Po przeczytaniu historii #81232 przypomniała mi się historia kolegi sprzed ok 2 lat.
Kolega pracował w firmie. Pewnego pięknego dnia, na konto wpłynęła niepełna wypłata. Kolega idzie do szefowej i pyta się o co chodzi.
- Bo miałam kolizję i musiałam zapłacić mandat oraz naprawić auto.
- Ale co to ma ze mną wspólnego.
- Bo zderzyłam się z A. i to była jej wina. Rozlicz się z nią, ja stratna nie będę.
Kolega porażony logiką wyszedł, po 10 minutach złożył wypowiedzenie umowy o pracę z winy pracodawcy, ze skutkiem natychmiastowym i opisem sytuacji.
Pracę znalazł dosyć szybko i nawet sobie chwali, bo dosyć mocno skróciło czas dojazdu.
Kim była A.? Ex-dziewczyną kolegi, z którą się rozstał 3 lata przed kolizją szefowej.
firma praca
Mnie tylko zastanawia, jak ludzie na poziomie intelektualnym ameby mogą piastować kierownicze stanowiska. To pewnie kwestia bezwzględności w rozpychaniu się łakociami.
Odpowiedz@Irena_Adler: Rozpychanie się łakociami, jakie piękne przejęzyczenie, i jak ślicznie zmienia sens zdania <3
OdpowiedzPokręcona logika szefowej. Już słyszałem wiele pokrętnych odpowiedzi na pytania o powody niezapłaconych w terminie faktur, ale nikt jeszcze aż takiej głupoty (czy bezczelności?) jeszcze nie wymyślił.
OdpowiedzTylko baba mogła coś takiego wymyślić.
OdpowiedzTutaj chyba "Spotkamy się w sądzie" byłoby na miejscu.
Odpowiedz@Litterka: Tutaj raczej magicznymi słowami byłyby "skonsultuje się z PiPem".
Odpowiedz@Litterka: Z tego co wiem, to pieniądze odzyskał przez Sąd Pracy.
OdpowiedzJeśli to szefowa musiała zapłacić mandat, to w życiu nie uwierzę, że wypadek nie był z jej winy tylko z winy tej drugiej strony :D
Odpowiedz@Zimny: To oczywiste. Jednak ona czuła się niewinna, ba nawet skrzywdzona, więc pieniądze postanowiła odzyskać w teki dziwny sposób. Bo ona stratna przez A. nie będzie.
Odpowiedz