Pracuje u nas chłopak, obecnie student 2 roku, który dzieli czas na studia i naukę oraz na pracę zawodową. Po prostu dogadał się z kilkoma osobami i stara się dołączać do ekip. W weekendy pracuje po 16h. I wiecie co? Zarabia około 4k na rękę.
I, jak sam stwierdza, ludzie z roku go nie lubią, bo: jest kanarem, ma niezłą pensję, nie jest roszczeniowy typu „mi się należy", tylko pracuje.
A połowa ludzi z jego roku to utrzymanki stypendialne i na garnuszku rodziców, przerażone opcją innej pracy niż biurowa. Ba, opcją pracy czasem w ogóle.
komunikacja_miejska
LUDZIE Z ROKU GO NIENAWIDZĄ! BYŁ BIEDNYM STUDENTEM A TERAZ MA MILIONY!!! ZOBACZ JAK...
Odpowiedz@Vitas: Jakbym widział nagłówek z pikio :D
Odpowiedzzaraz zaraz, pan pracuje zamiast 40 g tygodniowo na etat, tylko 32 godziny, a mimo tego zarabia ok 4 tys. na rekę. No coz, powiem panu kontrolerowi, jak go spotkam w tramwaju,że klamie o swoich zarobkach...
Odpowiedz@celulozarogata6: Teoretycznie można połączyć studia z pracą kontrolera biletów. W końcu popołudniami i wieczorem też trzeba robić kontrole biletów, a studiować dziennie. Chociaż pensja chyba sporo przesadzona.
Odpowiedz@rodzynek2: a co u niego nie jest przesadzone? Dziwie sie nie nie ma tu marynarki wojennej i smokow.
OdpowiedzJak zawsze kłamiesz, ale człowieku, po co piszesz te historie? 16h w weekendy i ma... 4k na rękę? to ty masz ile, 12? 10? Z pracy kanara?
Odpowiedz@SirVimes: http://mpk.lodz.pl/showarticle.action?article=16049 Policz wystaw dziennie 15 mandatów co jest średnią na ok 6h pracy i niech dziennie tylko 4 będą zapłacone np 3 za brak biletu i jeden za ulgę. 3x108+72=396 pracuje 25 dni w tygodniu = 9900Zzł i 50% tej kwoty jest twoje. A dochodzą jeszcze mandaty po 7 dniach i windykowane czyli po 270zł. weźmy np przelicznik osoby pracującej po około 10h dziennie. jakieś 20 mandatów. 5x108+2x72+270=954 x 25 dni = 23850 PLN Trudna praca fajna kasa.
Odpowiedz@Canarinios: http://superbiz.se.pl/wiadomosci-biz/zarobki-kontrolerow-biletow-ile-zarabia-niepopularny-kanar_618285.html Dobre, czyli według Ciebie jako tzw."kanar" zarobisz trzy razy więcej niż dyrektor oddziału ZUS - bardzo hojne te samorządowe spółki zajmujące się zarządzaniem transportem publicznym.
Odpowiedz@Canarinios: a potem się obudziłeś.
Odpowiedz@Lizander: Tylko taki dyrektor ZUS czy inny z nadania ma pewną pensje i ciepłą posadkę i bierze kasę. A ja muszę zapier... po komunikacji niezależnie od dnia i pogody, a i tak kasa jest tylko od zapłaconych. A pozatym kto zabroni zbyt dużo zarabiać? I tak 50% bierze firma plus opłaty od biletu to ma motywacje bym zarabiał i nie broni tego wręcz zachęca bym miał duży obrót. A co do kasy jeszcze. Znam chłopaka zajmującego się handlem usługami. Pracuje po 7 dni w tygodniu po 12h jeździ za klientem po całej Polsce. I co? Otóż jego średnia pensja jest na poziomie 20.000zł tylko prowizje ale nikt mu nie broni
Odpowiedz@Canarinios: Rzecz w czymś innym - prawo zabrania Ci tyle zarabiać w spółce miejskiej na takim stanowisku - transportem publicznym zarządzają zazwyczaj spółki gminne (miejskie), a ich dochód stanowi budżet gminy (miasta). Nie inaczej sprawa wygląda w Łodzi, która zdaje się ma ok. 3 mld długu wpisanego do uchwały budżetowej. Gdyby Hanna Zdanowska dowiedziała się, że naprawdę jej miejska spółka prawa publicznego lekką rączką wydaję na premię dla jednego kontrolera roczną równowartość kwoty ok. 300.000,00 zł zamiast zatrzymać to na rozwój spółki i dochód do budżetu miasta, to z biura Twojego prezesa zrobiłaby jesień średniowiecza.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2018 o 15:08
@Canarinios: Czy te wyliczenia są brutto, czy na rękę? Praca trudna i często niebezpieczna. Gdyby te pensje rzeczywiście tak wyglądały, jak piszesz, to każdy chciałby być kontrolerem biletów.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2018 o 15:19
@rodzynek2: Nie mówiąc już o próbach wymuszenia płacenia mandatu, np. przyłapania pasażera zanim zdąży włożyć bilet do kasownika. Jestem pewien, że tak by to wyglądało, gdyby kanar dostawał 50% wartości każdego wystawionego mandatu.
Odpowiedz@pasjonatpl: Jest taki memem ze Świeżakami, Grażyna wstawaj. Tu jest podobnie. Nie ma szansy tyle, kanarzy zarabiaja 2,5-3 na rękę i tyle.
OdpowiedzRzucam studia informatyczne, programiści zarabiają zdecydowanie za mało. Czas zostać kanarem, w 3 miesiące zarobię więcej niż zarobiłbym przez rok.
OdpowiedzAbstrahując już od realności (czy "baśniowości") historii, to ja grzecznie pytam - GDZIE PIEKIELNOŚĆ??? Student zarabia 4 tysiące miesięcznie, koledzy mu zazdroszczą, no i...?
Odpowiedz@Xynthia: w przekazie/autorze historii. Canarinios chciał być sprytny i w bajeczce o studencie pochwalić się zarobkami, jednocześnie okazując pogardę studentom, których rodziców stać na utrzymywanie uczących się dzieci. To jak przypowieść biblijna, tylko tutaj trochę przebiegłości zabrakło, by ukryć cel historyjki. Wyczuwam kompleksy na punkcie osób z wyższym wykształceniem. ;)
Odpowiedz@Etincelle: Nie no, przecież Cannarinios kiedyś się chwalił że on je inzynierę, czy coś takiego a kanarowaniem dorabia? Jakoś tak to było. ;]
OdpowiedzNo i? Coś widzę, że te minusy jednak były uzasadnione, bo opowieść ani zabawna, ani piekielna... ani nawet interesująca.
OdpowiedzNo i?
Odpowiedz??? z jednej strony kolegi nie lubią, bo uważają, że za dużo zarabia, z drugiej strony pochodzą z rodzin, gdzie się zarabia więcej? a swoich rodzin też nie lubią, bo uważają, że za dużo zarabiają??? szukam logiki w tej historii i nie widzę. przejdź się w weekend po kawiarniach, centrach handlowych, salach zabaw dla dzieci, call center, empikach, fast foodach itp - z 80 procent pracowników ma legitymację studencką. Wszyscy czarne owce, nikt ich nie lubi? może chłopak po prostu jest nielubiany bo cośtam przeskrobał albo jakieś ma odpychające cechy charakteru i sobie tłumaczy na różne sposoby swoją sytuację towarzyską :)
Odpowiedz@LuzMaria: A może regularnie wypomina kolegom, że są utrzymankami rodziców i przegrywami co nawet 4 tysi nie zarobią.
Odpowiedz@maranocna: A może jest takim samym analfabetą, jak Canarinios I koledzy nie chcą się z nim zadawać?
OdpowiedzCanarinios w pewnych kwestiach przesadza i wyolbrzymia, ale w tym przypadku generalnie mu wierzę. Praca niewdzięczna, ale przy odpowiedniej śmiałości i pracowitości rzeczywiście można całkiem nieźle zarobić. Kontrolerzy biletów zwykle mają prowizję za wystawione i opłacone wezwanie do zapłaty. Więc im więcej ich wystawią tym lepiej zarobią. A przy okazji przedsiębiorstwo też zarobi. Jak nie na kwotach za jazdę na gapę, to wzrosną im wpływy ze sprzedaży biletów. Więc dlaczego mieliby ograniczać zarobki pochodzące z prowizji? A nienawiść do człowieka też jestem w stanie zrozumieć. W Polsce cały czas okradanie społeczeństwa w podobny sposób przez część osób jest uznawane za zaradność a nie nieuczciwość. A kontrolerów nie lubi się, tak jak nie lubi się policjantów, strażników miejskich, czy poborców podatkowych.
OdpowiedzAch te zarobki. Magister w firmie, która zajmuje się czymś, o czym były jego studia zarobi minimalną (i nie doprosi się o umowę o pracę), w markecie 2600 (i będzie umowa o pracę). A jako student można dostać stypendia, z których się uzbiera 1-4k miesięcznie, albo iść do pracy w weekend i zarabiać 4k. Dlaczego jeszcze ktoś się dziwi, że ludzie potrafią studiować po 10 lat?
Odpowiedz"Utrzymanki stypendialne i na garnuszku rodziców" - ten fragment zdania utwierdza mnie w przekonaniu, że według Ciebie to hańba, kiedy rodzice mają wystarczająco pieniędzy aby opłacić dziecku stancję, dać kieszonkowe na życie i dokładać do potrzeb. A stypendium? "O nieee, ktoś zasłużył na stypendium rektora? Dostanie kasę za naukę, a ja muszę dorabiać." Przykro mi bardzo, że może być na tyle zdolny aby to stypendium otrzymać.
Odpowiedz