Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dzisiaj mijają równo 3 miesiące od momentu założenia przeze mnie kancelarii adwokackiej.…

Dzisiaj mijają równo 3 miesiące od momentu założenia przeze mnie kancelarii adwokackiej. Czas na podsumowanie drobnych piekielności związanych z tą branżą.

1. "Bo ja mam tylko jedno pytanie" - czyli próba wyłudzenia bezpłatnej porady prawnej przez telefon.
Czasami dzwoni telefon. Odbieram, mój rozmówca (lub rozmówczyni- dalej R) nawet się nie przedstawia, a po głosie wiem, że nie jest to żaden z moich klientów.
R: Dzień dobry. Bo wie pani, ja mam jedno takie pytanie.
I w tym momencie następuje kilkuminutowy opis stanu faktycznego, czasami bardzo skomplikowanego, innym razem wymagający sięgnięcia do przepisów albo np. rozrysowania "drzewka" kto po kim dziedziczy. Po tym opisie pada prośba: no niech mi pani mecenas powie, co ja mam z tym teraz zrobić.
Ja: Przykro mi, ale nie udzielam porad przez telefon. Zapraszam do kancelarii w takich i takich godzinach.
R: A nie, to ja nie mam czasu.
I się rozłącza.

Dlaczego nie udzielam porad przez telefon? Owszem, z jednej strony kwestie finansowe. Nikt mi nie płaci za odbieranie telefonów, a mój zawód w dużej mierze polega na korzystaniu z wiedzy, którą zdobywałam przez długie lata nauki (5 lat studiów i aplikacja, która oficjalnie trwa 3 lata, ale najpierw czekając na jej rozpoczęcie, a potem na egzamin i ślubowanie po jej zakończeniu wychodzą tak naprawdę 4 lata). Równie ważne jest to, że bardzo często udzielenie porady wymaga zapoznania się z dokumentami, które dzwoniący próbuje mi opisać. Tymczasem praktyka wskazuje, że jak ktoś mówi, że przegrał sprawę cywilną może mieć na myśli faktycznie, że ją przegrał, jak również że sąd umorzył postępowanie lub odrzucił pozew (bo przykładowo strona nie uiściła opłaty za pozew i nie wniosła o zwolnienie). I jeszcze ważna kwestia - ja biorę odpowiedzialność z udzieloną przeze mnie poradę. Dlatego tak istotne jest dla mnie spotkanie się z klientem, wypytanie o wszelkie szczegóły, zajrzenie do przepisów, komentarzy i orzecznictwa, a rozmowa przez telefon tego nie ułatwia.

2. "A może pani poleci jakąś kancelarię" - czyli mam pomóc w znalezieniu innego adwokata.
Przychodzi pani i od progu podejrzliwie na mnie patrzy. No cóż, mam 28 lat, ale wyglądam młodziej, co na pierwszy rzut oka może nie wzbudzać zaufania i rodzić podejrzenia o brak doświadczenia (tak, jakby 3 lata aplikacji nie stanowiły żadnego doświadczenia...). Pani wyłuszcza mi swój problem, opisuje i na koniec pyta: no, i może pani zna kogoś, kto się takimi sprawami zajmuje. Mówię, że identycznej nie miałam, ale miałam kilka bardzo podobnych i mogę poprowadzić sprawę.
Pani: Nie, ja to wolę kogoś innego, kto miał identyczną sprawę, i myślałam, że pani mi powie, do kogo pójść.
Nie poleciłam nikogo, bo nie wiem kto prowadzi dokładnie takie sprawy.
Swoją drogą Szanowni Czytelnicy: czy zdarzyło się Wam pójść do fryzjera, żeby dowiedzieć się, który inny zrobi najlepsze ombre, albo do stolarza, żeby zapytać kto z jego konkurencji zrobi najlepiej meble do kuchni?

3. "Może tak po koleżeńsku mi pomożesz..." - czyli klasyka w każdym zawodzie. A gdzie zaczyna się biznes, tam często kończy się koleżeństwo.
Ogólnie nie mam obiekcji, żeby pomagać dobrym znajomym - napisać im pismo, podpowiedzieć gdzie i co załatwić itp. W przypadku dobrych znajomych wiem, że mogę liczyć na jakąś wzajemność z ich strony, kiedy ja będę czegoś potrzebowała, a jeśli nawet nie będę nic chciała od nich, to często razem wspólnie się bawimy, jeździmy na wspólne wyjazdy, dobrze się dogadujemy i przyjaźnimy.

Trochę inaczej sytuacja przedstawia się w przypadku dalekich znajomych, którzy nagle sobie przypominają, że może warto o coś spytać prawnika. I tutaj sytuacja z dnia wczorajszego, która była bezpośrednią przyczyną napisania całej historii.

Godz. 22, leżę już w łóżku i czytam książkę. Słyszę charakterystyczny dźwięk messengera. Patrzę, a tam wiadomość od znajomego (nazwijmy go Krzysiek), który średnio raz na miesiąc ma problem prawny, przy czym dotyczą one dziedziny, której kompletnie nie znam (fundacje, stowarzyszenia). I chociaż ze 2-3 razy mu podpowiedziałam co i jak (wczytując się wcześniej w przepisy i komentarze), do tej pory nie zaoferował nawet kawy czy piwa w zamian.
Krzysiek: Hej. Mogę mieć pytanko prawne?
Ja: Ale ja już jestem po godzinach pracy :) (liczyłam, że załapie aluzję).
Krzysiek: Wiem. To Ci napiszę o co chodzi, a Ty mi odpiszesz jak będziesz w kancelarii.
Dłuuuugi opis stanu faktycznego, przy czym mocno poplątany. Chodziło o jakiś statut fundacji. Cóż, dzisiaj grzecznie odpisałam, że nie zajmuję się tym, owszem, mogłabym się tym zająć, ale to wymaga ode mnie zaczerpnięcia wiedzy, być może spędzenia trochę czasu w bibliotece, a ja za to biorę pieniądze.
Krzysiek: Ojej, a myślałem że tak po koleżeńsku mi pomożesz.

4. I absolutny hit "pani mecenas, bo to jest bardzo pilne"
Wigilia. 23.30. Zbieram się na pasterkę, a nagle dzwoni telefon. Odruchowo odbieram. Rozmówca się nie przedstawia, na 100% to nie jest mój klient.
Rozmówca (bełkocząc jak pijany): Dzień dobry, bo wie pani, bo mam pani numer z Internetu. I ja wczoraj dostałem takie pismo z Sądu i ja mam 14 dni, żeby na nie odpowiedzieć. Bo to o spadek chodzi. Pomoże pani?
Ja: Czy pan sobie zdaje sprawę z tego, że jest Wigilia, dochodzi północ, a ja nie pracuję już.
Rozmówca: No ale ja muszę odpowiedzieć!
Ja: W porządku, rozumiem, ale są Święta. Proszę skontaktować się po Świętach.
Gość jeszcze coś nabluzgał i rozłączył się, a później nie dzwonił. Do tej pory nie wiem, czy był tylko wstawiony, czy postanowił sobie stroić żarty. Od tego momentu jednak sprawdzam, czy wyłączyłam telefon firmowy na noc.

I póki co byłoby tyle.

kancelaria_adwokacka

by astor
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
19 21

Niestety próby wyłudzania usług intelektualnych to standard. Trzeba być stanowczym i odmawiać

Odpowiedz
avatar Iceman1973
25 27

@maat_: Bo ludzie myślą, że jak coś nie jest konkretnie namacalne, ewentualnie w swoich małych umysłach wykombinują, że taka czy inna usługa jest błahostką (oczywiście tylko i wyłącznie z ich punktu widzenia), to to nie kosztuje. To jest jak w tej anegdocie o mechaniku samochodowym, gdzie klient podjechał, że coś mu nie działa, mechanik otwarł maskę, docisnął kosteczkę i zażądał 100 zł. Klient się oburzył, że jak to? Za dociśnięcie czegoś tam 100 zł? Na co mechanik odrzekł, że za dociśnięcie 1 zł a za wiedzę co docisnąć 99 zł.

Odpowiedz
avatar Poluck
18 20

@rodzynek2: Czy jest coś takiego jak "obowiązkowe pro publico bono"? Może w Stanach Zjednoczonych, ale na pewno nie w Polsce. Wiem, że są kancelarie, które udzielają bezpłatnych rad, ale to na pewno jest dobrowolnie a nie obowiązkowo.

Odpowiedz
avatar astor
19 23

@rodzynek2: W 2017 roku wystartowały punkty nieodpłatnej pomocy prawnej (których działalność, w tym wynagrodzenie prawników, pokrywane są z budżetu państwa). Sęk w tym, że ustawa reguluje komu taka pomoc przysługuje- np. kobietom w ciąży, bezrobotnym, osobom chyba po 65. roku życia, czyli ludziom, których z założenia nie stać na prawnika (chociaż rzeczywistość pisze różne scenariusze). A kiedy dzwoni ktoś do mnie, do równie dobrze może mieć i dwa lexusy w garażu, ale nie zapłaci np. 100 czy 200 zł za poradę prawną, bo nie. Swoją drogą o pomocy prawnej z urzędu i punktach nieodpłatnej pomocy prawnej też bym kilka słów napisała kiedyś ;) No i jeszcze jedno. Pro publico bono- czyli dla dobra ogółu. Nie mam pojęcia jakim cudem wyjaśnienie zasad zachowku, a więc dotyczące interesów majątkowych jednej konkretnej osoby, ma służyć dobru ogółu... Sądzę, że chodziło o wyrażenie "pro bono", a nie "pro publico bono" ;)

Odpowiedz
avatar astor
8 10

@rodzynek2: Ekhm, w komentarzu miało być "to równie dobrze" a nie "do równie dobrze". Głupia literówka. No i pytanie jakie obowiązkowe "pro publico bono"? W ramach obowiązku mamy świadczyć pomoc prawną z urzędu, jeśli zostaniemy do tego wyznaczeni, ale nawet za to przysługuje nam wynagrodzenie (od Skarbu Państwa albo przeciwnej strony, jeśli ona przegra). Co prawda wynagrodzenia są śmiesznie niskie (np. zdaje się, że 120 zł za całą sprawę o alimenty...) ale jakieś są.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@rodzynek2: Za darmo świadczą usługi gdy wyznaczy ich sąd do danej sprawy a nie każdemu

Odpowiedz
avatar Habiel
3 3

@maat_: I też nie do końca, bo za reprezentację gdy kogoś nie stać, czyli tzw. adwokata z urzędu , opłaca państwo. Dostaje jakiś marny grosz, ale zawsze.

Odpowiedz
avatar ForMudBloodBeer
1 1

@astor: Po pierwsze PDPP działają od 2016 r., po drugie bezrobotni nie mogą korzystać (chyba, że spełniają inne warunki), po trzecie kobiety w ciąży też nie...

Odpowiedz
avatar astor
1 1

@ForMudBloodBeer: Faktycznie, sprawdziłam. Jak dotąd nie interesowałam się tą tematyką i tylko mi się o uszy obiło kto może, wobec tego przyznaję rację :)

Odpowiedz
avatar Naa
1 15

Potęga stereotypu :(( Przecież prawnik powinien być facetem, w średnim wieku, z inteligentnym, ale nie cwaniackim wyrazem twarzy, i malutkim brzuszkiem (malutkim, bo o siebie dba, więc nie umrze klientowi na zawał w połowie sprawy, ale brzuszek ma być, bo dowodzi, że gość dużo czasu spędza, czytając mądre prawnicze księgi). A Ty nijak do tego nie pasujesz... No, to jako nie-prawdziwy-prawnik na pewno dasz się naciągnąć na darmowe porady, co Ci szkodzi? Że uleganie stereotypom dowodzi tak naprawdę bezmyślności? Ja to wiem, tylko jak wytłumaczyć tym 90% społeczeństwa, których to nie obchodzi?

Odpowiedz
avatar Wredna_Ruda
0 0

@Naa oj, taka ilość minusów za odrobinę sarkazmu ;)

Odpowiedz
avatar astor
22 26

@Jaladreips: A ja słyszałam, że pewien gość pobierał od ludzi kasę za to, że umieszczał ich firmy na mapach googla, a przecież można te pinezki dodać samemu i za darmo. W KAŻDEJ branży znajdą się naciągacze żerujący na ludzkiej niewiedzy, niedoświadczeniu i naiwności. I tak przykładowo zadzwoniła do mnie kobieta z pytaniem o darowiznę mieszkania. Nie powiedziałam, że ma przyjść do kancelarii, tylko od razu przez telefon skierowałam do notariusza, bo taką darowiznę można tylko w drodze aktu notarialnego. Ale jak ktoś dzwoni np. z nieuregulowanymi sprawami spadkowymi od czterech pokoleń i liczy, że za free mu wyjaśnię przez telefon co i jak, to się przeliczy.

Odpowiedz
avatar astor
6 6

@kijek: Na szczęście mam też sympatycznych klientów, ale nie o nich jest ten portal ;)

Odpowiedz
avatar 2night
0 6

Najprostszym rozwiązaniem byłoby po prostu zatrudnienie sekretarki, która będzie odbijała takie telefony :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 16

@2night: Taaa, bo prawnika z kancą od 3 miesięcy stać na taki wydatek xD

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
4 6

"U prawnika: - Jaką opłatę muszę wnieść, żeby otrzymać od pana fachową poradę? - 1000 złotych za trzy pytania. - Hmm, to troszeczkę drogo, nie uważa pan? - No, może troszeczkę. A jakie jest pańskie trzecie pytanie?" biedakom albo tym Januszom z wężem w kieszeni zawsze możesz polecić bezpłatna poradę prawną, powadzone sa w ramach praktyk czy staży przy uczelniach. - z reszta chyba najlepiej sama wiesz gdzie. a co do polecania innych to lekarze czy mechanicy samochodowi często odsyłają do takich co specjalizują się danym zagadnieniem. Prawnicy chyba też, jednia wola rozwody inni spadki a inni pobicia.

Odpowiedz
avatar astor
5 5

@PiekielnyDiablik: W temacie odsyłania- jasne, że gdyby przyszedł do mnie ktoś ze sprawą, w której nie czułabym się pewnie (np. łączenie spółek), to bym odesłała. Ale jeśli przychodzi klient za sprawą z zakresu gwarancji, która różni się od innych spraw dotyczących gwarancji z którym się spotkałam jedynie przedmiotem, co nie wpływa na sposób postępowania, to nie widzę powodu, dla którego miałabym ją odesłać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Załóż numer płatny premium, a wtedy to "jedno pytanko" będzie kosztować w zależności od jego długości. $$$

Odpowiedz
avatar jkniepremier
-1 5

Są trzy profesje, które sobie każą słono płacić za swoje usługi. Są to : PRAWNICY, lekarze i księża. Pazerność tych pierwszych została tu przedstawiona bardzo dokładnie. Na potwierdzenie tego opiszę swój przypadek. Umówiłem się z panem Adwokatem (PA) na rozmowę. Przychodzę, PA udziela mi informacji. Pytam ile się należy? Płacę. Na zakończenie rozmawiamy przez kilka minut. W trakcie rozmowy mówię, że jestem projektantem instalacji sanitarnych. Na tę wiadomość ożywia się kolega PA, który dotąd przy sąsiednim biurku zajmował się swoimi sprawami. I zaczął mnie wypytywać o różne sprawy, bo on się buduje. Rozmowa trwała około godziny.I tu moje pytanie do czytających. Jak myślicie, czy kolega PA spytał, czy ma coś zapłacić za konsultację?

Odpowiedz
avatar Andrzej1990
3 3

@jkniepremier: to czemu go nie zgasiłeś, tylko udzielałeś konsultacji?

Odpowiedz
avatar Wredna_Ruda
1 1

@@jkniepremier Trzeba było powiedzieć, że na konsultację to zapraszasz do swojego biura haha

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Może Pani opisać dalsze piekielności? Są onne immanentną cechą tego zawodu. :)

Odpowiedz
Udostępnij