Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Od niedawna pracuję w Centrum Handlowym na wyspie sprzedającej gry planszowe. Prywatnie…

Od niedawna pracuję w Centrum Handlowym na wyspie sprzedającej gry planszowe. Prywatnie gry planszowe, tabletop RPG i bitewne to moje wielkie hobby (m.in. współorganizuję cotygodniowe spotkania z grami bez prądu w miejskim centrum kultury) i przyznam, że ta praca daje mi wiele satysfakcji. Ale do rzeczy.

Historię tę przytaczam z relacji kolegi ze zmiany, na której mnie nie było. Nie mam powodu, by mu nie wierzyć.

Przychodzi mężczyzna pod pięćdziesiątkę i zaczyna oglądać. Kolega gotowy do obsłużenia go, wyjaśnienia, na czym gry polegają, już otwiera usta, na co facet tonem wyrażającym zdecydowaną agresję burzy się, że uwaga:

- Jakim prawem wy tu stoicie z tymi grami?! Dzieciaki widzą i chcą dostać, a nie wszystkich na to stać!

No cóż... Na miejscu tego pana zadałbym to pytanie inaczej:

- Jakim prawem istnieją jakiekolwiek sklepy?! Oferują różnorodne towary, wszyscy chcą jakieś mieć, a nie wszystkich na to stać!

PS: Zagadka dla znawców tematu. Stoisko należy do polskiego wydawnictwa specjalizującego się w grach dla dzieci i familijnych, choć w swojej ofercie ma też bardziej "dojrzałe" tytuły. Dużo gier jest na niemieckiej licencji. O kogo chodzi?

centrum_handlowe wyspa gry_planszowe

by Stal_Damascenska
Dodaj nowy komentarz
avatar pasjonatpl
8 18

Chyba nie zauważył, że poprzedni ustrój się skończył. Albo zauważył, ale chce, powtórki z PRL-u. Wtedy wszystkich było stać na towar w sklepach. Ciężko było, żeby było inaczej, skoro w sklepach nie było prawie nic. Oprócz kolejek.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
10 22

@Armagedon: Nie nic, tylko prawie nic. Pamiętasz coś z tych czasów? Ja byłęm jeszcze dzieciak, ale też musiałem stać w długich kolejkach. Towaru na półkach często nie było zbyt wiele, ale spod lady, po znajomości... Pamiętam limit rolek papieru toaletowego na głowę. Dlatego szło się całą rodziną. Podobnie bywało z cukrem, mięsem. A czasami zdarzało się, że ludzie nie wiedzieli, za czym stoją, ale zobaczyli kolejkę i stawali w nadziei, że dostaną coś, co się może przydać. A ty nie rób prostytutki z logiki, próbując ją dopasować do myśli socjalistycznej, bo co jak co, ale logiki nie było w tym za grosz. Jednym z niewielu towarów, którego było w brud, był ocet. Nawet Piasecki, polski kabareciarz, żartował kiedyś, że komuna upadła, bośmy octu nie lubili.

Odpowiedz
avatar quack
17 17

@Armagedon: To taka logika jak w tym dowcipie: - Tak tak, wnusiu, wtedy w sklepach nie było nic, tylko ocet. - Dziadek, co ty gadasz?! W całym Tesco tylko ocet???!?

Odpowiedz
avatar Jorn
1 5

@pasjonatpl: To nieprawda, że wtedy było wszystkich stać na wszystko. Z nielicznymi wyjątkami, do których należały głównie najbardziej podstawowe produkty żywnościowe (aczkolwiek nie wszystkie) i dostęp do dóbr kultury, towary i usługi w czasach PRL były w relacji do przeciętnego dochodu Polaków znacznie droższe niż teraz.

Odpowiedz
avatar Jorn
6 12

@Armagedon: Nie pouczaj innych o sprawach, o których nie masz bladego pojęcia. Oczywiście, że w tamtych czasach trudniej było o zdrowy tryb życia, co miało odzwierciedlenie w krótszej o prawie 5 lat przeciętnej długości zycia.

Odpowiedz
avatar Saszka999
2 14

@Armagedon: Zazwyczaj twoje durne komentarze ignoruję, ale... W d* byłaś i g* widziałaś. I wybitnie wkurza mnie gówniarstwo "sierakowsko-zandbergowskie", które wprawdzie nie przeżyło samo - ale "tatula i mamula opowiadali" - a to, że tatula z milicji a mamula z pop, to już tak boczkiem gdzieś umykało.

Odpowiedz
avatar Zmora
4 8

@Armagedon: No a w dalekiej prehistorii to już w ogóle o zawale i depresji nie słyszano. W ogóle mało o czym kolwiek wtedy słyszano. A życie było całkowicie naturalne, ludzie spędzali wiele czasu w ruchu, a selekcja naturalna wytrzebiała najsłabsze jednostki, sprawiając, że rozmnażali się jedynie najzdrowsi, którzy mieli najzdrowsze dzieci. Ach, czemuż to czemu te cudowne czasy musiały się skończyć. Chlip.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 lutego 2018 o 20:31

avatar pasjonatpl
6 8

@Armagedon: "Ale prawie nikt nie chorował na raka, na cukrzycę, mukowiscydozę, alergie, nadciśnienie, wieńcówkę, otyłość, miażdżycę, astmę, a na zawał, lub udar umierali (i to rzadko) bogacze, którzy żarli tłusto i dużo - zapijając piwskiem. Nikt nie wiedział co to anoreksja, bulimia, nerwica i depresja". Nie było raka czy nie został zdiagnozowany? Anoreksja już isttniała, ale anorektyczki były bardziej traktowane jako atrakcja (coś jak w cyrku) niż choroba, którą trzeba leczyć. A reszta z tych chorób nie istniała czy po prostu się o nich nie mówiło. Dopiero od niedawna mówi się otwarcie o Zespół stresu pourazowego, czyli że kiedyś czegoś takiego nie było? A g...o prawda. Po prostu kiedyś to był temat tabu. Dlatego może się wydawać, że kiedyś ludzie byli dużo silniejsi i odporniejsi, a wojna czyniła z nich mężczyzn, a nie ludzkie wraki. G...o prawda. Po prostu nie można było o tym mówić. Poczytaj sobie artykuły o Laurze Ingalls i jej biografii. Jest zasadnicza różnica między jej prawdziwym życiem, serialem "Domek na Prerii". Tylko że nikt nie chciał wydać prawdziwej historii, więc ją upiększyła, wycięła co ciekawsze fragmenty i powstał sielankowy obraz dzielnych amerykańskich pionierów, którzy w pocie czoła tworzyli podwaliny pod wspaniałą i cudowną Amerykę. Poza tym czy nie zauważyłaś, że wspominając o occie zacytowałem satyryka? Satyryk, czyli dowcip, żart. Innymi słowy, to był sarkazm. Po prostu robię sobie jaja. Aczkolwiek nie pałam sentymentem do PRL-u. Uwielbiam humor z tamtych czasów, komedie z tamtego okresu dla mnie nie mają sobie równych. O starszych czasach wiem co nieco z opowieści starszych ludzi. Jedni sobie chwalą, a inni wręcz przeciwnie. Sam w latach 90-tych twierdziłem, że socjalizm był lepszym systemem, bo miałbym lepszą pracę i za lepsze pieniądze niż ta, na którą mogłem liczyć. Ale problemy z zaopatrzeniem q PRL-u zawsze były, mniejsze albo większe. A wszystkiemu winne centralne planowanie, bo głąby w Warszawie decydowały, czego narodowi potrzeba i w tym kierunku ustawiali cały rynek. Prywatna przedsiębiorczość istniała, ale nie było jej wiele. Do tego dochodziła korupcja, przyzwolenie na chlanie w pracy (nie picie, a ciężkie chlanie), prywata (tzw. fuchy), kradzież materiałów narzędzi (ja nie kradnę, ja tylko biorę), a w sklepach... Jak ktoś miał znajomości, to sklepowa coś tam sprzedała spod lady. Jak ktoś nie miał, to może coś dostał. Nawet za tych "złotych czasów", czyli za Gierka, wcale nie było aż tak różowo. Owszem, Polska prężnie się rozwijała i ludzie mogli sobie pozwolić na więcej, ale i tak na samochód kilka lat trzeba było czekać. Nie jestem pewien, jak wtedy było z meblami czy sprzętem AGD. Na pewno był problem z ich jakością, bo te produkowane na eksport były naprawdę dobre, a te produkowane na rynek krajowy... Bardziej dbano o ilość niż jakość. Wiele takich rzeczy załatwiało się po znajomości. Ktoś znał kogoś, kto miał jakieś dojścia, więc dawał cynk swoim znajomym. Tak. Ludzie wtedy żyli i dawali sobie radę. Ale czasy były co najmniej dziwne, system oparty na bzdurnej ideologii, a nie logice i poważnie wypaczył mentalność ludzi (podejście do picia w pracy, własności publicznej, kombinowania i tzw. wyuczona bezradność, czyli brak własnej inicjatywy i liczenie na to, że ktoś przyjdzie i zrobi, a własność wspólna to własność niczyja, czyli można sobie wziąć, można zniszczyć czy zrobić z tym cokolwiek innego). "Na imieninach i w święta stoły uginały się pod naporem wszelakiego dobra, oraz drogich alkoholi?" A z tym to cię poniosło jak cholera. Ludzie radzili sobie z tym, co mieli. Pozytyw był taki, że potrafili się cieszyć z rzeczy małych i prostych, ale z tym wszelakim dobrem to zdrowo odleciałaś. Chyba, że twoi rodzice mieli znajomości, albo należeli do którejś z grup uprzywilejowanych. Przeciętni ludzie dawali sobie radę, nie głodowali, stoły były suto zastawione, ale raczej prostymi rzeczami. Jak ktoś potrafił dobrze gotować, to i z prostych produktów wychodziły kulinarne cuda. Ale t

Odpowiedz
avatar Armagedon
-4 10

@Saszka999: A czekaj no, czekaj... Bo zainteresowało mnie bardzo gdzie ty byłeś i co widziałeś? Czyżbyś znał moich starszych? A gdzież miałbyś ich poznać? Na zebraniach partyjnych, czy w szeregach ZOMO? No bo skąd indziej miałbyś wiedzieć czym zajmowali się we wczesnej młodości? Pojmuję, że tobie tatulo z mamulą niczego opowiadać nie musieli, gdyż ponieważ sam przeżyłeś wredny PRL jęcząc pod batogiem, przymierając głodem i pijąc ocet na śniadanie, zamiast jeść zupę mleczną? W przeciwieństwie do moich rodziców, którzy - jako potomkowie Stalina, Bieruta, Berii i Breżniewa w trzecim pokoleniu - mieli, jako dzieci, dostęp do mleka, bułek, obiadów szkolnych, barów miejskich i kolonii letnich. Reszta żarła powojenny gruz.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-4 6

@Zmora: A ty to w ogóle jarzysz o co chodzi w tej dyskusji? Podpowiem. O przeciętną długość życia w PRL i dzisiaj, która to długość obecnie wzrosła, podobno, z powodu prowadzenia przez obywateli zdrowszego trybu życia. A ja twierdzę, że wzrosła z powodu postępu w medycynie i możliwości utrzymania przy życiu ludzi ciężko chorych, oraz wcześniaków, a także z kilku innych powodów.

Odpowiedz
avatar LPP
4 4

@Armagedon: hamburgery? Ja też dostawałam kanapki z wędliną i często na obiad mieliśmy mięso,ale: 1. moi rodzice mieli rodziny na wsi 2. hodowaliśmy kury i króliki 3. jeżeli chodzi o kolejki to najczęściej stałam po papier toaletowy, co uważam za... - nawet nie wiem jak to określić 4. Nie jadłam obiadów w szkole,ale w przedszkolu tak często był ryż z jabłkami lub mlekiem, że teraz nie jestem w stanie zjeść owocowego jogurtu

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 3

@Armagedon: Oczywiście, że dzisiaj ludzie prowadzą zdrowszy tryb życia. Rzadziej się zdarza, żeby ktoś padł pod stół na imprezie. Kiedyś to była norma wśród facetów. Do tego sporo tłustego żarcia. Dzisiejsze pokolenie pije mniej (ogólnie, choć są wyjątki), a starsze już nie może tyle wypić, bo zdrowie nie to.

Odpowiedz
avatar Jorn
4 6

@Armagedon: Chciałem odpowiedzieć na twoje komentarze, ale stwierdziłem, że nie będę się zniżał do twojego poziomu, a bez tego i tak nie zrozumiesz.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2018 o 9:20

avatar Armagedon
-4 8

@Jorn: No cóż, argumentów zabrakło to trzeba jakoś wyjść z twarzą ze sporu. A najłatwiej obrazić adwersarza. Niemniej, drogi Jorn, uważam, że nie tyle nie chcesz zniżać się do mojego poziomu, ile nie potrafisz wznieść się na wyżyny mojego intelektu. I tyle.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 4

@LPP: Owszem, hamburgery. W barach szybkiej obsługi, których ty, założę się, nawet nie kojarzysz. A także w restauracjach SMAK, takich polskich "makdonldach", gdzie podawano frytki z hamburgerami i ogórkiem konserwowym, oraz - podobno - najlepszy na świecie, robiony na miejscu, keczup. Była druga połowa lat siedemdziesiątych. Ale ty, zapewne, sądzisz, że coś takiego jak keczup to wynalazek ostatniego dwudziestolecia, a wcześniej żaden Polak nawet nie wiedział co to takiego? 1. Nie tylko twoi. A nawet jeśli nie mieli - to jeździli na wieś po ćwiartkę świniaka, którego pan rolnik sprzedawał bardzo chętnie. 2. Hodowaliście kury i króliki W MIEŚCIE? 3. Po papier toaletowy stało się w kryzysie. Niby go nie było, ale zawsze był. Przynajmniej w moim domu i w domach moich koleżanek. 4. To tylko dowodzi, że do przedszkola chadzałaś w latach największych braków rynkowych, albo, że intendentura kradła. W takich dyskusjach zawsze najbardziej śmieszy mnie to, że niektórzy żyją w przekonaniu, iż przed ich narodzinami w Polsce była wyłącznie czarna dziura. I końcówkę tej "dziury" właśnie pamiętają. A potem przyszło "nowe" i kraj mlekiem i miodem popłynął. Wiesz co? To jest tak, jak by ktoś urodził się w roku '35, z dzieciństwa pamiętał wyłącznie niemiecką okupację i twierdził, że na terenie Polski okupacja ta trwała od zawsze. A było to tylko 6 lat.

Odpowiedz
avatar LPP
3 3

@Armagedon: Tak W MIEŚCIE (20-sto tysięcznym, żebyś miał jasny obraz sytuacji) i wielu osób posiadających dom z ogródkiem robiło to samo. Jeżeli chodzi o "niektórzy żyją w przekonaniu, iż przed ich narodzinami w Polsce była wyłącznie czarna dziura" to mam prośbę: Podaj przybliżoną datę urodzenia o jaką mnie posądzasz, mogą być widełki.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-4 6

@pasjonatpl: No, ciężko się odnieść do twoich wypowiedzi, bo to jest groch z kapustą i nie wiadomo właściwie o jakich czasach piszesz. O średniowieczu, czy o PRL? Z tego co jest mi wiadome, raka zdiagnozowano już w starożytności. Więcej powiem. Były nawet próby operacyjnego usuwania guzów. Więc jeśli sugerujesz, że w PRL nikt jeszcze nie wiedział co to rak, to jesteś w - tak zwanym - mylnym błędzie. Jedynie metody jego leczenia były mniej skuteczne niż dzisiaj. O "chorobie cukrowej", czyli cukrzycy, wiedziano już na początku dziewiętnastego wieku, niemniej, również nie potrafiono jej skutecznie leczyć (czego zresztą do dziś nikt nie potrafi). O innych wymienionych chorobach wiedziano również. Jako ciekawostkę przytoczę tu fragmencik z SEKCJI ZWŁOK księcia Jeremiego Wiśniowieckiego (XVII wiek). "...znaleziono w nim niesłychaną tłustość wielką; kiszki tak łojem oblane, jako u wieprza nie mogą być tłustsze, serce tak tłustość oblała, że szpilką nie było gdzie tknąć i płuca bardzo zniszczałe." Ogólnie medycyna to nie jest wynalazek ostatnich pokoleń. Więc powtarzam. Czterysta lat temu na wymienione przeze mnie przypadłości cierpiały jednostki. W PRL, powiedzmy, co dziesiąta osoba. Dzisiaj trudno znaleźć kogoś po czterdziestce, kto byłby zupełnie zdrów. Już prędzej znajdziesz zdrowych osiemdziesięciolatków, urodzonych przed wojną. I zupełnie nie rozumiem, dlaczego twierdzisz, że w PRL choroby były tematem tabu? O swoich chorobach ludzie zawsze rozmawiali, wtedy też. Szpitale funkcjonowały normalnie, nie "w podziemiu". Wstydliwy mógł być syfilis, rzeżączka, albo gruźlica. Która zresztą TERAZ powraca wysoką falą, bo w PRL zniknęła prawie całkowicie dzięki szczepieniom i profilaktyce. "Oczywiście, że dzisiaj ludzie prowadzą zdrowszy tryb życia." A to ciekawostka wielka jest. Bo ten zdrowszy tryb życia - to co? Spacery po galeriach, zamiast po parku? Wpieprzanie fast food, zamiast normalnego, domowego obiadu? Siedzenie godzinami przy kompie? Brak ruchu? Wypłakiwanie się na "piekielnych", jaki to WF jest przeokropny... chlip, chlip? A może masz na myśli "trzaskanie solarą", łykanie gównianych tabletek "na odchudzanie", tony suplementów, kilogramów leków bez recepty, karmienie bydła sztuczną paszą, świń antybiotykami, drobiu hormonami? Albo może chodzi o to, że dzieci w wakacje koczują w miastach, zamiast jeździć na kilkutygodniowe kolonie, lub obozy, gdzie właściwie przez cały dzień przebywały na ŚWIEŻYM powietrzu? Wiesz co? Długo tak jeszcze mogłabym wymieniać. A jedyne, co ISTOTNIE się poprawiło to to, że coraz mniej osób pali i coraz mniej osób pije mocne alkohole. Przerzucono się na piwo. Za to jest coraz więcej smrodzących samochodów i coraz więcej nachlanych, lub zaćpanych kierowców. Zaś, co do pozostałych twoich rozważań na temat egzystencji w PRL. Ówczesna władza ludowa dała wielu ludziom życie, o którym mogli tylko pomarzyć w okresie międzywojennego kryzysu. Dlatego ją popierali. Uzyskali dostęp (a nawet obowiązek) nauki, bezpłatną opiekę medyczną, stabilną, państwową pracę, mieszkania - często również darmowe, tak zwany kwaterunek. Zelektryfikowano setki wsi, skanalizowano dziesiątki miast i miasteczek. Ale to kosztowało, więc trudno się dziwić, że na stołach wigilijnych nie królowały krewetki, ośmiorniczki czy mule, że w sklepach brakowało cytrusów, bananów i oliwek, oraz nerkowców, pistacji, kokosów i ananasów. A kraby, homary i langusty obywatel widział tylko w telewizji. Generalnie nie było tego, co w Polsce nie rosło, lub nie żyło. Bo brakowało dewiz na import. A pan Gomułka nie wziął nawet jednego centa zachodniego kredytu. Były za to karpie, dorsze, halibuty, śledzie, flądry, makrele i inne ryby. W sezonie miałeś truskawki, maliny, śliwki, porzeczki, agrest, wiśnie, czereśnie, gruszki, a nawet arbuzy i jabłka przez cały rok. Pieczywo, mleko, żółte sery, tańsze wędliny, rybne konserwy - były na co dzień. A także warzywa. A przed świętami zawsze rzucali coś ekstra. Więc głodu, chłodu i ubóstwa nie było. Lodówk

Odpowiedz
avatar Armagedon
-4 6

CDN ...i, pralki i telewizory stały sobie w sklepach do kupienia od ręki, lub na raty. Jak było za Gierka sam wiesz. Najpierw dużo lepiej, a potem coraz gorzej. Bo Gierek przeinwestował, a odsetki od kredytu trzeba było płacić. I naród przyzwyczajony do dobrego zaczął wierzgać. Jak to się skończyło - widać na załączonym obrazku. Co z tego, że teraz możesz kupić wszystko? Tylko kogo na to "wszystko" stać? Połowa społeczeństwa i tak żre najtańsze, trujące świństwa, ledwo wyrabia (albo i nie) na komorne, kupuje trzydziestoletnie rzęchy od Niemca i podciera tyłek najtańszym duposzorstem. Oraz - ma coraz gorszy dostęp do opieki medycznej.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-4 6

@LPP: Hmmm... Jak mi teraz zadałaś to pytanie to doszłam do wniosku, że równie dobrze możesz mieć lat 40, co 60. Mając na względzie ten ryż z jabłkiem - mogłyby to być czasy Gomułki, bo, faktycznie, mięsa wtedy było mało. Ale znowu z drugiej strony, normy żywieniowe w szkołach i przedszkolach były wtedy ścisłe, dziecko musiało dostać odpowiednią ilość białka, tłuszczu, węglowodanów i witamin, jadłospis układała przeszkolona intendentka i wisiał on w widocznym miejscu, żeby sobie rodzic mógł sprawdzić co dziecko jadło na obiad. I często te przedszkolne obiady były lepsze niż domowe. Dzieci dostawały też wtedy w przedszkolach obowiązkowo tran. Moja matka twierdzi, że najbardziej na świecie nienawidziła wtedy wątróbki i ryby - bo miała ości. Za słodki ryż z jabłkiem pewnie pocałowałaby kucharkę w rękę. Ale znów z trzeciej strony - moja rodzina od pokoleń mieszka w Warszawie. Więc może w "stolycy" wyglądało to inaczej, bo w przedszkolu mojej matki, zimą, fundowano nawet dzieciom naświetlania lampą kwarcową. I nie sądzę, żebyś wtedy musiała stać w kolejce po papier. Chociaż... cholera wie. Ale... mogłaś chodzić też do przedszkola w początkach lat osiemdziesiątych i mieć teraz w granicach czterdziestki. Jednak moi rodzice brali ślub na początku roku '81 i ze zrobieniem wesela jeszcze nie mieli specjalnych problemów, a wódka była bez kartek i bez limitów. Za to w grudniu tego roku ogłoszono stan wojenny i już prawie wszystko było na kartki. No, ale trzy-sześcio/letnie dziecko nie stałoby wówczas w kolejce po papier do dupy. Zatem wyszło mi, że musiałaś urodzić się jakoś tak na początku Gierka. Ale, czy w latach '75-'79 był w przedszkolach taki dramat żywieniowy? Możliwe, że w ostatnim roku - tak. I możliwe, że to właśnie pamiętasz. A rok później powstała Solidarność, zaczęły się ogólnokrajowe, powszechne strajki i kolejki stały już po wszystko. No to jak? Która wersja jest najbliższa prawdy?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 lutego 2018 o 0:45

avatar GlaNiK
-1 5

@Armagedon: Czy nie zastanawiało Cię kiedyś, że te Twoje wypociny są zazwyczaj z dupy wzięte, co może sugerować punktacja Twoich komentarzy? Jak zwykle wszystko wiesz lepiej i nawet jakby Cię przytoczone argumenty w dupę kopnęły to udawałabyś, że to nie Twoja dupa. A na koniec wspomnę tylko, że czytasz wybiórczo i przekręcasz wypowiedzi innych, albo wyrywasz fragmenty ich wypowiedzi tylko po to by pasowały do Twojej wizji. Być może nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. W tym przypadku pokazałaś to już w pierwszym komentarzu. Jest ogromna różnica między prawie nic a nic.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 lutego 2018 o 13:44

avatar LPP
0 0

@Armagedon: 49lat czyli mieści się w podanym przez Ciebie zakresie.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
8 10

Nie wszystkich stać na nowiutkiego merca więc zakażmy jego produkcji/ sprowadzania z Niemiec. A idąc dalej, zakażmy produkcji/budowy, sprowadzenia, sprzedawania dosłownie wszystkiego. Nie wszystkich stać na nowe ciuchy, na wynajęcie/kulno mieszkania, a nawet na jedzenie, bo żyją dzięki pomocy MOPSu i innych dobrych ludzi. Niektórzy prowadzą takie życie z wyboru inny tracą pracę z nie własnej winy (jakaś choroba, czy firmie w której pracuje wiedzie się gorzej)

Odpowiedz
avatar InessaMaximova
-2 4

Bardziej dojrzałe tytuły, polski producent, na niemieckiej licencji, hm. Powiedziałabym, że Trefl.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
9 9

Poleciłbym w tym momencie temu Panu, grę "Człowieku nie irytuj się" (znaną także jako chińczyk)

Odpowiedz
avatar sasnsisa
-1 1

Wydaje mi się że chodzi o wydawnictwo BARD??

Odpowiedz
avatar Stal_Damascenska
1 3

@Anonimus: @InessaMaximova: @sasnsisa: Nie. Próbujcie Dalej. W ofercie wydawnictwa seria popularnych katcianek z morderstwem w tle.

Odpowiedz
avatar tick
1 1

@Stal_Damascenska: G3poland ;p

Odpowiedz
avatar Crook
-2 12

Dałam plusa, ale... wiem, że to będzie niepopularne, ale mi się zrobiło dziadka trochę żal. Pewnie chciał coś kupić wnuczkowi lub wnuczce (może mu złożyli "zamówienie") i zorientował się, ze go nie stać... Pewnie, zachował się niegrzecznie, ale i tak mi go szkoda.

Odpowiedz
avatar lady0morphine
4 6

@Crook: Mężczyzna "pod pięćdziesiątkę" to dla ciebie dziadek? Rozumiem, że w takim razie trzydziestka to wiek średni, albo nawet "dojrzały"? Facet 40-60 letni wciąż pracuje zawodowo, to nie jest schorowany dzadziusiek na emeryturze. Ja wiem, że obecnie dla młodzieży 50 lat to już musi być starość, agonia i leżenie na łożu śmierci, ale bez przesady.

Odpowiedz
avatar LPP
2 2

@lady0morphine: Dziadkiem można zostać nawet wcześniej - po prostu trzeba mieć wnuka.

Odpowiedz
avatar Lucifer_Morningstar
0 0

Brak zrozumienia prowadzi do głupoty... Nie zawsze dziadek musi oznaczać starszą osobę, moja ciocia została babcią w wieku 36 lat. Czy to znaczy, że nie można do niej mówić babcia, bo jest na to za młoda? :)

Odpowiedz
avatar Anonimus
0 0

REBEL ?

Odpowiedz
avatar ja_ak
-1 1

G3?

Odpowiedz
avatar voytek
0 0

a czemu nie zapytales - czemu (jesli go nie stac) chodzi z dziecmi na zakupy zamiast np. na darmowy plac zabaw? ludzi trzeba wychowywac - oczywiscie grzecznie ale dajac im do myslenia ;)

Odpowiedz
avatar Tarija
0 0

rebel?

Odpowiedz
Udostępnij