Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia z czasów liceum. Czyli dawno temu, ale przypomniała mi się ostatnio,…

Historia z czasów liceum. Czyli dawno temu, ale przypomniała mi się ostatnio, na fali wspomnień związanych ze znajomymi.

Z wiarą nigdy nie było mi po drodze - szukałem czegoś dla siebie, ale zawsze było to daleko od Kościoła Rzymskokatolickiego. Po prostu nie potrzebowałem tego w moim życiu i dobrze funkcjonuje jako ateista.

W liceum miałem już dość jasno wyklarowane poglądy i korzystając z możliwości na początku roku przyniosłem zwolnienie z lekcji religii. Tutaj bez problemów, liceum niewielkie, dyrektorka naprawdę w porządku. Damska część klasy deklarowała, że na religię chce chodzić, reszcie to zwisało, ja jednoznacznie podziękowałem za ten typ zajęć, sam ksiądz też nie miał z tym problemów. Sytuacja wydawała się idealna.

Plan ułożony, religia w czwartek na pierwszej lekcji. Słowem - podręcznikowo. Ci co zobowiązali się chodzić mogą spokojnie przyjść, ja nie muszę siedzieć jak kołek i tracić czasu. Sielanka trwała niestety tylko pierwszy miesiąc.

Dlaczego? Damska część klasy olała ten przedmiot i przychodziła dopiero na drugą godzinę. Dyrektorka żeby coś z tym zrobić przełożyła zamieniła zajęcia tak, że pierwszy był angielski, a dopiero po nim - religia.

Jedynym plusem tej sytuacji było to, że miałem chwilę spokojnie ogarnąć materiał na resztę zajęć. Choć wolałbym to zrobić na spokojnie w domu.

Liceum

by drogowit
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Habiel
10 14

Jakbym słyszała o moim LO. Też byłam skazana na siedzenie w bibliotece, bo nie chodziłam na religię. Na przykładzie klasy maturalnej- zwyczajowo 3 razy zmieniał nam się plan w ciągu roku. I tak za 1 razem- jest, w czwartek religia na 1 lekcji. Frekwencji prawie brak. W poniedziałek również, bo na lekcji 2, a lekcja wcześniejsza- WF. Po zmianie planu-religia we wtorek między dwoma matematykami oraz w środę między językami. 3 zmiana planu już mnie nie objęła (bo matura), ale założę się, że również by religia była w środku.

Odpowiedz
avatar drogowit
19 21

@Habiel: Czyli dość podobna sytuacja jak moja. Najbardziej irytował mnie wtedy fakt, że cała sytuacja miała miejsce w sumie przez osoby, które deklarowały się jako "wierzące" lub "silnie wierzące", rzekomo chcące chodzić na ten przedmiot.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
7 9

@drogowit: Widocznie, tym deklarującym chodziło o papierek, że chodzili na religie do liceum. Cały taki papierek jest o tyle ważny, że nauki przedślubne są ograniczone do 3 spotkań albbo w ogóle jest się z nich zwolnionym. Bez tego świstka całe "przygotowanie" może trwać z 2-3 ze spotkaniami 2 razy w tygodniu. Takie kursy często odbywają się tylko raz, dwa razy do roku.

Odpowiedz
avatar Habiel
4 6

@rodzynek2: U mnie raczej była sytuacja, że "a bo rodzice mi każą", nie licząc osób, które ten przedmiot miały gdzieś, a chodziły, bo nie chciało im się przynosić deklaracji. I były teksty, że ze mnie szczęściara, że mam okienko, a ja wolałabym tę godzinę dłużej pospać. I jeszcze taka piekielność szkoły- uczeń nawet 18 musiał mieć deklarację podpisaną przez rodzica, ba, nawet zwolnienie z lekcji musiał wypisywać rodzic.

Odpowiedz
avatar minutka
5 5

@Habiel: Takich "rodzice mi każą" pamiętam z liceum dwa rodzaje: jedni (większość), którzy zawarli umowę z katechetką: jeżeli nie chcecie brać udziału w lekcji, to siądźcie razem i zajmijcie się w ciszy swoimi sprawami (i obie strony zadowolone) i drudzy - paru ananasów (dwóch-trzech), strasznie pokrzywdzonych, którzy się musieli wyżywać na nauczycielce i kolegach, że muszą siedzieć - czyli pajacowanie, głupie pytania i ogólne przeszkadzanie...

Odpowiedz
avatar mama_muminka
-1 13

Nie ma czegoś takiego jak zwolnienie z lekcji religii. Religia jest przedmiotem nieobowiązkowym, trzeba się na niego zapisać. Dodatkowo, zgodnie z rozporządzeniem oświaty, lekcje religii powinny się odbywać przed lub po wszystkich zajęciach. W Twojej historii jest rzeczywiście piekelność, ale koleżanki które nie chciały chodzić na religie to naprawdę najmniejszy z problemów. Największą piekelność widzę w dyrekcji szkoły, która przynajmniej w 2 miejscach łamała prawo. Niestety takie zachowanie to norma, a my przynosząc "zwolnienia", jeszcze te normę sancjonujemy. Smutne.

Odpowiedz
avatar Habiel
7 7

@mama_muminka: Co do zwolnień masz rację, ale godziny już dawno zmienili. "Rozporządzenie MEN oraz inne obowiązujące w tym zakresie akty prawne nie nakładają takiego obowiązku. Religia może być organizowana pomiędzy innymi zajęciami obowiązkowymi, ale wówczas szkoła jest obowiązana zapewnić opiekę lub zajęcia wychowawcze uczniom, którzy na nią nie uczęszczają."

Odpowiedz
avatar drogowit
4 4

@mama_muminka: Może tak jest dzisiaj, akcja miała miejsce dekadę temu ;) Chociaż może wtedy też tak było, nie wiem. Pamiętam, że nawet jako osoba pełnoletnia (klasa maturalna) musiałem przynieść zwolnienie podpisane przez rodziców.

Odpowiedz
avatar Shi
0 0

@mama_muminka: czasami "zwolnienie" to tylko taki slang. U mnie każdy dostawał karteczkę z napisem "wyrażam zgodę/nie wyrażam zgody aby córka/syn uczęszczał na lekcje religii" (czy jakoś w ten deseń, ale sens zachowany) w pierwszej klasie. Potem był spokój, a jak ktoś chciał zmienić decyzję to w tedy wystarczała karteczka napisana ręcznie. Mimo, że to była zgoda, wyraźnie zaznaczone nagłówkiem "ZGODA", to i tak mówiło się, że ktoś jest zwolniony z religii.

Odpowiedz
Udostępnij