobrze jest móc wiedzieć ze można liczyć na własną matkę.Z tego co przeczytałam to mieszka ona w innym mieście więc autorka nie nęka jej ustawicznie prośbami o pomoc. Są ferie,można dzieci wziąść do siebie i wtedy pies(he he) nie zostałby sam. I nie musiałaby córki obsługiwać(sarkazm) Ja nie wyobrażam sobie że nie pomogłabym mojej w takiej sytuacji.

Odpowiedz
avatar DimmuBorgir
27 31

@SaraRajker: Dla mojej teściowej trzecia ciąża mogła oznaczać poważne komplikacje, nawet paraliż i wózek inwalidzki. Jednak jej los też spłatał figla, pomimo stosowania podwójnego zabezpieczenia zaszła w trzecią ciążę. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, choć były problemy w czasie tych dziewięciu miesięcy. Jak widać czasem zabezpieczenie zawiedzie, a przecież małżeństwo też nie będzie żyć w celibacie aż do menopauzy kobiety.

Odpowiedz
avatar MyCha
45 45

@SaraRajker: Oczywiście, że matka nie ma obowiązku pomagać córce. Córka tak samo nie ma obowiązku pomagać sprawnej matce. Rodzina w ogóle nie ma obowiązku pomagać sobie nawzajem. Tylko, że w takim przypadku to po co komu taka rodzina? Gdzie jedno drugiemu w potrzebie ręki nie poda. Bez sensu.

Odpowiedz
avatar katem
23 25

@SaraRajker: No co Ty nie powiesz ? A skąd ty taka mądra ? Moja mama, mimo odległości ok 200 km, gdy poszłam do pracy, a dzieci w przedszkolu zachorowały, sama wzięła urlop i przyjechała z dziećmi posiedzieć, żebym nie musiała brać zwolnienia na początku swojej pracy. Wcale jej o to nie prosiłam (zosia-samosia jestem), ale to ona sama wymyśliła i w sumie nie miałam nic do gadania - po prostu przyjechała i już. A ja tylko w rozmowie jej wspomniałam, że początek przedszkola trudnu, bo dzieci co i rusz łapia jakieś choroby.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 lutego 2018 o 17:18

avatar konto usunięte
23 29

@SaraRajker: Jak wspaniale spotkać w Internecie mędrca o nieprzemierzonym oceanie wiedzy wszelakiej, który nauczy nas wszystkich życia i w swej prestiżowej szkole prawidłowej egzystencji, oceni nas w nieomylnej skali, umieszczając gdzieś pomiędzy wielkim idiotą, a umiarkowanym idiotą. Takich ludzi nam trzeba. Ucz nas, bardzo prosimy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
21 25

@SaraRajker: A pewnie, co tam takie bzdury jak empatia, miłośc, troska itd.

Odpowiedz
avatar Bryanka
15 17

Widzę, że troll w całkiem niezłej formie :P

Odpowiedz
avatar LPP
0 4

@SaraRajker: Jako piekielna raczej nie powinnaś innym piekielności zarzucać. A może to tylko brak mózgu?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 36

Chora córka, chorą córką, ale pies to pies. Chcesz żeby w bezsilnej samotności popadł w depresję? Czy Ty serca nie masz????!!!!!! Koniec ironii.

Odpowiedz
avatar tova123
23 27

Matka mojej znajomej użyła tego samego argumentu, gdy ją poproszono, żeby przyjechała zająć się wnuczką. Nie przyjedzie, bo pieski same zostaną (mieszka z synem, dorosłym). A przez telefon płacze, że wnuczki dawno nie widziała. Na wieść, że znalezli żłobek, zaczęła przewidywać wszelkie możliwe katastrofy. Gdy zięć stwierdził, że dadzą sobie jakoś radę, obraziła się, bo jak on mógł jej tak powiedzieć (a po prostu stwierdził fakt) i że ona swoją dumę ma.

Odpowiedz
avatar Cinka
14 14

Szczerze współczuję, mimo wszystko mam nadzieję, że na kogoś możesz liczyć :( 3maj się ciepło :) mnóstwa sił życzę i szczęśliwego rozwiązania :)

Odpowiedz
avatar Bubu2016
-5 15

Co to jest "puki"?

Odpowiedz
avatar LPP
-2 12

@Bubu2016: Ludzie, którzy w całej historii widzą tylko błędy językowe powinni mieć swój własny oddział w czyśćcu. Co innego, jeżeli ktoś skomentuje historię i doda, ale błędy masz takie i owakie.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
3 13

Biedna jesteś! Podziwiam Cię szczerze za determinację dotrzymania trzeciej ciąży do końca! Jesteś bohaterką!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 9

Teściowa mojej siory też ostatnio odwaliła niezły numer. Tym razem swojej drugiej synowej.

Odpowiedz
avatar LittleM
6 12

Doskonale Cię rozumiem. Mąż był w delegacji, młody lekko przeziębiony, więc nie mógł iść do przedszkola, a mnie dopadła angina. 40 stopni nie schodzi z termometru, mam mroczki przed oczami, ledwo mówię, a do tego antybiotyk wywołuje u mnie sensacje żołądkowe. Zadzwoniłam do mamy, czy nie mogą by na dwa dni przyjechać, albo zabrać do siebie młodego. Nie, bo kotków nie może zostawić (ma kto dać im jedzenie w takich sytuacjach). A potem teksty, "no przecież zawsze możesz na mnie liczyć".

Odpowiedz
avatar BiAnQ
-1 11

Puki?!?!? No błagam....

Odpowiedz
Udostępnij