Mała mieścinka gdzieś na końcu Polski.
Punkt usługowo-handlowy.
Asortyment sklepu bardzo szeroki - od gumek recepturek poprzez przyrządy kuchenne aż po sprzęt elektroniczny, oleje do samochodu i kawę w ziarnach. Staramy się naprawiać również wszystko, co klient przyniesie do punktu. I wiele innych. Ogólnie taki punkt do wszystkiego.
Przeważnie jest nas 2 na zmianie, z czego jedna osoba zawsze jest zatrudnioną "złotą rączką".
Na sklepie pustki. Wpada klient:
K - Dobry, wymieńcie mi baterię w zegarku.
J - Myślę, że nie powinno być problemu, kolega który tym się zajmuje wyszedł do sklepu i za jakieś pięć minut zobaczy, co da się zrobić.
K- Co to jest ku**a, żebym ku**a ja musiał czekać, aż jakiś jeb**y ch*j sprawdzi, czy wymieni mi jeb**ą baterię w jeb***m zegarku. Spie*****jcie ku**a ch**e!
Po czym odwrócił się i wyszedł...
Ludzie co jest z wami?
sklepy
Automatyczny cenzor nie pozwala napisać wprost. Słowo będące wulgarnym określeniem penisa należy pisać używając " ch " na początku.
OdpowiedzWymięcie O___o
Odpowiedz@Candela: Ciekawe jak taka wymięta bateria wygląda. :D
Odpowiedz@Zmora: Nie wiem, ale to musi być straszne.
Odpowiedz@Candela: Wygląda jak wygląda, na ...drążyć. Gorzej, jak się to wymienia??? Trzeba uprasować, wyklepać, może zwyczajnie ugnieść, bo i tak wymięta??? Jak żyć bez tej wiedzy?...
Odpowiedz@4525882ulasok: Oj, niektóre baterie jak się "wymięci" to się zamienia w ładunek wybuchowy krótkiego lontu o małym zasięgu rażenia, także radziłbym empirycznie nie sprawdzać... natomiast potem można ugnieść do kształtu, ale wątpię czy podziała ;)
OdpowiedzNo właśnie, co jest z wami? W czasie, kiedy punkt jest otwarty, pracownik sobie wychodzi i klient musi czekać.
Odpowiedz@Jorn: Właściwie to autor nie powiedział, dlaczego kolegi nie było. Może wyszedł w sprawach służbowych, albo na przerwę - ma w końcu do tego prawo.
Odpowiedz@Lolitte: Jest napisane, że wyszedł do sklepu. Nie ma znaczenia, czy poszedł do tego sklepu na prywatne zakupy, czy uzupełnić towar, bo w godzinach otwarcia placówki ma ona być gotowa na przyjęcie klientów.
Odpowiedz@Jorn: No i była - sklep nie został zamknięty. Równie dobrze osoba znająca się na rzeczy mogła być zajęta innym klientem, awantura byłaby pewnie ta sama.
Odpowiedz@Jorn: "Co jest z Wami ludzie?" to bardzo dobre pytanie. Ostatnio na piekielnych spotyka się coraz więcej piekielnych... Pracownik wychodzi, bo ma prawo wyjść: 1. Na przerwę. 2. Do toalety. Ma też obowiązek wykonać wszystko czym się zobowiązał w umowie z pracodawcą, nawet jeśli wiąże się to z wyjściem ze sklepu w godzinach pracy. Właśnie przez te absurdalne wymagania klientów praca w usługach potrafi byc koszmarem.
Odpowiedz