Stoję w korku. Przede mną pasy, za pasami skrzyżowanie gdzie można jechać tylko w prawo lub lewo. Grzecznie czekam na swoją kolej, bo w sumie jadę tylko na zakupy, więc nie spieszy mi się aż tak bardzo. Między pasami, a skrzyżowaniem stoi bus, więc zasłania większość widoku.
Z mojej strony na przejście wchodzi dziewczyna (swoją drogą całkiem ładna). Dochodzi do środka jezdni, zatrzymuje się i spogląda zza busa czy może dalej iść. Po upewnieniu się że tak, rusza dalej. Zrobiła może dwa kroki, gdy uderza ją samochód z naprzeciwka, który nagle zjechał z krzyżówki z dosyć dużą prędkością. Awaryjne w ruch i ruszam jej na pomoc jak to zawsze mnie uczono. Po chwilowej rozmowie okazuje się, że nic jej nie jest. Kierowca auta, które ją uderzyło nawet nie wysiadł tylko otworzył szybę i zaczął ją wyzywać od wszystkich najgorszych. Dziewczyna stwierdziła, że może iść dalej i zeszła na chodnik, a ja w tym czasie chciałem wezwać karetkę. Kierowca w tonie wrzasków, postanowił odjechać z miejsca wypadku.
A gdzie piekielność? Piekielna była karma, która wróciła prawie natychmiast. W tym samym korku parę samochodów dalej stał radiowóz, który wszystko widział i gdy kierowca ruszył zablokowali mu drogę. To jak próbował zwalić winę na dziewczynę, to już historia na inną piekielność.
P.S. Cała ta sytuacja trwała może z 10-15 sekund.
wypadek
"Weszło mi" w krew sprawdzanie logowań autorów. Ostatnie logowanie 17 sierpnia 2020 - 20:14.
OdpowiedzTak, śliczna historia. Tak nie za świeża. Ale czy admin ją przeczytał? Bo jeśli tak, to powinien pamiętać dyskusję która się rozkręciła na temat tego postu... A dokładnie o "radiowozie, który wszystko widział".
Odpowiedz