Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam syna, który wkroczył właśnie w wiek nastoletni. Mam również kuzynkę, która…

Mam syna, który wkroczył właśnie w wiek nastoletni. Mam również kuzynkę, która posiada dwóch synów młodszych od mojego.

Przez lata oddawałam jej ubrania po swoim dziecku - wszystko przeze mnie w sklepach kupowane, syn jedynak więc jak tylko wyrósł to ubranka były pakowane i przekazywane.

Gdy moje dziecko miało 7 lat, jakoś latem postanowiliśmy zrobić porządki w zabawkach, sporo różnego rodzaju maszyn budowlanych, auta na pilota, pociągi z torami... - sporo tego było i co najważniejsze w dobrym stanie (wiadomo, tu odpadło lusterko, gdzie indziej jakiegoś małego elementu brakowało, ale wszystkie zabawki były w pełni sprawne), wychodzę z założenia, że lepiej trochę dopłacić, ale mieć coś porządnego co dłużej posłuży.

Właśnie gdy skończyliśmy porządki, odwiedziła nas rzeczona kuzynka z dziećmi. Chłopcy jak tylko zobaczyli tyle zabawek od razu uderzyli w proszący ton, czy mogą je zabrać. Syn stwierdził - ok, ja i tak już się tym nie bawię, więc możecie je wziąć.

Dwa miesiące później byliśmy w okolicy zamieszkania kuzynki, więc stwierdziłam - chodźmy na kawę. Syn ucieszony, że pobawi się z kuzynami, mówi:
- No chłopaki, wyciągacie zabawki.
Na co moja kuzynka:
- Sorry, ale zabawek od ciebie już dawno nie ma. Chłopcy wszystko zniszczyli i już wyrzuciliśmy.
Mój syn usiadł i czekał tylko aż stamtąd wyjdziemy. Gdy wyszliśmy, po prostu się popłakał.

Niedawno odwiedziła nas ta właśnie kuzynka, i pyta czy nie mam po synu jakiś ubrań, bo przecież dzieci wyrastają...
Na co mój syn wyszedł i mówi:
- Sorry ciocia, ale ja im już nigdy nic nie dam.

Mam dwie koleżanki, którym daję ubrania czy zabawki po moim dziecku, które zawsze chętnie wszystko biorą, bo w dobrym stanie.
A z kuzynką kontakt się urwał.
Tak się zastanawiam, czy tak trudno nauczyć dziecko szacunku do tego co się posiada? Niezależnie czy się kupiło samemu czy dostało od kogoś?

by Celaena
Dodaj nowy komentarz
avatar Ochraniacz
33 35

I bardzo dobrze że odcięliście im źródełko- jeżeli ktoś nie szanuje tego co dostaje, to zwyczajnie na to nie zasługuje. A że ludzie zazwyczaj nie szanują tego, co dostali "za darmo", to już insza inszość.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
8 12

@Ochraniacz: Właśnie między innymi, żeby nie powiedzieć przede wszystkim, dlatego, że dostali coś za darmo, to tego nie szanują. Gdyby zapłacono za to jakieś chociażby symboliczne pieniądze sprawa najprawdopodobniej inaczej by wyglądała.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 lutego 2018 o 11:45

avatar konto usunięte
21 23

Niektórzy ludzie nie umieją docenić tego co dostali za darmo i takie osoby nalezy odcinać. Bardzo słusznie zrobiłaś. Moja mama oddawała ubrania po mnie jakiejś kobiecie, aż uslyszała od niej, z eona nie pierze drobnych ubrań, bo tyle tego dostaje od róznych ludzi, ze brudnym czy zniszczonym pali w piecu.

Odpowiedz
avatar razzk
33 33

Moja pierwsza myśl - poszło na trzyliterowy serwis sprzedażowy :P

Odpowiedz
avatar Rak77
22 22

@miramakota: W zasadzie masz rację ale... No, właśnie. Dać komuś prezent to jedna przyjemność, a zobaczyć że komuś ta rzecz jest potrzebna i sprawia radość, to drugie.

Odpowiedz
avatar katem
30 30

@miramakota: Nie zgodzę się z Tobą. Daję coś komuś,kto potrafi to uszanować. Ostatecznie było to w pełni użyteczne i kosztowało określone pieniądze. Gdyby wiedziała, że kuzynka wyrzuca, dałaby komuś innemu. U nas w rodzinie (wcale nie biednej) zabawki i ubrania dla dzieci przekazywało się do kuzynów i często rzeczy rzadko używane, np. wyjściowe, śliczne sukieneczki po mojej córce trafiały po użyciu przez moją siostrzenicę do dalszych dzieci, a w głębokim wózku rosło sześcioro dzieci zanim się nadał na śmietnik. Wcale się nie dziwię synkowi @Celaeny, że nie chciał, aby do kuzynów coś poszło, bo matka nauczyła go szanować swoje rzeczy.

Odpowiedz
avatar wolly
6 26

Dobrze Cie rozumiem. Oddałam znajomej stój, który syn miał do chrztu, nowy założony dwa razy (chrzest i Wigilia), potem wyrósł. Wyglądał jak nowy, zupełnie nie zniszczony. Szlak mnie trafił, kiedy zobaczyłam, że spodenki założyła dziecku na plac zabaw i do piaskownicy.

Odpowiedz
avatar kaede
6 16

@wolly: gdzie by nie zalozyła to małe dziecko pobrudzi, nawet po domu ;) ps. *szlag

Odpowiedz
avatar SaraRajker
0 12

@wolly: a co miala jaknTy chomikowac "od wielkiego " i dzieciak by wyrosl zanim by wyrosl. Trzeba bylo umowe podpisac, ze dajesz jej ubranko, ale nie do noszenia tylko do trzymania w szafie.

Odpowiedz
avatar wolly
4 8

Tylko szkoda, że widzisz dzieciaka w niedziele w kościele w wytartych dresikach, a koleżanka dopytuje się, czy mam coś ładnego po młodym bo jej syn nie ma nic na święto. Taka właśnie jest mentalność niektórych ludzi jak dostaną coś za darmo. Problem jest w tym, że za takie spodenki zapłaciłam sporo, dlatego je szanowałam i zostawiłam na specjalną okazje. Chyba każdy ma w szafie takie ubrania. Myślę, że gdyby sama musiała za nie zapłacić zachowała by się zupełnie inaczej.

Odpowiedz
avatar dayana
3 5

@wolly: Tylko, że nie każdy uważa, że to ma sens. Kiedyś kupiłam sobie ładną, drogą sukienkę. Założyłam ją 3 razy w życiu, a potem wisiała w szafie. Następnie chciałam ją sprzedać za jakieś 20% jej wartości, potem już wyrzuciłam do kosza z odzieżą. I tyle było z pięknej sukienki. Moda się zmienia i figura się też zmienia (byłam wtedy nastolatką, więc trochę urosłam, trochę się ciało zmieniło, nie było sensu tego trzymać). I po co to było? Nie lepiej skoro jest takie ładne, nosić jak najczęściej i chociaż mieć radość z tego ubrania?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

@Calaena: Ale wszystkie? Rozumiem zepsuć zabawkę lub dwie, to byłby przypadek, ale na pewno nie wszystkie.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
5 7

JakiCHś ubrań...jakiCHś..

Odpowiedz
avatar Celaena
15 15

Odpowiadając na niektóre komentarze. Oczywiście rozumiem, że zabawki są do zabawy a ubrania do noszenia. Syn sam nieraz coś zniszczył. Jednak, czy to że dostaniesz coś od kogoś za free oznacza, że należy to od razu rozwalić? Syn tymi zabawkami bawił się jakieś 2 lata i pomimo tego były w tak dobrym stanie, że były uszykowane do przekazania. Poza tym, to ona mnie prosiła o różne rzeczy, bo oni nie mają a dzieci ubiera w ciucholandach- absolutnie nie mam nic przeciwko. Piekielne dla mnie jest to co zauważam coraz częściej, czyli brak poszanowania.

Odpowiedz
avatar Arcialeth
-3 3

Wiesz... kompletnie inaczej się uczy zasad 1 dziecko, a 2ke. Reszta to gdybanie w które nie dam się wciągnąć, ale fakt, faktem mogła im te zabawki zabrać jak widziała, że latają po całym pokoju.

Odpowiedz
avatar Celaena
1 1

@Arcialeth: Masz rację, na pewno inaczej wychowuje się jedynaka, a inaczej dwoje lub więcej dzieci.

Odpowiedz
avatar Armagedon
7 13

Jeeezu! Jak czytam większość tych komentarzy to mi się flaki wywracają na lewo. Jak mnie wkurza takie podejście: 1. "Dałem, dziadku, grosz?" - "Daaałeś, panie!" (powiedzenie mojej babci) 2. "Masz, Marcinku, zabaweczkę po Andrzejku, tylko szanuj, synku, doceń co dostajesz, bo ciocia dużo pieniążków na to wydała". I jeszcze jedno powiedzonko. "Jak na kołku powiesicie, to i sto lat pochodzicie." Oddajecie coś komuś za darmo, a potem wam żal dupę ściska, że ktoś "nie uszanował"? No to NIE ODDAWAJCIE! Oprawcie w ramki, wsadźcie do gablotki, odkurzajcie, dbajcie i podziwiajcie jakie piękne. Możecie też zrobić sobie osobny "pokój pamięci rodzinnej" i składować tam wszystkie stare zabawki, ubranka, mebelki, bujaki, kocyki i nocniki. I jeszcze kilka pytań do autorki. Postanowiłaś zrobić "porządki" w zabawkach, w jakim celu, właściwie? Był bałagan i postanowiłaś posprzątać? A może chciałaś posegregować je na te, które się jeszcze przydadzą i te, których trzeba się pozbyć? I co zamierzałaś z nimi zrobić potem? Wynieść do piwnicy "na wszelki wypadek"? A dzieci twojej kuzynki to odwiedzały was kiedyś wcześniej? Bawiły się z twoim synem? Nigdy nie widziały ile ma zabawek i jakie? Nigdy wcześniej nie prosiły o żadne? I jeszcze ci coś uświadomię. Skoro kupowałaś swojemu dziecku SPORO zabawek i to zabawek "porządnych, żeby dłużej służyły" - dwie rzeczy są dla mnie oczywiste. Po pierwsze - każda kolejna zabawka szybko się nudzi i sięga się po następną, którą mama kupiła, po drugie - z zabawkami tak jak z ubraniami. Im więcej ich masz - tym rzadziej chodzisz w każdym z nich. Więc - siłą rzeczy - dużo wolniej je niszczysz. I tym sposobem możesz mieć kieckę trzy lata, a założyłaś ją w tym czasie 2 razy. Więc jest prawie nowa. Z zabawkami tak samo. Poza tym, zniesmaczyło mnie to, że całą odpowiedzialność za takie czy inne decyzje zwaliłaś w historii na siedmioletniego syna. Bo - prawdę mówiąc - zupełnie w to nie wierzę. Dziecko - to dziecko. Jeśli decyduje się dać drugiemu dziecku swoje zabawki, to znaczy, że mu już na nich NAPRAWDĘ nie zależy. Więc coś mi tutaj mocno nie pasuje. Głównie ta "dorosła" mentalność u dzieciaka. Dodatkowo nie podoba mi się rządzenie się w cudzym domu. "No chłopaki, wyciągacie zabawki!" Rozumiem, że w domyśle MOJE zabawki. Czy to znaczy, że dzieci kuzynki nie miały już żadnych innych, SWOICH zabawek, czy też były one takie ujowe, że twój syn spojrzeć na nie nie chciał? I na zakończenie. NIEDAWNO odwiedziła was kuzynka z prośbą o ubrania. To znaczy JAK niedawno? Miesiąc? Dwa? Nie próbowała "wyłudzić" od was odzieży już wcześniej, powiedzmy, rok temu, trzy, lub cztery? Bo potem piszesz, że kontakt z kuzynką się urwał. No, jak dla mnie, "urwał się" oznacza brak kontaktu przynajmniej przez kilka lat. Zwłaszcza, jeśli to rodzina. No i strasznie pamiętliwy i zawzięty ten twój potomek. NIC już nie da swoim młodszym kuzynom, gdyż MU ładnych kilka lat temu (6?, 7?) za szybko zniszczyli zabawki, które SAM im dał, bo już ich nie chciał. Wiesz co? Im dłużej analizuję tę historię, tym bardziej skłaniam się ku opinii, że to fejk.

Odpowiedz
avatar Celaena
4 4

@Armagedon: Wiesz(a może nie), dzieci rosną i wymienia się zabawki po to aby były dostosowane do wieku dziecka. Czym innym bawią się dzieci 4-5 letnie i czym innym 7-8 latki. Porządki natomiast robi się po to aby z pokoju nie zrobiła się graciarnia. Jeśli dziecko od jakiegoś czasu czegoś nie używa i samo stwierdza, że nie będzie się tym już bawiło to nie widzę potrzeby przetrzymywania tego. Później zabawki, gry planszowe itp. oddawałam do świetlicy szkolnej- i jednak trochę czasu tam były. Czyli nawet kiedy bawi się nimi więcej dzieci mogą przetrwać dłużej jak dwa miesiące lub mniej. Nie rozumem Twojego stwierdzenia "zniesmaczyło mnie to, że całą odpowiedzialność za takie czy inne decyzje zwaliłaś w historii na siedmioletniego syna." Odpowiedzialność za co? Za Jego zabawki? Nawet mając siedem lat, to były syna zabawki i to on miał prawo podjąć decyzję co z nimi zrobi. Nie wiem czy masz dzieci- i nie chcę wiedzieć, jednak dzieci w tym wieku potrafią podejmować decyzje co chcą zrobić z ich własnością, a po kilku latach pamiętać co czuli te kilka lat wstecz w takiej czy innej sytuacji- na pewno nie nazwałabym tego „zawziętością”. Nawet kiedy dobrowolnie oddał co oddał, zrobiło mu się po prostu przykro, że coś przy czym spędził trochę czasu na dobrej zabawie, po tak krótkim czasie zostało zniszczone. Nie wiem czy przeczytałaś początek, czyli „ Mam syna, który wkroczył właśnie w wiek nastoletni”, więc skoro sytuacja miała miejsce gdy miał lat 7 to raczej nie minęło 6-7 lat od tamtej chwili. To, że dla Ciebie wyrażenie „kontakt się urwał” oznacza przerwę kilkuletnią, nie znaczy iż przerwa nie mogła wynosić kilka- kilkanaście miesięcy. Poza tym, nie była to jedyna sytuacja dla mnie piekielna związana właśnie z tym co zauważyłam, jednak to właśnie ją postanowiłam tutaj opisać. Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar BlueBellee
2 4

@Armagedon: A to według Ciebie siedmiolatek nie potrafi podjąć jakiejkolwiek decyzji? Zresztą to decyzja o zabawkach - coś adekwatnego dla dziecka. A nie pytanie: "Kochanie, masz już 7 - lat, uważasz, że czas zmienić mieszkanie lub wyprowadzić się z kraju?". Moja przyjaciółka ostatnio właśnie do syna (6 lat) drugą skierowała z prośbą o pożyczenie pewnej rzeczy. I fajnie uzasadniła: "Mimo, że dostał jakiś czas temu, nawet nie ode mnie (chociaż to w sumie żadna różnica), to dalej się tym bawi i to jest jego. Dlaczego mam mu zabierać?". I Młody zdecydował, że jednej rzeczy nie odda na pewno, bo to jedna z ulubionych, ale drugą na kilka dni może pożyczyć, mimo że korzysta. W historii masz dziecko, któremu jakoś tam na bank zależało na tych zabawkach, skoro chciał się nimi pobawić u kuzynów, a jednak oddał. A więc co z Twoją teorią? I co za tekst: "Dodatkowo nie podoba mi się rządzenie się w cudzym domu. "No chłopaki, wyciągacie zabawki!" Rozumiem, że w domyśle MOJE zabawki. Czy to znaczy, że dzieci kuzynki nie miały już żadnych innych, SWOICH zabawek, czy też były one takie ujowe, że twój syn spojrzeć na nie nie chciał?"?! Co w tym złego? Przecież zawsze jak się za dzieciaka wpadało do kuzynostwa czy kolegów, to było "dawaj tym się pobawimy", "weź to daj" itd. A pewnie chciał się z sentymentu pobawić tymi, które były jego.

Odpowiedz
avatar Welka
1 1

Ja póki co mam w domu problem wręcz odwrotny. Syn (2,5 roku) w życiu żadnej zabawki nie zniszczył, ale wiadomo zabawki są różne i czasem coś tam się zniszczy. No i tu jest problem... cały dzień płaczu i wyjaśniania młodemu, że tak to już jest, że rzeczy się czasem niszczą i trzeba z tum jakoś dalej żyć ;)

Odpowiedz
avatar madxx
0 0

W drugą stronę też się zdarzają przegięcia. Moje kuzynki jak dostawały zabawki od kogoś z rodziny to ich rodzice robili z nich wystawę na szczycie szafy "żeby nie zniszyczyły" :)

Odpowiedz
Udostępnij