Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Teraz kilka słów o kolejnej piekielnej osobie w rodzinie - mojej rodzicielce.…

Teraz kilka słów o kolejnej piekielnej osobie w rodzinie - mojej rodzicielce. Jest to osoba, która przez pierwszą połowę mojego życia była ideałem. Pomocna, kochająca, jeśli trzeba było również surowa, nie bała się stosować kar cielesnych. Gdy zaszła w ciążę z moją piekielną siostrzyczką uległa wypadkowi. Od tego momentu całkowicie się zmieniła.
Już pomijam fakt jej stosunku do najmłodszego dziecka - idealizowanie, brak konsekwencji czynów i pozwalanie na wszystko. Kobieta zaczęła stosować w stosunku do mnie przemocy psychicznej. Lubuje się w obrażaniu mnie, wypominaniu mi moich błędów, porażek i mówieniu jak ja sobie nie poradzę w dorosłym życiu. Wykorzystuje moje lęki i obawy do niszczenia mi psychiki, wpychając mnie w coraz to głębszą depresję. Miałam wielokrotnie myśli samobójcze, a nawet jedną kiepską próbę. Chciałam zakończyć swoje beznadziejne istnienie, zostawiając jej list w którym napisałabym, że to ona jest powodem mojej śmierci. Gdyby nie przyjaciele, myślę, że już dawno bym to zrobiła.
Myślami wybiegam w przyszłość, gdy wreszcie się od niej uwolnię i wytknę wszystkie jej słowa.
Wkrótce opiszę dokładniejsze sytuacje z moją matką.

Rodzina

by Shatri
Dodaj nowy komentarz
avatar Nayka
5 11

Tez tak mialam. Nie daj sie, to jest nie prawda. Ta osoba do ktorej probujesz dotrzec juz nie istnieje i nie wroci nawet jak porozmawiasz. Z doswiadczenia wlasnego, zaczniesz myslec w samych NEGATYWACH o swoim zyciu i oceniac je JEJ oczyma. Nawet kupno butow moze byc trudne jak sie mysli czy moj rodzic je tez skrytykuje. Ja jestem niezalezna bo w koncu wyjechalam z kraju, ale jedynie po rozmowach z innymi ludzmi i nie przebywaniu obok mojego rodzica przez dluzsze okresy czasu - bo czasem przyjezdzalam na wizyte - wyszlam z depresji, dlugo zajelo - 2 lata. Do tej pory balam sie cokolwiek powiedziec, ale w zeszlym roku cud - bylam juz rok po terapii i zostalo powiedziane, o jedna krytyke za byle co, za duzo. Wlasnie w odpowiedzi na tekst typu "niczego nie masz" (nie pierwszy raz) - chociaz wynajmuje mieszkanie, mam stala prace, nie musze sie martwic o nic, tyle ze nie stac mnie jeszcze na zupelnie nowy samochod, tylko nowsze uzywane - wedlug mojego rodzica nie mam nic. W koncu odpowiedzialam pieknym o nagminnej krytyce i metodach wychowawczych. Wyrzucisz to z siebie i bedziesz zla jak osa i zadawac ciosy slowami dla ciebie jak najbardziej logicznymi. I wiesz co sie okaze? Z patologia sie nie rozmawia. Oni juz sa na takim etapie ze logicznie nie mysla. Jaka to logika jedno dziecko idealizowac, a drugie ciagle krytykowac? Gdzie sens? Oni nawet jak im wytkniesz wszystkie bledy swiata wiedza lepiej, robia ta z jakiegos posranego powodu, ktorego dobry czlowiek w zyciu nie zrozumie, bo "dluzej zyja na tym swiecie bla bla", "za moich czasow bla bla" "nie masz jeszcze dzieci to nie wiesz bla bla ja tym cie popycham do dzialania" Takie uslyszysz argumenty. A ja dopiero jak sie odcielam mialam jakakolwiek motywacje do dzialania. Zamiast powiedziec gdzie, co dobrze robisz i sobie radzisz, sprawic ze bedziesz chciala wiecej pochwal, to tacy rodzice mysla ze "dobrze wychowuja" bo ty jestes za mloda na to zeby wiedziec co jest dobre, a co zle - nawet po 20tce i jakie decyzje dokonywac. Boja sie utracic kontrole. Moze Twoja mama wlasnie zdala sobie sprawe ze tej kontroli nie ma i probuje chwytac sie wszystkiego nad czym ma jeszcze kontrole. Tylko ze po takiej rozmowie, kiedy wyjdzie na wierzch ze jednak masz jezyk i potrafisz odpowiadac, ale Twoje argumenty to niemozliwego czlowieka nie trafiaja bo ta osoba wie lepiej i juz, choc Cie juz w zasadzie nie zna - uswiadomisz sobie jakie to bezsensowne w ogole sie przejmowac zdaniem czlowieka ktory ma swoje zdanie na temat Ciebie i Twojego zycia - ze jestes niczym. To moze byc szef, ekspedientka w sklepie, nauczyciel i nie wazne co powiesz oni sa uwiezieni we wlasnych uprzedzeniach, opiniach, doswiadczeniach. Jesli oczekujesz "Przepraszam, nie pomyslala jak cie krzywdze" NIE LICZ NA TO, ze zrozumie swoje bledy, albo nie bedzie pamietac, albo byly do tego powody - uparcie, byle po mojemu. Jestem szczesliwsza, duzo mniej zestresowana i w koncu bez ciaglego myslenia "czy jak zrobie to, to moj rodzic bedzie mnie krytykowac" - nawet nieswiadomie jak sie odcielam i widzialam mojego rodzica tylko co rok. Mysl do przodu. Uwolnij sie! Co TOBIE trzeba zeby byc szczesliwa? Nie ona. Twoja mama przed niestety nie wroci. Ja sie tez ludzilam przez 30 lat, z czego 25 spedzone w wierze ze cos sie zmieni jak tylko znajde prace, cos sie zmieni jak sie wyprowadze, co sie zmieni jak tylko zateskni, cos sie zmieni jak WYTKNE SLOWA. Ludzenie sie ze cos sie zmieni "jak tylko" to jest wlasnie to co sprawi, ze do nieczego nie dojdziesz. Patrz na siebie pod katem INNYCH, tylko nie jej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 lutego 2018 o 17:08

avatar Nayka
2 8

Chcialam jeszcze tylko dodac, ze Twoja smierc i taki list by nic ne wskoral. Moze raz by pomyslala ze to przez nia, z tego co piszesz, ale potem wytlumaczyla by sobie czyms innym bo przeciez jest "dobra matka", pewnie mialas problemy w szkole albo odgrywasz sie na niej. Brak logiki. Ludzie w myslach potrafia przeksztalcic rzeczywistosc zeby obronic swoje "EGO" i poczucie bycia moralnym. Poczytaj o tym.

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
1 3

@Nayka, koszmarnie niegramotna, choć słuszna w swojej treści odpowiedź. Została zminusowana, bo przedrzeć się przez ten bełkot... I wybacz, to nie tylko emocje, ale i zwykłe niechlujstwo. A szkoda, bo masz rację.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 6

Piszesz,że stara miała wypadek....a ona nie ma jakiegoś zespołu stresu pourazowego? Ta twoja siostra jest też na lekach....to mogłoby pogorszyć stan starej.

Odpowiedz
avatar Peppone
3 3

Pierwsze podstawowe pytanie: jesteś pełnoletnia? Drugie: chodzisz do jakiejś szkoły?

Odpowiedz
avatar Bryanka
3 5

Powiedz jej. Wyczekaj moment gdy zacznie znowu Cię krytykować i rzygnij wszystko. Nie masz nic do stracenia, bo co Ci zrobi? Zabije? Na początku jest trudno, bo spróbuje Cię przegadać, ale potem "samo idzie", bo z człowieka schodzi cała złość. Nie licz na to, że to ją zmieni, ale Ty poczujesz się lepiej.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
2 2

Trochę za dużo tu chaosu, emocji. To jest trudne, ale musisz zacząć układać życie po swojemu. Zignorować słowa, które Cię niszczą, tak jak pisała Nayka. Być może teraz nawet logiczną, konstruktywną krytykę traktujesz jako atak - trochę za mało nakreśliłaś, w jaki sposób się to odbywa, co się dzieje. Ile masz lat? Brzmisz nieco, jakbyś miała jeszcze kilkanaście, a wtedy do stresu w domu dochodzą różne problemy z odnalezieniem siebie, własnego "ja". Być może, jak to wymienione w jednym z komentarzy, Twoja mama ucierpiała w jakiś sposób psychiczny w tym wypadku, może ma sobie samej wiele do zarzucenia. Zrozumienie motywów wiele daje. Nie zgodzę się z Nayką, że nie da się takich ludzi zmienić. Odkąd "odcięłam pępowinę" i podejmuję decyzje samodzielnie, wiele zaczęło się zmieniać w nastawieniu moich rodziców. Bali się, że mnie stracą i że nie wyrosnę na dobrego człowieka. Teraz wiedzą, że jest inaczej, choć opłaciliśmy to wszyscy możliwością otwartej rozmowy (może z czasem i to się zmieni). Masz przyjaciół, którzy Cię wspierają, wykorzystaj to, by jak najprędzej się usamodzielnić. Im dłużej ten układ trwa, tym będzie to trudniejsze. Zakończenie życia w ten sposób niczego nie zmieni. Po latach od podobnego momentu mogę powiedzieć, że zakończyłabym je nie osiągając nic, a tym samym niejako przyznając rację. Przecież masz marzenia, cele, chcesz coś osiągnąć. Może warto tę złość i bezsilność wykorzystać jako siłę do walki o siebie? Życzę siły i rozwagi, choć to trudne. Wizyta u specjalisty też nie zaszkodzi. Trudno się wypowiadać, mając tak mało informacji, ale jedno jest pewne - wyjść jest wiele. I to już Twój wybór, z którego z nich skorzystasz. Nie dawaj nikomu wybrać za Ciebie, a to poniekąd się stanie, jeśli wybierzesz koniec siebie. Powodzenia.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
1 1

@RudaMaupa: Bagatelizujesz. Wiem, że się ze mną nie godzisz, ale sama napisałaś, że Twoi rodzice są inni.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
2 2

@BlueBellee: Dekadę temu mogłabym popełnić tu podobny wpis. I jest to jeden z wielu powodów, dla których nie bagatelizuję tego typu sytuacji. Wiele kosztuje odcięcie się, wstanie na nogi, wiara w siebie w takich warunkach... a uniwersalnego środka brak. Przyznam, że nie do końca rozumiem Twój komentarz, ale w kontekście historii nawet mnie to cieszy. Może stanie się to dla autorki nadzieją, że można wyjść z podobnej sytuacji i być po latach zaczepianym w taki sposób. ;)

Odpowiedz
Udostępnij