Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Tym razem historia z osiedlowego sklepiku. Poszedłem tam pewnego sobotniego popołudnia po…

Tym razem historia z osiedlowego sklepiku. Poszedłem tam pewnego sobotniego popołudnia po kilkanaście rzeczy na niedzielę. Pani sprzedawczyni wszystko mi podała, a na koniec poprosiłem o tackę warzyw (taki zestaw w sam raz do rosołu). Pani podała mi ową tackę, ale musiałem powiedzieć:

J: Przepraszam, ale tutaj marchewka i pietruszka są całkiem zgniłe.

Pani bez słowa podała mi inną tackę, ale ku mojemu zdziwieniu nie była wiele lepsza.

J: Wie Pani co, ale z kolei tutaj jest cebula w złym stanie. Czy mógłbym dostać jadalne warzywa?
S: To sobie odkroi, a nie wydziwiał mi będzie.
J: (Wychodząc już ze sklepu i pozostawiając sprzedawczynie z towarem, który mi podawała). To ja dziękuję za zakupy. Rzeczywiście francuz ze mnie, że zgniłych warzyw nie chcę.

Wychodząc usłyszałem jeszcze pomruk jakiejś kobiety stojącej w kolejce, że zawsze wciskają stare warzywa i wędliny.

Jednak to nie koniec historii. Kilka dni później poszedłem do tego samego sklepu w celu zakupienia wody mineralnej (miałem nadzieję, że nie będzie zgniła). Godziny wieczorne, wchodzę do sklepu i słyszę awanturę. Facet, który musiał być [w]łaścicielem po prostu mieszał kobiety tam pracujące z błotem, a przy tym sypał takie epitety, że język mi w gardle stanął - a wszystko na oczach klienta - mnie. Wyglądało to mniej więcej tak:

W: Co wy sobie k..y myślicie, p...dy z was j....ne. K...a znowu tyle strat, do burdelu robić szmaty jak w sklepie towaru nie potraficie sprzedać.

Po prostu oniemiałem. Wiązanka była o wiele dłuższa i z całą masą przykrych epitetów. Kobiety miały łzy w oczach. Domyśliłem się, że właśnie dla uniknięcia takich sytuacji wciskały klientom stary towar. Wreszcie krzyknąłem:

J: K...a Człowieku, czy ty nie masz matki, żony, córki?
W: (Obracając się w moją stronę). Hmm, że co?
J: Życzę ci, żeby jakiś frajer też je kiedyś tak potraktował.

W tym momencie musiałem opuścić sklep, bo czasem w człowieka wstępuje coś takiego, że mógłby nad sobą nie zapanować. Wiem, że świata dwoma zdaniami nie zmienię, ale może akurat (choć szansa jest mała) jednemu chamowi udało mi się do rozsądku przemówić.

by Bronzar
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bukimi
9 9

Mogły zaoferować szefowi zakup takiej tacki warzyw. Za pół ceny w promocji. Ciekawe ile by chciał wziąć...

Odpowiedz
avatar fursik
10 10

Po prostu niektórzy, jak dostaną chociaż kapkę władzy, wariują i wyłazi z nich co najgorsze.

Odpowiedz
avatar ocelota
2 6

i po raz kolejny odezwał się w Tobie prawdziwy mężczyzna ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2011 o 19:33

avatar hanib
6 6

O ile któraś z tych sprzedawczyń nie była jego żoną, córką bądź matką ...

Odpowiedz
avatar Frogy07
1 3

Było mu powiedzieć że jak ma taki gówniany towar to niech się nie dziwi że nikt nie chce kupić

Odpowiedz
avatar plytkozerca
2 2

Rozwaliło mnie "miałem nadzieję, że woda nie będzie zgniła"

Odpowiedz
avatar beatka93
2 2

ostatnio po całym mieście "chodziłam za" świeżymi drożdżami. całe miasto chyba było obsługiwane przez tego samego dostawcę bo wszędzie były zgniłe. no nie wszędzie. na biedronkę na szczęście zawsze można liczyć

Odpowiedz
avatar ggggg14
-1 1

a może one na tyle tępe były,że nie wiedziały co to obmiżka ceny i same nie mogły pojąć decyzji o obniżkach a szef z siebie idiotę robił albo one na tyle durne były >????? Mnie w jednym sklepie też mieszały stare bułki z nowymi ,jak by nie istniało takie coś jak obniżka starego jeszcze dobrego pieczywa itd Może szef z siebie durnia robił ,dobrego >>?? przed klientami a nie pozwalał na pierdnięcie nawet.Powinny być obniżki ,jeśli tego sklep nie robi tzn ze stare sprzedaje i ludzi oszukuje a oszustwo z mocnego paragrafu startuje ale nasze Urzędy Skarbowe to wiocha na te zagrywki prywaciarzy.

Odpowiedz
Udostępnij