Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Całkiem niedawno stałam się posiadaczką owczarka niemieckiego. Pies można powiedzieć z odzysku,…

Całkiem niedawno stałam się posiadaczką owczarka niemieckiego. Pies można powiedzieć z odzysku, miał być na chwilę, został na dłużej. Zwierzę nie takie młode, bo 3 letnie (stary też nie jest, ale zwracam uwagę na fakt że nie jest to szczeniaczek), więc przeświadczona byłam że w domu to ni chu chu, nie narobi. Tym bardziej, że jego poprzednia właścicielka zarzekała się i klęła na wszystkie świętości że piesio w domu to NIGDY się nie załatwił, ani wcześniej ani teraz. Ok, do dzieła. Pies trochę zaniedbany, bo taki podwórkowy, więc ogarnęłam go, do weta na szczepienia i czip, kupiłam niezbędne akcesoria i cieszyłam się że mam z kim uczęszczać na spacery. Wraz z nabyciem piesia, stałam się członkiem grupy na fb która zrzesza "miłośników" tych psów. Dzisiaj stwierdzam że to nie są miłośnicy, lecz psychopatyczni fanatycy. Z moich obserwacji: pies może robić wszystko, i absolutnie nie wolno psa karcić. Pies rozwalił pół przedpokoju? "O jak cudownie, remoncik się szykuje hehe". Pies zerwał tapetę do połowy ściany? Pff, co tam. Pies gryzie buty/piloty/kapcie inne przedmioty człowieka? Słodki piesio, nic tylko się cieszyć. I tego typu sytuacje. Pies jak bóg, wyżej niż mąż/żona, wyżej niż dziecko, psu wolno wszystko. A nie daj Boże coś złego na psa powiedzieć, np. że jak pies jest ciężko chory i nie ma szans na leczenie to należy nie być egoistą, tylko ulżyć i wysłać na tamten świat. Raz się odważyłam. Lincz na mnie spadł. Ale do brzegu. Niestety, mojemu psu zaczęło od ok. dwóch tygodni odwalać. Potrzeby fizjologiczne załatwia w domu. I to żeby na płytki, czy linoleum w przedpokoju. Nie. On kasztani i co gorsza sika na wykładzinę. Wyobraźcie sobie że śpicie, a tu budzi was smród taki, że nos ukręca, i widzicie kupsko wielkości małego państwa. Raz, mówię zdarza się. Drugi raz, zacisnęłam zęby. Ale kolejne naście razy, nie zdzierżyłam. Pies wyprowadzany, spacery, stały dostęp do wyjścia, bo mieszkamy w domu, i karmiony tak, żeby nie przed samym spaniem. Ale nie, on sobie za cel postawił srać o 3 w nocy. Jak były temperatury plusowe, nie było problemu, ale widać teraz hrabia ma gdzieś marznięcie i, woli w domu. Miarka się przebrała jak dzisiaj syn przyniósł mi uwaloną kupą zabawkę. No tak się bawić nie będziemy. Napisałam na tej grupie post, który miał być niejako formą pożegnania, opisując całą sytuację. Posypała się na mnie fala krytyki. Że ja powinnam o 2 w nocy dymać z psem na spacer, argument że mam dziecko które chodzi spać o 23? Uśpij, i idź na spacer. Złośliwości że mam nie brać psa, bo mi wykładzinę zniszczy. No tak, faktycznie wykładzina za 800 zł, za chwilę będzie do wyrzucenia, w domu dziecko, które zaraz zacznie raczkować, drugie które zabawki ma na podłodze, i to wszystko na śmierdzącej wykładzinie bo piesek ma stres. Tak, stwierdzili, że pies ma stres, albo się wystraszył i boi się wychodzić na dwór. Generalnie postawa "rzuć wszystko, zajmij się psem". Moja odpowiedź, że moje życie nie kręci się tylko wokół psa, spotkała się z oburzeniem. No bo jak to. To jest coś innego niż cudowny owczarek? Żeby nie było, mąż ma znajomą behawiorystkę, ale to następna nawiedzona, która uważa że powinniśmy uczyć go jak szczeniaka, wiecie, gazeta i coraz bliżej wejścia. Jednak zdawać by się mogło, że duży pies, rozumie, że tam gdzie się śpi, to się nie paskudzi. No i jestem zła i niedobra, bo oddaję psa, zamiast bezgranicznie mu się poświęcić. Tak, oddaje, bo komfortowe warunki życia dla mnie i mojej rodziny, są dla mnie najważniejsze. Nie będę sobie tego poziomu obniżać, bo psu nie chce się wychodzić na dwór. Ale psychopatyczni fanatycy tego nie zrozumieją.

ludzie grupa fanatycy

by mlodaMama23
Dodaj nowy komentarz
avatar mabmalkin
0 4

Na grupie "Kociarzy" jest podobnie. A spróbuj napisać, że kot wychodzi na ogród SAM... (nie mówię akurat o sobie) :D

Odpowiedz
avatar Trollitta
-1 1

Faktycznie, na kocich grupach jest masa fanatyków, ale mają oni, niestety, często rację. Mówią o niej za dużo, zbyt dosadnie i często nie do końca na podany temat, co nie zmienia faktu, że sama jak widzę koty wychodzące, karmione "ze stołu" czy niewychowane, mam ochotę równie głośno wyrazić swoje zdanie. I ciężko się czasem po prostu nie przejmować, bo nie moje...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@mabmalkin: problem z kotami, które wychodzą gdzieś same jest taki, że potem jest płacz i zgrzytanie zębów, że kota coś przejechało, albo zniknął, bo "zawsze trzymał się ogrodu, a ten jeden raz wyszedł." I ten jeden raz wystarczył. Nie jestem kociarą, koty mi wiszą, ale widziałam masę takich historii.

Odpowiedz
avatar Litterka
11 11

Dogomania? Ehhh... Akurat ta behawiorystka może mieć rację z uczeniem psa od podstaw. To mogłoby pomóc.

Odpowiedz
avatar anamai
12 12

Zgodzę się z tobą, że najważniejsze jest zdrowie dzieci , oraz że nie można wywrócić życia rodziny ze względu na psa. Natomiast ze sposobu w jaki opisujesz sytuację mam wrażenie, że źle podchodzisz do psa i problemu. Pies nie robi tego złośliwie czy z lenistwa, z prostego powodu, bycie złośliwym wykracza poza możliwości intelektualne psa. To my odczytujemy pewne zachowania psa jako złośliwość. Ale jest to błędna personifikacja zwierzęcia. Pies na dany bodziec działa nie myśli. Kieruje się instynktem, pewnym życiom doświadczeniem i wyuczonymi schematami. Mówi się, że najinteligentniejsze psy są umysłowo zbliżone do poziomu dwu letniego dziecka. Ale to tyle, czy ma rok czy lat dziesięć mądrzejszy już nie będzie, zna około 200 słów i tyle rozumie. A dla psa taka zmiana miejsca po trzech latach życia jest straszną tragedią, właściwie nie tyle zmiana miejsca co utrata swojego stada(ludzi). Rozumiem twoją złość. Ponosisz straty materialne, czeka Cię nieprzyjemne sprzątanie a do tego masz dwójkę małych dzieci o które musisz się martwić. Ale niestety pies tego nie jest w stanie zrozumieć. Zwłaszcza jak na niego krzyczysz za takie niespodzianki. Z mojego doświadczenia(miałam łącznie 5 psów) wynika, że jak krzyczysz na psa, to ten wie że się złościsz i tyle. Tak się skupia na tym, że reszta bodźców nie bardzo do niego dociera. To nie znaczy, że absolutnie na psa nie wolno krzyknąć. Tylko trzeba mieć świadomość, że w taki sposób bardzo trudno go wychować. Też mi się zdarza oczywiście krzyczeć na psa, zazwyczaj w sytuacjach gdy coś robi źle i chce by natychmiast przestał (np. ma but w pysku i nie chce by go zniszczył). Przy wychowaniu dużo bardziej pomaga pozytywna motywacja . Jeżeli byś chciała zawalczyć jeszcze o psa, to proponowałabym zacząć brać drobne smakołyki/ kawałki pokrojonej parówki na spacer i nagradzać oraz chwalić każde prawidłowe załatwienie się psa. Jako kare proponuję ignorowanie psa. Psy to zwierzęta stadne. Mają głęboką potrzeba należenia i bycia akceptowanym przez stado. U mnie jak pies już nabroi staram się na niego nie krzyczeć (też nie zawsze mi się udaje, wiadomo że nerwy potrafią ponieść). Pokazuje mu szkodę, głośniejszym, mocnym głosem karcę go, że zrobił źle i każe mu się oddalić na posłanie. Po czym przez jakiś czas go ignoruje. Mój pies po chwil nieśmiało się pojawia i zaczyna się przymilanie i powracanie do łask. U mnie te metody świetnie działają. Trzeba pamiętać, że dla psa ma znaczenie kto, co i jak mówi. Dla przykładu możemy tak nauczyć psa, że na Twoją komendę „siad” pies siądzie, a na moją położy się. I dla niego nie ma tu żadnych sprzeczności (przecież pies nie rozumie po polsku on reaguje na pewny układ dźwięków). Jest to ważne o tyle, że przy zmianie właściciela możliwa jest konieczność nauczenia psa ponownie pewnych zachowań i komend. Powiedz proszę czy pies się u was dobrze przyjął? Może jego stres wynika z faktu, że nie czuję się częścią stada? Dla psa przynależenie do rodziny to nie posiadanie własnej miski czy posłania a właśnie odpowiednia więź z ludźmi. I nie musisz tu achać i ochać nad nim godzinami. Bardzo skuteczną metodą jest po prostu włączenie psa do codzienności swojego życia i powiedzenie mu pochwały czy poklepanie co jakiś czas bez większych powodów, po prostu od tak, bo jest obok a Ty lubisz jak spędza z tobą czas. Dla przykładu, moje psy często wynoszą ze mną śmieci (też mieszkam w domku). Biorę worek, ogony same ustawiają się przy wyjściu i człapiemy razem te dziesięć metrów do śmietnika. Po wyrzuceniu śmieci poklepie je kilka razy, pochwalę że pięknie pomogły i wracamy. Całość wyprawy przedłuża się może o minutę a z moich obserwacji wynika, że psy naprawdę lubią czuć się potrzebne. Trzymam kciuki, by udało się tą sytuacje rozwiązać jak najszybciej i jak najkorzystniej dla was wszystkich.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
2 2

@anamai: No, u mnie pójście ze śmieciami, po węgiel czy drewno bez psów to zdrada stanu wręcz :) Wystarczy sam odgłos wsuwania nóg w trepy, nie mówiąc o brzęku wiader i obie swołocze lecą z najdalszych kątów domu. Na podwórku obowiązkowa runda wokół orzecha włoskiego (a nuż coś zostało od jesieni?), sprint do winogron (pod którymi latem łatwo spotkać jeża), latam za hołotą i wesoło jest. Co zaś do załatwiania się w domu: słowo-klucz "Sylwester"? Z jedną z moich suk przez pół stycznia co roku mam polkę w trzecią stronę z figurami. Lepiej jest,odkąd ją nauczyłam sikać na komendę - po zmroku dosłownie biegiem wypadamy na podwórko i wracamy. Tylko (to do Autorki) lepiej, żeby to nie była ta sama komenda, co do dzieci, bo będziesz wysadzać młode, a pies pomyśli, że to do niego. Moja rozumie "fetą pipi".

Odpowiedz
avatar anamai
0 0

@pchlapchlepchla16: Zawsze mnie fascynuje, co też w tej psiej głowie siedzi. Mój misiek uparł się, że będzie ”pomagał” kąpać córkę (5 l.). Jak go wieczorem nie wpuszczę go do łazienki to skrobie łapą a po chwili dołącza się młoda z krzykiem by go wpuścić. Pies kładzie się oczywiście na środku przejścia metr od wanny i tak towarzyszy w całej kąpieli. I naprawdę nie wiem czy uważa on że woda jest taka groźna, czy może według niego ceremoniał kąpieli jest taki ważny (w końcu cały dom jest w niego zaangażowany), że on też musi brać udział. Ach, gdybyś go widział jaki jest z siebie zadowolony jak wychodzimy z łazienki „dzięki mnie wszystko poszło dobrze i wszyscy przeżyli”. Po prawdzie tylko z nim tam większy kłopot. Trzeba uważać by go nie przydepnąć, młoda co chwile do niego wyciąga ręce z wanny lub pokazuje zabawkę, wiec więcej wody na kafelkach do starcia, no i pies też coś jednak w łazience nabrudzi. Ale za tę więź co wytwarza się między młodą a psem jestem w stanie w pełni to zaakceptować. :D

Odpowiedz
avatar Trollitta
10 14

Bardzo dobrze, że oddajesz tego psa, w ogóle nie powinnaś go brać. To problem, którego się pozbywasz, a nie próbujesz rozwiązać. Poprzedni komentarz dobrze trafia w istotę rzeczy ale Ty nie chcesz popracować nad rozwiązaniem, tylko nie mieć kłopotu. Niestety nic nie dzieje się samo, a u Ciebie nie ma potrzeby posiadania zwierzaka, tylko konkretnych korzyści z tego, że się go ma. Niestety, pakiet zawsze obejmuje też te mniej przyjemne elementy, jak tresura i socjalizacja. Behawiorystka miała pewnie rację, ale dla Ciebie to jest za dużo, zająć się własnym zwierzakiem. Proszę, nie bierz już więcej żadnych zwierząt, to nie dla Ciebie.

Odpowiedz
avatar kosimazaki
7 9

"Wyobraźcie sobie że śpicie, a tu budzi was smród taki, że nos ukręca, i widzicie kupsko wielkości małego państwa" z zarciem jest cos fest nie tak "Jednak zdawać by się mogło, że duży pies, rozumie, że tam gdzie się śpi, to się nie paskudzi." "bo taki podwórkowy" widac niezbyt nauczony zachowania czystosci i sygnalizowania potrzeb. "w domu dziecko, które zaraz zacznie raczkować, drugie które zabawki ma na podłodze" niezbyt dobry moment na wziecie psa.. "Pies rozwalił pół przedpokoju? "O jak cudownie, remoncik się szykuje hehe". Pies zerwał tapetę do połowy ściany? Pff, co tam. Pies gryzie buty/piloty/kapcie inne przedmioty człowieka? Słodki piesio, nic tylko się cieszyć." nuda i jej efekty... a najlepiej jeszcze pieska luzem bez kontroli puszczac "niech sie wyszaleje"..:( "mąż ma znajomą behawiorystkę, ale to następna nawiedzona, która uważa że powinniśmy uczyć go jak szczeniaka, wiecie, gazeta i coraz bliżej wejścia." z gazeta moze przesada, ale z tym ze powinniscie piesa uczyc wszystkiego od podstaw to behawiorystka ma racje ;)

Odpowiedz
avatar kosimazaki
5 5

"mniej przyjemne elementy, jak tresura i socjalizacja" dlaczego praca z psem (zwlaszcza z owczarem czyli psem typowo pracujacym) i socjalizacja to niby mniej przyjemne elementy? O_O przeca to stale i niezmienne elementy zycia z psem... a podczas socjalizacji fajne piesy i fajnych ludzi mozna poznac..

Odpowiedz
avatar kosimazaki
3 3

a wlasnie, a co z labkiem? tym co kury gonil? "mój pies to nie bestia krwiożercza tylko 6 miesięczny labrador. "

Odpowiedz
avatar krzycz
-3 3

i prawidłowo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

Nie wiem, jak wyglądały posty i komentarze w grupie, pewnie częściowo były nawiedzone, jak to zwykle bywa. Ale Ty po prostu nie masz chęci i, najwyraźniej, umiejętności, aby temu psu pomóc, bo nawet dobre rady traktujesz, jak coś nawiedzonego. Wygląda na to, że chciałaś mieć psa bezproblemowego, chociaż wzięłaś trzylatka, który miał wcześniej inną rodzinę, inny dom i nie znasz tak naprawdę jego przeszłości.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
2 10

Ja fanatykiem nie jestem, ale serca to Ty nie masz. Zamiast ptzeptacowac problem z psem tobgonodddajesz, po najmniejszej linii oporu. Szkoda, ze Ciebie matka nie oddała jak srałaś pod siebie.

Odpowiedz
avatar pulpecja3
1 5

Nie wiem kto takiej kretynce dal innego psa niz pluszowego, na szczescie bedzie mial nowy, lepszy dom, bo o gorszy dosc ciezko.

Odpowiedz
Udostępnij